poniedziałek, 19 lutego 2018


Mt 25, 31-46

 Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich  najmniejszych, Mnie uczyniliście”...

Eschatologia zajmuje pierwszorzędne miejsce w teologii chrześcijaństwa i jego lex credendi. To, co jest naszym wyobrażeniem przyszłości jest silnie zespolone z tym, co przeżywamy na ziemi. Na ziemi wszystko jest obrazem i cieniem tego, co dzieje się w Niebie. Myślę, że największym- ziemskim ideałem- jest pragnienie, aby Kościół stawał się miejscem uobecnionej miłości i dobra; tak indywidualnego jak również wspólnotowego. „Miłość bliźniego- pisał W. Łosski- będzie przejawem zdobycia prawdziwej miłości Bożej.” To, co dokonuje się w relacjach międzyludzkich będzie miało swoje głębokie odzwierciedlenie po drugiej stronie. W ten sposób Kościół ziemski wienien się ukazać w wiecznej chwale jako Królestwo miłości i pokoju. Dlatego autentyczna miłość będzie przechylać szalę Boskiej sprawiedliwości ku pełni życia. Będziemy sądzeni z miłości ! „Ratuj innych, jeśli chcesz się zbawić; rozdawaj innym krótkotrwałe szczęście, jeśli chcesz rozkoszować się szczęściem wiecznym; użyczaj innym dóbr ziemskich, jeśli chcesz karmić się dobrami niebieskimi” (R. Putiatin). Jedynym argumentem w oczach Sędziego będzie nasza twarz spowita światłem dobrze zrealizowanego człowieczeństwa i miłość od której będą się uchylały drzwi Raju. „Postępowanie wobec innych stanowić będzie kryterium oceny ludzkiego życia na sądzie ostatecznym... Każdy ujrzy swoje życie w innym, pełniejszym świetle. Wtedy dopiero objawi się w pełni realizm utożsamienia Sędziego i Króla z każdym człowiekiem. Będzie to eschatologiczna weryfikacja tego, co za życia ziemskiego było treścią wiary i nadziei... Każdy osądzi swoje własne życie w obliczu najwyższej Prawdy, Dobra i Piękna” (W. Hryniewicz). Stąd całe nasze obecne życie jest rozszczelnieniem własnego serca, aby udzieliła się miłość w całej rozpiętości twórczego i przeobrażającego działania. Nie można zlekceważyć słów Chrystusa, są one przestrogą i zachętą do zastanowienia się nad własnym życiem oraz postępowaniem. Nie zbawiam się sam, za mną i przede mną podążają jeszcze inni. Nie można ich stracić z perspektywy wzroku. „Mamy mieć serce braterskie dla naszych bliźnich, ponieważ Bóg ma serce ojcowskie dla nas wszystkich.” Ostatnim argumentem rozstrzygającym o naszym być lub nie być, jest zdolność do miłowania.