poniedziałek, 30 kwietnia 2018


J 14,26

To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem».

Parakletos- asystent, adwokat, doradca, pośrednik, ten, kto zachęca i rzuca przynaglające wezwania- „wszystkie te znaczenia zawierają się w pojęciu Parakletos”- pisał w swoim genialnym studium o Duchu Świętym I. Congar. Każde z tych słów nieporadnie inkrustuje refleksję Kościoła dotykając obecności Tego, który jest Jego duszą. „Bóg jest milczący, a wszystko, co ma na świecie jakąkolwiek wartość, jest nasycone milczeniem”- twierdził E. Mounier. Zdumiewający jest fakt, iż Bóg przerywa owo „święte milczenie” i schodzi w swoim Synu, aby mogła się dokonać Pięćdziesiątnica. „Bóg stał się nosicielem ciała, aby człowiek mógł stać się nosicielem Ducha”(św. Atanazy). Ten Trzeci z Trójcy zostaje dany przez Ojca na prośbę Syna. „Duch Święty jest Duchem Ojca... lecz równocześnie Duchem Syna- pisał św. Jan z Damaszku- nie jakoby był z Niego, lecz ponieważ przez Niego od Ojca pochodzi.” Trudno jest scharakteryzować Ducha Świętego, wypisać słowem Jego portret- Boga tajemniczego, nieuchwytnego, spowitego milczeniem, a jednocześnie wprawiającego w ruch dech życia, szum wiatru i ogień. Myślimy o Nim obrazami naszego dzieciństwa, postrzegając Go jako gołębicę unoszącą się nad zasupłanym od pojęć światem i zstępującą na materię, czyniąc z niej sakrament pragnienia. Wiatr, który podrywał namioty patriarchów i zmuszał ich mozolnej wędrówki w nieznane. Patrzymy na Niego również jako na Piękno które uosabia świetlisto zielonkawy anioł zasiadający przy eucharystycznym stole kosmicznej liturgii- z ikony Trójcy Rublova. W końcu myślimy o Nim, jak o deszczu ognia- wirujących językach które próbowała odcisnąć w sztuce fantastyczna wyobraźnia artystów i poetów; które pierwej zstąpiły w łono Dziewicy, a później prześwietliły mury Wieczernika wyrywając uczniów z letargu rozpaczy i zwątpienia. Tajemniczy z kręgu miłosnej i roztańczonej perychorezy, która wprawia świat w zadziwienie i czyni wiarę rozedrganą od nadmiaru pytań. Często wyobrażam sobie Go jako światłość- spowijającą cudownie przeobrażone ciało Jezusa na Taborze i w poranek wielkanocny, lub blik jaskrawej bieli- jak z uduchowionych malowideł Teofana Greka- czyniący twarze świętych fluorescencyjnymi. Czego ma nas nauczyć Paraklet ? Każdy prawosławny bez chwili zastanowienia odpowie: „zostać Bogiem”- osiągnąć świętość !

niedziela, 29 kwietnia 2018


J 15, 1-8

Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.

Chrześcijaństwo jest religią zakorzenienia w sercu Boga. Nowożytna teologia rozmyślała aż nazbyt intensywnie czym jest Bóg dla człowieka. Takie myślenie u samych podstaw było złudne, torując drogę myślenia negatywnego, w którym to Bóg jest kimś obojętnym, odseparowanym, nieczułym, wycofanym od problemów człowieka i świata. Krytycy chrześcijaństwa wytaczali najostrzejsze argumenty próbując „odmitologizować religię” i pchnąć ją w kierunku „ateistycznej wolności” jednostki samo stanowiącej o sobie. Wyrazi to w swoim aforyzmie Heidegger: „Człowiek jest bogiem bezsilnym.” Odpowiadając rozgniewanemu na chrześcijańskiego Boga Sartre’owi, Merleu- Ponty powiedział: „Człowiek nie jest skazany na wolność, jest skazany na sens, co znaczy, że został wezwany do rozszyfrowania sensu egzystencji, przede wszystkim zaś sensu samej wolności.” To odsłania nam najgłębszą prawdę o tym, że On jest źródłem sensu i wolności, a każda próba intelektualnej negacji kończy się fiaskiem; rozbija się w pustce frustracji. „Jeśli Boga nie ma, to ja jestem bogiem”- oświadczył Kiryłow w Biesach Dostojewskiego. Odetnijmy korzenie, wtedy miejsce wiary w Chrystusa Bogaczłowieka zajmie wiara w człowieka- boga. Ewangelia obwieszczana ponad dachami świata rozbrzmiewa z coraz to większą siłą, utrwalając, że Chrystus jest źródłem sensu, istnienia i życia- w Nim i przez Niego, dokonuje  się zakorzenienie, wszczepienie w Miłość ! Jaki jest dzisiejszy człowiek ? Zalękniony, zagubiony, technicznie rozwinięty do granic możliwości, ale pozbawiony duchowej pępowiny z której może czerpać życie Boże. „Człowiek czuje się dzisiaj niezależny od bytu absolutnego i fundamentu wszystkich rzeczy- pisał J. Imbach- będąc świadomy swoich możliwości kontrolowania świata. W procesie hominizacji człowiek zdaje czuje się zdany na samego siebie i uznaje na ogół zbyteczne odwoływanie się do Boga.” Ciągle pozostaje to wewnętrzne rozdarcie: z Bogiem albo przeciwko Bogu. Jeszcze istnieje trzecia alternatywa uniemożliwiająca zderzenie się z problemem wiary lub jej braku- obojętność wyrastająca z chęci uprawiania zapomnienia. „Trwajcie we Mnie”- mówił Chrystus do swoich uczniów, wyrywając u samego źródła niepokój z ich serc i umysłów. Trwać- to wejść w głębię bytu, zamieszkać w nim, poczuć się dobrze, być zalanym wodospadem łaski. Kończę to rozważanie słowami J. Twardowskiego: „Bóg jest zawsze w nas, nawet wtedy, kiedy nam się wydaje, że jesteśmy w piekle. Możemy Go odkryć w krzyku naszego sumienia, w tęsknocie za czystą miłością, w tęsknocie za wiernością, której nie dochowaliśmy. Najłatwiej odnajdujemy Boga wtedy, kiedy potrafimy powiedzieć: „Święć się imię Twoje, a nie święć się imię moje.”

sobota, 28 kwietnia 2018


J 14, 7-14

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście». Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca”? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie?

