Obok
różnorodnych sposobów interpretowania Ewangelii, istnieje miejsce dla historii
Boga wyrażonej, czy wypowiedzianej na sposób obrazu. Chrystus prawdziwie
odsłania swoje oblicze i sprawia, że ludzka percepcja może przybliżyć się do tajemnicy Jego Osoby. Nie mamy tu do
czynienia z obrazem-metaforą, ale rzeczywistością realną- postrzegalną
cieleśnie. „Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą…” Szczęśliwe, ponieważ widzą
Oblicze Najświętszego- Wcielonego Boga. „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca.
Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie ?” (J 14,8-10). Mamy tu
do czynienia z chrystologią opowiedzianą na sposób ikoniczny: widzieć, zobaczyć, uchwycić,
zatrzymać wzrok na Kimś wyjątkowym. Cała paleta odgałęzień postrzegania. Spojrzenie
w twarz i oczy Chrystusa, to chyba największe marzenie człowieka wierzącego.
Zdaje się, że miał rację antyczny poeta Horacy, kiedy przekonywał o większej
sile malarstwa, niż słowa: „to, co przekazujemy za pośrednictwem uszu, działa
na duszę o wiele wolniej niż to, co stawiamy przed oczami wiernych”. Siła
oddziaływania ikony jest o wiele większa, niż najpiękniej sformułowane słowa-
zapisane w dobrze wydanych książkach. Mamy więc do czynienia z „boską ikonosferą”
w której, nie tyle reprodukuje się obrazy Boga- Człowieka, a raczej dociera się
do faktu, że On Nieogarniony pozwolił się zwizualizować. Przez wieki historii
próbowano chrześcijaństwo pozbawić ikonicznych korzeni wiary (ikonoklazm,
protestantyzm z negacją obrazu, wrogie ideologie). A przecież chrześcijaństwo,
to w całej rozciągłości i głębi- religia Słowa i Obrazu, przez które dokonuje
się permanentna Teofania. Tak jak nie możemy pozbawić naszego wzroku widzenia,
tak również na płaszczyźnie duchowego oglądu rzeczywistości, nie możemy
pozbawić siebie kontemplatywnego poszukiwania Oblicza Boga. „Ukazanie się Boga
nadaje barwę rzeczom”- pisał Exupery. A cóż dopiero dokonuje się w ludziach ? „Gdy ukaże się Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale” (Kol 3,4). Możemy prześledzić kompleksowo całą
sztukę chrześcijaństwa- Zachodu i Wschodu: od malowideł katakumbowych, przez
splendor bizantyjskich mozaik, twórczość Leonarda, Michała Anioła i powracając
do ruskiej ikony.
Nie wspomnę już o sztuce współczesnej próbującej scalić doświadczenia wieków i wystrzelić w kulturze moderny, z czymś zupełnie nowym. Jednak najbliższa jest mi sztuka ikony. Jest w tym rodzaju sztuki, nie tylko dogmatyczna wierność tradycji teologicznej, ale święta powściągliwość, odniesienie do kanonów, a nade wszystko skierowanie wzroku ku Królestwu Bożemu. Status i rozumienie tworzenia przez artystę są zupełnie inne- pozbawione pokusy eksponowania siebie. Zachodnie malarstwo, często rozprasza i rozczarowuje silnym natężeniem pierwiastka ludzkiego. Ikona jest zupełne innego formatu…, otwiera przestrzenie duszy. Boska i pokorna sztuka- zrodzona z modlitwy i liturgii, prostoty serca i oszałamiającego zachwytu. Kiedy człowiek spokojnie modli się przed ikonami w pewnym momencie one same zaczynają mówić. Postać Chrystusa z ikony przeszywa nas wzrokiem; nie można się tak łatwo odwrócić wzroku w innym kierunku. „Ikona przypomina, że chrześcijaństwo jest „religią twarzy”. Być chrześcijaninem znaczy bowiem odkryć objawiające się nam w najstraszniejszym strapieniu na zawsze żywe i miłujące oblicze, oblicze Chrystusa. W Chrystusie zaś oblicze Matki Bożej i wszystkich grzeszników, którzy pragną, by zostało im przebaczone: żadne z tych spojrzeń nie osądza, wszystkie są przyjmowaniem” (O. Clement). To od nas zależy w jaki punkt będą się wpatrywały nasze oczy. Warto sobie uświadomić, że jesteśmy zaproszeni do modlitwy wzroku- wiara rodzi się ze słuchania, jak również z widzenia piękna Boga. Moim pragnieniem jest, aby nieudolne słowa ustąpiły miejsca obrazom - ikonom, w których się dokonuje duchowa synteza czasu i przestrzeni. Ikona wprowadzi czytelnika w barwny świat wiary, by czcić w milczeniu rzeczywistość, o której zostało powiedziane: „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1Kor 2,9).
Nie wspomnę już o sztuce współczesnej próbującej scalić doświadczenia wieków i wystrzelić w kulturze moderny, z czymś zupełnie nowym. Jednak najbliższa jest mi sztuka ikony. Jest w tym rodzaju sztuki, nie tylko dogmatyczna wierność tradycji teologicznej, ale święta powściągliwość, odniesienie do kanonów, a nade wszystko skierowanie wzroku ku Królestwu Bożemu. Status i rozumienie tworzenia przez artystę są zupełnie inne- pozbawione pokusy eksponowania siebie. Zachodnie malarstwo, często rozprasza i rozczarowuje silnym natężeniem pierwiastka ludzkiego. Ikona jest zupełne innego formatu…, otwiera przestrzenie duszy. Boska i pokorna sztuka- zrodzona z modlitwy i liturgii, prostoty serca i oszałamiającego zachwytu. Kiedy człowiek spokojnie modli się przed ikonami w pewnym momencie one same zaczynają mówić. Postać Chrystusa z ikony przeszywa nas wzrokiem; nie można się tak łatwo odwrócić wzroku w innym kierunku. „Ikona przypomina, że chrześcijaństwo jest „religią twarzy”. Być chrześcijaninem znaczy bowiem odkryć objawiające się nam w najstraszniejszym strapieniu na zawsze żywe i miłujące oblicze, oblicze Chrystusa. W Chrystusie zaś oblicze Matki Bożej i wszystkich grzeszników, którzy pragną, by zostało im przebaczone: żadne z tych spojrzeń nie osądza, wszystkie są przyjmowaniem” (O. Clement). To od nas zależy w jaki punkt będą się wpatrywały nasze oczy. Warto sobie uświadomić, że jesteśmy zaproszeni do modlitwy wzroku- wiara rodzi się ze słuchania, jak również z widzenia piękna Boga. Moim pragnieniem jest, aby nieudolne słowa ustąpiły miejsca obrazom - ikonom, w których się dokonuje duchowa synteza czasu i przestrzeni. Ikona wprowadzi czytelnika w barwny świat wiary, by czcić w milczeniu rzeczywistość, o której zostało powiedziane: „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1Kor 2,9).
Komunia Apostołów, Amiran Goglidze
Wieczerza
Mistyczna
1 Kor 11, 23-26
Bracia: Ja otrzymałem od Pana to, co
wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i
dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie
to na moją pamiątkę!» Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc:
«Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić
będziecie, na moją pamiątkę!» Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie
kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie.
