czwartek, 28 września 2017

Ps 149
Śpiewajcie Panu pieśń nową,
głoście Jego chwałę w zgromadzeniu świętych.
Niech się Izrael cieszy swoim Stwórcą,
a synowie Syjonu radują swym Królem.

Niech imię Jego czczą tańcem,
niech grają Mu na bębnie i cytrze.
Bo Pan swój lud miłuje,
pokornych wieńczy zwycięstwem.

W pierwszej księdze swego traktatu O muzyce święty Augustyn określił muzykę jako „naukę dobrego modelowania.” Mówiąc o modelowaniu Ojciec teologii łacińskiej miał na myśli relacje jakie zachodzą pomiędzy poszczególnymi jednostkami muzycznymi- posiłkując się techniczną terminologią- interwałami. Modelowanie można rozumieć również jako uwznioślenie, kształtowanie zmysłu słuchu, otwieranie duszy. „Wiara rodzi się ze słuchania” i odpowiedzi na dźwięki schodzące z góry niczym łuna spowijająca budzący się pejzaż po śnie nocnym. „Muzyka zaczyna się tam, gdzie słowo jest bezsilne- nie potrafi oddać wyrazu; muzyka jest tworzona dla niewyrażalnego”- przekonywał Debussy. Człowiek wyśpiewuje, wygrywa, wydobywa muzykę która poprzez harmonię dźwięków, staje się potokiem uwielbienia. Muzyka jako czysta modlitwa rodzi się w sercu człowieka jako odpowiedź na uprzednie obdarowanie. „Muzyka – kąpiel duszy,”- w której zawiera się cała gama uczuć i ciepła rozgrzewającego do czerwoności duszę. Psalm jako utwór poetycki opowiada o sile muzyki niosącej radość i wyzwolenie od rzeczywistości bezdusznej, wyrachowanej w której wszystko jest produkowane lub reprodukowane. Modlitwa utkana w partyturę staje się wejściem w wymiar innego postrzegania; zapraszająca do dialogu i kontemplacji. Poruszamy się w świecie w którym „postrzeganie ustępuje miejsca manipulowaniu, kontemplacja działaniu, a myślenie przedsięwzięciu, mowa przedmiotom” (B. Ronze) którym jest wypełnione nasze życie niczym magazyn. „We wszelkiej działalności artystycznej- pisał M. Bierdiajew- (a taką bez wątpienia jest muzyka) już jest tworzony inny świat, kosmos, świat przemieniony i wolny... Sztuka może być odkupieniem grzechu.” W tym kontekście zrozumiałym się wydaje taniec nagiego Dawida w miłosnym uniesieniu; każda cząstka jego ciała została rozedrgana niczym struny lutni, stając się modlitwą nie potrzebującą słów. Również starochrześcijańscy artyści mieli odwagę przedstawiać Chrystusa pod szatą Orfeusza- herosa i śpiewaka mitycznych Traków. Nie dlatego, że uważali Go za Orfeusza, który powrócił do życia, za kogoś stojącego na tym samym poziomie co grecki śpiewak, ale dlatego, że chcieli dać wyraz idei, że Chrystus jest tym który wprowadza Boską harmonię w kosmosie. Wyjaśnia to niezwykle subtelnie Klemens Aleksandryjski: „O jakąż moc ma ta nowa pieśń, która zamienia kamienie i dzikie zwierzęta w ludzi; ci nawet, którzy byli jakby martwi, jako że pozbawieni byli tego życia, które jest jedynie prawdziwe, gdy usłyszeli tę pieśń, natychmiast ożywali. Śpiew ten wprowadzał ład i porządek we wszechświecie...” Chrystus jest Bogiem który śpiewa i tańczy, tak pokazuje Go malarstwo ikonowe przełamując granicę niepoznania. „Ludzie nauczcie się śpiewać i tańczyć- daje nam dobrą radę św. Augustyn- bo aniołowie w niebie nie będą widzieli, co z wami zrobić.”