niedziela, 31 grudnia 2023

 

Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2,19).

Ostatni dzień kalendarzowego roku nastraja do drobiazgowej refleksji. Obarczony oddechem wczorajszego dnia nieudolnie i po omacku próbuję w duchu szkicować zarys swojej przyszłości, choć wydaje się to zadaniem karkołomnym i skazanym na niepowodzenie. Natłok myśli za moment przerwie eksplozja sztucznych ogni i zgiełk karnawałowych pląsów. Każda chwila jest wyczekiwaniem i drżeniem za czymś, czego uparcie pragniemy, wytrwale wypatrujemy. Czasami wyśnione marzenia się spełniają i pozwalają się posiąść, ukonkretnić, dać promyk zadowolenia. Mówimy „czas płynie,” gdy odnosimy się do ciągłych zmian w naszym życiu albo w społeczeństwie, w którym żyjemy. Wydzierając karty kalendarza i rozpoznając zmieniające się cykle, czas zatacza koło, biegnąc od świtu ku nocy - od życia nasyconego treściami codzienności - ku śmierci w której znajduje swoje ziszczenie. „Życie jest powtórzeniem i na tym polega piękno życia”(S. Kierkegaard). Czy jest to „wieczny powrót do tego samego”- jakby tego chciał Zaratustra Nietzschego ? Egzystencja wciągnięta w krąg „wiecznego powrotu,” ostatecznie próbuje zerwać ogniwo powtarzalności i wychylić się ku światu w którym przemijanie, stanie się nikłym wspomnieniem bytu obarczonego koniecznością cierpienia i śmierci. „Boża dobroć pochłonie zło, życie wieczne zabsorbuje śmierć, a szczęśliwość nieszczęście”- będzie nas przekonywał średniowieczny myśliciel Eriugena. Indywidualna historia jest wychylona ku tajemnicom które obwieszcza upływ czasu. „Człowiek religijny żyje w dwóch rodzajach czasu; ważniejszy, święty czas oferuje paradoksalny aspekt czasu okrężnego, odwracalnego, odzyskiwalnego i stanowi jakąś formę mitycznej wiecznej teraźniejszości, do której człowiek okresowo powraca za pomocą rytuałów”(M. Eliade). Liturgia chrześcijańska staje się przestrzenią przekraczania czasu- wielką anamnezą i partycypacją w wieczności na chwilę, święta tęsknotą za byciem w Bogu. „Serce mędrca zna właściwy czas” (Ekl 8,6). Tylko współczesny człowiek jest tak zaabsorbowany sobą, że nie potrafi dostrzec pulsującego pod stopami drżenia wieczności. „Rak postępu” odbiera wielu z nas radość dziecka wyczekującego świetlistego poranka. Nasza obecność na ziemi jest zgoła przebywaniem lub jak kto woli, przebywaniem na chwilę. „Czasownik paroikein – przebywać w mieście jak cudzoziemiec - oznacza sposób, w jaki każdy chrześcijanin zamieszkuje świat, a co za tym idzie – sposób w jaki doświadcza czasu mesjańskiego”(G. Agamben). Jakże potrzeba nam innej sfery świadomości, pozwalającej pojąć, iż Wieczność jest esencją naszej natury ! Dobrze to zrozumiała Maryja, której spojrzenie przenika poza zasłonę czasu i widzi już ostateczny blask spełnienia. Na ikonie Matki Bożej Włodzimierskiej, oczy niewiasty patrzą w głębię naszego jestestwa, przenikając ją na wskroś i podążając ku światu wyrwanego z objęć ludzkiej zachłanności i ciemności. „Ciało świata ma stać się w człowieku, pod palącą pieczęcią Bożego obrazu, prawdziwym obliczem, czystą różnicą przejrzystości, czyli ikoną”(O. Clement). Niewiasta Baranka, a wraz z Nią Kościół, pragnie wypowiedzieć swoją gotowość na spotkanie z Obecnością której uwiarygodnieniem jest kruche ciało Dziecka przytulającego się z miłością do policzka matki.

czwartek, 28 grudnia 2023

 

Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał [oprawców] do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma (Mt 2,16-18).

W radość narodzin Bogaczłowieka wpisany jest dramat niewinnych dzieci – flores martyrum – pierwiosnki męczeństwa, bezimiennych wyznawców o których Ewangelia lapidarnie wzmiankuje. „Są to pierwsze pąki Kościoła rozwinięte wśród niewiary, a przedwcześnie doświadczone mroźną zawiścią prześladowania”(św. Augustyn). Herod którego serce spowija ciemność i paraliżujący strach o utratę władzy, zdobywa się na tak przerażający i pełen cynicznego wyrachowania krok, mający na celu czystkę nowonarodzonych chłopców z Betlejem. Brzmią w uszach słowa piosenki Metra: „Uciekali, uciekali, uciekali. Na osiołku przez pustyni żar. Jak najdalej jak najdalej jak najdalej. Ukryć Dziecię bezcenny ich skarb.” W twarzy małego Jezusa odbija się los każdego dziecka wydanego światu, kruchego, bezbronnego, skazanego na kaprysy i decyzje dorosłych. Istoty przyjęte i otoczone miłością, jak również takie, których matki przekonane o swojej bezgranicznej wolności porzuciły lub pozbawiły oddechu oraz możliwości przekonania się, że świat dobry i piękny. Przeżywam pewną bezwładność wobec tego stanu rzeczy. Sama myśl o tych sprawach napawa cierpieniem i każde z wykreślonych słów zdaje się być obarczone tak nieprawdopodobnym ciężarem. W kontekście tych rozmyślań, przypomina mi się opowieść Dostojewskiego pt. „Chłopczyk na gwiazdce u Pana Jezusa.” To poruszająca historia sieroty umierającego na zimnie, po którego przychodzi Chrystus i zabiera chłopca do swojego Królestwa. Dziecko doświadcza rzeczywistości bez odtrącenia, bólu i przerażającej samotności. Niebo okazuje się pełne dzieci doświadczające podobnych, a nawet większych trosk: „Niektóre zamarzły jeszcze w swoich koszykach, w których je podrzucono na schody przed drzwiami petersburskich urzędników, niektóre zaczadziały na wsi, oddane przez dom sierot na garnuszek do biednych kobiet, inne zmarły przy wyschniętych piersiach swych matek w czasie głodu w ziemi samarskiej, jeszcze inne udusiły się od zaduchu w wagonach trzeciej klasy, a teraz wszystkie są tutaj, są teraz aniołkami u Pana Jezusa, a On jest wśród nich, wyciąga do nich ręce, błogosławi je i ich występne matki…” Nasza rzeczywistość jest również pełna cierpiących dzieci: porywanych, sprzedawanych w otchłanie małych piekieł, gdzie gwałt i przemoc, staje się potwornym aktem wymierzonym przeciwko życiu i miłości Boga. To obraz tego, co nie ludzkie – demoniczne, okrucieństwa do którego zdolny jest człowiek pozbawiony serca i zdolności kochania. Być może trzeba stracić władzę nad sobą, aby na powrót stać się małym i nieporadnym dzieckiem kurczowo trzymającym się dłoni matki. Dzieckiem ufającym na powrót dorosłym, że świat jest miejscem wzrostu, pragnienia, nasycenia miłością.  

niedziela, 24 grudnia 2023

 

Dzisiaj Dziewica rodzi Odwiecznie Istniejącego i ziemia udziela groty Niedostępnemu… dla nas bowiem narodziło się Dziecię małe, odwieczny Bóg. Kalendarz liturgiczny Kościoła spinają dwa najważniejsze obchody świąt: Pascha Narodzenia i Pascha Zmartwychwstania. Pomimo wszechobecnej radości emanującej z rodzinnej atmosfery świąt (ziemia przykryta kołdrą śniegu, choinka, prezenty, wieczerza wigilijna, kolędowanie, uśmiechy i życzenia…), antycypacja narodzin Bogaczłowieka, spowita jest elementami dramatycznymi. Odwieczny i Nieogarniony, stając się Dzieckiem przyjmuje wszystkie ograniczenia ludzkiej natury, stając naprzeciw rozmaitych i wrogich determinizmów. Staje się bezradną i skazaną na trudny los istotą. Staje się najbardziej ubogim i bezdomnym z ludzi; ogołoconym ze wszystkiego i zmarginalizowanym. „Pan przyszedł na świat nie wśród złota i srebra, lecz wśród błota” (św. Hieronim). Maryja powiła Go w grocie, pośród zgiełku i unoszącego się w powietrzu zapachu zwierząt. Taka sceneria porusza wyobraźnię, a pozbawione higienicznych warunków miejsce- staje się „królewską komnatą.” Zwierzęta „nieme” i pozornie bezrozumne, stają się pierwszymi z uprzywilejowanych, rozpoznającymi Boga w ludzkim ciele. Ich oddech, spojrzenia i stadnie artykułowane dźwięki, stają się pierwszym wyśpiewanym Gloria przez tych niepozornych- małych braci. Oddają to wymownie słowa proroka Izajasza: „wół rozpoznaje swego pana, i osioł żłób swego właściciela.” Logos- „Bóg z Boga. Światłość ze światłości” zstępuje w ciemność, duszność i grzeszność świata, co niezwykle wymownie podkreśla wnętrze groty (łona śmierci) na ikonach. Owinięte w opaski niemowlę zstępuje w głębiny odrzucenia i rozpoczyna dzieło Odkupienia. „Twarzyczka Dziecięcia rozdarła na zawsze matowość świata, sprawiając, że wytrysnęło w nim światło zmartwychwstania”- pisał O. Clement. Ta pełna zmagań i niepewności noc, zostaje ogrzana światłem gwiazdy- niczym kompasu wskazującego pasterzom wyrwanym ze snu, miejsce największego cudu. Wszystko dokonuje się w ujmującym serce i umysł milczeniu. W tym ewangelicznym obrazie nie ma nic z triumfującej euforii i czegoś na kształt pogodnego filmu przygodowego. Żadne „media- instagramy i tabloidy” nie nagłaśniały tego faktu, tylko aniołowie w napowietrznej i świetlistej łunie, szepcząco adorują niepojętą dla nich drogę uniżenia Odwiecznego. „Bóg przyjmuje ubóstwo mojego ciała po to, żebym ja otrzymał bogactwo Jego Bóstwa”(św. Grzegorz z Nazjanzu). Tutaj radość miesza się ze smutkiem, rozterki duszy z porywem miłości. Maryja i Józef, stają się uchodźcami naznaczonymi cieniem niebezpieczeństwa i śmierci. Pełni szamotaniny myśli i dotknięci tragizmem codzienności, będą pokonywać lęk, siłą pełnej odwagi wiary. Ufność i miłość będzie umacniała ich wybory na drodze piętrzących się wyzwań i dylematów. Współczesny człowiek również czuje się przynaglony do kontemplacji tego wydarzenia; bycia naocznym świadkiem wiary w cud betlejemskiej nocy. „Tylko jeden raz w historii świata dana była możliwość ujrzenia Boga w ludzkiej postaci- powie M. Bierdiajew- a było to cudem historii, jedynym co do znaczenia, cudownym faktem odkupienia i zbawienia.” Dla nas w tę noc pełną łaski- liturgia stanie się miejscem uobecnienia i bliskości Boga. Ołtarz będzie żłobem, a pokarm poddany tchnieniu Ducha- stanie się Ciałem nasycającym Kościół miłością, pokojem i obfitością błogosławieństwa. 