Ostatnia Wieczerza; wiele razy próbowałem sobie
wyobrazić to wydarzenie. Człowiek spontanicznie projektuje w swojej głowie
mnóstwo wewnętrznych obrazów- pewnie po to, aby konkretne wydarzenie było
bardziej bliskie, takie własne. Sala na Górze; migocące lampki oliwne,
przygotowany stół do wieczerzy sederowej, zapach kwiatów, uczniowie
podekscytowani, a jednocześnie tak bardzo mało przewidujący. Tradycja żydowska
wiernie przestrzegała tych wszystkich przepisów. W Talmudzie obszerny traktat Peashim odsłania cały szereg drobiazgowych poleceń, którymi
obwarowana jest „rytualna kolacja”. Dokładne objaśnienia obrzędów instruują, że
ma być jagnię, którego żadna kość nie może być złamana. Ustalono liczbę
kielichów, które należało wypić według ściśle określonej kolejności i
dedykacji. Wyliczono gatunki ziół, które należało zjeść, oraz podano
szczegółowe przepisy w jaki sposób je przyprawić- ich smak ma oddać nutę cierpienia i goryczy.
Wszystko stanowi opowieść o uczcie niewolników, którzy za chwilę staną się
wolni- dzięki cudownej interwencji Boga. Czy właśnie taką ucztę spożył Jezus ze
swymi uczniami w ten wyjątkowy wieczór ? Nie wiemy czy właśnie tak było, jak
drobiazgowo określają jej ceremoniał przepisy. Pascha była świętem radosnym.
„Jest soczysta jak oliwka- powiada Talmud- a Hallel powinien przebijać dachy domów”. Zapewne w tym momencie w
sercu Jezusa radość łączyła się ze smutkiem. Pytał siebie w duchu- czy oni
zrozumieją to Misterium. To, co jest kluczowe dla zrozumienia pragnienia
Mistrza, to końcowy moment uczty. „Wtedy to inaugurując obrzęd, przez Prawo
Mojżeszowe nie znany, Jezus uczynił ruch i wypowiedział słowa, przez które
tragedia Wielkiego Piątku nabierze szczególnego znaczenia”. Konsekracja materii
świata- „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją
pamiątkę !”. Daje im swoje Ciało i Krew, które staną się owocem Męki. Owoc
zerwany z nowego Drzewa Życia. Dotykamy ważnego, jeśli nie najważniejszego
momentu Historii Zbawienia. Wszystko, co działo się wcześniej, było tylko
zapowiedzią- figurą najdoskonalszej Uczty Paschalnej- Sakramentu Miłości. Dla
pierwszych chrześcijan było to wydarzenie tak wielkiej wagi, że większość
dekoracji malarskich na ścianach katakumb, odnosiła się do uczty ofiarnej-
spożywania posiłku, który rzecz jasna przekracza sferę zwyczajnego przyjmowania
pokarmów, a odsłania wydarzenie komunii- spotkania z Chrystusem. Wieczernik to
moment przekroczenia czasu- wejścia w wieczne „teraz” Boga. Najpiękniejsza
chwila, która swoją doniosłością przysłania wielkie dzieło stworzenia świata.
Chrystus pozostawia siebie w materii świata- chleb i wino. Nie są to substytuty
jego obecności, ale najbardziej realny dar dla człowieka. Nie chcę w tym
miejscu rozważania, poddawać się powierzchownej ekscytacji, ale raczej w
pokorze uwielbiać samoudzielającą się miłość Boga- jako Paschalnego Baranka,
który daje siebie do spożycia- „za życie świata”. Wyraża to entuzjazm świętego
Efrema: „O miejsce błogosławione ! Nikt nie widział ani nigdy nie zobaczy tego,
co ty ujrzałeś. Pan stał się Ołtarzem, Kapłanem, Chlebem i Kielichem zbawienia,
Sam z siebie wszystkim wystarcza, a nikt nie wystarczy dla Niego, sam jest
Ołtarzem i Barankiem, Ofiarą i Ofiarnikiem, Kapłanem i Pokarmem. O miejsce
błogosławione ! W tobie baranek paschalny spotkał się Barankiem prawdziwym:
symbol słabości wszedł w spokojne łono i w nim został zamknięty. Błogosławione
mieszkanie, w którym została odprawiona Pascha, do której nigdy nie było
podobnej…” Eucharystia jest więc
antycypacją dóbr niebieskich. Jak mówi Teodor z Mopsuestii: „przez nią my,
którzy byliśmy umarli z natury, oczekujemy daru nieśmiertelności; podatni
zepsuciu, stajemy się niezniszczalni; z ziemi i z ziemskiego zła przechodzimy
do dóbr słodyczy niebieskich…” Jednym słowem przez znaki i gesty, które
powtarza Kościół- wpatrzony w tajemnicę Wieczernika- uobecnia Liturgię Nieba.
Wchodzimy w najbardziej możliwą na sposób somatyczny bliskość z Bogiem.
Grzegorz z Nazjanzu napisze: „Eucharystia jest ofiarą bezkrwawą, przez którą
łączymy się z cierpieniami i bóstwem Chrystusa”. Nasze grzeszne człowieczeństwo spotyka się
z człowieczeństwem Chrystusa, aby mogło zostać podniesione ku Jego Bóstwu. Tak
rozumianą głębię spotkania, odsłania malarski język ikony. Wieczerza Mistyczna-
ilustrująca symboliczno-sakramentalną percepcję wiary w realną obecność Pana.
„Całość kompozycji, gesty i symbolika ogniskują się wokół stołu i znajdujących
się na nim naczyń, chleba czy innych pokarmów. Przy stole zasiada dwunastu
apostołów z aureolami- symbolizują oni wtedy Kościół wszystkich wieków. Innym
znowu razem na stole zamiast kielichów znajdują się chleb i ryby. To nawiązanie
do ewangelicznych opisów spotkań uczniów ze Zmartwychwstałym Panem” (M.
Bielawski). Każdy z apostołów ma przed sobą położony chleb ( to ich mistyczny
udział przez sakrament kapłaństwa w Liturgii Życia). Oddają to słowa
starożytnego hymnu liturgicznego: „Dziś oglądaliśmy Pana naszego Jezusa
Chrystusa na ołtarzu. Dziś wychwalaliśmy Węgiel żarzący się, w cieniu którego śpiewają serafiny. Dziś usłyszeliśmy wielki i słodki głos
mówiący: to Ciało spali ciernie grzechów i oświeci dusze ludzi…” W końcu na tej ikonie jest miejsce również dla nas; nie jako biernych
obserwatorów wydarzenia, ale jako zaproszonych osobiście przez Pana. Wieczernik
duchowo wychodzi do mnie, czyniąc mnie uprzywilejowanym i nakarmionym Bogiem.
Drzwi tego miejsca nie są zaryglowane na cztery spusty; otwarte są na oścież.
Tylko wiara pozwala przekroczyć próg i zasiąść do stołu. „Przyjdźcie do Mnie
wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście a Ja was pokrzepię”.
Obmywanie
nóg, mozaika, Wenecja
Mandatum
Ostatnia
Wieczerza jest pełna szczególnych gestów, które nade wszystko zmuszają uczniów
Chrystusa do głębokiej refleksji i sprawiają, że wszelkie nieprawidłowe
motywacje i intencje, muszą ustąpił przed miłością uobecnioną w rycie obmycia
nóg. Przykazanie miłości- ukonkretnione w geście niewolnika, pochylającego się
nad najbardziej niehigieniczną częścią ludzkiego ciała. „Na początku wieczerzy
na znak czci należało umyć ręce. Po obmyciu Chrystus nagle wstał i zdjąwszy
wierzchnie szaty, przepasał się ręcznikiem. Dwunastu zamarło ze zdumienia. A On
wlał wodę do dzbana i zaczął myć uczniom nogi. Na Wschodzie czynność tę
wykonują służący, którzy w ten sposób przyjmują gości utrudzonych podróżą w
kurzu i pyle. Ale we wspólnocie Chrystusa nie było i nie mogło być sług”(A.
