środa, 19 czerwca 2019


Ps 139,1

Przenikasz i znasz mnie, Panie,
Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję.
Z daleka spostrzegasz moje myśli,
przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę,
i znasz moje wszystkie drogi.

W domu rodzinnym w małym bidermaierowskim sekretarzyku mojego ojca, odnalazłem złożone wszystkie moje szkolne świadectwa i dyplomy. Szukanie radości przywiązuje nas do przywoływania przeszłości. Mam nieodparte wrażenie, że to coś więcej niż sentymentalne „muzeum”- schowek pamięci osiągnięć własnego dziecka. To raczej jakiś fragment życia naznaczony mozolnym- wieloletnim trudem zdobywania wiedzy i szczęściem rodziców, iż wyprawa przez krajobrazy nauki została zwieńczona różnorodnymi sukcesami. Nie zawsze byłem orłem, ale zawsze miałem szacunek do wiedzy i ludzi którzy jej rozliczne portale przede mną otwierali. „Dla nas wychowanych w kulcie szacunku dla człowieka, wielką wartość mają zwykłe spotkania, które czasem przemieniają się w cudowne święta”(A. Exupery). Przed oczami przesuwają mi się twarze licznych nauczycieli, czerpiących z arkadyjskiej studni mądrości i życia. Szczególnie w pamięć zapadli mi ci, którzy nie byli standardowi- potrafiący opowiadać o świecie w sposób intrygujący i przekonywujący. Ci, którzy podsuwali mądre książki- rozbijali stereotypowe rozumowanie o skały wielkich idei. Droga życia jest usłana fantastycznymi osobowościami- mentorami- którzy wrzeźbiają się w pamięć i serce. Powrócę na chwilę do naszych bliskich. Rodzice zawsze są dumni ze swoich pociech, ale kiedy stają bystrymi i przenikliwie mądrymi obserwatorami rzeczywistości to ich poczucie dobrze wykonanej pracy jest intensywniejsze. Dzisiaj na mieście mijałem wielu młodych ludzi wracających ze świadectwami ukończenia roku szkolnego; jakiś etap jest za nimi- kolejne krople mądrości przesączyły się do umysłów i wymuszając rzetelną ocenę. Wiele bojów i rozkruszonych kopi za nimi. Sportowiec dobiegający do mety, jest świadomy tego- że tam czeka na niego laurowy wieniec zwycięstwa. Ostatnie miesiące szkoły to dla uczniów i ich belfrów czas napiętego oczekiwania na wakacje. Trzeba wiele spraw podsumować, zebrać i liczbowo podliczyć. Zważyć ciężar przekazanej wiedzy. Niekiedy uśmiech na twarzy nauczyciela z przeciętnego lub wdrapującego się po stromej górze wiedzy ucznia jest większy, niż z tych którym sukcesy przychodzą łatwo i zawsze są na podium. Syzyfowie są najsympatyczniejsi, ponieważ najmocniej celebrują odniesione sukcesy; tak na marginesie- oni są najbardziej wdzięczni ! Lubię szczególnie jedno z powiedzeń Talmudu: „Oddech dzieci śpieszących do szkoły podtrzymuje świat.” Dzisiaj ten oddech się staje się spokojniejszy, miarowy i uwolniony od naglących potrzeb. Trzeba odpocząć- to znaczy zatrzymać się, zmienić otoczenie i ludzi; zacząć oddychać innym powietrzem. Zobaczyć świat z innej perspektywy, poddać się gwałtowności lub zaczerpnąć z miejsc w których cisza jest na wagę złota. Żyjemy w świecie ciągle naglących działań. Wszędzie musimy być na czas, poddani presji otoczenia. Czas wolny- lubię to określenie- ponieważ wolność to Boży dar, a dzieiaj to luksusowy towar. Zregenerować siły- odnaleźć siebie w sobie- poddać się ulotnym chwilom i zrobić rzeczy niestandardowe, nieprzewidziane, które nie są zapisane w gęsto utkanym od różnych planów kalendarzu. Być może to dla jeszcze innych czas w którym śpiew ptaków, szum morza, czy krajobraz roztaczający się z pasma górskich szczytów- zasugeruje, że istnieje Bóg- Miłośnik piękna. On pozostawił nam wystarczającą ilość odpowiednich bodźców, abyśmy zrozumieli wyjątkowość każdej niepowtarzalnej chwili. Rozumiem zatem westchnienia świętego Franciszka urzeczonego pięknem świata i powtarzającego: „Bóg jest radością, dlatego przed swój dom wystawił Słońce.”