wtorek, 12 czerwca 2018


Mt 5, 14-16

Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie».

Chwała Tobie, który objawiłeś nam światłość- proklamuje wschodnia liturgia. W każdym człowieku Chrystus- Logos „lśni od wewnątrz,” a Jego uczniowie „będą świecić sprawiedliwi jak słońce” – powtarzał w swoich homiliach św. Grzegorz z Nyssy. Świetlistość jest nade wszystko cechą świętych, wyraża się w przyciągającej sile promieniowania, w zdumiewającej transparentności życia- emanującego na zewnątrz Bogiem. „Ten, kto jest ze Mną, jest ogniem”- mówi wczesnochrześcijański apokryf. Światło, które emanuje z ciała Chrystusa przemienionego i zmartwychwstałego, odbija się na twarzach chrześcijan, czyniąc z nich ikony zstępującego Królestwa Bożego. „Na początku nie było chłodu ani ciemności; był Ogień”- tak wyraził namacalność objawienia się Boga i siłę energetycznego promieniowania P. Teilhard de Chardin. Mojżesz na górze Horeb ujrzał Anioła Pańskiego w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Kiedy schodził z góry jego twarz emanowała światłem. Świetlisty blask nieprzeniknionego daru, stał się jego udziałem- czyniąc z Mojżesz świadka obecności Boga, który jest Światłością. Chrześcijanin od momentu chrztu odkrywa w sobie świetlistość, zbliżając się do tajemnicy- stając naprzeciw Boga, otrzymuje Jego światło. Duch rozświetla wnętrze człowieka, czyniąc je miejscem epifanicznym- nawiedzonym Obecnością: „Oglądam piękno Twojej łaski, podziwiam jej blask, a jej świetlistość odbija się we mnie; zachwycam się jej niewypowiedzianym splendorem; zdumiewam się niezmiernie, myśląc o sobie; widzę kim byłem i kim się stałem”- wyznał św. Symeon Nowy Teolog. Światu potrzeba świetlistych ludzi- przebóstwionych, tętniących wdzięcznością wobec życia jako dokonującego się cudu. Moją duszę wypełnia smutek, kiedy widzę ludzi smutnych, nerwowych, o matowych obliczach; jakby ktoś zagasił w nich wewnętrzny żar, stłumił światło, odebrał nadzieję. Jedynie świetliści ludzie są wstanie nieść ocalenie światu; wyrywać go z ciemności i marazmu, zwątpienia i wszechobecnej głupoty przecierającej drogę ku królestwu księcia ciemności. „Jeśli chcesz być doskonały, cały stań się ogniem”- mówił ojciec Józef i, podnosząc się, wyciągał ręce ku niebu, a jego dłonie stawały się jakby dziesięcioma zapalonymi świecami. Rodzi się zatem słuszna konkluzja: im więcej ludzi napełnionych światłem, tym więcej dobra i piękna w świecie. Być światłem !