Tylko uszy są organem chrześcijanina- twierdził bezwzględnie przekonany o sile tego zmysłu augustiański mnich, późniejszy koryfeusz reformacji Marcin Luther. Tak bardzo uwierzył w siłę słuchu, że zbagatelizował wzrok- spojrzenie przez które dokonało się również nowotestamentalne objawienie Boga.  „Kto Mnie widzi, widzi Ojca”- przekonywał Chrystus Filipa poszukującego icon i eidos Niepoznawalnego. Obok różnorodnych sposobów interpretowania Ewangelii, istnieje miejsce dla historii Boga wyrażonej, czy wypowiedzianej na sposób obrazu. Chrystus prawdziwie odsłania swoje oblicze i sprawia, że ludzka percepcja może przybliżyć się do tajemnicy Jego Osoby. Miał rację Pascal: „Znamy Boga jedynie przez Chrystusa... Wszyscy ci, którzy silili się poznać Boga i dowieść Go bez Chrystusa, znaleźli jedynie bezsilne dowody.” On pozwolił się zobaczyć. Twarz Odwiecznie przesłoniętego zasłoną niepoznania zajaśniała blaskiem. Chrystus, żywy znak Objawienia- twierdził św. Maksym Wyznawca. Nie mamy tu do czynienia z obrazem-metaforą, ale rzeczywistością realną- postrzegalną cieleśnie. „Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą…” Szczęśliwe, ponieważ widzą Oblicze Najświętszego- Wcielonego Boga. „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie ?” (J 14,8-10). Mamy tu do czynienia z chrystologią opowiedzianą na sposób ikoniczny: widzieć, zobaczyć, uchwycić, zatrzymać wzrok na Kimś wyjątkowym. Cała paleta odgałęzień postrzegania. Spojrzenie w twarz i oczy Chrystusa, to chyba największe marzenie człowieka wierzącego. Zdaje się, że miał rację antyczny poeta Horacy, kiedy przekonywał o większej sile malarstwa, niż słowa: „to, co przekazujemy za pośrednictwem uszu, działa na duszę o wiele wolniej niż to, co stawiamy przed oczami wiernych”. Doskonale to zrozumieli chrześcijanie tworząc kulturę obrazu. „Myśleć obrazami, które- jak pisze Denis de Rougemont- w swych najbardziej autentycznych przejawach odsyłają do jakiejś transcendencji.” Siła oddziaływania sztuki- szczególnie ikony jest o wiele większa, niż najpiękniej sformułowane słowa- przelane na papier, niczym dźwięk zrodzony w środku utkany w partyturę. Mamy więc do czynienia z „boską ikonosferą” w której, nie tyle reprodukuje się obrazy Boga- Człowieka, a raczej dociera się do faktu, że On Nieogarniony pozwolił się zwizualizować. A przecież chrześcijaństwo, to w całej rozciągłości i głębi- religia Słowa i Obrazu, przez które dokonuje się permanentna Teofania. Tak jak nie możemy pozbawić naszego wzroku widzenia, tak również na płaszczyźnie duchowego oglądu rzeczywistości, nie możemy pozbawić siebie kontemplatywnego poszukiwania Oblicza Boga. „Ukazanie się Boga nadaje barwę rzeczom”- pisał Exupery. A cóż dopiero dokonuje się w ludziach ? „Gdy ukaże się Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale” (Kol 3,4). Człowiek jest zaproszony do modlitwy wzroku. Wiara rodzi się ze słuchania, jak również z widzenia twarzy Boga.

piątek, 27 kwietnia 2018


J 14, 1-6

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem...  

Ciężko jest szkicować słowami wizję przyszłego świata. Rozum rozbija się o niewiadome, a serce przyśpiesza na myśl o miejscu nieustannego szczęścia, o którym tak odważnie przekonuje Chrystus przestraszonych uczniów. Ciężko rozmyślać takimi obrazami których nie można pomieścić w głowie, a pozostaje jedynie zaufać zapewnieniu. Być może trzeba się ponieść pytaniu które postawił niegdyś filozof Ernst Bloch: „Kim jesteśmy ? Skąd przychodzimy ? Dokąd idziemy ? Na co czekamy ? Co nas czeka ?” Bez tej sieci pytań nie sposób podążyć dalej. Nie sposób posługiwać się teologiczną wyobraźnią. „Człowiek jest uczestnikiem kosmicznego dramatu i przeżywa ten dramat aż do kulminacyjnego momentu, kiedy przerażenie i trwoga w cudowny sposób przemieniają się w radość i pokój. Człowiek ma świadomość że wieczny świat zstępuje na ziemię z wysoka i nie jest odrzuceniem, a pełnią życia” (M. Łosski). Chrystus podarował nam poczucie sensu, przekraczającego strach przed pocałunkiem śmierci i unicestwieniem. Cała nasza cywilizacja twierdzi, że potrafi sobie poradzić ze śmiercią; próbuje ją przemilczeć, nie zauważyć, wykluczyć. Śmierć przemilczana i zamknięta w hermetycznym pomieszczeniu niepamięci jeszcze bardziej potęguje poczucie pustki, lęku i zwątpienia w to, co po niej nadejdzie. Horyzontem zaś chrześcijaństwa jest wizja życia- nigdy się nie przedawniła i potrafi podnosić ku górze. Tylko ogromnym wysiłkiem woli możemy wyznać: Wierzę w zmartwychwstanie i mieszkanie z „widokiem na Raj”. Możemy marzyć wraz z Peguy o dniu chwały i jasności, w którym każdy nie tylko odzyska i odczyta w pełni swoje ciało cielesne gotowe na metamorfozę- ciało które zajaśnieje- namacalnie dozna cudu, wychodząc na powrót z pod dłoni Życia. O dniu, w którym odnajdą się wszyscy ci, którzy się kochali, dzielili miłość na ułomki, zanurzając się w strugach miłości bez wyczerpania. Dom, jak to cudownie brzmi; to więcej niż miejsce przebywania. Jest w tej przestrzeni aromat miłosnego spojrzenia Boga, Jego ojcowskiego i macierzyńskiego wejrzenia, przygarnięcia, trwania w objęciach. Można się rozsmakować w tych obrazach, nieustannie dopowiadając coraz to nowe impresje. Miał rację Kierkegard mówiąc, że „wiara tam się zaczyna, gdzie myślenie się kończy.” Teraz rozumiem rozmarzenie świętego Grzegorza z Nazjanzu „prowadzić rozmowy z Bogiem, żyć poza rzeczywistością widzialną... Poprzez nadzieję spożywać dobro przyszłego życia, obcować z aniołami, opuszczać ziemię, na niej jeszcze przebywając, poddać się duchowi, by już znaleźć się w niebie.” Czy potrafimy tak pragnąć Nieba. Tęsknić za domem ? „Promienie światła jaśnieją z przyszłości- pisał M. Bierdiajew- Nadchodząca przyszłość łączy się ze źródłami przeszłości.” Spróbujmy zaufać Bogu, uwierzyć Jego słowu. Poczuć na twarzy bryzę wieczności.

środa, 25 kwietnia 2018


1 P 5,9-11

Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawiajcie się jemu. Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie. A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen.

Świat zajętych i skoncentrowanych na sobie ludzi staje się przestrzenią duchowej walki.  Człowiek przestał pilnować własnego serca, czuwanie zastępując bezrefleksyjnym wychodzeniem naprzeciw zakamuflowanego i migotliwie nęcącego ciekawość zła. Pośpiech, nerwowość, zmęczenie, indywidualizm i wiara w siłę pieniądza, obnażają, mówią o fizycznej i psychicznej eksploatacji człowieka. „Być inteligentnym oznacza dziś rozumieć wszystko i nie wierzyć w nic.” Rządza posiadania i podekscytowanie coraz to nowymi bodźcami nie przynosi spokoju, ale pogrąża w coraz to bardziej gorączkowej pustce. Czyż naszym celem jest samobójstwo od nadmiaru hedonizmu ? Wielu ludzi przestało autentycznie odczuwać własne życie w Bogu. „Tan świat- twierdził św. Izaak Syryjczyk- nie jest światem Bożym, lecz złudzeniem ludzi, i powszechnie obejmuje oraz wyraża różne popędy, które nazywają się namiętnościami.” Nieprzyjaciel człowieka wykorzystuje namiętności aby czynić z nich zręczną broń w zadawaniu ciosów. Przestrzeń serca stała się poligonem duchowej walki; mocowania, niepewności, samotności i lęku. Diabeł jest niczym przyssany do struktur naszej duszy pasożyt. Z pełną świadomością umieściłem fragment średniowiecznej- reliefowej dekoracji z katedry w Orvieto. Przedstawienie piekła i potępionych wyrzeźbionych przez Maitaniego przebija się do naszej świadomości z plastycznie oddaną prawdą o możliwości diabelskiego zawładnięcia człowiekiem. Tak wiele dramatycznych sytuacji życiowych czyni z ludzkich twarzy lustra w których odbija się parodiujący wszystko uśmiech demona. „Wówczas lęk staje się świadomością, że oto grozi nam wchłonięcie przez „ten świat” będący splotem iluzji, płaskości i pustki. Lęk przeradza się w strach przed Bogiem, który uniemożliwia nam identyfikację ze śmiertelną rozrywką „tego świata”- pisał O. Clement. Tak naprawdę to nie lęk przed Bogiem staje się przerażającym doświadczeniem niemocy, lecz lęk spowodowany obecnością złego przynosi poczucie bezsensu oraz zwątpienia w wartość każdego istnienia wychylonego ku dobru. Być może jak mawiał L. Bloy „są takie miejsca w naszym sercu, które jeszcze nie istnieją, i trzeba, aby przeniknęło tam cierpienie po to, aby były.” Być może doświadczenie tak rozumianego cierpienia otwiera oczy na światło, które przynosi pokonujący zło Zbawiciel. Sięgając infernum można odbić się ku górze. Ciemność nie jest przeznaczeniem stworzenia. „Dla człowieka, który modli się w swoim sercu, cały świat jest Kościołem” (św. Sylwan). Modlitwa połączona z pokorną czujnością serca wyrywa wszystko z łapczywie zagarniających pazurów lwa. Chrześcijaństwo nigdy nie zrezygnowało z postawy czujności i straży serca. Próbowało szukać lekarstwa na ten stan zaślepienia, pułapek i tanich wabików. Szukano siły w Tym, który na Krzyżu przezwyciężył stan duchowego impasu i przyniósł wolność. Chrystus już raz zdeptał głowę nieprzyjaciela, czyniąc świat- otaczającą nas rzeczywistość miejscem wyzwolonym, przeobrażony; przenikniętym mocą Zmartwychwstania.  

