czwartek, 9 sierpnia 2018


Mt 16,24-27

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je...

Nawet przyjemny czas wakacyjnego odpoczynku może być przeniknięty wymagającą kontemplacją Krzyża. To zatrzymanie się na najważniejszym znaku wiary, pozwala odkryć i utrwalić w sobie najbardziej wiarygodne- przepełnione miłością oblicze Boga-Człowieka. „To drzewo jest dla mnie wiecznym zbawieniem, nim się karmię, nim się żywię. Zakorzeniam się w jego korzeniach, rozprzestrzeniam się w jego gałęziach, obmywam się jego rosą, a jego duch karmi mnie i ożywia powiew wiatru. W jego cieniu rozbiłem namiot i uciekając przed ogromnym upałem mam tam obfitujące schronienie...”, pisał w Homili Paschalnej Pseudo Hipolit. Drzewo szlachetne na którym zawisł najpiękniejszy z synów ludzkich, oczekuje na podniesienie i usytuowanie w centrum ludzkiego serca. Krzyż to skandal, cierpienie, odrzucenie, uniżenie z którego rodzi się przeobrażająca miłość. O tym zaświadczył Filanthropos- Przyjaciel człowieka, którego oblicze wzgardzone, oplute, odrzucone, zaświadcza o największej miłości. Krzyż Chrystusa, staje się wyrazem tej irracjonalnej, bezprecedensowej „szalonej miłości”. Tylko taka perspektywa odsłania nam prawdziwy sens Odkupienia. Mamy do czynienia z przeobrażającą człowieka i świat manifestacja miłości. Ten nurt miłości wypływający z ran Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Baranka- ożywia, uświęca, stygmatyzuje, przebóstwia zranionego grzechem człowieka. Bóg przez krzyż schodzi do najbardziej infernalnej przestrzeni ludzkiego świata, aby swoją obecnością rozświetlić mroki absurdu i zwątpienia. Ludzkość może przyjąć to terapeutyczne zstąpienie miłości lub je odrzucić. Rosyjski myśliciel Bierdiajew pisał: „Chrystus przyszedł na świat, jako uniżony, nie w chwale, był w świecie incognito i to było Jego kenozą”. Ale owocem tego upokorzenia i wyniszczenia, staje się największe zwycięstwo. Dlatego Krzyż splata w sobie dwa aspekty: niewypowiedziane cierpienie, które wydaje się po ludzku nie do uniesienia i triumf życia rozkwitającego, tak jak pokazują to wschodnie ikony krzyża. „Bóg króluje z drzewa życia”. Pokazuje swoje rany, niczym trofea zdobyte w boju i nieustannie przekonuje człowieka o miłości. „Ukrzyżowany solidaryzuje się ze wszystkimi tymi, którzy z własnej winy zostali pozbawieni Ducha i doświadczyli wygnania- oddzielenia od Boga. Właśnie tak, Syn ukrzyżowany umożliwia grzesznikom pogodzenie się z Ojcem dzięki darowi Ducha wylanego na Niego podczas Paschy, i przez Niego, Zmartwychwstałego, danego wszelkiemu ciału”. Bóg w sposób najbardziej maksymalny wypowiedział nam miłość. Krzyż oczekuje również mojej inicjatywy- odwagi wiary: „Ubi est Crux mea ?”