Mień). To zadanie Chrystus wziął na siebie- sługa sakramentu miłosierdzia i braterstwa. W naszym świecie gdzie jest tak bardzo dostrzegalny deficyt
ludzkiej wrażliwości i miłości, zdaje się ta czynność wybrzmiewać z jeszcze większą
siłą przekazu. „Ile patosu w tym powolnym rytmie opisu najprostszych czynności.
Widzimy to wszystko szeroko otwartymi oczyma umiłowanego ucznia, który przed
chwilą podniósł głowę z piersi Jezusa” (J. Pasierb). Za tym wymownym gestem
będzie podążać liturgia i sztuka, próbując zachować polecenie Chrystusa jako
nakaz nieustannego wcielania przykazania miłości
i bezwarunkowej posługi miłości względem wspólnoty Kościoła. Na wielu ikonach ukazujących Ostatnią Wieczerzę pojawia się motyw obmywania uczniom nóg. Pisząc to rozważanie mam przed sobą album w którym znajduje się jedna z ikon powstałych w kręgu szkoły Rublova. Z lewej strony kompozycji widoczna jest postać stojącego Chrystusa, który wyciera stopy Piotrowi. W ślad za obrazem podąży pełen ekspresji język tekstów liturgicznych: „Piotr sprzeciwiał się umyciu nóg przez przeczyste ręce, które stworzyły Adama. Usłyszał więc: „Jeśli nie umyję Ciebie, nie będziesz miał cząstki ze Mną”… O wielkie dary Władcy ! Wspólnikami swej łaski czyni uczniów, i obiecuje mieć z nimi cząstkę w niewypowiedzianej chwale, jak i w mistycznym kielichu, mówiąc, że nowy pić w królestwie niebieskim, którego i nas uczyń godnymi, jako miłosierny i Przyjaciel człowieka”. Apostołowie podzieleni są na dwie grupy, z których jedna dostąpiła już zaszczytu umywania nóg przez Jezusa. Na dole możemy zaobserwować misę z wodą- przybiera formę kielicha lub naczynia chrzcielnego, tym samym ewokując dwa sakramenty wtajemniczenia: Chrzest i Eucharystię. Obserwując tę scenę nasuwa się skojarzenie z wczesnochrześcijańskimi obrzędami neofitów. Katechumeni, którzy dostąpili łaski chrztu, po raz pierwszy przychodzą do ołtarza, aby pożywać największą Tajemnicę. Oddaje to katecheza chrzcielna św. Ambrożego: „Przyszedłeś do ołtarza i zacząłeś oglądać rzeczy dotąd nie widzialne… zacząłeś dostrzegać światło sakramentów”. Chciałbym zakończyć to rozważanie słowami zaczerpniętymi z Liturgii św. Jakuba Apostoła (wersja syryjska)- ta modlitwa jest powierzeniem nas samych, abyśmy jak Apostołowie zostali włączeni w krąg miłości Mistrza i stali się godnymi spożywania Mistycznego Chleba. „Racz sprawić, o Panie Boże, byśmy obmywszy serca swoje i oczyściwszy je od wszelkiej skazy i nieczystych myśli, godni byli wejść do Twego miejsca- wyniosłego i wywyższonego dla świętych, i byśmy stanęli przed Twoim świętym ołtarzem nieskalani i czyści, i wykonując służbę Bożą, z prawdziwą wiarą przynieśli Ci czystą i wspaniałą ofiarę, Ojcu, Synowi, i Duchowi Świętemu, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen”.
i bezwarunkowej posługi miłości względem wspólnoty Kościoła. Na wielu ikonach ukazujących Ostatnią Wieczerzę pojawia się motyw obmywania uczniom nóg. Pisząc to rozważanie mam przed sobą album w którym znajduje się jedna z ikon powstałych w kręgu szkoły Rublova. Z lewej strony kompozycji widoczna jest postać stojącego Chrystusa, który wyciera stopy Piotrowi. W ślad za obrazem podąży pełen ekspresji język tekstów liturgicznych: „Piotr sprzeciwiał się umyciu nóg przez przeczyste ręce, które stworzyły Adama. Usłyszał więc: „Jeśli nie umyję Ciebie, nie będziesz miał cząstki ze Mną”… O wielkie dary Władcy ! Wspólnikami swej łaski czyni uczniów, i obiecuje mieć z nimi cząstkę w niewypowiedzianej chwale, jak i w mistycznym kielichu, mówiąc, że nowy pić w królestwie niebieskim, którego i nas uczyń godnymi, jako miłosierny i Przyjaciel człowieka”. Apostołowie podzieleni są na dwie grupy, z których jedna dostąpiła już zaszczytu umywania nóg przez Jezusa. Na dole możemy zaobserwować misę z wodą- przybiera formę kielicha lub naczynia chrzcielnego, tym samym ewokując dwa sakramenty wtajemniczenia: Chrzest i Eucharystię. Obserwując tę scenę nasuwa się skojarzenie z wczesnochrześcijańskimi obrzędami neofitów. Katechumeni, którzy dostąpili łaski chrztu, po raz pierwszy przychodzą do ołtarza, aby pożywać największą Tajemnicę. Oddaje to katecheza chrzcielna św. Ambrożego: „Przyszedłeś do ołtarza i zacząłeś oglądać rzeczy dotąd nie widzialne… zacząłeś dostrzegać światło sakramentów”. Chciałbym zakończyć to rozważanie słowami zaczerpniętymi z Liturgii św. Jakuba Apostoła (wersja syryjska)- ta modlitwa jest powierzeniem nas samych, abyśmy jak Apostołowie zostali włączeni w krąg miłości Mistrza i stali się godnymi spożywania Mistycznego Chleba. „Racz sprawić, o Panie Boże, byśmy obmywszy serca swoje i oczyściwszy je od wszelkiej skazy i nieczystych myśli, godni byli wejść do Twego miejsca- wyniosłego i wywyższonego dla świętych, i byśmy stanęli przed Twoim świętym ołtarzem nieskalani i czyści, i wykonując służbę Bożą, z prawdziwą wiarą przynieśli Ci czystą i wspaniałą ofiarę, Ojcu, Synowi, i Duchowi Świętemu, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen”.
Wieczerza Mistyczna, San Vitale w Rawennie (VI w.)
Wieczernik-
Pamiątka Miłości
On jest milczącym Barankiem, Barankiem zabitym, zrodzonym z
Maryi, pięknej owieczki. Wzięty ze stada i poprowadzony na zabicie, wieczorem
został złożony w ofierze, a nocą Go pogrzebano. Nie łamano Mu kości na drzewie
krzyża, a będąc w ziemi nie uległ rozkładowi, lecz powstał z martwych
i wskrzesił człowieka wyprowadzając go z grobu otchłani.
i wskrzesił człowieka wyprowadzając go z grobu otchłani.
Meliton z Sardes
Do tajemniczego Stołu wszyscy przystępując, z czystym sercem
przyjmijmy Chleb, i nie oddalajmy się od Pana, aby zobaczyć, jak umywa nogi
uczniom, i czynić podobnie: poddani sobie nawzajem, nogi jedni drugim umywając.
Chrystus bowiem tak nakazał czynić swoim uczniom ale nie słuchał Judasz, sługa
przewrotny.
Liturgia Bizantyjska
Wieczernik - miejsce w którym
rozpoczęła się nowa Pascha, noc sederu, wydarzenie największego obdarowania w
dziejach świata, przymierze miłości, przyjaźni - zaspokajające wszelkie
tęsknoty i marzenia, utrwalone w pamięci i sercach uczniów; słów oraz gestów Jezusa.