Pragnę wszystkim moim bliskim, przyjaciołom, znajomym, uczniom, czytelnikom mojego bloga złożyć z serca płynące życzenia świąteczne. Niech Chrystus – Światłość ze Światłości, Książę Pokoju, napełnia wasze serca głębią wiary, miłością i pokojem. Promieniujcie szczęściem. Christos rażdajetsia. Sławitie Jeho !

Dołączam również życzenia Władyki Grzegorza 

https://eglise-des-gaules.org/2023/12/message-de-noel-de-l-eveque-gregoire.html 

czwartek, 21 grudnia 2023

 

Nastaje zima z kaprysami pogody i zmianą nastrojów tak silnie rzeźbiących twarze przemierzających w pośpiechu ludzi. Na zewnątrz wiatr z deszczem łamie kruche gałęzie drzew i zdziera z nich zmurszałe od zasiedzenia liście. W zaciszu mieszkania jest jakoś spokojniej i refleksyjnej. Wnętrze przenika zapach goździków, miodu i cynamonu, obficie dodanego do piernikowego ciasta. Przedświąteczne przygotowania mają swój określony rytuał, który porządkuje życie w najdrobniejszych jego detalach. Uświęcona tradycją przodków obrzędowość sprawia, że duch dziecięcych wspomnień powraca i przywraca obliczu dorosłości anielski uśmiech. Drzewko choinki przypomina, że mimo dotkniętej muśnięciem śmierci aury natury, zasadzone w wilgotnej ziemi ciągle zielenieje – muśnięte życiem w drobinach swojego igliwia żyje. Świat, widziany z poziomu łodygi przebijającej się przez skutą lodem ziemię, wydaje się czymś dramatycznym i godnym zatrzymania. Ale to nie smutek bierze górę nad tym, co zewnętrznie i namacalnie przeżywalne w konwulsji śmierci, lecz barwny świat wspomnień, nasycający duszę ciepłem po brzegi i siłą do dialogu miłości. Samotność natury poddanej paraliżującemu cyklowi obumierania i odradzania się, uświadamia prawdę o zmienności czasu, którego konieczność istnienia staje się źródłem głębokiej zadumy i współodczuwania wszystkiego w Pięknie zstępującym z góry w kruchym ciele Dziecka. Spotkanie z Nieogranionym staje się częścią naszego przeznaczenia i niesie znaczenie które trzeba rozwikłać. „Świat jest piękny tej nocy: Gwiazdy krążą w okrągłym tańcu; Ogień płonie i słychać śmiech, I w grocie znów zrobiło się jasno. Bicie dzwonów w raju - Zwiastun Bożego Narodzenia; Śpiewajmy Panu: Sam Bóg nam się objawił!” (R.R. Tolkien). To część ukrytego Misterium ponad przeciętnością upływających chwil i smagających duszą wątpliwości. Dom wypełniony Obecnością. Płomień lampady zawieszonej przed ikoną Maryi z Dzieciątkiem i zapach wydobywający się ze spalanych ziaren kadzidła, oczyszcza powietrze, czyniąc przestrzeń codziennego przebywania, przenikniętą obecnością świata którego ledwie widoczne zstępowanie, potrafią tylko dostrzec dzieci o anielskich oczach i uszach utkanych z szeptu niebiańskich kolęd. Każde Święta ochraniają świat od zapomnienia o Bogu. Ich podniosła cudowność przenika tkankę utrudzonej egzystencji, podnosząc ją ku wyżynom czegoś zgoła tak nieprawdopodobnego i mistycznego zarazem. Ta zażyłość ze światem duchowym budzi z rezygnacji i samotności, niweczy bunt i zło, nadając wszystkiemu rysy szlachetności i współczucia. Człowiek pychy i autoafirmacji, odkrywa prawdę o sobie i prostoduszności której brak rodzi głód – potrzebę natychmiastowego nasycenia.  Mądrość Kościoła wskazuje na Boga, który stał się człowiekiem i który udźwignął naszą ziemską skończoność, wybrakowanie i ciążenie ku ziemi. Stał się pasją miłości Ojca, największego uzewnętrznia miłości na w głębinach ludzkiej samotności i odrzucenia.

wtorek, 19 grudnia 2023

 

O Oriens, Splendor lucis aeternae… Dosłownie kilka dni nas dzieli od liturgicznej antycypacji Narodzenia Pańskiego. Im bliżej świętowania, tym intensywniej wszystko staje się bliższe poznaniu Tego, który wchodzi w nasz zajęty sobą świat. Trzeba szczerości i prostoduszności dziecka, aby odkryć wokół siebie krainę ducha wraz z drobnymi detalami, układającymi się w ludzką i pełną szczerości tęsknotę. „Człowiek zraniony przez istnienie usiłuje naśladować nieobecność, kultywować wyobrażenie niczego, zabiegać o czystość pustki, opróżniać serce z jej osadów, unikać uczuć, być poprzez to, co nie jest”(E. Cioran). Każde święta wyzwalają nas z pokusy ujarzmiania życia, (z tego, co nie jest) testowania granic własnych możliwości i udawadnianiu innym czegokolwiek lub fałszywego tłumaczenia siebie. Bliskość tych drugich i prawda wychylające serce ku namacalności życia, zmusza do pogłębiania siebie- uczłowieczenia poddanego naciskowi łaski. W świecie w którym na każdym kroku proklamuje się, że religia umarła, a więzy rodzinne rozluźniły się, na dnie tego osamotnienia i buntu, niewidoczne spękania ludzkiego wnętrza wypełnia ciepło transcendentnego pochodzenia. Nad uskokiem otchłani zostaje przerzucona kładka po której można przejść i postawić nogi na ziemi błogosławieństwa. Pójść za przewodem gwiazdy. Dotrzeć do miejsca nowych narodzin. Królestwo konieczności nasycone odbierającymi wolność bożkami, musi ustąpić przed Królestwem które z proroczym żarem zwiastuje Ewangelia. Dziwny świat poddany nachalnym stereotypom, ulotnym ideologiom, przesądny i pełen nonszalancji wobec prostaczków, zostaje obnażony i poddany rezonowaniu wiary. „Jeśli serca nie nasycimy nieskończonością, trzeba nią zaspokoić zmysły”- twierdził Mauriac. Przetrzeć przyprószony wzrok, zatęchły węch i zasklepione woskowiną ucho, aby usłyszeć oddech Dziecka położonego w korycie wśród cuchnącego bydła. Tego, który obłaskawia uśmiechem i rączką muska każdą z twarzy- nawet tych szkaradnych i wulgarnie bluźniących; zatopionych w mroku negacji i zwiędłych w możności miłowania. Światło może być ukryte pod korcem, ale ciągle się tli ! Nawet jeśli zastygło w ciemności, to jej ciemności przenika promień gwiazdy. Cud Betlejem jaśniejący poza bordiurą czasu. Drżenie miłości i jej świeżość, potrafi zmiękczyć najbardziej kamienne serce. „To już nie my żyjemy, ale Inny, Boży, który żyje w nas”- pisał w swoich Notatkach Dostojewski. Dla Boga nie jesteśmy skomplikowani, lecz jedynie nienarzucający się i poranieni, być może nie będą świadomi tego stanu rzeczy. „Miłość, którą Bóg kocha, staje się naszą miłością”(Wilhelm z Saint- Thierry). Nikt nam nie odebrał marzeń o przyszłości w której możliwy jest prymat miłości nad nienawiścią, sprawiedliwości nad cynizmem i chłodnym wyrachowaniem. Głębi nad powierzchownością po której kroczą ślepcy, mozolnie i po omacku szukający światła.  

niedziela, 17 grudnia 2023

 

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a dziewicy było na imię Maryja… Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. a oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego» (Łk 1, 26-38).

Ewangeliczny obraz Zwiastowania towarzyszy mi przez cały okres oczekiwania na przyjście Pana. Adwent to liturgia spotkania i życia- rozgrywająca się w najbardziej intymnej, urokliwej scenerii w której onieśmielona i zaskoczona młoda Dziewczyna, spotyka po raz pierwszy w życiu Gabriela - „Zwiastującego człowieka”. Zwiastowanie rozpoczyna historię całkiem nowych tropów wiary, zaskakujących sytuacji, które dotąd były w jakimś stopniu intuicyjne i trudne do przewidzenia, a od pierwszej Pięćdziesiątnicy w Nazarecie wszystko staje nowe i zaskakujące. Żar Ognia, który na ikonie Zwiastowania z Novogrodu, schodzi niczym lawa - nasienie Boga - napełniając łono Dziewicy Życiem. Ten, o którym można opowiadać tylko na sposób symboliczny, zostaje dany Dziewicy i Kościołowi. Pneuma- tchnienie, wiatr muskający zielone liście oliwnych drzew, czyni z ciała wybranej świątynię. Miłość przenikająca przez materialne mury świątyń, urzeczywistniająca moc sakramentów i użyźniająca glebę ludzkich serc. Bóg okazuje się niezwykle kreatywny w swoich działaniach i tak bardzo przekonujący, że odpowiedź Dziewicy staje się spontanicznie wypowiedzianym hymnem pochwalnym. Snując refleksję o Maryi, tak wiele przestrzeni duszy otwiera się na Misterium Obecności. Trudno wczuć się w Jej sytuację; takie wydarzenie miało miejsce tylko raz jedyny- zmieniając diametralnie człowiecze losy. „Prawdziwie błogosławiona, Ty jedna bez męża poczęłaś w łonie Tego, który rozciągnął niebiosa i dzięki Twemu dziewictwu uczynił ziemię niebem”- rozmyślał św. Andrzej z Krety. Miłość, która wypełniła Jej łono stała się źródłem największego szczęścia i spełnienia w Bogu. Odtąd będzie nieść i chronić Cud Życia. „W Zwiastowaniu spełniła się tajemnica przewyższająca wszelki rozum- Wcielenie Boga. Druga Osoba Trójcy Świętej, sam Bóg, w niepojęty sposób wcielił się w Dziewicę i z purpury krwi Przeczystej utkał swe odzienie: wziął jednak od Niej nie tylko ciało, lecz także duszę i wszystko, co ludzkie. W Zwiastowaniu zaczyna się tkanie purpury ciała Chrystusa, w tym momencie rodzi się Jego człowieczeństwo: Słowo wciela się przez Ducha posłanego od Ojca” (G. Krug). Zwiastowanie uświadamia chrześcijanom prawdę o nieustannej receptywności wiary, wychyleniu ku przygodzie, której ostatecznym zwieńczeniem jest spotkanie z Miłością. Pomimo kruchości i grzesznej ułomności ludzkiej natury, najważniejszym zadaniem człowieka wiary jest nieść i zrodzić w duszy Boga. Zamykam to rozważanie jakże wymowną treści modlitwą Kierkegarda: „W naczyniu kruchej gliny my, ludzie, niesiemy Najświętszego. Ale kiedy Ty, o Duchu Święty, mieszkasz w człowieku, to mieszkasz w tym, co jest nieskończenie niskie. Ty, Duch świętości, mieszkasz w nieczystości i brudzie; Ty, Duch mądrości, mieszkasz w głupocie; Ty Duch prawdy, mieszkasz w kłamstwie ! O zamieszkaj we mnie na stałe… Obyś pewnego dnia upodobał sobie w tym mieszkaniu, które sam sobie przygotowałeś w nieczystościach, złości i kłamstwie mojego serca”.

