środa, 12 czerwca 2019


W kilku rozważaniach wcześniejszych wchodziłem w zakamarki chrześcijańskiej pneumatologii. „Każde uderzenie serca to poryw, w którym Ojciec oddaje siebie. Te uderzenia pompują nam krew Syna, ożywioną tchnieniem Ducha.” Rozmyślanie o Duchu Świętym jest jak surfowanie na wysokiej fali, wszystko jest przeniknięte dreszczykiem ekscytacji mieszającej się z dozą niepewności. Jest jeszcze jeden aspekt tej wyjątkowej Postaci, który najpełniej uzupełnia niewyraźny portret Tego, który ukrywa się za symbolicznym zrywem żywiołów i delikatnych muśnięć. Myślę o pięknie- wyrywającym się poza granice filozofii i sztuki. Pięknie które sprawia, że świat mieni się hipnotyzującą ferią barw, a krajobraz tak dobrze nam znany- faluje niczym wzburzony ocean wprawiany w ruch niewidzialną dłonią Przedwiecznego. Duch Święty otwiera człowieka na piękno; chodzi zatem o estetykę duszy i zmysłów którym tak mocno zawierzamy. „Trzecia Osoba Trójcy objawia się jako Duch Piękna”(P. Evdokimov). Może dlatego jest tak arcypiękny, że sztuka chrześcijańska poczuła się bezradna, aby Go zamknąć w ikonicznym przedstawieniu. Duch jest bezpośrednim uchwyceniem piękna, tak intensywnym, że ludzka wyobraźnia musi skapitulować- zasłonić oczy, a otworzyć serce- zdać się na coś poznawalnego jakby intuicyjnie. Nawet gołębica po którą tak chętnie z repertuaru ikonograficznego korzystali artyści jest jedynie apofatyczną formą wertykalnego wzniesienia zmysłów poza horyzont poznawalności. „Bóg nie objawia się w sposób widoczny, lecz daje odczuć swoją obecność; nie daje się poznać, lecz oddaje się człowiekowi; choć oczy niczego nie widzą, serce jest pełne radości”(św. Bernard). Każde antropomorfizowanie Ducha, może zakrawać na coś z gruntu fałszywego- karykaturalnego. „We wszystkim, co budzi w nas czyste i autentyczne odczucie piękna, Bóg jest autentycznie obecny- pisała S. Weil- Istnieje coś jak gdyby wcielenie Boga w świat, a piękno jest jego znakiem.” A zatem wszelka sztuka która zrodziła się na glebie wiary, nosi w sobie wcielenie Piękna. Zatem kontakt z pięknem nabiera charakteru epifanicznego, sakramentalnego i charyzmatycznego. „Sztuka to przede wszystkim intuicja wiary”(P. Neagu). Zatem artysta i wizja świata która wytryskuje z pod jego dłoni ma w sobie coś, na wskroś mistycznego- uduchowionego. „Piękno jest więc utożsamiane z tym, co święte”(T. Spidlik). Nie bez przyczyny słowiańscy posłowie wracając do Kijowa, zdali tak urokliwe i pełną zachwytu sprawozdanie księciu Włodzimierzowi: „My zaś nie możemy zapomnieć piękna tego.” Przynieśli w sercu i pamięci doświadczenie piękna bizantyjskiej świątyni i liturgii- choć naiwnego, ale jednak rozgrywającego się w sferze zmysłów poznania Boga jako Piękna. „Kontemplacja piękna duchowego splata się z kontemplacją tego świata...” Mistyka staje się oddechem chrześcijaństwa, nieustannym pulsowaniem piękna. Nieprzerwanie istnieje ciągle żywa relacja religii i sztuki. Piękno oderwane od religii staje się niebezpieczne, przewrotne, płodzące liczne fantasmagorie, otwierając niebezpieczne i zaludnione niewyraźnymi twarzami przestrzenie. „Piękno jest nie tylko straszną, ale i tajemniczą rzeczą. Tu diabeł z Bogiem się zmaga, a polem bitwy jest serce człowiecze”(F. Dostojewski). Pięćdziesiątnica dokonująca się nieustannie w sercu Kościoła jest jedynie potwierdzeniem tego, że kiedy zstępuje Piękno- wszystko zostaje w Nie przemienione. Świat staje się piękny- witalny- jak na bizantyjskich mozaikach, odzwierciedlających malachitowo-topazową przestrzeń szczęścia; wychylony ku wieczności- skąpany w świetle nowego dnia. Przemawiają do mnie intuicje Bierdiajewa, postrzegającego piękno jako sens ostateczny człowieka i świata: „Królestwo Boże można traktować wyłącznie jako królestwo piękna. Przemienienie świata jest ujawnieniem piękna. Wszelkie piękno na świecie jest albo wspomnieniem raju, albo proroctwem o świecie przemienionym. Przeżywanie stanu harmonii jest przeżywaniem piękna. Piękno jest ostatecznym ideałem, z którego zostanie wypędzona wszelka dysharmonia, wszelkie kalectwo, wszelka podłość.” Żyją obok nas ludzie, którzy zamiast pragnienia piękna noszą w sobie brzydotę- ciążą ku rozpaczy. Potrzebna jest modlitwa epiklezy- spraszanie Piękna, które odnowi oblicze świata.