środa, 5 grudnia 2018


Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego (J 14,8-9)

W holenderskiej przestrzeni publicznej rozgorzała na nowo kwestia dotycząca chrześcijańskich obrazów- a dokładnie chrystologicznych dzieł wielkiego mistrza baroku Caravaggia. Wystawa która miała promować europejską kulturę i miasto Utrecht, złamało się pod naporem aktywistów muzułmańskich i protestanckich „potomków ikonoklazmu”. Powracają na nowo echa dawnej ikonoklastycznej historii z pierwszych wieków chrześcijaństwa i niderlandzkiej nowożytności. „Obrazy należy usunąć, aby wymazać z serc ich wspomnienie” (H. Belting). Pobrzmiewa ciągle złowieszcza ideologia szermierzy reformacji, próbujących ze sztuki uczynić medium podejrzane, bałwochwalcze, obce rzekomo pragnieniu Boga. Reformacja jawiła się jako panowanie słowa, które wyparło znaki i symbole religii. Podobnie postępuje islam, deprecjonując przekaz wiary za pomocą obrazu. „Królestwo Boże jest królestwem, w którym się słucha, a nie ogląda”- pisał Luter w Wielkim Katechizmie. Jakie to smutne, że nie dojrzało jego serce i wzrok do poznania o wiele głębszego. „Błogosławione są wasze oczy...” - przekonywał Chrystus uczniów, wskazując na wzrok jako organ poznania wcielonego Boga. Piszę o tych niepokojących zjawiskach w dniu w którym Kościół wspomina w liturgii wielkiego obrońcę sztuki świętego Jana Damasceńskiego (675- 749). Dorastanie do dojrzałej myśli teologicznej starożytnego Kościoła miało swoich płodnych Ojców, którzy od początku postawiali sobie za cel obronę świętych wizerunków i niejednokrotnie było im dane w obronie tej sprawy przypłacić wygnaniem, torturami, czy życiem. Nie sposób pominąć tych wielkich osobowości bizantyjskiego Kościoła i ich zaangażowania na płaszczyźnie teologii ikony. W Źródle poznania, które dedykował swemu duchowemu bratu, Kosmasowi biskupowi Maiuma, przedstawił imponującą syntezę tradycji, która tworzy pewien piśmienniczy tryptyk, stanowiąc fascynującą i ciągle aktualną propedeutykę teologii. W końcu najważniejsze dzieło w których znajduje się odpowiedź na zarzuty ikonoklastów i przejrzysty komentarz wiary to Wykład szczegółowy prawdziwej wiary, w którym twierdzi, że nie ma takiego człowieka, który by nie posiadał z natury wszczepionego poznania istnienia Boga. Homilie Jana Damasceńskiego sprawiły, że zyskał sobie przydomek Chrysorohas (płynący złotem). Jemu zawdzięczamy pierwszą autentyczną syntezę myślenia o ikonie, jak również ukształtowania odpowiedniego aparatu pojęciowego w dyskursie na ten temat. W swoich trzech Mowach apologetycznych przeciw tym, którzy potępiają święte obrazy, Jan wydobył istotę nauczania Kościoła na temat Chrystusa i w sposób zdecydowany zabrał stanowisko w tej sprawie. Wykazał w swojej argumentacji, że zakaz malowania ikon kwestionuje podstawową prawdę wiary we Wcielenie, w to, że Bóg istniejąc poza czasem i przestrzenią objawił się w ludzkiej osobie, w człowieku Jezusie narodzonym z Maryi. Ze względu na to, że Bóg przyjął ludzką twarz, możemy go przedstawiać za pomocą obrazów. Ponieważ Słowo Boże, przedwieczny Syn Boży, przybrało ludzkie ciało – argumentuje Jan – możliwe jest – co więcej konieczne – by je przedstawiać  i dlatego zachęca: „maluj na obrazach Tego, który stał się widzialny, i przedstawiaj Go tak, by mógł być oglądany.” Ikonoklazm w przekonaniu bizantyjskiego teologa był pewnym rodzajem doketyzmu, który oznaczał brak poszanowania dla tajemnicy Boskiego człowieczeństwa. Zdaniem teologa kult ikon jest najwłaściwszym sposobem w jaki Kościół daje świadectwo o tym, że Bóg pojawił się w ciele w osobie Jezusa Chrystusa. „Odważnie rysuję portret niewidzialnego Boga nie jako niewidzialnego, lecz jako tego, który się pojawił dla naszego zbawienia i istniał w ciele i krwi.” W tym obrazie Jezusa nie jest przedstawiony ani Jezus – człowiek, ani niewidzialny Bóg, lecz obraz Boga, który stał się ciałem. Jan Damasceński postrzegał rolę obrazu, nie tylko w funkcji  katechetycznej, ale jako ważny aspekt mistagogii chrześcijańskiej. Uważał, że bez ich obecności nie sposób ująć pełnej prawdy o Chrystusie – Wcielonym Bogu. „Przez poznanie zmysłowe bowiem powstaje w umyśle pewne wyobrażenie, które pobudza naszą zdolność rozróżniania i jako cenny skarb jest przechowywane w pamięci.” W przekonaniu teologa istotą sporu dotyczącego ikon nie była sztuka religijna jako taka, ale pytanie o to, w jaki sposób Bóg pozwolił się zobaczyć ludzkim oczom. Podkreślał wielokrotnie rolę widzenia w wierze, wzrok określał najszlachetniejszym ze zmysłów, dzięki któremu skraca się dystans poznawczy między ludźmi a Bogiem: „Ujrzałem Boga w ludzkiej postaci i zbawiona została dusza moja. Oglądam obraz Boga, tak jak Go widział Jakub, a jednak w całkiem inny sposób.”  Oczami duszy przenikamy materialny obraz i odkrywamy prototyp w całym jego egzystencjalnym wymiarze. Prototyp w swej pełnej istocie, w swym bycie osobowym jest obecny w materialnym obrazie, i jako taki może być w nim rozpoznany za pomocą duchowej percepcji. Dopiero tajemnica inkarnacji czyni obraz Boga możliwym do uchwycenia wzrokiem. Zakaz wykonywania wizerunku Boga w Starym Testamencie tam mocno przenikający żydowską teologię i ikonoklastyczne argumenty chrześcijan VIII wieku stał się zdezaktualizowany wobec Wcielenia Logosu tak często przywoływanego przez ortodoksyjnych Ojców- głównie św. Jana Damasceńskiego. Od tej pory autentycznym obrazem będzie sam Bóg przyjmujący ciało jednego człowieka, ażeby otoczyć chwałą całą ludzkość. Dziękujemy dzisiaj Bogu za tego wielkiego Teologa- proroka piękna, obrońcę kultu ikon, charyzmatycznego męża przekonującego Kościół, że Obraz jest równie ważny jak usłyszane Słowo- prowadzące człowieka ku przyjęciu Boga.