Eucharystia i Kapłaństwo- dwa cudowne pocałunki Boga, przepływająca miłość w
sercach wierzących, niczym w krwiobiegu życia wiary. Bez kapłaństwa nie ma
życia Jezusa ! Uświadamiamy sobie to, za każdym razem w czasie przeżywania liturgii, jakbyśmy wchodzili do „wehikułu
czasu”, uczestniczyli w wydarzeniu miłości, które się dokonało dwa tysiące lat
temu i uobecnia każdego dnia na tak wielu ołtarzach świata. W taki sposób
Chrystus pozostawił siebie i jednocześnie „umiłował nas do końca”. Święte wydarzenie Wielkiego Czwartku,
dzięki któremu pulsować będzie dar życia w sercu chrześcijaństwa. „Pan Jezus
tej nocy, której został wydany” (1Kor 11,23), ustanowił Ofiarę Eucharystyczną
swojego Ciała i swojej Krwi. Św. Paweł przypomina nam niezwykle ważny kontekst,
w jakim zrodził się najcenniejszy dar dla Kościoła. To nic innego jak
wydarzenie Krzyża- krew i woda, które wytrysnęły z boku Baranka, rodząc
wspólnotę wierzących, obmywając ludzkość drogocennym darem miłości. To nie
tylko przywołanie wydarzenia, rozumianego jako „pamiątka”, czy sentymentalny
epizod pożegnania utrwalony w emocjonalnych opisach ewangelistów. Chodzi tu, o
MISTERIUM- sakramentalne uobecnienie- wydarzenie, które ponawiane, trwać będzie
aż do skończenia świata- „Jestem z wami, przez wszystkie dni, aż do skończenia
świata”. Pisał o tym zdumieniu eucharystycznym Papież Jan Paweł II „Kościół otrzymał Eucharystię
od Chrystusa, swojego Pana, nie jako jeden z najcenniejszych darów, ale jako dar największy, ponieważ jest to dar z samego siebie, z własnej osoby w jej świętym człowieczeństwie, jak też dar
Jego dzieła zbawienia… Gdy Kościół sprawuje Eucharystię, pamiątkę śmierci i
zmartwychwstania swojego Pana, to centralne wydarzenie zbawienia staje się
rzeczywiście obecne i dokonuje się dzieło naszego Odkupienia”. Ludzka ograniczoność wobec przeistoczenia, które
całkowicie przekracza wszelkie wyobrażenia. Pamiętam jak mój tato, całował moje
dłonie, zaciągając się łzami i dumą z tego, ze jego syn- ukochane dziecko, jest
dłońmi, oczami, sercem Chrystusa- „in persona Christi”. Te obrazy zachowały się
w mojej pamięci tak mocno, jak ten szczególny pożegnalny wieczór, który w
pamięci będą przechowywać skrzętnie Apostołowie, kiedy Chrystus umywał jak
niewolnik, im nogi, „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem…” Miłość
którą pozostawia Chrystus, nie jest łatwa, ale w sposób służebny realizowana
przemienia oblicze świata. „Gdzie jest Chrystus, tam jest Kościół”- przez tą
eucharystyczną świadomość, przebija się jakże ważna prawda, iż każdy Kościół
poddany zwierzchnictwu swego biskupa i celebrujący Eucharystię ma w sobie całą
pełnię rzeczywistości Kościoła Bożego.
Ikona
Ukrzyżowania
Wielki
Piątek. Radość Wieczernika powoli przygasa, wraz z ostatnią zgaszoną lampką oliwną, widać rysujące się kontury ogrodu Getsemani.
Pomimo upływu czasu, potrafimy doskonale wejść w wydarzenie zdrady, opuszczenia i bólu. Kościoły spowija cisza, ludzie zdają
się być bardziej wyciszeni i refleksyjni; nawet w codziennym rytualne powitań
dominuje nuta większej życzliwości. Kiedyś ten dzień był czasem żałoby, lamentu
i duchowego przeżycia śmierci- wraz z Tym, który pozostał całkowicie
osamotniony. Ilu to ludzi żyjących przed nami skupiało się tylko i wyłącznie na
zadawanemu Chrystusowi cierpieniu, jakby nie potrafiąc spojrzeć dalej, poza
wymiar okrucieństwa. Dla jednych to dramaturgia śmierci i osądzenia Boga, a dla innych to triumf
Miłości- konieczny do zrozumienia, że nawet w grzechu- człowiek jest kochany
przez Boga. Ikonografia Kościoła Wschodniego
z niezwykłą wrażliwością i pieczołowitością transponuje przekaz Ewangelii, aby przez tragizm chwili, przebiła się nadzieja Paschy. Święty Grzegorz Wielki mówił: „Abyśmy mogli żyć, było konieczne, by Bóg stał się człowiekiem, aby móc umrzeć”. Dlatego Krzyż stał się największym argumentem miłości, i najbardziej przemawiającą atrybucją łaski Odkupiciela. „Bóg pojawia się i wyznaje swoją miłość i błaga, żeby Mu ją odwzajemnić… odepchnięty, czeka przed drzwiami. Za całe dobro które nam wyświadczył, prosi w zamian tylko o naszą miłość; w zamian za naszą miłość umorzy wszystkie nasze długi” (M. Kabasilas). Tylko tak należy rozumieć misterium Krzyża- miłość jako dar, którą człowiek potrafi przyjąć i na niego odpowiedzieć w całej pełni. „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje…”( Łk 9,23). Ikona Ukrzyżowania odsłania zasłonę czasu i kontempluje w zachwycie triumf paschalnego zwycięstwa. „Otchłań rozpaczy ulatnia się, jak śmieszna kropla nienawiści w nieskończonej otchłani miłości. Odległość między Ojcem i Synem nie jest już więcej miejscem piekła, lecz Ducha” ( Patriarcha Bartłomiej I). Wyczuwamy tutaj wielką autonomię Chrystusa. Szczególnie ruskie ikony ukazują Pana, który dobrowolnie przyjął na siebie cierpienie, a szczytem tego jest dokonane zwycięstwo nad szatanem, grzechem i śmiercią. Obcy jest Wschodowi sposób akcentowania cierpienia, tak jak to możemy zobaczyć na licznych obrazach zachodnich. Nie ma tu doloryzmu i dostrzegalnego okiem, fizycznego procesu wyniszczenia. „Dla wschodniego chrześcijanina ważne jest oczyszczenie, odnowienie, aby w ten sposób dojść do światłości Taboru”. Rodzi się jakieś naturalne pragnienie uchwycenia- tu i teraz- eksplozji światła, które za chwilę rozpieczętuje grób. „Zbawiciel na krzyżu nie jest zwyczajnie zmarłym Chrystusem, jest Kyriosem, Panem własnej śmierci i Panem swego życia. Męka nie wywołała w Nim żadnej zmiany. Pozostaje Słowem, Życiem wiecznym, które wydaje się na śmierć i przezwycięża ją” (P. Evdokimov). Tylko tak rozumiana wolność Boga rekapituluje stworzenie i człowieka- wszystko napełnia na nowo sensem oraz życiem. Krzyż stał się drzewem zasadzonym na Golgocie, aby człowiek zraniony grzechem mógł się po nim wdrapać ku nowemu życiu. Dlatego umieszczona w ciemnościach groty czaszka, staje się symbolem rehabilitacji pierwszego człowieka- Adama. Krew, która wytrysnęła z boku Nowego Adama, przywróciła do życia starego Adama i zniszczyła zapis starodawnej winy. Odkupienie to nowe stworzenie. Jak napisze ks. Hryniewicz: „Piękno utożsamiające się z miłością jaśnieje w tajemnicy kenotycznego samoumniejszenia i uniżenia Chrystusa… Uniżenie i opuszczenie ma sens zbawczy i wyzwalający… Tak rozpoczyna się droga uczestnictwa w światłości Taboru, przygotowująca dzieje ludzkości na objawienie Piękna Ostatecznego”. Tylko w Krzyżu i przez Krzyż Chrystusa, jesteśmy wstanie zrozumieć nasze życie i naszą przyszłość. To z wysokości narzędzia hańby i odrzucenia, Dobry Łotr usłyszał słowa nadziei: „Jeszcze dziś ze Mną będziesz w Raju !”