 

 

piątek, 15 grudnia 2023

 

W świeci pospiesznie artykułowanych słów, poszarpanych prawd i rozwiązań na skróty, żadne z poważnie stawianych pytań nie napotka sensownej odpowiedzi. Człowiek ciągle porusza się na powierzchni, bojąc się ryzyka które zanurzy go w przestrzeni duchowej konsternacji, czy milczącego zdumienia, wyzwalającego przemyślenia kłopotliwe dla umysłu oraz dające impuls  duszy, schowanej za fasadą racjonalnego w dość uporządkowanej konstrukcji wyparcia. Krótkie i zdawkowe odpowiedzi zdają się niczym zapakowana z towarem – trochę nieczytelna, drobnym drukiem pisana instrukcja obsługi, którą odruchowo wciska się na dno kosza na śmieci, będąc fałszywie przeświadczonym, iż zaoszczędza się cenny czas. Zbędny okazuje się trud przedarcia przez gąszcz pouczeń i kategoryzacji z których w gruncie rzeczy, nic sensownego nie wynika. Paraliżujące odczucie niebytu wśród tych których jedyną busolą wyznaczającą azymut jest telefon, nie rozstający się ze ściskającą go kurczowo dłonią. Przedmiot dający pozorne poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad własnym małym światem wokół siebie. „Jednostka znajduje się w centrum naszego świata, lecz pozostaje sama, gdyż jest jedynie pionkiem wśród mnogości „takich samych”, jednostką „seryjną.” W świecie w którym jesteśmy tylko klonami, każdy pragnie być wyjątkowy…”(M. Heidegger). Wielu ludzi nosi w sobie ujmujące odczucie nieistnienia w samotnym tłumie ludzi – bycia niezauważonym, zapomnianym, pomijanym – stanowiącym, co paskudne i paradoksalne zarazem, jakąś skądinąd jeszcze rozmycie dostrzegalną osobę, dzięki obecności konta w banku, czy numerze pesela widniejącym w różnych archiwizujących jednostki urzędach statystycznych, lub instytucjach pasożytniczo czerpiących różnorakie profity z kogoś, kto przynosi potencjalne zyski. Człowiek przestał być tajemnicą dla siebie i dla innych. „Świat człowieka jest światem dramatów, które mają wymiar głębi i nie dadzą się ani zagadać ani przesłonić dawką naskórkowych doznań”- pisał J. Życiński w Medytacjach sokratejskich. Sprowadzony do kategorii biologicznych, ekonomicznych i konsumpcyjnych człowiek, egzystuje w oparach społecznej dopasowalności  i sztucznie generowanego samozadowolenia. „Jesteś tylko drganiem wewnątrz materii, okrężną drogą, jaką obiera niebyt, aby koniec końców do niebytu powrócić”- to jakże naznaczona cieniem i wnikliwą obserwacją konstatacja Christiana Bobina. W czasach gdy wszystko musi uzewnętrznione i natychmiast obiegające sieć, w człowieku tkwi małe dziecko z wychylonym ku górze spojrzeniem i sercem które tęskni za napełnieniem miłością i brzegiem na którego piasku staną się dostrzegalne stopy Mistrza. Jakże wielu szuka piękna ludzkiego w innych i znajduje go. Otrząsa się z tej dojmującej traumy i idzie niczym neptyk dalej, pozwalając się wchłonąć nachalnej pustce ludzi o niewyraźnych twarzach i serca zainfekowanych jadem arcyinteligentnego węża. W miejscu tych napięć, dysonansów, absurdalnych zawiłości i natrętnych ideologii niszczących krajobrazy duszy, wchodzi chrześcijaństwo ze swoją filozofią sensu i wolności - zbawienia którego nic i nikt poza Chrystusem nie może zagwarantować. „Chrześcijaństwo pojawiło się w świecie przede wszystkim jako religia ratowania człowieka dla wieczności, i dlatego jest skoncentrowane na ludzkiej osobie, na ludzkiej duszy, pełne troski o nią – nigdy nie może uważać człowieka za proste narzędzie i środek do jakiegokolwiek celu, jako przemijający moment procesu kosmicznego lub społecznego”(M. Bierdiajew). Ostatnie dni Adwentu nadają myślom i słowom ciężar profetycznego świadectwa. Bowiem Ten, na którego czekamy jest jedyną wolnością, wyprowadzającą świat z głupoty i egoistycznego obłędu samostanowienia o sobie.

wtorek, 12 grudnia 2023

 

Betlejem (arab. Bait Lahm) którego nazwa jest szczególnie wymowna, bowiem znaczy „dom chleba.” Miasto wzniesione z białego i różowego kamienna, położone na dwóch wzgórzach, który zbocza porastają winnice, gaje figowe, migdałowe i oliwne. W dole, od wschodu i południa, wiosną wyrastają z wyschniętej i przepalonej słońcem ziemi łany zboża z których wyrabia się po dziś dzień mąkę na chleby. Dzieje Betlejem sięgają czasu Patriarchów – nomadów zasłuchanych w głos szumiących studni i śladów Przedwiecznego. Tu pochowana została Rachela, żona Jakuba. Punkt od którego rozpoczyna się topografia „piątej ewangelii.” Pustynne miasto Judy, które wyrzeźbi się w świadomości i pamięci każdego pokolenia chrześcijan – marzących, aby przekroczyć jego bramy i ucałować miejsce największego wydarzenia w historii świata – Wcielenia. Tutaj według biblijnej historii Rut poślubiła Booza i zbierała kłosy rozkruszając ich ziarna opuszkami palców (Rt 2,2-17). Tutaj miał narodzić się król Dawid, również w tym samym miejscu w noc Narodzenia Pańskiego obozowali pasterze, których poderwał głos anioła i nakazał im odnaleźć jedną z nieopodal położonych grot. Betlejem miasto przyjścia Mesjasza i narodzin Bogaczłowieka. Miasto błogosławieństwa i nawiedzenia, uniżenia Przedwiecznego, który zszedł w serce świata w postaci małego i bezbronnego Dziecka. Miejsce w którym ludzkość przespała i zaryglowała drzwi swoich domów przez Bogiem przyobleczonym w Miłość, Bogiem bezdomnym, który zstąpił w jego ciemność przechodząc cieleśnie przez łono Dziewicy. Tylko zwierzęta u kamiennego koryta przywitały go oddechem i ciekawskim wejrzeniem. „To Ciało – które jest ciałem małego Dziecka w żłóbku, Ciałem Ukrzyżowanego, Ciałem Zmartwychwstałego – jest już nowym niebem i nową ziemią, lub raczej odnowionym niebem i odnowioną ziemią”- pisał O. Clement. Przestrzeń napełniona Obecnością. Namiot spotkania, gdzie Słowo „zamieszkało między nami.” Świątynia w szczelinie skały  ! W IV wieku cesarz Konstantyn i jego matka Helena wznieśli w tym miejscu imponującą pięcionawową bazylikę, której fragmenty znajdują się poniżej późniejszej już justyniańskiej świątyni. „Dzisiejszy kościół Narodzenia daleki jest od przejmującej prostoty cechującej scenę ewangeliczną. Wchodzi się doń jak do fortecy; masywna wieża wspiera się o mur iście cyklopowy, a jedynymi jej otworami są wąskie drzwi i kilka strzelnic. Przedsionek pokutny, w którym odnaleziono parę pięknych mozaik, prowadzi do bazyliki o charakterze bardzo starożytnym…” (D. Rops). Przez kilka wieków pośród chrześcijan różnych wspólnot trwały spory o każdy skrawek tej świętej przestrzeni. Każdy chciał mieć prawo własności do każdego metra świątyni, powietrza które przenika mury i kurzu który muśnięty światłem stawał się partykułą tak powszechnie uświadomionego sacrum. „Symbolem podziału jest sama fasada świątyni, zamknięta murami trzech klasztorów: greckiego, franciszkańskiego i ormiańskiego. Znakiem jedności jest tylko jedno wejście, obniżone i zwężone przed wiekami po to, aby nie pozwolić Arabom, a potem Turkom wjeżdżać do bazyliki na koniach”(W. Hryniewicz). Miejscem szczególnie ważnym dla pielgrzymów i zarazem centrum liturgicznej celebracji, stanowi tzw. Grota Narodzenia – ad Praesepe- Kaplica żłóbka. Z dwóch stron wielkiego chóru bazyliki schody prowadzą do Groty, gdzie znajduje się ołtarz Narodzenia, pod którym osadzona jest i wykonana ze srebra gwiazda z łacińskim napisem: Hic de Virgine Maria Jesus Christus natus est (Tu z Dziewicy Maryi narodził się Jezus Chrystus). Ewangelia opowiada, że Maryja w tym miejscu powiła Syna, „owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie”(Łk 2,7), ponieważ była to jedna z grot do których pasterze w czasie chłodnych nocy zaganiali swoje trzody. Jakże uroczy i plastyczny w swojej formie jest opis Brandstaettera z książki Jezus z Nazaretu towarzyszący temu retrospektywnemu oglądowi miejsca: „Josef wrócił do jaskini i otworzył usta, by głośno chwalić dobry uczynek nieznajomego pasterza, gdy spostrzegł, że Miriam słania się i powoli osuwa na ziemię. Pośpiesznie, nerwowymi ruchami dłoni zagarnął słomę, ściągnął z siebie płaszcz i przykrył niewiastę, po czym pobiegł w głąb jaskini, zakrył twarz dłońmi i odwrócony plecami do rodzącej, drżąc ze strachu i wzruszenia, czekał. Gdy usłyszał ciche kwilenie Dziecka, runął na ziemię i krzyczał: Bądź błogosławiony, Panie, Boże Abrahama, Jicchaka i Jaakowa, Boże Izraela ! Kadosz ! Kadosz ! Kadosz !” Miejsce żłóbka znajduje się przy południowej ścianie Groty. Tutaj oddali hołd Jezusowi pierwsi Jego czciciele; prości pasterze oszołomieni łuną nadzwyczajnej nocy. Tutaj oczy świętego Józefa napełniły się łzami dziękczynienia, a serce zostało umocnione zapewnieniem Boga. Ten o kruchym i wątpliwym sercu, stał się opiekunem i stróżem Życia ! W bliskiej odległości od miejsca narodzin, znajduje się ołtarz dedykowany Mędrcom ze Wschodu, którzy przybyli do Betlejem za przewodem świetlistej gwiazdy. „Gdy zobaczyli Dziecię z Matką Jego, upadli na twarze i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę”(Mt 2,11). Przestrzeń przenika zapach kadzidła i światło migotliwych lampad których płomień jest podtrzymywany nieustannie przez greckich mnichów. W tym roku Betlejem spowite ciszą i pozbawione zgiełku pielgrzymów i turystów będzie kontemplować Cud Narodzin. Napięcia w Palestynie i wojna – niczym rak trawiąca duszę zamieszkałych tam ludów, odbierze chrześcijanom radość świętowania. To miejsce na powrót staje się niegościnne, przeniknięte cieniem cierpienia i śmierci. Wbrew majetycznym dywagacjom polityków i coś znaczących możnych tego świata, rozprawiających zakulisowo o pokoju- najważniejsza wydaje się duchowa dyspozycja i pragnienie pokoju- kiełkujące wprost z głębin serca rozdartych od wieków semickich ludów. Dzieci pustyni potrzebują modlitwy świata, który w spokoju będzie łamał chleb, zapalał światło świecy, śpiewał kolędy, obdarowywał się prezentami. Jakże potrzebna jest perspektywa serca, miłość w nadmiarze, aby wyleczyć gorączkę zemsty, odwetu i życia nad którym nieustannie ciąży dłoń z mieczem zazdrosnego o Miłość Heroda.

