czwartek, 6 stycznia 2022

Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon… Weszli do domu i zobaczyli dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon. i otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę (Mt 2,1-12). Na jednej z bizantyjskich miniatur ewangeliarza, pogańscy Mędrcy, nie podążają za przewodem gwiazdy, lecz są prowadzeni przez anioła- przewodnika. Scena jest tak misternie wyreżyserowana przez anonimowego mistrza, iż zwraca uwagę na najważniejsze ciało niebieskie- „Światłość ze Światłości”- promieniujące blaskiem prawdy i poznania Wcielonego Boga. „Gwiazdom służący od Gwiazdy nauczyli się kłaniać Tobie”(troparion). Niezwykle wymownie akcentuje ten wymiar Obecności Boga w sercu świata w swojej homilii św. Leon Wielki: „Najwyższa, wiekuista istota, która zniżyła się dla zbawienia rodzaju ludzkiego, podniosła nas do swojej chwały.” Epifania staje się zatem świętem ukazania się Boga i Jego niezgłębionej miłości: „Oto Bóg jest tutaj- jeszcze milczący i prawie dostrzegalny, jeszcze taki, jak wiosna zamknięta w małym nasionku, cicha, a pewna swego zwycięstwa, ukryta pod warstwą skutej mroźnej ziemi, a przecież potężniejsza niż wszelki mrok i chłód”(K. Rahner). To święto naszego nawiedzenia i obdarowania- błogosławionej bliskości, ciepła i światła rozpraszającego ciemność; zalegający na ludzkich duszach chłód niewiary. „W Emmanuelu znajdujemy niebo i ziemię, Boga i stworzenie. Wziął od nas ciało, a dał nam w zamian swoje Bóstwo w cudownej wymianie”(O. Casel). Magowie wykazali się niespotykaną odwagą wiary. Wyruszyli w podróż obarczoną ryzykiem i niebezpieczeństwem. Próbowali umysłami zgłębić tajemnicę Obecności, ale kiedy dotarli do miejsca objawiania, to cała do tej pory poszukiwane Misterium zagarnęło ich dusze. Zdumienie prowadzi do pulsowania wiary; drgania miłości i spowitych milczeniem gestów hojności. Jak sformułował to Boehme: „Ciemność nie jest nieobecnością światła, lecz strachem spowodowanym oślepiającym światłem.” Światło rozbłysnęło z ciała małego Dziecka i otworzyło ludzkie serca na rozrzutność w miłości. Według pewnej starej ruskiej legendy, był jeszcze czwarty Mędrzec, który wyruszył w drogę razem z trzema innymi. Jako prezent dla Dzieciątka włożył do kieszeni trzy błyszczące, szlachetne kamienie. Podczas drogi usłyszał płacz dziecka. W miejscu przerażającej biedy, zobaczył „leżącego chłopczyka, bezbronnego, nagiego i krwawiącego z pięciu ran. Tak niezwykłe było to dziecko, tak delikatne i bezbronne, że serce młodego króla napełniło się litością.” Pomógł temu dziecku, zanosząc je do najbliższej miejscowości i oddając w ręce kobiety która go przyjęła i otoczyła miłością. Po długich latach wędrowania, objawiła mu się gwiazda, która zaprowadziła go do miasta. Z tłumem napierającego tłumu znalazł się na wzgórzu w centrum egzekucji, na którym stały trzy krzyże. Ponad środkowym krzyżem jaśniała gwiazda. „Wtedy spotkało go spojrzenie Człowieka, który wisiał na tym krzyżu. Człowiek ten musiał odczuwać wszystkie cierpienia, wszystkie utrapienia świata, tak niezwykłe było jego spojrzenie. Ale też litość i bezgraniczną miłość. Z Jego przebitych rąk rozchodziły się promienie. Jak błysk przemknęła myśl: tutaj jest cel, do którego pielgrzymowałem całe życie.” W tej pięknej legendzie zawiera się uniwersalna i niezwykle duchowa prawda o mnie samym. Jestem w drodze i szukam Przedwiecznego, który dla mnie stał się wszystkim- Miłością, wydaną śmierci ! Kontemplacja tego faktu, napełnia duszę szczęściem i uzdalnia do złożenia daru z własnego życia: „złoto prawdziwej wiary, kadzidło ofiarnej modlitwy i mirrę cierpliwości i miłości”.