z niezwykłą wrażliwością i pieczołowitością transponuje przekaz Ewangelii, aby przez tragizm chwili, przebiła się nadzieja Paschy. Święty Grzegorz Wielki mówił: „Abyśmy mogli żyć, było konieczne, by Bóg stał się człowiekiem, aby móc umrzeć”. Dlatego Krzyż stał się największym argumentem miłości, i najbardziej przemawiającą atrybucją łaski Odkupiciela. „Bóg pojawia się i wyznaje swoją miłość i błaga, żeby Mu ją odwzajemnić… odepchnięty, czeka przed drzwiami. Za całe dobro które nam wyświadczył, prosi w zamian tylko o naszą miłość; w zamian za naszą miłość umorzy wszystkie nasze długi” (M. Kabasilas). Tylko tak należy rozumieć misterium Krzyża- miłość jako dar, którą człowiek potrafi przyjąć i na niego odpowiedzieć w całej pełni. „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje…”( Łk 9,23). Ikona Ukrzyżowania odsłania zasłonę czasu i kontempluje w zachwycie triumf paschalnego zwycięstwa. „Otchłań rozpaczy ulatnia się, jak śmieszna kropla nienawiści w nieskończonej otchłani miłości. Odległość między Ojcem i Synem nie jest już więcej miejscem piekła, lecz Ducha” ( Patriarcha Bartłomiej I). Wyczuwamy tutaj wielką autonomię Chrystusa. Szczególnie ruskie ikony ukazują Pana, który dobrowolnie przyjął na siebie cierpienie, a szczytem tego jest dokonane zwycięstwo nad szatanem, grzechem i śmiercią. Obcy jest Wschodowi sposób akcentowania cierpienia, tak jak to możemy zobaczyć na licznych obrazach zachodnich. Nie ma tu doloryzmu i dostrzegalnego okiem, fizycznego procesu wyniszczenia. „Dla wschodniego chrześcijanina ważne jest oczyszczenie, odnowienie, aby w ten sposób dojść do światłości Taboru”. Rodzi się jakieś naturalne pragnienie uchwycenia- tu i teraz- eksplozji światła, które za chwilę rozpieczętuje grób. „Zbawiciel na krzyżu nie jest zwyczajnie zmarłym Chrystusem, jest Kyriosem, Panem własnej śmierci i Panem swego życia. Męka nie wywołała w Nim żadnej zmiany. Pozostaje Słowem, Życiem wiecznym, które wydaje się na śmierć i przezwycięża ją” (P. Evdokimov). Tylko tak rozumiana wolność Boga rekapituluje stworzenie i człowieka- wszystko napełnia na nowo sensem oraz życiem. Krzyż stał się drzewem zasadzonym na Golgocie, aby człowiek zraniony grzechem mógł się po nim wdrapać ku nowemu życiu. Dlatego umieszczona w ciemnościach groty czaszka, staje się symbolem rehabilitacji pierwszego człowieka- Adama. Krew, która wytrysnęła z boku Nowego Adama, przywróciła do życia starego Adama i zniszczyła zapis starodawnej winy. Odkupienie to nowe stworzenie. Jak napisze ks. Hryniewicz: „Piękno utożsamiające się z miłością jaśnieje w tajemnicy kenotycznego samoumniejszenia i uniżenia Chrystusa… Uniżenie i opuszczenie ma sens zbawczy i wyzwalający… Tak rozpoczyna się droga uczestnictwa w światłości Taboru, przygotowująca dzieje ludzkości na objawienie Piękna Ostatecznego”. Tylko w Krzyżu i przez Krzyż Chrystusa, jesteśmy wstanie zrozumieć nasze życie i naszą przyszłość. To z wysokości narzędzia hańby i odrzucenia, Dobry Łotr usłyszał słowa nadziei: „Jeszcze dziś ze Mną będziesz w Raju !”
Wielka Sobota- dzień wielkiego Szabatu
Boga. W Kościele nic się nie dzieje, nie powinno być jakiejkolwiek czynności
liturgicznej, nawet święcenie pokarmów wydaje się absurdalne i na rusza wielką
ciszę, która powinna spowijać grób i ludzkie serca; święty czas oczekiwania na
rozpoczęcie najważniejszej Liturgii– Wigilii Paschalnej. „Głęboka cisza ogarnia
stworzenie w spoczynku- pisała Minke de Vres- Lecz Bóg Ojciec, współczujący,
działa dalej. Życie zstępuje w otchłań śmierci wypełniając swym blaskiem
najciemniejsze jej dno. Owocowanie ziarna wrzuconego w ziemię, które obumiera w
swej pierwotnej postaci, by powstać do życia nowego i wiecznego.” Chrystus
złożony w grobie odpoczywa, po tak wielkim boju, który dokonał się na drzewie
kaźni. Zranione Jego dłonie, bok i nogi, są świadectwem dramatu, który
zgotowała mu ludzkość; staną się znakami chwalebnego zwycięstwa nad złem
świata, prześmiewczą- parodiującą wszystko obecnością demona. W sobotę dokonuje
się jedynie to, co wyrażają słowa chrześcijańskiego Credo- „zstąpił do piekieł”. Zstąpienie do piekieł, widziane oczyma
wiary, stanowi jedno, powiązane i komplementarne wydarzenie: męki, śmierci
krzyżowej i zwycięskiego zmartwychwstania „Krzyż i zmartwychwstanie ukazują się w tej perspektywie jako dwa oblicza tego samego
Misterium. Tę właśnie jedność Chrystusowej Paschy wyraża ikonografia
chrześcijańskiego Wschodu, przedstawiając Anastasis
jako zstąpienie i wyjście z otchłani: Chrystus kruszy bramy krainy zmarłych,
dźwiga Adama i Ewę za rękę i wprowadza wszystkich oczekujących Go do królestwa
życia”. To nic innego jak duchowe doświadczenie zwycięstwa życia nad śmiercią,
umiejętnie i z ogromną wrażliwością przetransponowane w ikonograficzną wizję.
Słowa radosnego Troparionu oddają wizualizację tego misterium wiary. „Chrystus
powstał z martwych, śmiercią podeptał śmierć, i będących w grobach życie dał”.
W ten sposób każdy wierzący może z właściwą dla siebie wrażliwością,
kontemplować tajemnicę zbawienia, która stanowi jakże ważną prawdę o
ostatecznej perspektywie życia w Bogu. Tu ciemność zostaje ostatecznie
pokonana, ponieważ grzech został ugodzony w samo serce. Bunt Adama który stał
się przyczyną strącenia w ciemność, teraz zostaje rozświetlony obecnością zstępującego
Życia. W apokryficznej Ewangelii Nikodema czytamy: „I ujrzałem, że Pan Jezus
Chrystus nadchodzi w chwale światła, w pokorze, wielki, a jednak skromny,
trzymając w dłoni łańcuch pętający szyję Szatana i jego związane plecami ręce,
i wtrąca go na powrót do Tartaru, a wsparłwszy świętą stopę na jego szyję,
rzecze: Dziś skazuję cię na wieczny ogień.”