poniedziałek, 23 kwietnia 2018


Dz 1,3-8

Po swojej męce Jezus dał Apostołom wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca. Mówił: „Słyszeliście o niej ode Mnie: Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”.

Wielkanocnym triumfem życia rozpoczyna Chrystus erę Ducha Świętego. „Niech przyjdzie królestwo Twoje- to znaczy Twoje doskonałe panowanie w sercach” (św. Jan z Kronsztadu). Świat opromieniony blaskiem Paschy i pozostawiony w zadziwieniu oczekuje na Pięćdziesiątnicę. Do tej pory Duch Święty posyłał Chrystusa; czynił skutecznym dynamikę Jego przepowiadania i dokonywanych cudów. Teraz Zmartwychwstały rozleje na Kościół Ducha, aby go przeniknąć, przebóstwić, ubogacić łaską i uczynić miejscem zrodzenia w świętości. On uczyni Kościół apostolskim i kreatywnym w obwieszczaniu Ewangelii. Wedle św. Symeona Nowego Teologa człowiek, który raz otrzymał dar ujrzenia boskiego światła, żyje w nieprzerwanej komunii z Jezusem i oddycha Bogiem. Tym, który uduchowia jest Ruah spoczywający na Synu Człowieczym i wytryskującym obficie z Jego ran. „Słowo stało się ciałem, abyśmy mogli przyjąć Ducha”- mówił W. Łosski. Apostołowie mają oczekiwać w Wieczerniku na „chrzest Ogniem”- ten żar ma wypalić stan smutku, rezygnacji, wycofania, lęku, niedowierzania, ospałości i izolacji. Z tego miejsca mają wyjść ludzie „pijani” Bogiem- rozświetleni horyzontem wolności i odwagi. Już nie będą anonimowymi mężczyznami ciągnącymi za sobą wspomnienie o rybackich, zbutwiałych łodziach i cerowanych mozolnie sieciach. Obrazy z przeszłości zaczną żyć w intensywności i świeżości nowego zadania które będą musieli podjąć. Panagion uczyni ich mistrzami połowu ludzi, a krocząc przez ziemię ich padający cień będzie zasklepiał rany potrzaskanego świata. „Królestwo niebieskie jest pokojem i radością w Duchu Świętym”- przekonywał swoje duchowe dzieci św. Serafin z Sarowa. Chrześcijanin ma stawać się człowiekiem pragnienia i pokoju. My również oczekujemy Ducha, niczym światłoczuła „błona fotograficzna”- epikletyczni i podekscytowani. Wierzący świadkowie Zmartwychwstania i Przemienienia. Wzruszyło mnie kiedyś przeczytane opowiadanie o św. Maksymie Wyznawcy- okaleczonym obrońcy chrześcijańskiej doktryny i sztuki w okresie ikonoklazmu. Ponoć kiedy umarł i był już złożony w grobie, to trzy promienie zajaśniały nad jego ciałem, obwieszczając tym samym że Bóg przyjął Go do swojej światłości. Być człowiekiem prześwietlonym, „fluorescencyjnym”- wychylonym ku wieczności skąpanej w niestworzonym świetle Boga. „Duch i Oblubienica wołają: Przyjdź, Panie !”

sobota, 21 kwietnia 2018


J 6, 55

W synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: «Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem».

„Słowo stało się Ciałem”- Pokarmem do spożycia, podtrzymującym w istnieniu człowieka i świat przeniknięty światłem obecności Żyjącego. To w liturgii- pisze Floreński- człowiek staję się logikos w całej głębi odniesień. „Bóg zstępuje do nas przez Logos- Boże Słowo- a człowiek za pośrednictwem ludzkiego słowa wznosi się do Boga.” Stąd każdy chrześcijanin jest człowiekiem słowa na wskroś anamnetycznym, wychylonym ku poznaniu i przyjęciu Niepoznawalnego. Chrystus karmi nas swoim Ciałem i czyni ze wspólnoty wypowiadającej słowa z Wieczernika przemienione Ciało; miejsce Epifanii. Chleb jest pokarmem naszej codzienności. „Człowiek jest tym, co je.” Jest darem podtrzymującym w istnieniu całe rzesze ludzi; czymś tak powszednim że trudno sobie wyobrazić, iż mogłoby go nie być. Święty Grzegorz z Nyssy pisze: „Ciało zostało przez zjednoczenie ze Słowem Bożym do Bożej godności podniesione. Mamy prawo wierzyć, ze także teraz chleb, który przez Słowo Boże jest uświęcony, zostaje przemieniony w ciało Syna Bożego.” Dlatego tak chętnie Ojcowie Kościoła mówiąc o tej przemienionej Materii posługując się litanią słów- skojarzeń: obraz (eikon), symbol (symbolon), porównanie ( homoioma), odbicie (typos)- kiedy próbują w niewystarczalności pojęć opowiedzieć o rzeczywistości osoby rozdającego siebie do spożycia Baranka. „Wszystko zaś to, co grzeszne i martwe uświęca się i ożywa mocą Ojca, w Chrystusie i Świętym Duchu. Tak, poprzez Pana, wszystko staje się sakramentem, cząstką tajemnicy Królestwa Bożego, przeżywanej już obecnie w tym świecie”- pisał T. Hopko. Brakuje nam adekwatnych słów aby opisać to „Misterium Misteriów”. Najważniejsza jest świadomość, że w Eucharystii stajemy się „współcieleśni” z Tym, który przeszedł przez łono Maryi i stał się naszym Zbawicielem. „Życie w Chrystusie oznacza bycie człowiekiem eucharystycznym, obudzenie się na wielką radość Eucharystii, która jest radością pentakostalną, ponieważ za każdym razem, kiedy sprawujemy Eucharystię, wchodzimy do miejsca zesłania Ducha Świętego, które nigdy się nie kończy, które uprzedza Paruzję i z całą mocą rozbłyśnie w jej momencie”(O. Clement). To Duch Święty sprawia że krucha materia staje się Ciałem Zmartwychwstałego Chrystusa. Ten sam Duch nasyca Kościół pięknem Dnia Ostatecznego- antycypując tym samym, radość niebiańskiej uczty na której dokona się eksplozja miłości. Cała nasza ziemska kultura ze wszystkimi ludzkimi wytworami próbuje się przybliżyć ku spotkaniu z Tym, którego smakują nasze zmysły. Skosztujcie i zobaczcie jak dobry jest Pan !

czwartek, 19 kwietnia 2018


Dz 8, 26-39

 W czasie podróży przybyli nad jakąś wodę: «Oto woda – powiedział dworzanin – cóż stoi na przeszkodzie, abym został ochrzczony?» I kazał zatrzymać wóz, i obaj, Filip i dworzanin, weszli do wody. I ochrzcił go. A kiedy wyszli z wody, Duch Pański porwał Filipa i dworzanin już więcej go nie widział. Jechał zaś z radością swoją drogą.  

