poniedziałek, 13 listopada 2017


Łk 17, 1-6

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!

Być może istnieją jeszcze tacy ludzie, którzy nigdy nie stali się obiektem zgorszenia lub nie zgorszyli swoją postawą innych. Pomimo większości szlachetnych i dobrodusznych ludzi, istnieje zawsze niewielki procent tych, którzy pragnąć zmącić pewien poprawny moralny porządek. Kto sobie nigdy nie odmawia dozwolonych przyjemności, ten łatwo sobie pozwoli na rzeczy zakazane”- pisał św. Grzegorz Wielki. Świat się broni kurczowo przed tym nieładnym zwrotem- „zgorszenie”- obnażającym złe postawy; chce je nawet wyretuszować. Zdawać się może nawet, że słowo „zgorszyć kogoś,” zostało jakoś po cichu eksmitowane z języka, aby przypadkiem nie uruchomić w człowieku podstawowego elementarza moralności. Upomnienie Jezusa dotyczy dwóch rzeczywistości: zgorszenia maluczkich (dzieci) i zgorszenia, które się może rodzić w nas. Zgorszenie tych najmniejszych i najbardziej kruchych w słowach Chrystusa przybiera ton nadzwyczaj srogi- pozbawiony jakiegokolwiek marginesu i spotykający się z natychmiastowym potępieniem. Zniszczenie wiary w sercu dziecka jest największym przestępstwem. Tak, w dzisiejszej- naszej rzeczywistości istnieją gorszyciele najmniejszych. Wdzierają się zakamuflowanie do ich umysłów i serc przez tak wiele środków komunikacji, że nie sposób tej fali niejednokrotnie zahamować. Tak zwani „ojcowie pornografii, narkomanii...” wyciągają ogromne zyski z tego niecnego procederu, handlując wulgarnością, czy próbując urozmaicić rzeczywistość środkami których działanie jest ostatecznie destruktywne. Myślę o dzieciach i młodzieży zniszczonych przez pornografię, wstrętne i pokrętne manipulacje ludzi dorosłych, oraz przemoc skanalizowaną tak konkretnie, iż pozostaje po niej tylko zniszczenie cudownego- wielkodusznego i pełnego ufności świata maluczkich. „Wstydu strata- wielkiego zła rodzicielką się staje” (św. Grzegorz z Nazjanzu). Dostojewski mówił, że świat zginie nie z powodu wojen, lecz z powodu nieznośnej śmiertelnej nudy, gdy z ziewających, otwartych jak stodoła ust wyjdzie diabeł. Wychodzi przez działanie zepsutych i pozbawionych zahamować ludzi nad których głowami już wisi niewidzialny powróz Bożej sprawiedliwości. Każdy będzie odpowiadał nie tylko za własne grzechy, ale również za dokonane zgorszenie które dokonał lub któremu się nie przeciwstawił.