Wielka Sobota, zatem stanowi już antycypację
wydarzenia wielkanocnego. „Między zstąpieniem
do piekieł a zjawieniem się Zmartwychwstałego wobec uczniów zalega
tajemnica otoczona milczeniem, niedostępna dla ludzkich oczu”- napisze ks.
Hryniewicz. Wieczorem kiedy rozbłyśnie światło Paschału- wszystko nabierze
nowego sensu. Tak jak od światła świat zaczął istnieć jako przygotowany do
wejścia w relację z Bogiem, tak światło Chrystusa Zmartwychwstałego oświeci
ciemności ludzkich serc, i pozwolić na nowo uchwycić oczom duszy, blask
światła- zapowiadającego wielką eksplozję światła, które rozsadzi kamienny
grób. Jak napisze św. Paweł „Albowiem Bóg, Ten który rozkazał ciemnością by
zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych
sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa”
(2Kor 4,6). Pisze o tej rzeczywistości, tak bardzo niepoznawalnej o. Corbon:
„Gdy bowiem wszelka praca ustaje, Ojciec „działa aż do tej chwili”, aby
ukończyć arcydzieło swego przekazywania miłości- przenika On swoim tchnieniem
ciało swego Jedynego Syna, które nosiło grzech wszystkich i przyjęło ich
śmierć, i wskrzesi je jako żywe i niezniszczalne… Milczenie zmartwychwstania wskazuje-
na misterium Królestwa, które nadchodzi. Od tej pory, w swym pełnym człowieczeństwie Jezus JEST; jakakolwiek zewnętrzna postać byłaby
znakiem śmierci. Dlatego też nie „ukaże” się On swoim uczniom jako nieobecny,
który dokonuje objawień, ale- zgodnie z klarownością słownictwa ewangelicznego- „pozwoli im się widzieć”. Ciało
bowiem, które powstanie z grobu, nie jest już ciałem ludzkiego pragnienia,
będzie ciałem na zawsze, po wszystkie dni, aż do skończenia świata i jeszcze
dłużej- rozdzierając wieczność, ciałem Tego, który jest Życiem. To Życie wyleje
się z grobu w poranek wielkanocny, zaskakując swoją inwazją ludzką percepcję i
wszelkie oczekiwania. Te prawdy wiary należy przyjąć i kontemplować sercem, bo
oczy, mogą nas zawiść… Spotkamy Chrystusa, o ile On sam pozwoli nam się
zobaczyć i dotknąć.
Wielkosobotnia
cisza spowija jeszcze grób. Kościół trwa w świętym bezruchu, oczekując z
napięciem na powstanie z martwych Chrystusa. Syn Człowieczy zostanie zbudzony
ze snu śmierci. Poruszając wyobraźnię, opisuje to na sposób symboliczny średniowieczny
Fizjologus, dostrzegając w Chrystusie
śpiące lwiątko, które za lada moment tchnieniem życia obudzi Lew- Bóg Ojciec.
„Tak też Bóg i Ojciec wszystkiego obudził Pierworodnego, naszego Pana, Jezusa
Chrystusa, przed całym stworzeniem, aby ocalił On zbłąkany rodzaj ludzki”.
Więzy śmierci, nie zatrzymają Go w ciemnym i zimnym grobie. Ukrzyżowanie było
zwycięstwem jeszcze ukrytym, przykryte welonem smutku i rozstania. Dopiero w noc rozedrze się zasłona śmierci spowijająca świat i
wytyczająca granicę zła. Zostanie pokonany największy z człowieczych lęków-
strach przed objęciami śmierci. „Chrystus wstaje z martwych- napisze Kalistos Ware,
- a swym powstaniem wyzwala On nas od trwogi i przerażenia: zwycięstwo Krzyża zostało potwierdzone, otwarcie pokazano, iż
miłość jest silniejsza od nienawiści, a życie- od śmierci”. Śmierć została
pokonana i zniweczone zostały plany złego ducha. Rozbrzmiewają zatem w całej
pełni słowa homilii paschalnej św. Jana Chryzostoma: „Niechaj nikt się nie boi
śmierci, albowiem śmierć Zbawiciela nas oswobodziła. Chrystus zmartwychwstał i
demony upadły. Chrystus zmartwychwstał i demony się radują…” A łacińska
sekwencja spotęguje to poczucie duchowej euforii: „Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy, choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy… Wiemy,
że zmartwychwstał, że ten cud prawdziwy. O, Królu Zwycięzco, bądź nam
miłościwy”. Radość zdumiewającego faktu zmartwychwstania oddaje piękno i
ekspresja ikony. Wschód nie pokazuje samego faktu wyjścia z grobu i
triumfalnego pokazania się niczym „wschodzącego słońca”- jak możemy to dostrzec
w ikonografii zachodu. Wschód kontempluje Anastasis,
jako wydarzenie zstąpienia Chrystusa do otchłani ( to jedno z najbardziej
tajemniczych przedstawień, wymykających się ludzkiej wyobraźni). „Chrystus jest
jakby słońcem zstępującym do podziemi. Całe Jego postać jest pełna dynamizmu.
Skraj szaty rozwiany i unoszony wiatrem świadczy o tym, że
Zbawiciel zstąpił do piekieł tak szybko i nagle jak błyskawica. Jego stopy
depczą skruszone bramy piekieł, wyrwane z zawiasów i skrzyżowane nad otchłanią,
do której zostały wrzucone piekło i śmierć…” (G. Krug). Wszystko zostaje
przeniknięte światłem i życiem; nie ma takiego bytu, który nie zauważyłby
triumfu Zbawiciela. Euforia szczęścia… „A przecież Chrystus jest „Bogiem, który
tańczy” - napisze O. Clement. Tak można Go zobaczyć na przykład na fresku w
kościele Zbawiciela na Chorze w Konstantynopolu: Chrystus zstępuje do piekieł, jedną nogą rozbija bramy
piekieł; a drugą zaczyna wstępować w jaśniejącą biel i wyrywa Adama i Ewę z
grobów ! Oto Bóg, który tańczy !” A mniszka Marie- Pascalae Jegou pisze o tym
paschalnej radości: „Bóg krąży tanecznym krokiem, okadzając nasze ogrody. Nie
jest powściągliwy, przeciwnie- nie można ukryć swej radości. Wierzę w Boga,
który śmieje się i tańczy.
Wszystko,
co stworzył, jest tańcem wznoszącym się w kierunku Oblicza. Słowo istnieje dla
wszystkich i wszyscy i wszyscy, jak magnesem, są przez Nie przyciągani w
kierunku szczęśliwości”. Kościół pragnie tym samym entuzjazmem odpowiedzieć na
dar wyzwolenia, radośnie naigrywając się ze śmierci. „Gdzie jest, o śmierci
twoje zwycięstwo ? Gdzie jest, o śmierci twój oścień ?” (1 Kor 15,54). To
przesłanie święta radości, podejmuje każdy głęboko wierzący chrześcijanin.
Każdy opieczętowany miłością Baranka wielkanocnego, chce wypowiedzieć innym-
przesłanie nadziei: Nie bój się. Chrystus Zmartwychwstał !
