niedziela, 15 czerwca 2025

 

Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie ( Mt 10,32-33).

Bardzo trudno jest szukać szczęścia poza sobą, własnymi kalkulacjami i światem którego powabność staje się dręczącą siłą obezwładnienia. W pełnym zabiegania i rozproszenia życiu jakże trudno jest podejmować akt przybliżenia i stanięcia naprzeciwko Boga. Przyznanie się do Niego w świecie podeptanych prawd, wyświechtanej moralności, zakrzyczanej ciszy, czy przemęczenia natłokiem zewnętrznych bodźców, wydaje się nie łatwą sprawą i wymaga osobistego heroizmu – świadectwa. Intensywna praca i histeryczna gonitwa w poszukiwaniu straconego czasu, zabija ten miłosny poryw duszy. To obezwładnia witalne siły, prowadząc do duchowego wyjałowienia i apatii. „Ileż to dyskusji między narodami czy miedzy jednostkami kończy się krzykiem z powodu miłości własnej albo przebiegłości złej wiary, ponieważ słowa spadają z zewnątrz jak uderzenia tarana, choć winny rodzić ciszę jako świadkowie Prawdy”(M. Zundel).Czytam ten fragment Ewangelii nie w perspektywie eschatologii – wydarzenia finalnego którego ostatnią scenę dopisze dłoń przenikającego historię i czas Boga. Rozmyślam o tym, co jest teraz i tutaj, codzienności utkanej z sukcesów i niepowodzeń człowieka wędrującego w cieniu Boga i zakrzątanego wobec Jego spraw. Powtarzalny i codziennie ponawiany wybór Obecności, musi zakładać element pokory, uległości i dyspozycyjności którą przenika powiew Ducha. Ostatecznie wszystko pochodzi od Niego. Święty Jan Chryzostom twierdził, że stając się chrześcijaninem przez zanurzenie w wodzie, zaczyna się dostrzegać błysk prawdziwego oświecenia, ale później skrywa się ono w podświadomości. Trzeba zatem pracować, aby stać się świadomym tej obecności, która wypełnia głębię istoty. Pozostaje jedynie nasze pragnienie przybliżenia się i orientacji własnego życia ku Źródłu. Święci Ojcowie powtarzali: „Oddaj Bogu swój zamiar, a otrzymasz siłę !” Jeżeli człowiek zapragnie być w Bogu, to również i On będzie w tym, który wzbudza to pragnienie, uzdalniając tym samym do świadectwa na zewnątrz – peryferii, gdzie już wiara ledwie się tli. „Naśladujący wpatruje się jedynie w Tego. Którego śladem kroczy – pisał D. Bonhoffer – Naśladujący, noszący obraz Chrystusa, który stał się człowiekiem, został ukrzyżowany i zmartwychwstał; żyjący na podobieństwo Boga jest – rzecz można w końcu – powołany do tego, by być naśladowcą Boga.” Dopiero tak przemieniony i usposobiony atleta wiary, wychyla się ku wieczności, ku Królestwu będącemu już w nim samym. Chrystus jest wśród nas !