Przeczytana i przyjęta z wewnętrzną otwartością Dobra Nowina przez dworzanina królowej Kandaki, spowodowała pragnienie przyjęcia chrztu. Dla wielu poszukujących Boga ludzi to wydarzenie wiary może być rozciągnięte w czasie, opatrzone wątpliwościami, pytaniami, zagubieniami, rozterkami duszy; ta decyzja była chwilą zrodzoną pod wpływem muśnięcia niewidzialnej dłoni Boga- totalnym przeobrażeniem, niespodziewanym wejściem w nowość fascynującej przygody wiary. Dworzanin przejrzał się w wodzie, nie jak mitologiczny Narcyz. Ów człowiek dostrzegł głębie siebie samego, przepastną pustkę którą w jednym momencie Bóg zalał sensem, odpowiedzią, wartością i miłością. Zanurzenie w wodzie staje się aktem nowej jakości istnienia; zaistnienie człowieka wiary. Mamy tutaj dwa ważne aspekty tego duchowego procesu: usłyszenie Słowa i nawrócenie oraz sakrament Chrztu. Kościół starożytny wykorzystywał każdy dostępny akwen wodny, aby przekazywać tym samym życie i łaskę Boga. Zanim powstały plastycznie i ikonograficznie zaaranżowane miejsca udzielania tego sakramentu, ludzie wiary wykorzystywali do tego obrzędu „baptysterium natury”- morze, jezioro, rzekę, czy strumyk. Miejsce gdzie krystaliczna ciecz udzielała ziemi życia. Człowiek rodził się w wodzie- dzięki duchowej kąpieli, za pomocą materii na którą dzięki modlitwie i dyspozycji przyjmujących zstępował Duch Święty – czyniąc z niej „tworzywo” przeobrażonej egzystencji. Wyraża to starożytna modlitwa z Euchologionu Serapiona: „Królu i Panie Wszechświata... spójrz z nieba i rzuć okiem na te wody i napełnij je Duchem Świętym.” Woda jako symbol kosmogoniczny w wielu religiach, zbiornik wszystkich zarodków, staje się w chrześcijaństwie żywiołem zrodzenia nowego człowieka. „Bądźmy pogrzebani wraz z Nim, aby i z Nim zmartwychwstać, zstąpmy razem z Nim, aby i z Nim wstąpić, bądźmy wyniesieni wraz z Nim, aby i z Nim być wyniesionym do chwały”- przekonywał w swoim kazaniu św. Grzegorz z Nazjaznu. W wodzie dokonuje się zniszczenie dawnego człowieka i stworzenie nowego- wejście w otchłań ciemności wód i wynurzenie ku światłu nowego dnia. „W tej samej chwili umarliście się i narodziliście się- owa zbawcza woda była dla nas równocześnie grobem i matką”(św. Cyryl). Pogrzeb i Zmartwychwstanie- celowo piszę te dwa słowa z dużej litery. „Z wody chrztu winien zmartwychwstać człowiek, który żyje z Chrystusem” (U. Steffen). Odkrywamy w chrześcijaństwie tę prawdę z ciągle nową świadomością, jako ludzie uprzywilejowani. Jesteśmy niczym gołębie z wczesnochrześcijańskich i bizantyjskich sarkofagów, mozaik i malowideł; przylatujące do sadzawki życia- karmiące się strumieniami zbawienia. Niech nasze spojrzenie będzie utkwione w tajemnicy Źródła.

środa, 18 kwietnia 2018


J 6, 35-40

Jezus powiedział do ludu: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».

Chrystus Zmartwychwstały rozdaje siebie jako pokarm do spożycia- „Ciało wydane”- obecność ukryta w sakramentalnych znakach chleba i wina. „Chrzest przeznacza nas do świętych tajemnic, cały jest na nie nastawiony, przywołuje je i ich się domaga. Jest ukierunkowany całkowicie na Eucharystię, tak jak ktoś zakochany kieruje się do drugiego swego bieguna. Eucharystia zawiera się w chrzcie jak owoc w kwiecie” (L. Beaudin). Wejście w komunię potrzebuje materii dotkniętej epiklezą Kościoła. Wszystko w liturgii naznaczone jest realizmem obecności, ponieważ to co w niej następuje jest metahistoryczne i przekraczające jakiekolwiek dociekania udręczonego pytaniami rozumu. Duch Święty- potężny Mistagog wypełnia wspólnotę „podnosząc ją” i czyniąc gotową na przyjęcie „Baranka wiecznej Paschy.” Chrześcijaństwo nieustannie wspomina, a wspominając staje się przestrzenią obecności, wchodząc tym samym w komunię z Bogiem. „Nie dość nam Go poznać, nie dość nam Go kochać- pisał R. Guardini- Chcemy Go objąć, zatrzymać, mieć u siebie; tak, powiedzmy śmiało, chcemy Go pożywać i pić, brać Go całkowicie w siebie, póki się Nim nie nasycimy, nie zaspokoimy, całkowicie nie będziemy Nim napełnieni.” Każdy chrześcijanin staje jako łaknący, spragniony, głodny; a każda cząstka jego duszy wzdycha za Miłością. Święty Ambroży widzi w Eucharystii „oblubieńczy dar”- Chrystus ofiarowany swej oblubienicy Kościołowi i udzielający jej pocałunku miłości. Chrześcijanin staje się „miejscem” napełnienia Bogiem. „Serce jest tabernakulum- powie J. Serr- sanktuarium, świątynią, gdzie mieszka Obecność i gdzie spoczywa Chwała na kształt Obłoku. W nim znajduje się prawdziwy skarb.” Chrześcijaństwo przeniknięte światłem pierwszego dnia tygodnia jest na wskroś eucharystyczne- wypełnione tajemnicą Obecności; zstępującego w świat Życia.

poniedziałek, 16 kwietnia 2018


J 6, 26

Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec».

