niedziela, 10 czerwca 2018


2 Kor 4, 16-18

Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie.

W chrześcijaństwie jest tak mocno zarysowana perspektywa eschatologiczna. Człowiek wiary jest istotą wychyloną ku wieczności, koncentrując się na tym, co ostateczne- poddane przeobrażeniu w Bogu. W wielokrotnie cytowanym przeze mnie starożytnym Liście do Diogeneta, dowiadujemy się kim są wierzący w Chrystusa: Chrześcijanie „są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba... Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie.” Ludzie żyjący w kręgu ciągle dokonującej się tajemnicy. Istnieje Misterium, przed którym całe pokolenia ludzi zatrzymywały się w poznaniu i miłosnym uniesieniu duszy. Bóg, który przedarł się z wieczności, wszedł w naszą historię podnosi nas nieustannie ku Sobie. Skraca dystans i zstępuje ze „szczytów transcendentnego milczenia” stając się Życiem w nas. „To w ciele naszego Pana objawiła się światłość Ojca. Zajaśniawszy bowiem z Jego ciała, przeniknęła ona w nas, i w ten sposób człowiek, będąc przyobleczonym w światłość Ojca, osiągnął niezniszczalność”(Ireneusz z Lyonu). Człowiek wchodzi w permanentny dialogu miłości, wędruje ku rzeczywistości która wydaje się pozornie niemożliwa do pomieszczenia dla umysłu i serca. Bóg wszystko przekracza i oczekuje jedynie dziecięcego- prostodusznego zaufania. „Wierzący musi ciągle abstrahować od rzeczy tego świata, brać rzeczy tego świata w nawias zapomnienia, aby myśleć o Bogu, który jest ponad ludzkim zrozumieniem”- przekonywał D. Staniloae. Mamy tu do czynienia z teologią oczywistości, w której dokonuje się rozpoznanie i zakochanie w Bogu. „Królestwo Boże- mówił z prostotą Fiodorow- jest dostępne dla ruchu molekuł i atomów we wszechświecie, co sprawia, że zmartwychwstanie i przemienienie wszystkich jest możliwe.” Każda chwila egzystencji staje się momentem epifanicznym, fascynującym, orientującym spojrzenie na Tym, który pomimo świadectwa wierzących jest ciągle odtrącany i spychany w przestrzeń zapomnienia narcystycznego świata. Wpatrywać się w to, co nieuchwytne, niewidzialne, irracjonalne, jest tak naprawdę ewangelicznym szukaniem Królestwa Bożego; odkrywaniem pięknej perły, pomimo wszystkich oporów płynących z zewnątrz. „Tam gdzie nie ma Boga, nie ma i człowieka”- pisał M. Bierdiajew. Sens egzystencji jaśnieje dopiero w blasku Chrystusowej obecności i dokonującej się inwazji wieczności. „To, co widzialne przemija”- naucza św. Paweł świadom tego, że wszystko, co dobre i piękne, tak naprawdę rozpościera się przed nim. Ostatnia księga Biblii- Apokalipsa opowiada o gorącym oczekiwaniu i nowym stworzeniu, w którym człowiek wyśpiewuje wraz innymi bytami pieśń pochwalną przed wschodzącym Słońcem- Chrystusem, które rozgrzewa świat żarem miłości.