wtorek, 24 grudnia 2013



Dziecko zawinięte w pieluszki

Po raz kolejny przeżywam tajemnicę Wcielenia Bożego Syna. Wyobrażam sobie w sposób bardzo prosty i pozbawiony jakiegoś intelektualnego wysiłku, jak mogła wyglądać ta cudowna chwila przyjścia na świat Chrystusa, jak Maryja wyczekiwała tego momentu, jak w swoim sercu przeżywała to wyjątkowe dla Niej wydarzenie. W jedyną i wyjątkową noc w roku trzeba te sprawy kontemplować jak małe dziecko, ciekawie i ufnie...brakuje mi tej postawy dziecka. Wczoraj dzwoniła do mnie młoda dziewczyna, poraniona przez życie i ludzi. Pytała czy powinna pozbyć się dziecka które nosi pod swoim sercem. Wszystko przestało mieć dla niej sens...a dziecko stanowi największy problem dla niej, oraz mężczyzny który przekazał życie w szybkiej i namiętnej chwili szczęścia. Tłumaczyłem i błagałem że warto urodzić dziecko, że kiedyś będzie spoglądała w jego oczy i będzie szczęśliwa. A jeśli go nie chce dla siebie, niech złoży do okienka życia aby ktoś inny mógł przyjąć je z miłością. Deklarowałem swoją pomoc, a najbardziej to modlę się za nią, i jest to dla mnie smutniejsze święto niż zawsze, bo nie wiem czy moje słowa dotarły i przemówiły do serca. Dla Maryi to też nie było łatwe, owinęła go w pieluszki, położyła w żłobie i spoglądając w Jego oczy widziała już to co się wydarzy w przyszłości; że zostanie złożony w ofierze, będzie cierpiał aż po dramat krzyża i grób w który również zostanie zawinięty w całuny i złożony. Ale twarzyczka Dziecięcia jak pisał Olivier Clement-rozdarła na zawsze matowość świata, sprawiając, że wytrysnęło w nim światło zmartwychwstania. Bóg tej nocy rodzi się w Betlejem naszego serca. W dzień Narodzenia-jak głosi liturgia chrześcijańskiego Wschodu-"Stwórca staje się sercem swojego stworzenia". Przychodzi do każdego człowieka, do tych którzy doświadczają bezradności, ciemności i lęku. Przychodzi do matek które nie potrafią już kochać swoich dzieci, staje się darem życia. NIECH MIŁOŚĆ zawinięta w pieluszki będzie kochana !