W Eucharystii najpełniej uobecnia się paschalna obecność Pana. Teologia przez całe wieki postrzegała liturgiczną celebrację zgromadzonej wspólnoty jako Tajemnicę Paschalną. „O ogniu olśniewający ! Eksplozjo życiodajnej radości ! Wrzenie i promieniowanie piękna” (M.P.Jegou). Bliskość, dotykalność, realność, smak, powonienie- to zlepek kruchych słów próbujących nieudolnie oddać coś z tego sakramentalnego doświadczenia Boga. Kiedy „uczeń, którego Jezus miłował” rozpoznaje Obecność i woła: „To jest Pan !” (J 21,7), rozpoczyna się wejście w święto życia. Uczniowie łamiąc chleb z radością i prostotą serca, odkrywają bliskość Chrystusa Zmartwychwstałego. Skoro liturgia jest ponowieniem ofiary i antycypacją zwycięstwa nad śmiercią, to przez materię przenikniętą działaniem Ducha dotykamy Jego chwalebnych ran; z nich emanuje światło Przemienienia. Ciało Chrystusa promieniuje miłością przyjęcia- „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6,56). Ojcowie Kościoła przeniknięci duchem realizmu eucharystycznego pisali: „Kiedy wszyscy karmimy się tym samym Ciałem naszego Pana... wszyscy stajemy się jednym Ciałem Chrystusa.” Chrystus czyni Kościół Ciałem, dając mu Siebie jako pokarm do spożycia. Przebóstwione ciało Pana, czyni przebóstwionymi tych którzy je z wiarą przyjmują. To świadczy jedynie o tym, że Kościół jako wspólnota ludzi poranionych przez grzechy jest przeznaczony do zmartwychwstania. Pierwsi chrześcijanie dostrzegali w Eucharystii „lekarstwo nieśmiertelności,” środek na to, by nie wejść w śmierć. „Ciała nasze, przyjąwszy Eucharystię, już nie ulegają zniszczeniu”- przekonywał wątpiących w prawdziwą obecność Pana w materii św. Ireneusz. Dzięki Eucharystii zaludnia się niebo, a Chrystus w radosnym korowodzie wiary prowadzi biesiadników ku mieszkaniom które przygotował Jego umiłowany Ojciec. „Pan, dając nam za pokarm i napój swe przeczyste Ciało i swoją życiodajną Krew, przez zjednoczenie i przebóstwienie nieskończenie wywyższył naszą ludzką naturę- przekonywał św. Jan z Kronsztadu- I przygotowuje nas do najdoskonalszej jedności ze sobą w królestwie swoim: tam, gdzie nigdy nie zachodzi słońce.”

piątek, 13 kwietnia 2018


Łk 24, 35-48

Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!» Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi...

Wiara pierwszych chrześcijan stanowi formę opowiadania które przeobrazi się w siłę świadectwa o wydarzeniu przekraczającym zwyczajny zbiór relacji historycznych. Czytając ewangeliczne narracje o pojawianiu się Zmartwychwstałego Chrystusa uczniom, możemy odnieść wrażenie że mamy do czynienia z różnymi sposobami obecności Żyjącego- które należy interpretować na sposób teologiczny. Pojawia się i znika, pokonuje zakręty czasu, przechodzi przez ściany, spożywa posiłki i w jednej sekundzie znika z przed oczu tych dla których ta jedna chwila zdawać się może uprzywilejowaną wiecznością. Przemieniony i bytujący na sposób Ducha Mistrz pozwala się doświadczyć tym, którzy mają serca i oczy przepełnione wiarą. Jest to obecność na sposób daru. „Nic nie jest w stanie oprzeć się temu zwycięzcy- pisał P. Claudel- On przechodzi mimo drzwi zamkniętych z drugiej strony muru. I tak przechodzi przez czas nie przerywając jego odmierzania.” Dla apostołów podekscytowanych bliskością Boga, każda chwila zdaje się być świętem- błogosławionym momentem bycia poza czasem- euforia szczęścia przedzierającego się przez szczelinę wątpliwości serca. Uczniowie uczą się odkrywać pełnię paschalnego wydarzenia. „Wielkanoc oznacza przede wszystkim, to czego Chrystus dokonał swoim krzyżem i swoją krwią”- wyzna średniowieczny myśliciel Rupert z Deutz. Serce może zdawać się roztargnione, choć w jednym momencie zostaje wypełnione nadzieją i pokojem prawdziwie obecnego Pana. Ogląd chrystusowych ran usuwa różnorakie wątpliwości- nie jest to zjawa czy projekcja pogrążonego w intensywności wspomnień umysłu. Spotkanie rodzi świadectwo- kerygmat: „Rzeczywiście zmartwychwstał.” A zatem zmartwychwstał naprawdę „abyśmy mogli przekonać się o całkowitej pewności nauk których nam udzielono” (Łk 1,4). Kierkegard stwierdzi, że historyczne konstatacje to za mało, trzeba jeszcze zobaczyć Zmartwychwstałego, a tego nie może dać historia, tylko wiara. Dlatego chrześcijanie w każdym momencie historii muszą pozwolić, aby Bóg otworzył ich oczy i uczynił poznanie Siebie łaską. Ma rację św. Augustyn: „Wiara chrześcijan to zmartwychwstanie Chrystusa.”

środa, 11 kwietnia 2018


J 3, 16-17

Jezus powiedział do Nikodema: «Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.

Wraz z fiat Maryi przychodzi fiat Chrystusa całkowicie posłusznemu woli Ojca. „Kochający jest źródłem Ukochanego. Wytryskująca Miłość jest źródłem Miłości, która ją przyjmuje, a dokonuje się to w nieprzeniknionej jedności wiekuistej miłości”(B. Forte). Wcielenie staje się urzeczywistnieniem tajemniczego planu miłości, przez Ojca odwiecznie rodzącego Miłość - Syna- Źródło promieniującej miłości. „Obraz Ojca- powie św. Atanazy- zjawił się na miejscu, gdzie jesteśmy, żeby odnowić człowieka uczynionego wedle siebie.” Potęga zbawienia objawia się w całej głębi przez posłuszeństwo drugiej osoby Trójcy Świętej. Wielkanoc chrześcijańska jest przejściem przez mękę: „Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały ?” (Dz 14,22). Historia znajduje swój szczyt w inkarnacji i ofierze Ojca z własnego Syna, aby Ten podjął walkę w imieniu ludzi stając się zmiażdżonym cierpieniem i przytwierdzonym do Krzyża. „Człowiek jako człowiek zwycięża grzech, będąc jednocześnie wolnym od wszelkiego grzechu, gdyż jest Bogiem” (M. Kabasilas). Zbawienie każdego człowieka dokonuje się przez Chrystusa- Syna posłusznego woli Ojca. „On był przebity za nasze grzechy...”(Iz 53,5). Miał rację Pascal pisząc: „Jezus będzie konał aż do skończenia świata.” Tylko dlatego, aby Jego Mistyczne Ciało- Kościół doświadczyło mocy zmartwychwstania. Wraz ze śmiercią historia nie zamyka się w bezsensie czasu i przerażeniu uczniów zabarykadowanych w Wieczerniku, lecz wchodzi w światło wielkanocnego triumfu i odwagi, wyznając: „Bóg z martwych wskrzesił Chrystusa” ( 1 Kor 15,20). Jest to pewność płynąca z wiary w ocalenie człowieka i nadwyrężonego grzechem świata. „Dzięki Niemu przeszliśmy z niewoli do wolności, ze smutku do radości, z żałoby do święta, z niewoli do odkupienia”- obwieści w Homilii Paschalnej Meliton z Sardes.

