poniedziałek, 24 lipca 2017


Wj 15, 1-20.

 Pan, wojownik potężny,
«Ten, który jest», brzmi Jego imię.
Rzucił w morze rydwany faraona i wojsko jego,
wybrani wodzowie legli w Morzu Czerwonym.

W pierwszym odczuciu wydaje nam się, że mamy do czynienia z pełnym patetyczności obrazem Boga ocalającego Izraela. „Pojęcia tworzą idole Boga, tylko wielkie wzruszenie coś przeczuwa”- pisał św. Grzegorz z Nyssy. Czy tym wzruszeniem- być może chwilowym jest świadomość bycia ocalonym ? Szczelina, którą czyni Bóg w wodach Morza Czerwonego pozwala na uświadomienie sobie, że Ten który przynosili wybawienie, prawdziwie kocha człowieka w sytuacji dramatycznej i bez wyjścia. Wielu myślicieli XX wieku odrzucający przesłanie religii po Shohah stawiało to samo pytanie: Dlaczego Bóg milczał i nie wybawił cierpiących z ucisku ? Konsekwencje tych pełnych pretensji pytań pozostawiły swój ślad do dzisiaj. Ferry w książce pt. Człowiek-Bóg, czyli o sensie życia, snuje ważną refleksję: „Faktem jest że psychologia zdetronizowała teologię. Jednak w dzień pogrzebu, kiedy stoimy przed otwartym grobem, ogarnia nas zakłopotanie. Co powiedzieć matce, która straciła córkę, co powiedzieć zapłakanemu ojcu ? Tak oto brutalnie zostajemy postawieni wobec pytania o sens, a raczej uświadamiamy sobie brak tego pytania w dzisiejszym zlaicyzowanym świecie.” Milczenie Boga rozumiane przez wielu jako Jego słabość lub wycofanie, nigdy nie było wycofaniem się, On po raz kolejny „ogołocił samego siebie” (Flp 2,7), pozwolił zmiażdżyć się ogromem absurdalnej i wypaczonej ludzkiej wolności. Skazany na śmierć protestancki pastor Bonhoeffer napisał: „Tylko cierpiący Bóg może pomóc.” Może wstydzimy się mówić o tym, że Ten który jest Panem może współcierpieć z tymi którzy są bezbronni. „Kenoza jest drogą, przejściem (Paschą !)- powie ks. Hryniewicz- do pełnej chwały i wywyższenia. Objawia ona bezmiar ofiarnej miłości Boga do ludzi, a jednocześnie odsłania realizm uczestnictwa Chrystusa w śmierci każdego człowieka. Śmierć Chrystusa ma charakter uniwersalny. W Jego umieranie włączona jest śmierć każdego człowieka: jeżeli ocala On i wskrzesza każdego, to właśnie dlatego, że prawdziwie z każdym człowiekiem współcierpi i współumiera w ciągu całej historii zbawienia.” Dlatego w noc chrześcijańskiej Paschy – Zmartwychwstania Chrystusa chrześcijanie wyśpiewują triumfalny psalm przejścia przez „Morze Czerwone” – to obraz ocalonego od żądła śmierci Kościoła. Lęk przed cierpieniem, śmiercią i bezsensem jakiegokolwiek historycznie dokonanego zła zostaje rozświetlony obecnością Zwycięskiego Wodza. Apokalipsa św. Jana porównuje zwycięstwo, jakie wybrani odnieśli nad śmiercią, do przejścia przez żywioł wody i wkłada w usta Kościoła zwycięską pieśń siostry Mojżesza: „ I ujrzałem jakby morze szklane, pomieszane z ogniem, i tych, co zwyciężają Bestię i obraz jej, i liczbę jej imienia, stojących nad morzem szklanym, mających harfy Boże. A taką śpiewają pieśń Mojżesza, sługi Bożego, i pieśń Baranka” (Ap 15, 2-3). W Bestii rozpoznajemy faraona, figurę szatana, który został zniszczony wodą sądu, podczas gdy lud zwycięski stoi na drugim brzegu przechodząc suchą nogą przez otchłań śmierci. Nie trzeba jakiejś nadzwyczajnej wyobraźni teologicznej aby nie skojarzyć tego wielkiego obrazu z Chrztem jako aktualizujące się w łonie Kościoła dzieło Odkupienia. Przejście przez żywioł stało się prototypem odkupieńczego wyzwolenia i swoistego remedium na stan pustki egzystencjalnej. Wczytując się w język Odkupienia Ojcowie Kościoła będą głosić katechezę zwycięstwa. Święty Bazyli pisze: „To, co wiąże się z wyjściem Izraela, zostaje odniesione do tych, którzy zostają ocaleni przez chrzest… Może jest figurą chrztu, który wyzwala od faraona, tak chrzest od tyranii diabła… Lud wyszedł z morza cały i zdrowy: my także wynurzamy się z wody jak żywi spośród umarłych.” I na koniec jeszcze jeden fragment- św. Augustyna: „Cóż mogło być bardziej potrzebne dla podniesienia naszej nadziei…, jeśli nie to, żeby nam dowieść, jak bardzo Bogu na nas zależało i jak bardzo nas umiłował.”