niedziela, 10 grudnia 2023

 

Jan im tak odpowiedział: „Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała” (J 1, 27).

Święty Jan Chrzciciel to najbardziej transparentna i odważna postać Nowego Testamentu. Jego świadectwo, działanie i postawa- z naszego punktu widzenia była naznaczona ryzykiem a nawet szaleństwem. On sam jest bezkompromisowy, maksymalnie autentyczny… Ktoś prawdzie uwolniony do brzemienia czasu i całkowicie zanurzony w strumieniu wieczności ! Nie waha się wyciągnąć ręki w kierunku Jezusa, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że przy Nim jest tylko piaskiem pustyni, wątłą trzciną ugiętą pod naciskiem wiatru i światła. W postawie Proroka streszcza się mądrość- tak bardzo inspirująca, że Ojcowie Pustyni będą z niej czerpać pełnymi garściami: „Bracie, kto chce zbawić się i pragnie stać się dzieckiem Bożym, powinien zdobyć wielką pokorę, uległość, posłuszeństwo i panowanie nad językiem”. Dla wielu ludzi szukających drogi prawdy jest znakiem – ikoną „ptaka” wzlatującego na przestrzenią ludzkiego zagubienia i pustki. Bezmiarem intrygującej siły, kruszącej kamienne serca i dokonującej wyłomu tam, gdzie wszystko spowił mrok. Dzięki Niemu zaczynamy postrzegać świat jako chwilę, czy ułudę oddalonego gdzieś horyzontu, za widnokręgiem którego wszystko przenika inny wschód słońca. Świat nadmiaru staje się nawiedzeniem i rozdziera zaklęty krąg śmierci. Jego wielkość mierzy się zdumiewającą pokorą i przenikliwością, której współczesny terapeuta nie zdołałby udźwignąć. W jednej chwili potrafi zamilknąć i usunąć się w cień. Stać się gliną zamkniętą w dłoniach Przedwiecznego, czy ciszą, po której zstępuje Ogień. Historia Jezusa z Nazaretu naznacza bezpośrednio życie Proroka, jak również tych którzy po nim będą przeniknięci podobnie wyczuwalną tęsknotą i temperaturą wiarą. „Królestwo Boże to królestwo Bogoczłowieczeństwa, w nim rodzi się ostatecznie Bóg, a człowiek rodzi się w Bogu, urzeczywistnia się ono w duchu – pisał M. Bierdiajew – W Synu, Boskim Człowieku, w Boguczłowieku zawiera się cały ludzki ród, cała ludzka wielość, każde ludzkie oblicze.” Adwent pogłębia w nas tęsknotę za Obecnością, owo napięcie „już i jeszcze nie” – drganie jestestwa obdarowanego i przebóstwionego. „Bóg wprawdzie mieszka w tych wszystkich bodźcach, siłach, procesach, stanach wewnętrznych człowieka. I w jakiś sposób się w nich objawia, ale zarazem one go zakrywają. Radość serca, głęboki ból, światło poznania, owszem, to są obrazy Boga. Ale i tu Bóg się wymyka, jest czymś innym”(R. Guardini). Jedyne, co możemy zrobić to przyjąć postawę Jana Chrzciciela. Nasłuchiwać szeptu pustyni, orientować duszę ku zaskakującym przypływom łaski, nagłym zdumieniom po których przychodzi długo i mozolnie oczekiwane spotkanie. Jakże napawa otuchą intuicja Cyryla Jerozolimskiego: „Przeminą rzeczy widzialne i przyjdzie to, na co czekamy i co jest piękniejsze.”

środa, 6 grudnia 2023

 

Raduj się zsyłający łaski… Raduj się zaspokajający wszystkich szukających dobra... Dzień świętego Mikołaja (gr. Nikolaos, ros. Nikolai ) jest świętem dzieci i sentymentalnie wrażliwych dorosłych. Obdarowywanie prezentami jest echem urokliwej legendy związanej ze świętym który miał rzekomo uratować trzy dziewczęta od prostytucji, podrzucając im do domu trzy złote kule na posag, dzięki czemu mogły wyjść za maż. Stąd w tradycji utrwalił się zwyczaj obdarowywania prezentami. Dzisiaj również dorośli odkrywając w sobie promyki wspomnień z dzieciństwa, próbują przeżywać radośnie ten dzień jako moment wzajemnej wdzięczności w postaci drobnych prezentów, chowanych ukradkiem w różnych miejsca domu. O czekoladowych lub lukrowanych pierniczkowych mikołajach i drobnych upominkach pod poduszką, marzy każde dziecko, a i rodzicom potrafią się zaszklić ze wzruszenia oczy. Młodzież wyczekuje zasilenia konta przez rodziców i chwilowej, finansowej niezależności. Święty Mikołaj Cudotwórca, czy Mikołaj komercyjnej rozrzutności ? Obecnie w kulturze europejskiej zatarła się bardzo mocno prawda o prawdziwej postaci Biskupa z Miry, stolicy Licji w Azji Mniejszej (IV w.) na rzecz starszego- lekko głupiutkiego i humorystycznego starszego pana, rozdającego dzieciom prezenty i przyodzianego w czerwony kubrak z białym futerkiem. W czasach walki z Kościołem i ateizacji zastępowano świętego „Gwiazdorem” czy „Dziadkiem Mrozem.” Dziś jest to symbol marketingowej zachęty do robienia zakupów i opróżniania zasobności portfeli. Nastąpiło zlaicyzowanie postaci świętego na rzecz urokliwego i lekkostrawnego dobrodzieja, wyrywając go z chrześcijańskiej tradycji i właściwej mu roli duchowego przewodnika, wrażliwego pomocnika i skutecznego wstawiennika u Boga. Myślę, że warto odmitologizować osobę poczciwego i barwnego duchowo Mikołaja. U naszych wschodnich sąsiadów Rosjan, święty Mikołaj obok Najświętszej Maryi Panny jest najbardziej czczonym świętym. Ludzie są tak bardzo zakochani w jego osobie, że widnieje jego wizerunek na każdej ikonie zdobiącej wnętrze cerkwi i domowego modlitewnego kąta. Stare ruskie przysłowie powiada, że „nawet gdyby Bóg zniknął któregoś dnia, zawsze mamy świętego Mikołaja.” Jego święte relikwie, złożone w kościele zbudowanym na jego cześć w Mirze, co roku były czczone przez rzesze pielgrzymów. Pewnego dnia diabeł, nie mogąc znieść chwały jaśniejącej z grobowca Świętego Mikołaja, przybrał postać biednej starej kobiety i zaczepił kilku pielgrzymów udających się do Myry, lamentując, że nie jest w stanie podróżować i powierzając im flakonik z oliwą do lamp, które stale paliły się przed świątynią. Podczas rejsu Mikołaj ukazał się kapitanowi statku i kazał mu wrzucić olej do morza. Gdy tylko to zrobił, powierzchnia wody stanęła w płomieniach i wirowała w płonących wirach, ku przerażeniu pasażerów, którzy dziękowali Bogu za ocalenie sanktuarium przez swego Świętego. W 1087 r., po zdobyciu Miry przez Saracenów, święte relikwie św. Mikołaja zostały przeniesione do Bari na południu Włoch, czemu towarzyszyły liczne cuda. Również ikony stanowią niezwykle autentyczny przekaz o człowieku szlachetnym, dobrodusznym i wypełnionym na wskroś miłością do Boga i człowieka. Arseniew wylicza około piętnastu sławnych sanktuariów poświęconych temu świętemu w Moskwie. W legendach i opowiadaniach ludowych postać św. Mikołaja przeplata się w bardzo różnych wydarzeniach, a według powiedzenia ludowego to właśnie ten święty przejmie panowanie nad światem, kiedy dobry Bóg się zestarzeje. Imię Mikołaj oznacza dar przekonywania ludu (gr. nikło- tłumaczy się tyle co przekonywać, interweniować za kimś ). W tradycji chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu św. Mikołaj cieszył się wielką estymą; był czczony wśród ludu prostego i przenikniętego pierwiastkiem wrażliwej uczuciowości wiary. Święty uważany za opiekuna nie tylko ludzi, ale również i zwierząt. Jest patronem dziewcząt pragnących wyjść za maż, kobiet oczekujących potomstwa, ludzi zajmujących się różnorodną profesją: żeglarzy, kupców, młynarzy, pasterzy, rybaków, pielgrzymów. Zwracano się do Niego o ochronę w chwilach niebezpieczeństw, a szczególnie w czasie podróży, czy  pątniczego szlaku. Najstarsza ikona z jego wizerunkiem pochodzi z końca X wieku- jest proweniencji bizantyjskiej i znajduje się w klasztorze świętej Katarzyny na górze Synaj. Widnieje na niej święty jako starszy mężczyzna o przenikliwym spojrzeniu, z wysokim czołem „łysy starzec, o zaokrąglonej brodzie”(Hermeneja). Najczęściej ukazywany jest w szatach biskupich z charakterystycznym atrybutem jakim jest trzymana w dłoni księga Ewangelii. Święty ukazywany jest w dwóch wariantach ikonograficznych, całopostaciowo lub półpostaciowo w formie popiersia. Nawet gdybyśmy odmitologizowali św. Mikołaja z wielu legend które narosły przez wieki wokół jego osoby, to i tak będzie promieniowała dla wierzących postać człowieka napełnionego Bogiem i dobrocią do świata. Wyobraża on ludzkie ojcostwo, którego najpiękniejszym darem jest miłość i czuła troska. Kończę to rozważanie fragmentem Stichiry ku czci świętego Mikołaja. „Tym, którzy w wierze i miłości. Zawsze czczą Twoją sławną pamięć. Rozwiązujesz biedy, napaści i nieszczęścia, ojcze, twymi modlitwami do Boga.”

wtorek, 5 grudnia 2023

 

Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów, i całun, który okrywa wszystkie narody. Raz na zawsze zniszczy śmierć (Iz 25, 7-8).