poniedziałek, 9 kwietnia 2018


W tym roku Święto Zwiastowania opromienione jest paschalną radością; pod sercem Dziewicy pojawia się Ten, który rozprasza matowość świata, czyniąc go przeźroczystym- otwartym na łaskę- przebóstwionym. „Witaj, firmamencie, z którego powstało Słońce sprawiedliwości. Witaj, Ty, przez którą otwierają się bramy piekieł i ich zawory skruszone” (Neofita Rekluz). Zwiastowanie nie tylko ogniskuje spojrzenie Kościoła na Wcielenie, ale nade wszystko na dar Odkupienia i Zbawienia w którym doniosłą rolę ma najpokorniejsza z córek Ewy. Bóg, który nie zamyka się w swoim bóstwie, schodzi w ludzką historię przez łono Najświętszej, aby stać się Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym Panem. Paradoks o który rozbija się cała mądrość tego świata, a najbardziej błyskotliwe umysły poddają się przed pedagogią Bożej Miłości. O „Gołąbko Jessego”, „Święte Macierzyństwo,” dzięki Twojemu fiat „Stwórca staje się sercem swojego stworzenia.” Więcej, wybiera sobie ziemską matkę, a Jej ciało przyjmuje za mieszkanie, czyniąc z niego miejsce epifaniczne- tabernakulum, arkę, drogocenne naczynie. Spływa na świat przez łono Dziewicy potok miłości- żar Ognia, zapowiadając Pięćdziesiątnicę Kościoła. „Duch zstąpił na człowieka w osobie Maryi i moc Najwyższego, Słowo Boże, ocieniło Ją, w Niej zamieszkawszy. Między niebem i ziemią stanęła drabina, człowiek otrzymał moc, aby stać się bogiem z łaski, bowiem w łonie Maryi poczęty został Bóg-Człowiek” (S. Bułgakow). Najpiękniejszej opiewają ten motyw wywyższenia rodzaju ludzkiego liturgiczne antyfony: „Dzisiaj radość zwiastowania, tryumf dziewictwa, niskości łączą się z wysokościami, Adam zostaje podniesiony i Ewa uwolniona od smutku, a nasza natura przyjąwszy przebóstwienie jest Kościołem Boga.” Niech będzie błogosławione Twe łono Oblubienico Baranka. Niech będą błogosławione Twe dłonie najpiękniejszy Kwiecie. Niech będzie błogosławione Twe serce, bo w nim każdy z nas może odnaleźć matczyną miłość Kościoła.

niedziela, 8 kwietnia 2018


J 20, 19-31

 ...«Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę». A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym». Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!» Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».

Wieczernik- przestrzeń uobecnienia i spotkania... Chwilowa nieobecność jednego z uczniów zapowiada nam doświadczenie głębokich i intymnych emocji. Niedowierzanie może okazać się błogosławioną chwilą konfrontacji z tym, co przekracza ludzki rozum i percepcję oczu. Zmartwychwstałe ciało Chrystusa ! Czy serce jest wstanie wytrzymać ten napór łaski, a zmysły nas nie zawiodą ? Tomasz zaufał zmysłom i haptycznie rozpoznał Mistrza. Nie był sceptykiem jak powszechnie uważa duża część chrześcijańskich myślicieli i kaznodziejów, nadając mu zbyt pośpiesznie pseudonim niedowiarka. Jego wiara potrzebowała potwierdzenia przez zmysły. „I odtąd wcielony i ukrzyżowany Bóg staje między naszym cierpieniem a nicością, między sprzeciwem i beznadzieją... i przywracając nam życie otwiera przed nami niezwykłe drzwi światłości”- realizm mistyczny. Apostoł pragnął dotknąć cielesności; włożyć palec w rany, skrócić dystans, „uracjonalnić Misterium.” Tak jak Maria Magdalena rzucić się gwałtownie do stóp Chrystusa, aby zatrzymać Go w przypływie nieokiełznanego szczęścia. Ojcowie Kościoła wiele wieków później podążą dyskursywnie tym tropem, głosząc, że zmysł postrzegania jest narzędziem duszy, którego rolą jest odbieranie wszystkich zewnętrznych wrażeń zmysłowych. Obecność Pana po zmartwychwstaniu powoduje nadmierny głód poznawczy w tych, których serca zostały poruszone indywidualnym spotkaniem z Żyjącym. Zauważmy, że Jego ciało nie przestało być prawdziwie fizycznym pomimo iż było przebóstwione. Tomasz namacalnie przekonał się o prawdziwości tego, co widzą jego oczy- poddał się zmysłom, a one przemienione zostały predysponowane do uchwycenia prawdy. Miał rację św. Symeon Nowy Teolog, że wszystko co opowiadamy o Bogu, winno być pierwej usłyszane i widziane: „Jaka jest możliwa wiedza dla kogoś, kto nie zobaczył.” I wcale nie chodzi o fizyczne poznanie- choć takie zawsze jest możliwe dla tego kto wierzy, lecz nade wszystko poznanie w wierze. A my jak dzisiaj widzimy Zmartwychwstałego ? Co myślimy o Tym, który otworzył dla nas swój bok, dłonie i spogląda na nas swoimi przenikliwie pięknymi oczami ? Pewnie prościej jest uwierzyć w śmierć, czy nieboszczyka okrytego całunem przemijalności. „Wiara w zmartwychwstanie nie jest łatwa dla człowieka współczesnego- pisał J. Pasierb- Za wiele jest grozy, roztrzaskań, rozstań, niepowrotów. Zło wyśmiewa dobro, absurd wyszydza rozum. W życiu bardziej widać umieranie niż odradzanie się.” Tomasz nas uczy prostoty wiary i zaufania zmysłom. Niech nasze spojrzenie będzie utkwione w tajemnicy życia i pokornym wyznaniu które dyktuje nam serce: Pan mój i Bóg mój !

sobota, 7 kwietnia 2018


1J 1,7

Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu.

Fragment listu św. Jana, mówiący o poruszaniu się w światłości, najpełniej oddaje duchowe przeżycia chrześcijan wywodzących się z Kościołów Wschodnich tradycji bizantyjskiej- przeżywających o tydzień później Paschę. Wielkanoc dla prawosławnych jest największym doświadczeniem światłości; nie tylko przez coroczny cud zstąpienia świętego ognia w bazylice Grobu Pańskiego, ale nade wszystko przez misterium liturgii- Boskiej, która w całej swojej teatralności otwiera każdego kto tylko wstąpi do cerkwi na wydarzenie obecności Zmartwychwstałego Pana. Gogol pisał, że Rosjanie obchodzą Wielkanoc szczególnie uroczyście, ponieważ ich wiara oparta jest na nadziei. Ze szczęściem, które wypisuje się na twarzach wiernych i podniosłymi słowami tropraionu zwiastującego triumf Syna Człowieczego, pokonującego śmierć, szatana i grzech- brzmi niczym litania: „Chrystus zmartwychwstał !”, a lud ile tylko sił w gardle odpowiada z wiarą- „prawdziwie zmartwychwstał”. W tym dniu cerkiewne świeczuszki udzielają światła inaczej, jakby intensywniej, odpowiadając na ciepłotę człowieczych serc- przepełnionych szczęściem Paschy. Ten chwytający za serce nastrój opisuje Czechow w opowiadaniu Święta noc: „Ta sama niezwykła ruchliwość rzuca się w oczy i w samym wielkanocnym nabożeństwie. Carskie wrota we wszystkich nawach otwarte są na oścież, w powietrzu nad kadzielnicami unoszą się gęste obłoki kadzielnego dymu; kędy okiem rzucić, wszędzie światła, blask, pryskanie świeczek… Nie ma żadnych modlitw czytanych; wesołe i pośpieszne śpiewy nie milkną do samego końca; po każdym psalmie kanonu duchowieństwo zmienia szaty i wychodzi z kadzielnicami, co się powtarza prawie przez dziesięć minut”. W tym plastycznym opisie zostaje odsłonięty najbardziej istotny sens; Kościół zdejmuje szatę smutku i przyobleka się w światłość Chrystusa. To szaty godowe tych, którzy wierzą iż Pan może nadejść w tej chwili. Święto pierwszego dnia i ósmego; noc przechodząca ze śmierci do życia i dzień spełnienia ludzkich tęsknot w którym Bóg „będzie wszystkim we wszystkich”. Prawosławie głosi radość zmartwychwstania, obwieszcza czas łaski i przebaczenia. Wyrażają to słowa homilii paschalnej św. Jana Chryzostoma: „Jeśli ktoś jest uczciwy i pobożny, niech znajdzie radość w tej dobrej i pełnej światłości uroczystości… Pan przeto przyjmuje pierwszego jak ostatniego i daje odpocząć tym, co o jedenastej godzinie przyszli… I nad ostatnim się lituje i pierwszego wynagradza, i jednemu daje i drugiego wspomaga… Niech nikt nie opłakuje grzechów przebaczenie bowiem z grobu zajaśniało.” Kościół Wschodni tak bardzo uwrażliwiony na grzech, w tym czasie odsuwa nawoływanie do pokuty i pozwala zanurzyć się grzesznikom w przebóstwiającej światłości Pana. Znika myśl o grzechu, ludzkiej ułomności, czy niegodności- każdy jest zaproszony na Ucztę Baranka. Nadzieja odsuwa smutek i przywraca nadzieję. Chrześcijanie Zachodu i Wschodu, mogą teraz złączeni w wierze wspólnie pobiec ku duchowej wiośnie. Pobiec do pustego grobu, przystanąć i uwierzyć !
Cud zstąpienia świętego ognia: https://www.youtube.com/watch?v=3GcpbSFu7IA 

piątek, 6 kwietnia 2018


J 21, 5-14

 A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?» Odpowiedzieli Mu: «Nie»... A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.

