poniedziałek, 27 listopada 2017


Dn 3, 55-56  

Błogosławiony jesteś Ty, co spoglądasz w otchłanie,
który zasiadasz na Cherubach,
pełen chwały i wywyższony na wieki.
Błogosławiony jesteś na sklepieniu nieba,
pełen chwały i wywyższony na wieki.

Malarstwo wielokrotnie próbowało ilustrować prawdę o przyjściu na końcu czasów Chrystusa Zbawiciela. Sztuka była niejako drugą Biblią, a na pewno próbowała stać się łatwym do przyswojenia komentarzem do tego, co w nostalgii za wiecznością próbowali piórem wyrazić teologowie. Obraz przybliżał eschatologiczne wydarzenie- czynił je bardziej dostępnym- namacalnym odczuciem bliskości Boga. Tę atmosferę percepcji sakralnej sztuki, oddają powszechnie znane słowa św. Grzegorza Wielkiego: „Obraz jest w tym celu wystawiony w kościele, aby ci, co nie umieją czytać, przynajmniej patrząc na ściany czytali na nich to, czego nie mogą czytać w książkach.” W liniach obrazu wychodzących z pod dłoni anonimowych artystów, tak pieczołowicie nakreślających oblicze Boga-Człowieka, zawierała się opowieść o świecie przemienionym; a akordem zapowiadającym ten moment była Paruzja. Teologia, estetyka i wyrafinowany warsztat stawały się traktatem wiary- barwną, kolorową kontemplacją apokaliptyczną. Już wielu bizantyjskich myślicieli było świecie przekonanych, iż malarz może w zwierciadle swej sztuki uchwycić życie, teologiczne zaś, ponieważ za sprawą łaski ma udział w objawieniu wyższej prawdy. Dlatego w ikonach i miniaturach wczesnośredniowiecznych wzrok oglądającego był umiejętnie prowadzony od tego, co zewnętrze- ku wnętrzu- światu już przeobrażonemu. Żeby nie pozostawić moich czytelników bez konkretnego exemplum, przywołuję dzieło z kręgu zachodniego malarstwa romańskiego- choć o filiacjach bizantyjskich, przedstawiające Maiestas Domini (ok. 1180 r.)  z reprezentacyjnej kaplicy Panteon de los Reyes w Saint Isidorio w Leon. W urokliwej przestrzeni pochówku królów Kastylii i Leonu południowofrancuski lub kataloński Mistrz wymalował cykl wspaniałych malowideł na ścianach i sklepieniu. Finezja form wyraża finezję duchową tego, kto te formy tworzył. Charakterystyczną cechą tych malowideł jest dość zawężona gama kolorystyczna; od intensywnie brązowo-czerwonych odcieni do szaroniebieskich, przypominających trochę późniejsze francuskie arrasy. Wszystkie przedstawienia zostają oplecione fantazyjnymi ornamentami pnących się roślin. Świat idyllicznej szczęśliwości człowieka, zwierząt i natury. Wśród bogatego repertuaru tematów, szczególnie przyciąga oko przedstawienie Chrystusa Pantokratora. Zamknięty w charakterystycznej mandorli i zasiadający na sklepieniu, w zamaszystym geście dłoni wskazuje ku górze. Z energetycznej i świetlistej wizji zostaje wypowiedziane przesłanie: „Ja jestem światłością świata.” Jego obecność uświadamia wszystkim, że partycypuje On w życiu ludzi, „podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi” (Hbr 1,3). Ojciec „wszystko poddał pod Jego nogi, a Jego samego ustanowił nad wszystkim” (Ef 1,22). Sztuka zatem wyrywa się ku Chrystusowi, który przychodzi o poranku „nowego dnia,” aby wyzwolić człowieka. Ikona przypomina o dniu objawienia, kiedy słudzy Jego „będą oglądać Jego oblicze, a imię Jego będzie wypisane na ich czołach” (Ap 22,4).