poniedziałek, 12 lutego 2018


Mk 8, 11-13

Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął w głębi duszy i rzekł: «Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę, powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu». A zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.

W Ewangelii wiele razy mamy do czynienia z sytuacją kiedy ktoś próbuje na Jezusie wymusić znak- potwierdzenie. Czy w dzisiejszej rzeczywistości, pełnej powątpiewania i pragmatycznego myślenia nie brakuje takich, którzy oczekują na potwierdzenia ? Nie chcą uwierzyć, lecz pragną wiedzieć; nabyć informację bez większego trudu ! „Bóg jest tajemnicą ponad wszelkie zrozumienie” (św. Grzegorz z Nyssy). Ludzie wierzący doskonale zdają sobie sprawę, że tajemnicy obecności Boga, wiary i głębi życia duchowego, nie wyjaśni poznanie dyskursywno- pojęciowe, czy dostrzegalny dowód od tak. Oczekiwanie na znak, przebiega przez głębiny serca człowieka- tam dokonują się cudowne poruszenia, które przefiltrowane w pokorze czasu stają się czytelnym przesłaniem Boga. To oczy serca muszą otworzyć się na Bożą Światłość. Serce jest oświecone, a dzięki niemu cały człowiek. „Należy zstąpić z mózgu do serca. Obecnie- mówił św. Teofan Pustelnik- posiadacie jedynie rozumowe refleksje na temat Boga, ale sam Bóg znajduje się na zewnątrz.” Szukanie potwierdzeń wydaje się zbyteczne, nieszczere i zdradliwe; to poruszanie się po omacku. Istnienie Boga jest zawsze jednak tajemnicą, w którą włączony jest człowiek. To przybliżanie- dla miłości, nie próżnego zaspokojenia racjonalnej ciekawości, powinno dokonać się na drodze modlitewnego pragnienia. Poznanie Boga musi zakładać dar wiary- pragnienia, którego wielu niecierpliwych poszukiwaczy nie posiada. Potwierdzeniem tego są gorzkie słowa Sartra: „Do niczego nie dochodzę, moja myśl nie pozwala mi zbudować niczego konkretnego.” W tym kontekście zrozumiałe się wydają słowa św. Augustyna: „Ateizm jest szaleństwem dotykającym niewielu.” Przesłanie jest proste: aby wiedzieć, trzeba wierzyć ! Owszem, chrześcijaństwo potrzebuje intelektualnego dyskursu ze światem, ale nie po to aby bronić obecności własnego Boga, dla siebie samych. Ateiści i racjonalni sceptycy też są potrzebni chrześcijaństwu, jako filtr „aby wiara w Boga nie uległa zepsuciu” (S. Weil), zdaniem tej filozofki takie ruchy oczyszczają ideę Boga z anachronicznego, zakurzonego kontekstu społecznego i teologicznego, podnosząc poprzeczkę samym wierzącym, zapraszając ich do geniuszu świętości przekraczającej przeciętność i marazm. „Tylko życie osobiste, i tylko ono jest zwierciadłem, w którym odbija się nieskończoność”- pisał G. Marcel. Tylko życie człowieka zatrzymuje ślady przechadzającego się Boga; czyniąc Go bliższym i dostępnym. Kończę to rozważanie kapitalnym stwierdzeniem św. Ireneusza z Lyonu: „Nawet w przyszłym wieku Bóg zawsze będzie miał nowe rzeczy do nauczania, a my zawsze będziemy mieli nowe rzeczy do nauki.” Wiara otwiera oczy na znak !