Ewangelia w swoim paschalnym przesłaniu jest „filokaliczna”- odsłania piękno krajobrazu; duchowego przez fizyczny wymiar w którym Chrystus spotyka się z ludźmi wyczekującymi Jego obecności. To piękno emanuje z naznaczonej świetlistością scenerii jeziora, piasku na którym odbijają się stopy Zmartwychwstałego, a nade wszystko podekscytowanych twarzy apostołów dla których zwyczajny posiłek przemienia się w Święto. „Poznajemy Go już i przede wszystkim, przez przemianę tych przedmiotów w inne” (D. Jones). Zaufać swoim zmysłom: oczom, powonieniu, dotykowi, rozdrobnionemu w ustach smacznemu pieczywu wypalonemu w ciągłym przyzywaniu Ducha. „Chodźcie, posilcie się !”- to zaproszenie do wejścia w przestrzeń liturgicznego spożywania; przekraczania wiecznej agape. W tym miejscu nasuwa mi się stwierdzenie Orygenesa. Bóg pojawił się w naszym ciele w świecie w osobie Chrystusa, aby „zaszczepić w naszych duszach szczęście oparte na poznaniu Boga.” W ten sposób krok po kroku Apostołowie odkrywają, że w polu oddziaływania Zmartwychwstałego tworzy się nowa rzeczywistość, przekraczająca wymiar zwyczajnego spotkania, posiłku, bycia naprzeciw siebie. Eucharystia staje się sakramentem paschalnym- darem nieustannej obecności „przekazywanie życia zmartwychwstałego Chrystusa Jego ciału, którym jest Kościół.” On związuje swoją eucharystyczną obecność z materią chleba i wina, czyniąc je środkami swojej obecności. „Ryba” wypieczona i nasycająca głód dzieci tego świata. „Teraz tęsknię już nie do tego, by być pewniejszym Ciebie- wyzna św. Augustyn- lecz tylko do tego, by mocniej w Tobie trwać.” Od tej pory karmimy się Ciałem Boga- Pokarmem Nieśmiertelności. „Nie w odbiciu i podobieństwie, ale twarzą w twarz ukazałeś mi się, Chryste- podkreślał św. Ambroży z Mediolanu- Odnajduję Cię w twoich sakramentach.”

środa, 4 kwietnia 2018


Łk 24, 13-34

W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali... Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili między sobą: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?»

Każdy chrześcijanin ma swoją własną drogę do Emaus, którą przechodzi z wątpliwościami, pytaniami, osobistymi przeżyciami... Dwaj uczniowie na których spoczywa cień krzyża, szli przytłoczeni smutkiem i wątpliwościami z Jerozolimy; po drodze przyłącza się do nich nieznajomy wędrowiec, który włącza się do rozmowy i podejmuje zaproszenie spożycia wspólnej kolacji. Przy błogosławieniu chleba, spadają im łuski z oczu i poznają Go. Jezus czyni te same gesty jak w czasie pożegnalnej Wieczerzy- pozwalając siebie rozpoznać w Eucharystii. „Jest ze mną całkowicie spleciony- pisał Symeon Nowy Teolog- całuje mnie całego i całkowicie mi się oddaje, a ja niegodny, napełniam się Jego miłością i pięknem, nasycam się Jego radością i Boską słodyczą.” Pan Zmartwychwstały pozwala im się poznać i spożyć na sposób sakramentalny. Fulgencjusz z Ruspe przypomina nam wierzącym, że „Chrystus umarł za nas z miłości... Otrzymawszy dar miłości, umieramy dla grzechu, a żyjemy dla Boga.” To aktualne wypełnienie przemienia śmierć w życie miłości i zespala wspólnotę modlącego się Kościoła w komunię uobecniającą życie przebóstwione. Poprzez misterium Eucharystii „Ciało Chrystusa, w Jego paschalnym promieniowaniu zamieszkuje w świecie jako substancja radioaktywna, oczyszczająca, stymulująca” (F. Durrwell). To jednocześnie wspólnota stołu w której gotowy jestem zobaczyć brata i siostrę, komunia miłości w której urzeczywistnia się prawdziwa miłość Boga wiecznie odkrywanego przez nasze oczy i serce. „Bądźcie tym, co widzicie, i przyjmijcie to, czym jesteście”(św. Augustyn). To Ja jestem. Pokarm życia wiecznego !

wtorek, 3 kwietnia 2018


 Dz 2, 36-41

W dniu Pięćdziesiątnicy Piotr mówił do Żydów: «Niech cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego ukrzyżowaliście, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem». Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: «Cóż mamy czynić, bracia?» – zapytali Piotra i pozostałych apostołów. «Nawróćcie się – powiedział do nich Piotr – i niech każdy z was przyjmie chrzest w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie w darze Ducha Świętego.  

Paschalna percepcja chrześcijaństwa w tym szczególnym czasie zwrócona jest ku duchowemu narodzeniu i oświeceniu które najpełniej odzwierciedla się w sakramencie Chrztu Świętego. Nie tylko noc Paschy staje się momentem celebracji sakramentów wtajemniczenia, silnie związanych z disciplina arcana, ale cały okres wielkanocny staje się sposobnym czasem wędrowania ku sadzawce Wody Życia. Człowiek poruszony Ewangelią i wewnętrznie przynaglony odnajdzie drogę nad swój Jordan. Zmartwychwstanie do nowego życia nie tylko staje się przywilejem katechumenów, ale również i tych których życie powinno się nieustannie odnawiać w Chrystusie na sposób chrzcielny. „Po pierwszym chrzcie dla chrześcijan zaczyna się drugi, ale już życiowy chrzest- wysiłki całego życia z jego smutkami, brakami, cierpieniami, pokusami i zgorszeniami, chrzest ofiarnej miłości do bliźnich, a w końcu chrzest pokuty jako „drugi chrzest” i eucharystyczna jedność z Chrystusem”(A. Wietielew). Chodzi o życie łaską sakramentu i ciągle świeży powrót do pytania przenikniętego miłością: „Czy połączyłeś się z Chrystusem ?” Musi wyrwać się z głębi duszy odpowiedź: „Połączyłem się.” We chrzcie szatan zostaje znowu pokonany, człowiek zbawiony, a to wszystko dokonuje się w znaku wody. To przejście ludzi wiary przez „Morze Czerwone” czyni ich ludźmi Dnia Ósmego i pentakostalnymi nosicielami żaru miłości- wydobytej niczym ze skały- z boku Zwycięskiego Baranka. „Wczoraj się dałem ukrzyżować razem z Chrystusem, dzisiaj razem z Nim okrywa mnie chwała; wczoraj dałem się z Nim zabić, dzisiaj wracam do życia. Wczoraj zszedłem z Nim do grobu, dziś z Nim z martwych powstaję”- przekonywał w homilii św. Grzegorz z Nazjanzu. Baptysterium staje miejscem narodzin nowego człowieka- „utopionego”( pogrzeb) i zmartwychwstałego (wynurzenie i wejście w światłość). Kościół niczym „niebieska matka” rodzi swoje dzieci już uwolnione od grzechu i wystawia ich na działanie promieni wschodzącego Słońca. Święty Ambroży powie: „Zanurzony w wodzie stałeś się rybą.” Ryba jest figurą Chrystusa Zbawiciela. Chrześcijanie zatem stają się pisciuli- pływającymi w wodzie rybkami mającymi od momentu wynurzenia zbawiać świat.   