Prorok obwieszcza apokaliptyczną moc Adwentu. „Cała historia świata jest zrozumiała jedynie w perspektywie przekraczania teraźniejszości”(T. Spidlik). Prawosławie jest przeniknięte i poddane drżeniu eschata „ledwie dotyka ziemi stopami, a już pragnie zakosztować życia niebiańskiego”(E. Benz). Mamy zatem do czynienia ze swoistą i pełną plastycznej wyobraźni, postawą niecierpliwej tęsknoty. Kiedy przyjdzie Pan wszystko zostanie przeobrażone i nic z tego co postrzegamy, nie pozostaniem takim jakim było. „Chrześcijaństwo naucza o wybawieniu człowieka spod władzy świata, wybawienia z kosmicznego cyklu, z hierarchii kosmicznych duchów i demonów. Jest w tym niepowtarzalność chrześcijańskiego światła, jest w tym swoistość chrześcijańskiej eschatologii”(M. Bierdiajew). Nie istnieje druga taka religia która roztaczałaby przed człowiekiem tak nieogarnioną umysłem i sercem perspektywę końca i początku zarazem. Życie, które pulsuje w wieczności, a przekraczając zaklęty krąg czasu zstępuje „tu i teraz.” W Chrystusie świat staje się na powrót Rajem – miejscem otwartym na Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie i Przebóstwienie. Świadomość przejrzystości nadchodzącego jutra. Przestrzeń w której kiełkuje ziarno istnienia w Istniejącym. Przestrzeń poznania i miłosnego zachwytu; świat fenomenu- zatrzymanego w źrenicy oka. „Zobaczymy Go, jakim jest, to znaczy… że zrozumiemy piękno natury Bożej Ojca, kontemplując Chwałę Chrystusa, którą On jasnieje, a która od Ojca pochodzi”- pisał Cyryl Aleksandryjski. Tę dialogiczną obecność i spotkanie przybliża ikona w swojej ekspresji i teologicznej wizji. Wiersiełow wspaniale definiuje tę zasadę: „Artysta studiuje oblicze i odnajduje swoją ideę.” Człowiek przemienia się w spojrzenie; wyostrzają się jego cielesne i duchowe oczy, zostaje nasycony światłością emanującą z oblicza Bogaczłowieka. „Niech wrócą wygnani słudzy do swego dziedzictwa. Bądź im szatą światłości, by mogli nią okryć swą nagość !”- wyśpiewuje św. Efrem. Ludzka samowola zostaje przezwyciężona lekarstwem boskiej wolnością i zbawczą siłą miłości. Człowiek oderwany od Boskiej praosnowy zaczyna oddychać świeżością świetlistego i pełnego nadziei poranka. Otchłań bezradności, milczenia, lęku, cierpienia i śmierci zostaje przeniknięta energiami zstępującego Życia. „Jesteś pełen światła- potężniejszy niż góry odwieczne”(Ps 76, 5). Jest to zapowiedź Godów Baranka zainicjowanych na górze z którego szczytu rozciąga się panorama krainy pokoju i szczęścia: „Kraina Chwały” i „Ciała Chwały”- zaludniona tymi, których opieczętowała tryskająca z zachowanych ran krew Baranka. Uczta Zbawionych na której smakuje się w nadmiarze smaczne wino radości. Epifania Boga- tak intensywna od nadmiaru łaski, że przeprówa skorupę grzesznego świata; szczeliny najmniejszego bytu. „Pascha jest ostatnią i ostateczną epifanią Boga. Teraz światłość ma prymat na wieki. Ten adwent Boga nie ma zmierzchu”(O. Casel). Zostaje usunięta zasłona dotychczasowych smutków, cierpień i żałoby, jak również duchowej ślepoty. „To kraj żywych, gdzie nie ma ani nocy, ani snu- obrazu śmierci. Tam nie ma nic materialnego- potwierdzeń naszej słabości, nie ma również chorób, bólu, szpitali… korzenia wrogości i nienawiści. Tam jest kraina żywych, którzy nie umierają za grzechy, ale żyją prawdziwym życiem w Chrystusie”(św. Bazyli). Zostaje odebrana raz na zawsze władza śmierci: „Ci, którzy rozpadli się w proch, usłyszą głos Jego, w dniu zmartwychwstania wyjdą Mu naprzeciw. Zmartwychwstały Adam, ogarnięty zachwytem, powróci do krainy wiecznej szczęśliwości”- czytamy w hymnie syryjskim przypisywanym Jakubowi z Sarug.

niedziela, 3 grudnia 2023

 

Jezus powiedział do tłumów: „Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść.  Kto ma uszy, niechaj słucha”( Mt 11,11-15).

Spoglądam na nadesłane przez mojego przyjaciela zdjęcie fresku z postacią św. Jana Chrzciciela znajdującego się w poświęconym świętemu klasztorze – pośród porośniętych górami Macedonii. Ikona natchnionej samotności,  zaprasza mnie do refleksji na niedzielną Ewangelią. Chrystus jest bardzo powściągliwy w pochwałach konkretnych osób, jakby chciał uświadomić swoim odbiorcom, iż na jakiekolwiek wyróżnienie trzeba ciężko zapracować. Certyfikatem pieczętującym doskonałość, ma być całe życie wypełnione wiernością i pokorą. Jest jeden wyjątek na kartach Ewangelii. Rekomenduje  człowieka, wobec którego nie posiada żadnych wątpliwości- chodzi o Jana Chrzciciela- który bez jakichkolwiek wahań i wątpliwości, zostaje postawiony jako wzór do naśladowania. Imię człowieka wykreślonego rylcem na tabliczce chropowatą dłonią, niewidomego Zachariasza. Imię człowieka zrodzonego i wykarmionego przez pustynię ! Jan, potężny orędownik i prorok - charyzmatyczny burzyciel sumień, którego przejście przez miejsce śmierci, powoduje duchowe rezonowanie i podziw. Kiedy postawił stopy na pustyni, to miejsce zatracenia, bezdomności, siedlisko demonów i przerażającej samotności, przemieniło się w rozkwitającą oazę. Jego słowo miało taką moc, iż ludzie najbardziej obojętni pragnęli zmienić swoje życie i otrzymać obmycie wodą z Jordanu. Tłumy w ciekawości ujrzenia anachorety, przemierzały kamienną i piaszczystą drogę, aby w miejscu duchowego otrzeźwienia, pozostawić balast swoich grzechów. Jest On nazwany Poprzednikiem Pańskim- Prodromos, był bowiem prorokiem na styku dwóch Testamentów i bezpośrednio poprzedził nadejście Mesjasza. Prostował drogi, kształtował ludzie sumienia, a nade wszystko wskazał na Baranka, przy którym czuł się jedynie cieniem i zatartą ikoną. „Głos jest głosem Jana, ale Słowo, które podaje głos, to Pan nasz. Głos ich rozbudził, głos nawoływał i gromadził, ale Słowo rozdzielało dary”(św. Efrem). Miał w nosie zazdrosne spojrzenia uczonych w Piśmie i ich przewrotne stawiane pytania podszyte ugruntowanymi pewnikami, czy sparaliżowane pychą nadąsania. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zło pogrąża człowieka w iluzorycznym, upiornym i pełnym kłamstwa życiu. Jego wzrok skanował dusze i natychmiastowo szukał remedium na choroby. Swym wzrokiem przeniknął widzialne sfery cielesnej rzeczywistości, aby ukazać w jej wnętrzu Bożą Mądrość, Chwałę Boga. Nikogo nie przymuszał do niczego, stawiał twarde wymagania dla tych którzy szukali przebudzenia w prawdzie i nawrócenia w miłości Boga. W miejscu samotni kształtowała się szorstka ascetycznie osobowość Jana- duchowy profil człowieka nieugiętego, bezkompromisowego, całkowicie oddanego Bogu. Był „duchowym szaleńcem,” ale nigdy fanatykiem dotkniętym gorączką samotności, czy skupiającym uwagę na sobie apokaliptycznym wieszczu końca. Jego serce przepełniał jeden cel- pozwolić zajaśnieć Światłości. On sam jest niczym Anioł Światłości, nie bez przyczyny ikonografia Kościoła Wschodniego, przedstawia Jana Chrzciciela ze skrzydłami. Anioł Pustyni. Jest to nawiązanie do mesjańskiego proroctwa Malachiasza o Aniele Przymierza, który ma poprzedzić przyjście oczekiwanego Pana (Ml 3,1). Jan, nazwany w liturgii „aniołem na ziemi” i „człowiekiem nieba” jest wzorem życia pustelniczego, określanego jako życie anielskie, a tym samym zapowiedzią przebóstwionego człowieczeństwa”. Orygenes napisze o Proroku: „Duch więc, który był w Eliaszu, przyszedł do Jana, i moc, która w nim była, w tym także się objawiła. Tamten został uniesiony do nieba, ten zaś był poprzednikiem Pańskim i umarł przed Nim, aby zstąpiwszy do otchłani przepowiedzieć tam Jego przyjście”. Zdaje się, że wstąpił w ciemności świata niczym na skrzydłach wiary i nawet nam współczesnym ma tak wiele do powiedzenia, wstrząsając posadami duszy.   

