niedziela, 9 listopada 2025

 

Gdy wyszedł na ląd, wybiegł Mu naprzeciw pewien człowiek z miasta, opętany przez złe duchy… Gdy ujrzał Jezusa, z krzykiem padł przed Nim i zawołał: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Błagam Cię, nie dręcz mnie!» Rozkazywał bowiem duchowi nieczystemu, by wyszedł z tego człowieka. Bo już wiele razy porywał go, a choć wiązano go łańcuchami i trzymano w pętach, on rwał więzy, a zły duch gnał go na pustkowie. A Jezus zapytał go: «Jak ci na imię?» On odpowiedział: «Legion», bo wiele złych duchów weszło w niego. I zaczęły Go prosić, żeby im nie kazał odejść do Czeluści. A była tam duża trzoda świń, pasących się na górze. I zaczęły Go prosić [złe duchy], żeby im pozwolił wejść w nie. I pozwolił im. Wtedy złe duchy wyszły z człowieka i weszły w świnie, a trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i utonęła (Łk 8,26-39).

Biesowaty, tak w prawosławiu określa się człowieka opętanego przez złe duchy. Jęczący i wyrywający się byt człowieka, ubezwłasnowolnionego, szarpanego, udręczonego, nie posiadającego kontroli nad swoim ciałem i życiem. Zgraja demonów opanowała jego ciało i próbuje zawładnąć ostatnimi resztkami wolności; zdobyć duszę, bo o nią się rozgrywa to dramatyczne starcie. Jakże nieszczęśliwy jest ten człowiek- odarty z godności i krępowany- separowany od tych, którzy uchodzą za zdrowych na ciele i duszy. Tylko łzy rzeźbiące jego zdeformowaną od pogardy twarz i krzyk buntu wobec obecności Chrystusa, przyczyniają się do zbawczego aktu uzdrowienia i przełamania tego tragicznego impasu. W tym miejscu przypominają mi się słowa Dostojewskiego: „Tak, będziemy na łańcuchu, pozbawieni wolności, ale w naszym bólu zmartwychwstaniemy w radości, bez której człowiek nie może żyć, ani też Bóg nie może istnieć…” Kiedy czytam o tych krępujących człowieka łańcuchach to moim oczom jawi się ikona Zstąpienia do Otchłani gdzie Chrystus- jakby słońce schodzi do piekieł, przenika ciemność światłem i zrywa rygle, łańcuchy i kłódki którymi opięte są bramy miejsca śmierci. Biesy opuściły opętanego i weszły w stado świń. Ich przerażający ryk przykryły wody śmierci, przynosząc spokój i bezpieczeństwo przyglądającej się temu zajściu społeczności. Odtąd wody jeziora stały się mętne i czarne; otchłań nasycona tłuszczą. Przyglądający się tej spektakularnej konfrontacji ze złem, byli poruszeni tak dogłębnie, iż rozbiegli się po okolicy długo trawiąc w umysłach, co tak naprawdę się wydarzyło. Uwolniony usiadł przy Chrystusie i jak Marta z gościnnego domu w Betanii chłonął całym jestestwem Słowo Życia. Szpetna i powyginana twarz na podobieństwo grymasu małpy, odzyskuje świetlistość dziecka Bożego. Mężczyzna odzyskał wolność, wydarty siłom piekła, stanął naprzeciw Miłości i wtulił się w nią. Już wie, że jest sobą i pozostanie sobą, ocalonym- dzięki Jeszua którego imię ma moc i znaczy: Jahwe zbawia ! Dlatego święty Cyryl Jerozolimski podkreśla, że tylko to Imię jest „zbawczym lekarstwem.” Ponieważ jest On jednocześnie Bogiem i człowiekiem, jednoczącym w swej Osobie dwie natury- boską i ludzką, stąd dzięki wzruszeniu i mocy wiary- Chrystus uzdrawia chorą od grzechów duszę, a tym samym i nadwyrężone przez siły zła ciało. Cierpienie staje się darem i wielką szkołą miłosierdzia. „Oto stan grzesznika, który stoi u progu nawrócenia, rodząc w bólu nadzieję na zbawienie i odnowę swego życia- pisał Matta el- Maskine- Płacze, patrząc na przeszłość… Czy nie chcesz zatem wyciągnąć ręki, aby otrzymać siłę, przestać być słabym i martwym ?”- to pytanie musi nas wziąć w posiadanie i wryć się natychmiast w świadomość. Aktualność i terapeutyczne przesłanie dzisiejszej Ewangelii jest nad wyraz czytelne dla nas współczesnych. Niech wchodź w przestrzeń zła, unikaj sytuacji i przestrzeni, gdzie nieprzyjaciel może ugodzić twój słaby punkt i zawładnąć wolnością, upodlając i profanując to, co w człowieku jest święte. Zło jest zawsze postrzeganiem siebie w rozpaczy i separacji wobec Miłości !