sobota, 18 listopada 2017

Łk 18,8

Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»

Chyba nie ma bardziej niepokojącego pytania które stawia przed nami Ewangelia. Czy jesteśmy dostatecznie przygotowani na spotkanie z Bogiem ? Dostojewski napisał, że człowiek często wierzy w Boga z pychy. W tych paradoksalnych słowach zawiera się jakaś trudna do scharakteryzowania pokusa ludzkiej izolacji od świata, innych ludzi, często opatrzona fałszywym- pozornym skoncentrowaniem się na Bogu. Tak naprawdę jest to tylko koncentracja na sobie i swoich projekcjach. Dla niektórych ludzi, poruszanie się w przestrzeni religii przyjmuje formę pewnego wentylu bezpieczeństwa- wierzę, ponieważ to przynosi mi jakieś profity, czuję się bezpiecznie; w tej postawie nie ma nic z „zakładu Pascala”i ryzyka, a jedynie chęć pewnej stabilizacji którą umożliwia ta specyficzna i wieloobszarowa instytucja. Człowiek autentycznie przeniknięty Bogiem, potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność nie tylko swój los, ale również za tych którzy razem z nim podążają ścieżką wiary. Chrześcijanin- człowiek miłości i współczucia. Jak mówił M. Bierdiajew: „Miłość jest Bogoczłowiecza i tylko wtedy jest ludzka.” Żywa wiara wytryskuje z człowieczego serca, z najpiękniejszego miejsca- gdzie Bóg i człowiek się spotykają. Wiara jest dialogiem- często trudnym do uchwycenia, zrodzonym w duchowej wędrówce przez wątpliwości, złudzenia i częste pomyłki. Wiara to nieustanne i mozolne powracanie do podstawowych pytań: Skąd przychodzę i w jakim kierunku zmierzam. Wiara nigdy nie jest samotnym przemierzeniem życia. „Ciebie, Panie, pragnę; kiedy Cię szukam, walczę i krzyżuję siebie wraz z Tobą, aby razem z Tobą żyć” (M. Kabasilas). Czytałem kiedyś pewną historię o domu, w którym wybuchł pożar. Rodzice wybiegli z płonącego domu, trzymając na ramionach dwoje młodszych dzieci. Nie byli wstanie wziąć na ręce trzeciego dziecka. Był on starszy, stąd wołali usilnie aby biegł za nimi. Ale ten będąc sparaliżowany strachem pozostał w ogarniętym ogniem pomieszczeniu. Wyszedł na balkon i wołał przerażony: Tatusiu, ratunku ! Ojciec zobaczył syna i krzyknął: Nie bój się dziecko, skacz w dół, a ja cię złapię ! Syn nie widział ojca, przestrzeń była zadymiona. Przestraszony zaczął płakać: Tatusiu, nie widzę cię ! Ojciec jeszcze raz zawołał: To nie ważne, że ty mnie nie widzisz. Najważniejsze, że ja cię widzę, proszę skacz ! Chłopiec zebrał w sobie odwagę i skoczył w ramiona ojca. W tym opowiadaniu zawiera się głęboka prawda o naszej kondycji. Wiara to zaufanie, ryzyko i odwaga. „Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak zeschła, spragniona ziemia” (Ps 63,2). Mistrzowie życia duchowego mówią, że większość czasu spędzamy jak lunatycy: wykonujemy mnóstwo nic nieznaczących- banalnych rzeczy, zamiast żyć w zadziwieniu, miłości i dobru które tak marnujemy. Patriarcha Bartłomiej przypominał światu o tym, że tylko wiara jest wstanie utrzymać świat harmonii: „W naszych miastach widzimy dzieci źle ubrane, niedożywione, bezbronne; bezrobotnych i przemoc; rozbite rodziny, rozdarte serca, zdruzgotane marzenia. Dlaczego ? Odpowiedzią może być tylko wiara... Tylko wiara otwiera ludzkie serca. Bogactwo wznosi domy, ale wiara może dokonywać tego, co niemożliwe.” Taką wiarę będzie chciał zobaczyć Chrystus kiedy przyjdzie powtórnie.