środa, 29 listopada 2023

 

Na zewnątrz mróz i przyprószone śniegiem kontury miasta który przemierzając powolnym krokiem, półsennie w odmętach migotliwej aury, zmienia się wraz z ociężałością stawianych stóp i nachalnych muśnięć wiatru. Heidegger słusznie zauważył: „Tylko tam, gdzie jest widmo trwogi, jest szczęśliwość zadziwienia.” Zima posiada swoją niepowtarzalną atmosferę i wyostrza zmysły na inne odczucie świata, towarzyszących mu zapachów i kulcie ojczystego krajobrazu przechowywanego szczelnie w kapsule pamięci i serca. Zimno zamyka ludzi w kokonie domu, wypatrywanych źródeł ciepła i światła, obłaskawiających przytuleń bliskich, smaku herbaty której korzenny posmak pozostaje na długo po tym, jak następuje ciepło i cudowność błogostanu na kącikach ust, oraz wnętrza - przyśpieszającego natychmiastowość snu. To czas, kiedy wszystko spowalnia i poddaje się drobiazgowemu przeżywaniu chwil które odwlekane pośpiesznością i nerwowością, powracają w spokojnie przeżywanych pauzach. „Lecz słuchaj wielkiego powiewu, tej nieprzerwanej wieści, która kształtuje się z ciszy” – Rilke upominał swoje serce by słuchało Boga. Mechanizm wyobraźni zatrzymuje na delektacji rzeczywistości z której dopiero wybudzi się wieczność. „Uczynię miejsce dla siebie. Z tego krajobrazu”- wzdycham za poetą. Spoglądam na zimowy obraz Fałata i chciałbym się wznieść jak ów ptak nad pejzażem skutym śmiercią, po której rzeka, zapewne przeistoczy się w żywioł tętniącego życia i spulchni porowatą skórę ziemi. Wystarczy obudzić wyobraźnię; przemierzyć brodem rzekę, prężnymi krokami, przechodząc przez zmierzch ku nastaniu skąpanemu w słońcu świtu. Dzieci kochają zimę, przestrzenie puszystej bieli przepruwanej sankami, nartami, czy szklistości łyżew po skutych lodem jeziorach. Bezmiar radości przecinanej troskliwymi spojrzeniami rodziców, limitem czasu i przemoczeniem, po którym radość z doświadczenia ciepła, pozostawia najtrwalsze z kolekcjonowanych wspomnień dzieciństwa. Na powierzchni wymalowanego bielą świata, serce spowalnia, a oczy nasyca bezkres nieprzemierzonych dotychczas dróg i miejsc. „Musimy stać się dorośli, aby zrozumieć, że dorośli nie istnieją i że zostaliśmy wychowani przez dzieci, których zbroja naszego śmiechu uczyniła je fałszywie nietykalnymi”- pisał Ch. Bobin. Tylko dziecko potrafi dostrzegać poza zasłoną niepoznania i dorosłej racjonalności Boga, posyłającego uśmiechy i roztaczającego dźwięki na które zamknięte są uszy dorosłych. Znalazłem Boga w ornamentach lodu, szczelnie wypełniającego starą szybę witryny. Dostrzec Go w płatkach śniegu, opadających na głowy zamyślonych poważnie mędrców. Odkryć Go w uśmiechach innych dzieci których autentyczność spojrzeń jest najbliższa pierwszym zapatrzeniom w pięknie. Radość okaże się kruchą, jeśli o niej nie opowiemy dalej, jeśli nie postaramy się jej przekazać innym.  

niedziela, 26 listopada 2023

 

Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie… (Mt 24,42-51).

Czuwanie – to stan, który Chrystus nieustannie zaleca uczniom i również nam przesypanym w innej klepsydrze czasu i miejsca. Człowiek jakże często jest istotą ospałą, gdzie prawda oczu utraciła swój blask, a zmysł powonienia nie wyczuwa już zapachu Raju. „Noc każe mi trwać w pogotowiu”- powie poeta Renard. Kyrios jest blisko ! – obwieszcza markotnie, lecz nie bez przekonania Kościół zepchnięty na margines zaganianej, obojętnej i zajętej sobą codzienności. „Święty przychodzi z góry… Majestat Jego okrywa niebiosa, a ziemia jest pełna Jego chwały”(Ha 3,3). Zatem czuwanie przenika adwentową tęsknotę i czyni jakąkolwiek refleksję teologiczną, otwartą na zdumienie chwilą, która może okazać się ostatecznym pochwyceniem w miłości i zachwytem wobec którego słowa są jednie przebłyskiem czegoś niewyrażalnego i ulotnego. „Nie lękaj się przyjścia twego Boga, nie lękaj się Jego przyjaźni- pouczał swoją owczarnię św. Augustyn- On nie stłamsi ciebie gdy przyjdzie. Raczej wywyższy ciebie.” Człowiek oczekujący to ten, który potrafi wznieść w sobie i wokół siebie przestrzeń spokoju i ciszy, oddzielić świat pozorów od tego, co natychmiastowe i obłaskawiające. To ktoś, pozbawiony pokusy znieczulenia się i ucieczki od egzystencji uwierającej, ciężkiej i budzącej lęk. Wchodzi w ciszę nocy i pozwala w jej wnętrzności zajaśnieć rozbłyskowi światła. Choć źrenice oczu spowija cień snu, to serce czuwa – poddane drżeniu miłości na wieść o mogącym nadejść Oblubieńcu. „O północy zaś powstań, obmyj ręce i znów pomódl się. Jeśli obecna jest twoja żona, módlcie się razem”(Hipolit Rzymski). W podobnym tonie o domu czuwania i modlitwy wskazuje św. Jan Chryzostom: „Niech Twój dom będzie kościołem; wstań w środku nocy. W nocy dusza jest czysta, lżejsza. Zachwycaj się twoim Mistrzem. Jeśli masz dzieci, obudź je i niech przyłączą się do ciebie we wspólnej modlitwie.” Przebudzenie to czuwanie starotestamentalnych proroków i mądrych panien z przypowieści, zaopatrzonych w lampy oliwne – łaskę Ducha Świętego, która jest cudowną odpowiedzią na wiarę i pokorę. Parousia, na którą każdy musi być przygotowany bez zbędnych dywagacji i zabezpieczeń. Chrześcijanin wchodzi w noc tak, jakby szedł na spotkanie jutrzenki, po drodze mierząc się w boju z zaczajonymi ukradkiem wrogami i kłębowiskiem demonów, próbujących skutecznie opóźnić i uprzykrzyć moment nawiedzenia, spotkania i obdarowania. Ten stan „bezsenności” i ocierania się o niebezpieczeństwo, pozwala wierzącym odkryć dwa oblicza ludzkości „ludzi o obliczach aniołów oraz ludzi noszących maskę bestii”(św. Grzegorz z Nyssy). Przesłanie Ewangelii rezonuje z jeszcze większą siłą i przepruwa zdruzgotaną duszę świata, czyniąc najdrobniejszy skrawek czasu – eonem wieczności. „Dlatego stale musimy zmieniać myślenie, na nowo się budzić, powstawać ze snu, byśmy całkowicie czujnym duchem weszli w misterium”- pisał Odo Casel. Jakże wielu z ludzi z ignorancją i perfidnym odrzuceniem postawi Chrystusowi pytanie starego inkwizytora z powieści Dostojewskiego: „Po cóżeś przyszedł nam przeszkadzać ?” Tylko tych, co czuwali, poderwie z łoża miłość i słodkobrzmiący głos Kogoś bliskiego. „I już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła lampy ani światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi”(Ap 22,5).

 

 

wtorek, 21 listopada 2023

 

Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny (Łk 1,49). Miejsce Maryi w pobożności prawosławnej jest szczególne, tak w wymiarze liturgicznym, jak i prywatnym kulcie rodziny, czy indywidualnych osób czczących w licznych wariantach ikon Jej wizerunek i szeptając ustami rozliczne modlitwy poświęconej najbardziej uprzywilejowanej wśród Świętych. Pierwsze miejsce w odbieraniu modlitw i czci zajmuje pod Chrystusie Bogurodzica. W Ewangeliach życie Maryi przebiega w tajemniczym ukryciu przed ludźmi; wszystko staje się pełnym czułości oczekiwaniem na moment Zwiastowania i Wcielenia. Uobecnienie kobiecości i macierzyństwa, napełnionego Duchem i świętością, czyniąc kosmos i naturę naznaczoną pierwiastkiem żeńskim: „Ziemio błogosławiona, błogosławiona Oblubienico Boga. Ty, która zrodziłaś ziarno nie zasiane, Zbawiciela świata.” Jej pojawienie się i wybór ze strony Najwyższego, jest rozbłyskiem nadziei w sercu poddanej kaprysom czasu historii i umiejscowionego w niej zagubionego człowieka. Starożytność chrześcijańska w tak wielu figurach Starego Testamentu dostrzegała osobę Tej, której powołanie i misja, będzie odzwierciedlała troskę i zbawczy akt działania Boga. Jest Ona arką zbawienia Noego i drabiną, której wizję miał patriarcha Jakub – jako Ta, przez którą niebo zstąpiło na ziemię. Jest Ona krzakiem gorejącym, który swoim ułomnym wzrokiem dostrzegał Mojżesz wspinając się na szczyt góry. Naczyniem z manną w Arce Przymierza – tabernakulum Miłości, czy laską Aarona, która zakwitła stając się latoroślą – owocem daru i duchowej wiosny. „Wielka świętość Dziewicy Maryi stanowi tajemnicę pełne łaski działania Bożego i Kościół prawosławny zawsze wyznawał tę tajemnice, wielbiąc ją jako szczyt przebóstwienia”(W. Saryczew). Wyrażają tę prawdę liczne ikony i tytuły odzwierciedlające jakże ludzkie, przyobleczone w artystyczne wizje i słowa uwielbienie: Nowa Ewa, Raj, Gołębica, Czuła Dziewica, Pełna łaski, Wskazująca Drogę, Dziewica Znaku, Pocieszenie, Wzruszenie, Nowe Niebo, Ucieczka Grzesznych, Oczyszczenie serca złego, Słodkie Pocałowanie, Współczująca, Najświętsza, Nieskalana, Błogosławiona, Najczystsza, Dawczyni Boga. Bogurodzica, uświadamia wierzącym, że ich życie jest darem i wyzwaniem. Wiarą odnajdującą swoją nieustanną odnowę w mozolnie powtarzanym fiat. W jakże pełnej poetyckiego uniesienia i piękna modlitwie oddaje ludzi w ręce Opiekunki Dionizy Pseudo- Areopagita: „Pragnę, aby Twój obraz odbijał się bez przerwy w zwierciadle dusz i zachowywał je w czystości aż do skończenia wieków, aby podniósł tych, którzy są zgięci do ziemi, i aby dawał nadzieję i radość wszystkim tym, którzy czczą i naśladują ten wieczny model Piękna.” Miłosierdzie Matki otwiera poranioną cierniem grzechów ludzkość na przeobfitą miłość Syna. „To, co się zrealizowało cieleśnie w Maryi, ma miejsce w sposób analogiczny w każdej oczyszczonej duszy”- pisał św. Grzegorz z Nyssy. Dzisiaj w liturgii przywołujemy moment wprowadzenia Maryi do Świątyni. To wydarzenie wyraziście i z właściwą teologiczną precyzją objaśnia nam św. German: „Tak wprowadzono Córę Bożą. Staje Ona przy rogach ołtarza miedzy rodzicami a kapłanem, który Ją umacnia błogosławieństwem. Rodzice mówią do kapłana: „Przyjmij Ją, ma Ona otrzymać niebieski, niepojęty ogień; ma być mieszkaniem Syna i Słowa Ojca, jedynego Boga. Ona usunęła skazę naszej bezpłodności; wprowadź Ją do ołtarza ! Ona ma nas wprowadzić na starą stolicę raju, Ona zwalczy moc śmierci, przyczynę naszej bojaźni i tyranię piekła, Ona przykryje obrabowaną w Edenie naszą naturę… Witaj, Maryjo, łaski pełna, świętsza od świętych, wyższa od nieba, sławniejsza od Cherubinów, czcigodniejsza od Serafinów, większa od wszystkich stworzeń !”

niedziela, 19 listopada 2023

 

W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: «Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie». Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki! (Mt 3,1-3).