Wschodzące
Słońce
Biblia
jest niczym mozaika złożona z wyrażeń, które odnoszą się do światła. Świat
przeniknięty światłością, człowiek oświecony, a nade wszystko Bóg, którego
atrybucją jest światłość. „Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności”- powie św. Jan Apostoł. Obszerny, teologiczny
komentarz do tego stwierdzenia uczynił św. Symeon Nowy Teolog: „Bóg jest
Światłością, i ci, których czyni on godnymi oglądania Go, widzą Go jako
Światłość; ci, którzy Go otrzymali, otrzymali Go jako Światłość. Światło bowiem
Jego chwały poprzedza Jego oblicze i nie może On ukazać się inaczej jak tylko w
świetle. Ci, którzy nie widzieli tej Światłości, nie widzieli Boga, gdyż Bóg
jest Światłością… Skrucha bowiem jest bramą, która prowadzi z krainy ciemności
do krainy światła. Ci, więc, którzy nie są jeszcze w światłości, nie
przekroczyli godnie wrót skruchy…” Stąd zdaniem mistyka, życie w łasce-
odwrócenie się od grzechu, jest nieustannym procesem świadomości i wzrastaniem ku Boskiej światłości. „Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak
On sam trwa w światłości, to mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew
Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu”. Apostoł Jan, uświadamia nam niezwykle ważną sprawę;
pójście za Chrystusem wymaga porzucenia ciemności- bowiem ciemność wyraża stan
chaosu, czegoś, co nie zostało jeszcze prześwietlone światłem Bożym. Dlatego w
chwili agonii Chrystusa na krzyżu nastały ciemności- wymiar infernalny,
demoniczny, infekujący świat grzechem. Co takiego w tej sytuacji, dla nas-
uczynił Chrystus ? „Jezus na krzyżu wyniszczył ciało, które nosiło grzech
świata, i gdy w poranek wielkanocny zwycięsko powstał z grobu, był to triumf światła. Tym
razem ciemność została ostatecznie pokonana, ponieważ grzech został ugodzony w
samo serce. Bowiem pełen pychy bunt człowieka przeciw Bogu, bunt, który strącił
go w ciemność, obecnie przez posłuszeństwo drugiego Adama został przezwyciężony
i pokonany na zawsze. Wielkanocne słońce, promienne wschodzące na grobem, było
symbolem Bożej światłości” (Odo Casel). To doświadczenie światła, czyni chrześcijaństwo opromienionym wydarzeniem
Paschy Pana. Twarz każdego człowieka, została opromieniona światłem
Zmartwychwstałego Pana. „Albowiem w Tobie jest źródło życia i w Twej światłości
oglądamy światłość” (Ps 36). Nasze kroczenie za Światłością, jest niczym innym
jak orientacją swojego życia ku Chrystusowi- który skruszywszy pęta grzechu,
przechadza się w tanecznym korowodzie miłości, odbijając niczym lustro światło wydobywające
się z głębin Ojca. Za dwa tygodnie będziemy celebrować najważniejsze
chrześcijańskie misteria wiary. Liturgia Wielkiej Nocy, przeprowadzi nas z
ciemności, ku światłu. Noc jak powie tekst „Exultetu”- stanie się
błogosławiona, gdyż z niej wyszło światło. „Jest to zatem ta noc, która
światłem ognistego słupa rozproszyła ciemności grzechu, a teraz ta sama noc
uwalnia wszystkich wierzących od pogańskiego życia i od mroku grzechów, do
łaski przywraca i gromadzi w społeczności świętych… O tej nocy napisano: a noc
jako dzień zajaśnieje, oraz: noc będzie mi światłem i radością”.
Zstąpienie do Otchłani, Grigorij Krug.
Wielkanocna
światłość
1J 1,7
Jeżeli
zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z
drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego
grzechu.
Fragment listu św. Jana, mówiący o
poruszaniu się w światłości, najpełniej oddaje duchowe przeżycia chrześcijan
wywodzących się z Kościołów Wschodnich- przeżywających Triduum Paschalne. Wielkanoc dla braci
prawosławnych jest największym doświadczeniem światłości; nie tylko przez
coroczny cud zstąpienia Świętego Ognia w bazylice Grobu Pańskiego, ale nade wszystko przez misterium liturgii-
Boskiej, która w całej swojej teatralności otwiera każdego kto tylko wstąpi do
cerkwi na wydarzenie obecności Zmartwychwstałego Pana. Gogol pisał, że Rosjanie
obchodzą Wielkanoc szczególnie uroczyście, ponieważ ich wiara oparta jest na
nadziei. Ze szczęściem, które wypisuje się na twarzach wiernych i podniosłymi
słowami tropraionu zwiastującego triumf Syna Człowieczego, pokonującego śmierć,
szatana i grzech- brzmi niczym litania: „Chrystus zmartwychwstał !”, a lud ile tylko
sił w gardle odpowiada z wiarą- „prawdziwie zmartwychwstał”. W tym dniu
cerkiewne świeczuszki udzielają światła inaczej, jakby intensywniej, odpowiadając
na ciepłotę człowieczych serc- przepełnionych szczęściem Paschy. Ten chwytający
za serce nastrój opisuje Czechow w opowiadaniu Święta noc: „Ta sama niezwykła ruchliwość rzuca się w oczy i w
samym wielkanocnym nabożeństwie. Carskie wrota we wszystkich nawach otwarte są
na oścież, w powietrzu nad kadzielnicami unoszą się gęste obłoki kadzielnego
dymu; kędy okiem rzucić, wszędzie światła, blask, pryskanie świeczek… Nie ma
żadnych modlitw czytanych; wesołe i pośpieszne śpiewy nie milkną do samego
końca; po każdym psalmie kanonu duchowieństwo zmienia szaty i wychodzi z
kadzielnicami, co się powtarza prawie przez dziesięć minut”. W tym plastycznym
opisie zostaje odsłonięty najbardziej istotny sens; Kościół zdejmuje szatę
smutku i przyobleka się w światłość Chrystusa. To szaty godowe tych, którzy
wierzą iż Pan może nadejść w tej chwili. Święto pierwszego dnia i ósmego; noc przechodząca ze śmierci do
życia i dzień spełnienia ludzkich tęsknot w którym Bóg „będzie wszystkim we
wszystkich”. Prawosławie głosi radość zmartwychwstania, obwieszcza czas łaski i
przebaczenia. Wyrażają to słowa homilii paschalnej św. Jana Chryzostoma: „Jeśli
ktoś jest uczciwy i pobożny, niech znajdzie radość w tej
dobrej i pełnej światłości uroczystości… Pan przeto przyjmuje pierwszego jak
ostatniego i daje odpocząć tym, co o jedenastej godzinie przyszli… I nad
ostatnim się lituje i pierwszego wynagradza, i jednemu daje i drugiego
wspomaga… Niech nikt nie opłakuje grzechów przebaczenie bowiem z grobu
zajaśniało.” Kościół Wschodni tak bardzo uwrażliwiony na grzech, w tym czasie odsuwa nawoływanie do pokuty i pozwala zanurzyć się grzesznikom w
przebóstwiającej światłości Pana. Znika myśl o grzechu, ludzkiej ułomności, czy
niegodności- każdy jest zaproszony na Ucztę Baranka. Nadzieja odsuwa smutek i
przywraca nadzieję. Jak pisał o. Dumitru Staniloae: „Pascha centrum prawosławnego kultu, jest wybuchem
radości, tej samej radości, którą odczuli uczniowie, kiedy ujrzeli
zmartwychwstałego Zbawiciela. Jest to eksplozja kosmicznej radości wywołanej triumfem
życia po wszechogarniającym żalu
po śmierci- śmierci, którą nawet Pan życia musiał przecierpieć, kiedy stał się człowiekiem… Teraz wszystkie rzeczy są przepełnione pewnością życia, podczas gdy przedtem wszyscy konsekwentnie posuwali się ku śmierci. Prawosławie ze szczególnym naciskiem podkreśla wiarę chrześcijaństwa w triumf życia.” My chrześcijanie Zachodu, możemy wraz z naszymi braćmi pobiec wspólnie ku nadziei. Pobiec do pustego grobu, przystanąć i uwierzyć !
po śmierci- śmierci, którą nawet Pan życia musiał przecierpieć, kiedy stał się człowiekiem… Teraz wszystkie rzeczy są przepełnione pewnością życia, podczas gdy przedtem wszyscy konsekwentnie posuwali się ku śmierci. Prawosławie ze szczególnym naciskiem podkreśla wiarę chrześcijaństwa w triumf życia.” My chrześcijanie Zachodu, możemy wraz z naszymi braćmi pobiec wspólnie ku nadziei. Pobiec do pustego grobu, przystanąć i uwierzyć !
