wtorek, 18 lipca 2017

Ps 69  

Patrzcie i cieszcie się, ubodzy,
niech ożyje serce szukających Boga.
Bo Pan wysłuchuje biednych
i swoimi więźniami nie gardzi.

Człowiek w świecie rozdzielanym przez duchową pustkę i krótkodystansowe doświadczenia szczęścia, spogląda w głąb własnego serca i widzi, mówiąc słowami Wiliama Blake’a że jest „bezdennym wąwozem.” W tej szamotaninie musi nastąpić jakiś duchowy zwrot, wspinanie się ku górze. Rabbi Nachman pisał: „Jak ręka trzymana przed oczami zasłania największą górę, tak małe ziemskie życie przesłania nam ogromne światła i tajemnice, których pełen jest świat, i ten, kto potrafi odsunąć je sprzed oczu, jak odsuwa się rękę, ujrzy wielki blask wewnętrznych światów.” Psalmista próbuje nam uchylić rąbek tego świata; pełen egzaltacji utkanej z niewypowiedzianego faktu odkrywania Boga, uwiarygodnia jak wielki jest Ten, wobec którego człowiek pragnie zatańczyć z radości. Serce poszukujące Boga jest synonimem kontemplacji – wędrówki w głąb siebie i duchowego oglądu. Średniowieczny mnich Wilhelm z Saint Thierry pytał siebie w duchu: „Gdzie jesteś, o Panie ? Gdzie ? I gdzie, o Panie, Ciebie nie ma ? Przynajmniej to jedno wiem i to niezachwianie, że Ty, w którym poruszamy się i jesteśmy – jesteś obecny tu ze mną. Z Twojej uzdrawiającej Obecności pochodzi tęsknota i omdlewanie mojej duszy za Twoim zbawieniem.” To nie są tylko słowa mistyka, takie emocje targają sercem każdego człowieka który jest gotowy na ryzyko przybliżenia się do „Niepoznawalnego”. Kiedy jest mi trudno przybliżyć się do Boga, czy rozkołysać duszę w modlitwie, czytam jeden krótki fragment Pieśni nad Pieśniami: „Ja śpię, lecz serce me czuwa: cicho ! Oto mój miły puka !” Ile to razy się szuka i nie znajduje, a nasz praktyczny rozum wyprowadza nas na manowce, niczym nawigacja która utraciła kontakt z nadajnikiem satelitarnym. Niektórzy dopiero otwierają Bogu drzwi kiedy już oddali się i zniknie im z przed horyzontu wzroku. Jeżeli tak się zdarzy, że przed drzwiami naszego życia nie będzie już Chrystusa to należy biec po Jego śladach…, biec, biec, aż do utraty tchu. Nie można pozostać w miejscu, trzeba pozwolić sercu bić intensywniej. Święty Augustyn pisał: „Radujmy się i dziękujmy, że jesteśmy nie tylko chrześcijanami, ale samym Chrystusem. Czy pojmujecie, bracia, łaskę, którą obdarzył nas Bóg wszechmogący ? Niech przepełni was zdumienie i radość – prawdziwie staliśmy się członkami Chrystusa.”