Z pustyni- miejsca naznaczonego tremendum et fascinans, rozbrzmiewa tektoniczne przesłanie, że „Bóg jest oszałamiająco bogatą rzeczywistością”(F. Hügel). Na ziemi błogosławieństwa i przekleństwa rezonuje nawoływanie Anioła Pustyni, jakim jest święty Jan Chrzciciel. Intrygujący mężczyzna, pierwowzór pustelnika i ulubiony bohater sztuki, która tak chętnie próbowała unaocznić jego pełne szaleństwa i bezkompromisowości życie. Szelest jego skrzydeł przenika karawanę czasu i zaprasza do wyjścia ku Źródłu. Jego katecheza wstrząsa ludzką obojętnością, wycofaniem i zatrzymaniem się w świecie pozorów, ponieważ z niewiarygodną siła przyciągania nakreśla obraz Boga ukrytego i nadchodzącego: „Boga najczulszych spotkań i Boga, który doświadcza ukrzyżowaną samotnością”(A. Pronzato). Miejsce odludne staje się gościnne dla grzeszników których wiedzie nadzieja na odkupienie win i szansa na przemianę własnego życia. Istnieją jakże budujące świadectwa starożytnych mnichów, mówiące o tym jak dzięki modlitwie, pustynia stawała się miejscem zstępującej strugi światła. „Boska Światłość jest darem przeżycia mistycznego. Jest widzialnym znamieniem boskości, mocami, przez które Bóg się udziela i objawia tym, którzy oczyścili swe serca”(W. Łosski). Przemienienie i tęsknota- dwa słowa klucze stojące u początki adwentowej drogi łaski. Dopóki człowiek nie osiągnie wewnętrznego pokoju, to będzie smagany piaskiem i wiatrem pustyni. Miał rację święty Hieronim: „Pustynia miłuje ludzi nagich.” Być ogołoconym ze wszystkiego i gotowym na zwiastowanie jak Maryja w zaciszu nazaretańskiego domu. Trzeba przyłożyć ucho „do ziemi, by móc usłyszeć szmer ukrytych źródeł i niewidocznego kiełkowania”(J. Maritain). Dopiero wtedy pustynia otworzy swoje spękane szczeliny i stanie się krainą pragnienia; oazą kroczących po śladach Zbawiciela. „Nadejdzie znów świat i światło dzienne. Słoneczne ciepło jak krew zacznie krążyć w ciałach. Nawet przymykając oczy, będziecie wiedzieli, że was zamieszkało…”(A. Exupery). Potrzebujemy światła które wschodzi na horyzoncie pustyni. Pan, którego zwiastuje Prorok w wielbłądziej skórze, przychodzi z mocą życia, aby otworzyć nasze zaryglowane od środka twierdze i uczynić wszystko nowym. Człowiek ma stać się, jak powie Claudel „nową świątynią, której lamp nie zgasi, ni diamentowych sklepień nie rozdzieli gniew szatana.”

czwartek, 16 listopada 2023

 

A wy miejcie się na baczności. Wydawać was będą sądom i w synagogach będą was chłostać. Nawet przed namiestnikami i królami stawać będziecie z mego powodu, na świadectwo dla nich. Lecz najpierw musi być głoszona Ewangelia wszystkim narodom (Mk 13,9-10).

Powody, dla których nie powinno się narzekać na otaczającą mnie rzeczywistość jest wiele, pomimo tak uświadomionej wrażliwości, pozwolę sobie na kilka szorstkich uwag. Jestem wolny od osądu i nienawiści i nie szukam wrogów, lecz jedynie spoglądam na wszystko przez soczewkę człowieka wiary. Ludzie to istoty paradoksalne, marionetkowe i groteskowe. Na naszym polskim poletku politycznym toczy się istotnie konflikt i nie pozostaje to bez wpływu na ludzkie relacje i codzienność, która wraz z pojawieniem się nowych twarzy w parlamencie, miała dokonać pewnego rodzaju risorgimento. Odnowy nie będzie, jedynie rewolucja i chaos. Wyizolowanie i jakaś forma podporządkowania swoim pragnieniom i interesom. Każdy każdego będzie rozliczał za wszystko, a istotne sprawy ludzi pozostaną na marginesie, przykryte politycznymi awanturami i pazernym dzieleniem łupów. Potężne pieniądze za które będzie można kupić rząd dusz, mogą jedynie odebrać wolność i zniszczyć głębiny serca. Demaskowanie iluzji wymaga odwagi ! Mogę być uważany za fałszywego proroka lub chwilowego mizantropa, ale nic nie zmieni się na lepsze, a być może będzie jeszcze gorzej – co niebawem duża część społeczeństwa odczuje na własnej skórze, a nade wszystko w jakości życia i szczupłości portfeli. Budowanie na piasku zawsze kończy katastrofą, a wszelkie mrzonki o dobrobycie, stają się jedynie pustymi i nic nieznaczącymi hasłami za którymi to, stoi tani populizm i pokusa manipulacji mas. Liberalny kurs władzy, sprowadzi nas ponownie do roli europejskich niewolników na poletku obcych wpływów i zakulisowych interesów, redukujących naszą Ojczyznę do niemieckiego landu – pracującego w pocie czoła na sukces obcych sił. Nowa rasa „demokratów i kapitalistów” - sowicie opłacanych akolitów, dopilnuje tego procesu erozji i z uśmiechem na twarzy sprzeda rodowe srebra za przysłowiowe trzydzieści srebrników. Obecność ludzi tak silnie związana z systemem komunistycznym lub przynajmniej jego odpryskami w nowoczesnym kostiumie, piętrzy poczucie niepokoju i nie wieści świetlanej przyszłości. Bruksela zaciera ręce, ponieważ nikt już nie będzie stawiał oporu wobec liberalnej strategii i uwłaczających rozumowi i moralności ideologii, wywracających rzeczywistość do góry nogami. Każda głupota zostanie przyklaśnięta gremialnie i będzie wprowadzana tak, aby przeformatować myślenie i zburzyć wszystko to, co stanowi opór i wyrasta z ludzkiego ducha i sumienia. Najbardziej odczują to wierzący, wygnani na peryferia wraz ze swoim Bogiem na którego zamyka się oczy i próbuje uczynić reliktem urojonej historii podszytej lękiem rzekomo „sfrustrowanych niewolników.” Miał rację Clément pisząc: „Istnieje historia Boga. Wykluczony ze swego stworzenia przez zwątpienie i kłamstwo Adama, którym jesteśmy my wszyscy, On czekał, aby na nowo sakramentalnie stworzyć świat…”  Jaką trzeba kierować się przenikliwością intelektu i serca, aby zrozumieć zapętlone w czasie jutro. „Jesteśmy przecież wykonawcami testamentu ludzi, którzy byli przed nami – pisał Herbert – i jeśli go nie zrealizujemy, to będzie prawdziwa, bo moralna klęska.” Diagnozowanie przyszłości przyprawia o zawrót głowy i wskrzesza dalekosiężny pesymizm. Osobiście próbuję z odprysków codzienności składać możliwie przewidywalny scenariusz w którym chrześcijanin będzie musiał przyjąć taką, a nie inną postawę wobec buzującej rzeczywistości i wyskakującej z niej możliwych zagrożeń. Przeżywam teraz pytania o które rozbijam się za każdym razem, kiedy przychodzi mi tłumaczyć zawiłości świata i zapętlone dylematy ludzkich wyborów. Dobór słów – wydaje się nie adekwatny, ociężały wobec narastającego w świecie relatywizmu i zła. Fałszywi mesjasze, ogniska wojen, polityczne rozdarcia i społeczne niepokoje, przyprawiają o zawrót głowy i piętrzą niepewność do której przyznaje się coraz więcej ludzi. Spero, ut intelligam (mam nadzieję, abym zrozumiał) harmonijnie współbrzmi z amo, ut intelligam. Być może jedynie miłość, pozwala zrozumieć ukryte sensy, zawiłe ludzkie drogi, odarte z mądrości wybory, prowadzące na manowce akty w których porzucenie wolności- staje się pułapką bez wyjścia. Jestem realistą którego duszę nawadnia mądrość Ewangelii i doświadczenie pokoleń proklamujących autorytet Boga nad zmurszałą i obłąkaną samowolą ludzi, stawiających nieświadomie krok ku dolinom absurdu i krajobrazom piekła. Jakże silne wydają się kontrasty pomiędzy ciemnością i jasnością, nie pozwalając na pozycję rozkroku, czy prostego kompromisu. W świecie rozmytych wartości i podkopanych autorytetów, wszystko staje się regresem, pustką i jałową pustynią, odraczającą zbawienie na kiedy indziej. Adwent jest czasem przebudzenia – świtu – z którego wyłania się Ten, który gwałtownie rozdziera niebiosa i serca wątpiących. Kończąc, zapytam za milczącymi i kierującymi swój wzrok ku górze prostaczkami: Czy znajdzie się choć jeden wierzący którego ramiona uniosą ten świat ?

poniedziałek, 13 listopada 2023

 