Wniebowstąpienie, Kreta XV w.
Ikona
Wniebowstąpienia
Od samego początku chrześcijaństwo było
głoszeniem radosnej obecności Pana. W Kościele starożytnym cała Pięćdziesiątnica
była świętowaniem Wniebowstąpienia, określano to wydarzenie jako analempsis- „wzięcie”- „Gdy dopełniały
się dni Jego wzięcia z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy” (Łk
9,51). „Ta analempsis obejmuje nie tylko wniebowstąpienie, lecz całe
wywyższenie lub zabranie Pana z tego świata, to znaczy Jego najgłębsze uniżenie
na Krzyżu, które wszak było konieczne dla Jego wywyższenia”. Jak echo powracają
w tym miejscu Chrystusowe słowa skierowane do uczniów: „Kto się wywyższa,
będzie poniżony, a kto się poniża będzie wywyższony” (Mt 23,12). „Nikt nie
wstąpił do nieba tylko ten, który zstąpił z nieba” (J 3,13). Święty Augustyn
świetnie komentuje misterium tego wydarzenia, wkładając w usta Chrystusa
przesłanie nadziei dla wierzących: „Bądźcie moimi członkami, jeśli chcecie
wstąpić do nieba. W tym przeto zbieramy siły, tym żyjemy wszystkimi pragnieniami. O tym rozmyślajmy na ziemi, czy będziemy w niebiosach”. Przesłanie jest jak
najbardziej czytelne; skoro Pan wstąpił do nieba, to tam jest nasza Ojczyzna do
której w trudach egzystencji zmierzamy. Co z tej tęsknoty za innym wymiarem
bytowania wyraża sztuka chrześcijańska, obnażając najbardziej głębokie tęsknoty
za spotkaniem z Panem. Ikonografia kościołów, na Wschodzie i Zachodzie, stanowi
ukazanie tajemnicy wniebowstąpienia w wymiarze całego Kościoła- pewnego sensus fidei. Pantokrator zdobiący
apsydy bazylik, jest Tym wywyższonym przez Ojca, wraz z którym manifestuje
swoją boską i życiodajną moc. „Wniebowstąpienie zakończy się wtedy- pisał o.
Corbon, gdy wszystkie członki Jego Ciała zostaną przyciągnięte do Ojca i
ożywione Jego Duchem”. Czyż nie taki jest sens odpowiedzi, którą aniołowie
udzieli mężom z Galilei: „Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo ? Ten
Jezus, wzięty od was do nieba, przyjedzie tak samo jak widzieliście Go
wstępującego do nieba”. Wniebowstąpienie jest paschalnym działaniem Chrystusa,
który wszystko napełnia, jak również nieustannie odchodzi i przychodzi pozostawiając ślady swojej obecności. Te ślady obecności możemy
odnaleźć w ikonie święta. Wraz z kontemplacją spowitego chwałą Chrystusa,
dokonuje się podniesienie naszego człowieczeństwa, percepcji ludzkiego ducha- sur sum corda ! Tak jak podaje nam
przekaz Ewangelii, tak wraz za nim podąża wyobraźnia ikonograficzna, próbująca
uchwycić Chrystusowe „odejście”. Na ikonie cały Kościół
zgromadzony na górze Oliwnej trwa w modlitewnym oczekiwaniu. Chrystus jako głowa Kościoła, Maryja- jego figurą,
apostołowie- jego fundamentami. Na wszystkich ikonach Wniebowstąpienia
wznoszący się ponad obłoki Chrystus przedstawiony jest w chwale i majestacie, w
którym przyjdzie na końcu czasów, kiedy rozpocznie się eschatologiczny czas
Paruzji. „Wznoszącego się Chrystusa, wspieranego przez dwóch aniołów, otacza
krąg sfer kosmicznych, w którym promieniuje Jego chwała. Barwy szat anielskich
odtwarzają barwy szat apostołów. Są to aniołowie Wcielenia, którzy podkreślają,
że Chrystus opuszcza ziemię razem ze swoim ciałem i przez to nie oddziela się
od ziemi i od wiernych, związanych z Nim przez Jego krew. Chrystus wyciąga
prawą rękę w geście błogosławieństwa, a w lewej trzyma zwój Pism. Jest On
źródłem łaski- błogosławieństwa i słowa- nauczania. Theotokos zajmuje
miejsce centralne, jest osią grupy umieszczonej na pierwszym planie. Jej postać
odcina się od białego tła szat anielskich. „Czcigodniejsza od Cherubinów i bez
porównania chwalebniejsza od Serafinów’, stanowi od zawsze wytyczone centrum, w którym skupiają się światy anielski i ludzki, ziemia i niebo… Matka Boża,
figura Kościoła, zawsze przedstawiana jest pod Chrystusem. Występuje w
podwójnej roli: jako „orantka” wobec Boga, jest tą, która oręduje, jako
„przeczysta”, wobec świata, jest świętością Kościoła”( Evdokimov P.). Apostołowie podzieleni na dwie grupy, otaczają Maryję- nową
Ewę, tworząc tym samy doskonały krąg- jako symbol Kościoła którego zadaniem
jest manifestacja Królestwa Bożego.
„Z nieruchomością postaci Matki Bożej kontrastują gesty apostołów, wyrażające zdumienie, uwielbienie i zachwyt. Najbliżej Maryi zostali wyeksponowani św. Piotr i św. Paweł.” (ks. M. Janocha). Wszystkich spowija atmosfera rozmodlenia, spokoju i uwielbienia, gdyż tam ból rozstania łączy się z radością obecności w Duchu Świętym. Rozradowali się uczniowie, ponieważ teraz ich wiara jest doskonała i ich duch otwarty na zrozumienie tajemnic Chrystusa, już wiedzieli że przez Wniebowstąpienie otworzył bramy Nieba, a tym samym każdy z nich otrzymał zaproszenie aby tam wejść.
„Z nieruchomością postaci Matki Bożej kontrastują gesty apostołów, wyrażające zdumienie, uwielbienie i zachwyt. Najbliżej Maryi zostali wyeksponowani św. Piotr i św. Paweł.” (ks. M. Janocha). Wszystkich spowija atmosfera rozmodlenia, spokoju i uwielbienia, gdyż tam ból rozstania łączy się z radością obecności w Duchu Świętym. Rozradowali się uczniowie, ponieważ teraz ich wiara jest doskonała i ich duch otwarty na zrozumienie tajemnic Chrystusa, już wiedzieli że przez Wniebowstąpienie otworzył bramy Nieba, a tym samym każdy z nich otrzymał zaproszenie aby tam wejść.