poniedziałek, 2 kwietnia 2018


Mt 28, 8-15

Gdy anioł przemówił do niewiast, one pośpiesznie oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i pobiegły oznajmić to Jego uczniom. A oto Jezus stanął przed nimi, mówiąc: «Witajcie!» One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech udadzą się do Galilei, tam Mnie zobaczą». Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: «Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdy spaliśmy. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu». Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami, i trwa aż do dnia dzisiejszego.

Zobaczyć i uwierzyć ! Trwamy w radości zmartwychwstania Pańskiego, a lektura fragmentów Ewangelii umacnia naszą pewność, że On żyje ! Kobiety przepełnione wiarą w obecność żywego Chrystusa stają się pierwszymi apostołkami- głosicielami radosnej nowiny. Kościół przeniknięty blaskiem poranka wielkanocnego podejmie to pełne duchowej eksplozji przesłanie: „Pascha piękna, Pascha, Pascha Pańska ! Pascha najczcigodniejsza nam zajaśniała ! Pascha, radośnie obejmijmy jeden drugiego... Bowiem dzisiaj z grobu, jak z pałacu, zajaśniał Chrystus. Niewiasty radością napełnił, mówiąc: „Głoście apostołom !” Pan zostawia niewiastom dwa kluczowe słowa przesłania: radość i proklamacja. Pascha jest „wybuchem radości... Jest to eksplozja kosmicznej radości wywołanej triumfem życia po wszechogarniającym żalu po śmierci- śmierci, którą Pan życia musiał przecierpieć, kiedy stał się człowiekiem...” (D. Staniloae). Ale nawet dzisiaj – podobnie jak dwa tysiące lat temu, radość z bliskości Żyjącego, może zostać przesłonięta kłamstwem, niedowierzaniem, sceptycyzmem, pogardą, a nawet ideologiczną przemocą. Tak jak niegdyś faryzeusze próbowali sfabrykować i zaciemnić fakt nieobecności Chrystusa w zapieczętowanym grobie, tak również i dzisiaj nie brakuje ludzi których oczy spowite są niepoznaniem, ciemnością i przekupstwem. Świat chciałby uczynić z Kościoła socjologicznie poprawną dystrybucję dóbr, ale bez opowiadania o Bogu. „Pozbawcie chrześcijaństwo tej paschalnej radości, zabierzcie mu Paschę – pisał A. Schmemann- i co pozostanie ? Pozostanie dręczące wspomnienie o dziwnym Nauczycielu, pozostaną Jego słowa o miłości i pokorze, pozostanie smutna historia jeszcze jednego tragicznego niepowodzenia. Pozostanie cyniczna myśl: Co może to kazanie miłości i braterstwa w świecie, gdzie mimo wszystko triumfują piłaci, judasze, faryzeusze i naczelnicy, gdzie wszystko zbudowane jest na sile, na strachu, na przymusie ? I prawdę mówiąc właśnie to chcą udowodnić od niepamiętnych czasów wszyscy wrogowie Chrystusa i chrześcijaństwa.” Pomimo tych ludzkich sprzeciwów, naigrywania się i perfidnego śmiechu zwątpienia, radość detonuje twardą skamielinę wielopokoleniowej krótkowzroczności. My jesteśmy świadkami Jego Zmartwychwstania. Nie pozwólmy żeby ktoś nam zamknął usta, aby prawda o największym cudzie została zagłuszona pomrukiem bezbożności. Największą bronią chrześcijaństwa jest odważna wiara i życie w „stanie szczęśliwości paschalnej.”  

niedziela, 1 kwietnia 2018


Kol 3, 1-4

Bracia: Jeśli razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze Życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.

Wiara chrześcijańska opiera się na najważniejszym wydarzeniu w historii świata- zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. „Oto dzień, który Pan uczynił. Jakże inny od tych dni, które się zaczęły wraz z początkiem świata i które odmierzamy biegiem czasu. Dzień Pana jest początkiem nowego stworzenia...” (św. Grzegorz z Nyssy). Wydarzenie to jest sercem całej teologii, liturgicznego uniesienia, piękna utrwalonego w sztuce i poruszającego ciało jakim jest Kościół otulony światłem wielkanocnego poranka. „Święto świąt i uroczystość nad uroczystościami.” To przyjęcie przez każdego wierzącego paschalnej radości, którą w całej głębi oddają słowa podniosłej antyfony: „Christos anesti ek nekron...” wyraża się w nich epicentrum radości całego stworzenia od nadmiaru życia i łaski. Tej podniosłej chwili nic i nikt, nie jest wstanie zdyskredytować lub w jakikolwiek sposób pomniejszyć. „Zmartwychwstanie- pisze N. Chatzinikolaou – przeobraziło krzyż i śmierć Chrystusa w symbol zwycięstwa i życia. Ale nie tylko dla Niego, lecz także dla nas. Chrystus nie zmartwychwstał po to, aby zmusić nas do uznania Jego boskości, ale żeby dać nam życie wieczne.” Jego zmartwychwstanie jest zapowiedzią naszego powstania martwych i zniszczenia zamykającej ciało grobowej płyty. „Zmienia się porządek rzeczy: grób pochłania śmierć, a nie zmarłego, dom śmierci staje się mieszkaniem życia” (św. Piotr Chryzolog). Jesteśmy poderwani w przypływie radości i niewzruszonej wiary do oznajmienia światu najpiękniejszego i najpotężniejszego przesłania wiary: Chrystus żyje, a śmierć traci swoją moc zniszczenia. „Żyje odtąd dla Boga i dla nas mocą Ducha Świętego w swoim przemienionym człowieczeństwie... Otwarty grób jest już zaczątkiem przemienionego świata, otwartego na boskie energie Ducha Świętego... Światło i blask jaśnieją teraz nie tylko na szczycie góry, lecz także w symbolicznym centrum wnętrza ziemi. Sam Chrystus staje się „ziemią żyjących” (W. Hryniewicz). Trzeba z głęboką wiarą kontemplować to Święto Życia; otwiera się ono bowiem dla tych, których oczy i serca są przemienione. „Zmartwychwstanie nie narzuca się- pisał O. Clement- Nie ukazuje się władcom tego świata, objawia się tylko tym, którzy przyjmują Go w wierze i miłości. To nie Zmartwychwstanie wzbudza wiarę, to wiara pozwala przejawić się Zmartwychwstaniu. Jezus woła nas delikatnie, jak zawołał Marię Magdalenę- a ona dopiero wtedy obróciła się, jej serce się poruszyło, rozpoznało Go.” Kościół również działaj pragnie rozpoznawać Pana- w sakramentach, uśmiechu dzieci, rozkwitającej barwnym kobiercem przyrodzie i słońcu które wschodzi tak samo, jak w dniu kiedy zostało oślepione mocą Zwycięskiego Odkupiciela. Każdemu napotkanemu człowiekowi pragnę zanieść tę dobrą nowinę: Chrystus Zmartwychwstał !