Wczorajszą niedzielą liturgią, prawosławie zachodnie rozpoczyna coroczną wędrówkę ku Misterium Wcielenia.  Prorocy widzą przychodzącego Wybawcę i proklamują Jego nadejście: „Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło”(Lb 24,17). Ewangelia zaprasza nas do spotkania Boga i zamieszkania w Nim. „Od Abrahama do Maryi Duch Święty cierpliwie przygotowuje preliturgię Słowa, Jego ukrytą prothesis”(J. Corbon). Oto rozpoczyna się Adwent, sześć tygodni prowadzących w stronę spotkania z Obecnością ! „Czemu nie dowieść, że Bóg jest tym, który nadejdzie, który przez całą wieczność ma nadejść, że jest czasem przyszłym, dojrzałym owocem drzewa, którego my jesteśmy liśćmi. Czy nie sądzicie, że wszystko, co się dzieje, jest jakimś początkiem ? Czy nie jest też początkiem Boga ?”(R.M. Rilke). Życie człowieka rozpina się na cięciwie czasu i przechodzi na sposób młodzieńczy ku dynamizmowi przyjścia i nawiedzenia- ciszę Betlejemskiej Nocy i szczelinę grobu w którego zalegającej szczelnie ciemności, nastąpi eksplozja światła- triumf Apokaliptycznego Baranka. Odnawia się czas i historia napełniając porowate bukłaki upojenia, winem Królestwa Niebieskiego, zwiastując tym samym radość obecności Oblubieńca. Kościół przygotowuje się na spotkanie Tego, który wypełnia świat podmuchem swojej miłości i wznieca w głębi ludzkiego jestestwa „rozpaczliwe przyciąganie.” Tak lapidarnie sformułowana tajemnica jest zawsze „stara i nowa zarazem, stara w figurze, nowa w rzeczywistości”(Meliton z Sardes). Adwent to również świt Paruzji którą chrześcijanie wypatrują i której podniosłość, próbują zgłębić rozległością umysłu i odnową serca. Jak twierdził Pasierb: „Bóg zbliża się często do ludzi poddanych próbie pustyni” i żywiołowi codzienności uwikłanej w nieustannym utrudzeniu pośpiechem i negacją. Adwent to czas zbawienia; scalenia glinianych i zmurszałych od obojętności naczyń duszy. „Teraz bowiem bliższe jest nasze zbawienie niż wówczas, gdy uwierzyliśmy”(Rz 13,11). To przestrzeń fides de non visis, aby na powrót stać się dzieckiem wiary- którego beztroskie i malownicze wzruszenie wyraża się w gościnnym okrzyku ust: Marana tha !

środa, 8 listopada 2023

 

W świecie obarczonym masową komunikacją, tęsknota za spotkaniem z tym drugim staje się parabolą ludzkiego losu. Historia pęcznieje na naszych oczach, a demony podziału miotają czasem i wydarzeniami, czyniąc je wyboistą drogą na której piętrzą się liczne próby i wyzwania. „Wieczna ruchliwość” – to słowa Bielińskiego, upatrującego w materii życia, ruch i przeszywający zewsząd ból. Rezonuje również we mnie zdanie Prousta: „Miejsca, któreśmy znali, należą nie tylko do świata przestrzeni, w który wstawiamy je dla większej wygody. Były one jedynie cienką warstwą pośród wrażeń tworzących nasze ówczesne życie…” Jutro jest niepewne, tak jak mgliste jest pragnienie pokoju w narodach których dłonie zaciskają się do odwetu i walki. Nadszedł czas rzucania kamieni, a nie zrywania kwiatów i wpinania ich zgrabnie w odrzwia gościnnych domów – tak ochoczo niegdyś przyjmujących bezimiennych wędrowców. Spacerujemy z brawurą po krawędzi otchłani, nie zdając sobie sprawy z możliwego niebezpieczeństwa. Odtąd tak długo, jak długo pozostajemy w świadomości względnego spokoju i niedotyczącego nas nieszczęścia innych, idealizujemy z byt wiele z własnego życia i przywdziewamy kostium nieporuszonej pewności o jutro, które zdaje się aż nazbyt płoche i ostatecznie kruche w dramatycznym biegu dziejów. Lepsza jest przesadność tej fatalistycznej nuty, niż złudzenie świętego spokoju po którym może zdarzyć się nieprzewidziane, a co zatrważające umysł- najgorszy z możliwych scenariuszy. W różnych miejscach na świecie wybuchają konflikty zbrojne które nie pozostają bez wpływu na życie w innych przestrzeniach, nawet tych z pozoru bezpiecznych. Wojna rozszerza swe kręgi, niczym kamień uderzający z impetem o taflę wody- powodując je wzburzenie i poruszenie. Być może słowa tak ciężko kreślone, potrafią wydobywać zagubionych i otwierać ich umysły i dusze na łaskę ocalenia; podnoszącej posady świata nadziei. Nawet w naszej polskiej rzeczywistości, ciągła polityczna kotłowanina, wojna dwóch światów, wartości, przekonań i postaw. Za nim rozdało się ludziom karty do głosowania na tą, czy inną partię, należało uprzednio zrobić rzetelny test z historii; aby obudzić w zaspanych i otumanionych powierzchownością zmian- olbrzyma świadomości wychylonego ku prawdzie. „Nie ma alternatywy – pisał Turczyński – trzeba przejść ten wąski przesmyk pomiędzy lodem a ogniem, aby nie zginąć we mgle nagłego przyboru rzeczy niewidzialnych, których fala uderza i zagrania, unosząc myślący szczątek pośród innych śmieci tego świata – kosmiczna cząstka wyrwana z kontekstu spodziewanego jutra; cień wypalonego płomienia…” Być może wielu powinno złożyć pocałunek ziemi, aby ona przebaczyła, a wraz z nią i człowiek skrzywdzony i głodny miłości. Ontologiczna nędza ludzka, potrzebuje nasycenia, napełnienia, przemieniając się w poryw ku dobru i szlachetności postaw. Duchowość przebudzenia i zmartwychwstania ! Tylko ludzie wierzący potrafią z właściwą sobie wrażliwością spoglądać na świat, nie będąc przygniecionymi jego ciężarem i stając się uzdolnionymi do odkrywania drzemiących w nim sekretów Boga. „Historia staje się odtąd historią ognia, który Chrystus przyszedł rzucić na ziemię, a który nie przestaje rozpalać dusz; jest historią światłości, ekonomią Ducha Świętego”(O. Clement). Droga nieustannych oddaleń i powrotów w których to dokonuje się tempus operando redimentes. Kiedy Anioł Apokalipsy obwieszcza, że „czasu już więcej nie będzie-” to ma na myśli, że chwile odmierzane naszymi ziemskimi zegarami- odnajdą swój najgłębszy sens i spełnienie w tajemnicy wieczności. Tym, co nadaje temu przekonaniu moc, jest niewzruszona wiara. Stopy chrześcijanina mocno stąpają po ziemi, ale dusza, wyrywa się ku niebiańskim przestworzom. Stąd jakiekolwiek niepokoje i nieprzychylne wiatry współczesności, nie są wstanie zmącić tej świętej tęsknoty. „Prawdziwe chrześcijaństwo ma zbyt głębokie korzenie, aby mogło obawiać się wstrząsów czy likwidacji”- diagnozował w ubiegłym wieku Eliade. Chrześcijanie są obywatelami nieba, uświęcając czas i przestrzeń, otwierając powierzchowność na głębię istnienia która drga w Bogu. Modlą się nieprzerwanie: „Niech przyjdzie łaska i przeminie ten świat !”

niedziela, 5 listopada 2023

 

Będzie bowiem wówczas wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd i nigdy nie będzie. Gdyby ów czas nie został skrócony, nikt by nie ocalał. Lecz z powodu wybranych ów czas zostanie skrócony… Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym, i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż do drugiego (Mt 24,15-35).

Dzisiejszą perykopę Ewangelii przenika apokaliptyczne drżenie i nie pozostaje to bez wpływu na czytelnika tego tekstu. Ludzkość nie jest niewolniczo zatrzymana w egzystencji, lecz poddana drżeniu – natychmiastowemu zrywaniu pieczęci. Przejmujący w swojej plastycznej konstrukcji opis, nie tyle jeży włosy na ciele, co potęguje odczucie lęku przed mającą nastąpić katastrofą. Biologiczna harmonia świata zostanie zachwiana, a nieskończoność dokona inwazji na materię, odsłaniając tym samym zarys nowej ziemi i nowego nieba. Czas pod naporem wieczności skurczy się, a człowiek przecierając tarczę zegara spostrzeże się, iż nastała chwila nawiedzenia i pochwycenia. Uwspółcześniając trochę dramaturgię, padnie Internet i nastanie chaos. Duchowa i intelektualna śmierć dotknie szczególnie ludzi młodych- tak silnie zamkniętych w granicach tego świata. Cywilizacja legnie w gruzach, nie pod wpływem wybuchu atomowego, lecz zstępującego ognia miłości ! Jeżeli w przekonaniu Blocha historia jest ruchem, ewolucją, tętniącym życiem społeczeństw w czasie, to władza nad tym wszystkimi uwarunkowaniami zostanie zwrócona Bogu. „Historia nie może trwać przez czas nieokreślony, ani zatrzymać się dowolnie… Wcześniej czy później sztuka, myśl, świadomość moralna czy element społeczny zatrzymują się we własnych granicach i wówczas stają przez nieubłaganym wyborem: czy ustalić się w błędnej i zarazem występnej nieskończoności swej własnej immanencji, upoić się swoją czczością , lub wyjść ponad swe własne duszące jej ograniczenie- i być odbiciem tego, co transcendentne”(P. Evdokimov). Świat się musi zestarzeć, aby dostąpić przemienienia i zbawienia. Gobelin paradoksów: nastanie ciemność i rozbłyśnie światło. Zabrzmi dźwięk Paruzji z wydymanych przez usta posłańców trąb. „W końcu historii ucieleśni się moc zła, kościół diabła… Fałsz stworzenia, mniemającego o sobie, że jest bóstwem, będzie zniszczony, a wywyższone będzie stworzenie, zgodnie z planem Bóstwa, tzn. kosmos”(M. Bierdiajew). Czy będę godnym nieskończoności ? Tak postawione pytanie wzbudza postawę zawierzenia lecz nie lęku; wiary w ostateczną moc miłosierdzia. „Chrześcijanin żyje bowiem w dwóch światach- pisał Odo Casel- Według ciała i swojej historycznej egzystencji żyje on w obecnym eonie, w doczesności naznaczonej jeszcze ciężarem grzechu i wzdychającej do zbawienia. Według Ducha jednak, tzn. według nadprzyrodzonej egzystencji, żyje już w królestwie Chrystusa, w przyszłym świecie pod panowaniem Bożym.” Eschatologia jest nasycona chrystologią. Przesłanie Ewangelii wtajemnicza nas w najwyższą rzeczywistość życia które zaczyna się przy drzewie poznania, a kończy przy „lśniącym krzyżu poprzedzającym przyjście Króla”(Cyryl Jerozolimski). Dzieło Boga odnajduje swoje zwieńczenie w spektakularnym akordzie końca i zarazem początku. W tym naglącym oczekiwaniu Pana pozostaje chrześcijanom nieprzedawnione pouczenie Mistrza Eckharta: „Niech nam wszystkim Bóg dopomoże iść za Nim, tak by On nas doprowadził do siebie, tam gdzie Go poznamy naprawdę.”