wtorek, 30 maja 2023

 

Jednym z cudownych i poruszających oblicz prawosławia jest estetyka teologiczna ikony. Niekiedy ludzie wychowani w innym obszarze i rozpiętości geograficznej, wyrastający z innej kultury i religii, doświadczają natychmiastowego zdumienia, poprzez kontakt z materialnym nośnikiem łaski jaka jest Ikona. To pierwsze poruszenie jest intensywne i gwałtowne, poza natychmiastową próbą zracjonalizowania tego fenomenu. Myśl religijna, życie mistyczne, a nade wszystko ekspresja liturgii, odzwierciedlają w ikonografii drzemiące niczym gejzery - źródła poruszającego byty Piękna. Odbiór spraw najważniejszych dokonuje się za pomocą zmysłów, a następnie porusza serce w milczącym zatrzymaniu nad Obliczem. Sztuka stanowiąca część cerkiewnego depozytu, przypomina postronnym obserwatorom, iż „człowiek przeniknięty przez Ducha oddaje Mu poniekąd swoje własne oblicze. Na jego ludzkiej twarzy może zajaśnieć piękno samego Boga- pisał W. Hryniewicz- Piękno sięga w głąb człowieczeństwa, gdzie duch człowieka styka się z Duchem Boga.” W ikonie streszcza się wielowiekowa tradycja mozolnego poznawania i tęsknoty za Poznawanym i ciągle Nieodkrytym- a ostatecznie przyjmującym ludzkie rysy Chrystusie- Wcielonym Bogu o szeroko otwartych oczach. „Chcecie ujrzeć Boga ? Przecież On jest miłością !”- przekonywał św. Augustyn. Odnajduje najdoskonalszą i pozbawioną skazy twarz Piękna. Powraca do mnie poetycka medytacja Turczyńskiego: „Twarz Chrystusa wyłania się ze światła inokopu i sama jest Światłem… Twarz wysmukła i pełna życzliwości. W oczach nie ma cienia gniewu, nawet surowości, jest tylko jakiś nie do wysłowienia smutek, który można wszak rozumieć jako zachętę do zwierzeń, spowiedzi, do może nawet rozmowy. Syn Boży i brat wszystkich ludzi… Drobne płatki warg zawsze gotowe rozchylić się przed słowami wybaczenia i modlitwy.” Ikona zatrzymuje na sobie odczucie przejrzystości, światła i miłosnego przynaglenia. „Kolor malarstwa pociąga mnie ku kontemplacji i jak łąka osładza wzrok, niedostrzegalnie wlewając w duszę chwałę Bożą”- pobrzmiewa tu z horyzontu historii mądrość św. Jana z Damaszku. Czystość barw i splot linii za pomocą których można wykreślić świat wolny od prymatu cielesności i rozkładu materii. Wczoraj w krótkim wykładzie poświęconym tradycji malarstwa ikonowego, przekonywałem młodych ludzi o ciągle niegasnącym zainteresowaniu światem ikony w który wchodzi człowiek głodny duchowości, a niosący na sobie balast przytłaczającej i dusznej egzystencji. „W epoce współczesnej tylko sztuka nie zaprzestała poszukiwań innej sfery świadomości – być może świadomości rajskiej. Jednak z braku sakramentalnego zakorzenienia ześlizgnęła się na poziom pustej rozrywki, gdzie została pochłonięta przez udrękę, szaleństwo i instynkt samobójczy”(O. Clement). Jakże terapeutyczną okazuje się ta „boska sztuka,” uzupełniając w ludziach deficyty wiary- skrzętnie chowanej na obrzeżach świata.  To prowadzi do głębszej świadomości wyrażonej patrystyczną mądrością: „Człowiek jest ludzkim obliczem Boga.”

niedziela, 28 maja 2023

 


Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym
 z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić...
(Dz 2,1-11).

Królu Niebieski, Pocieszycielu Duchu Prawdy, Który wszędzie jesteś i wszystko napełniasz. Skarbnico dóbr i życia Dawco, przyjdź i zamieszkaj w nas, i oczyść nas od wszelkiej nieczystości, i zbaw o Dobry, dusze nasze.

Zielone Świątki- to było jak trzęsienie ziemi: niespodziewane, paraliżujące, pełne ekspresji, zatrzymujące dech w piersiach mężczyzn zabarykadowanych w Wieczerniku przed możliwymi prześladowaniami. Hagia- Pneuma- Panhagion- Zoe- zstąpiło niczym lawa z krateru nieba, wszystko czyniąc napełnionym ogniem i światłem. Wszystko zostaje przeniknięte łaską, rzeczywistość drży, wibruje, budzi się w ogromnym oddechu życia, jak dziecko z tysiącem uśmiechów, jak szum który podrywa wody morza czyniąc z nich nieokiełznany żywioł; namiętność która rzuca ku sobie w objęcia kochanków. To spektakularne wydarzenie utrwalone na kartach najstarszego apostolskiego świadectwa, pozwala nam pośrednio poczuć atmosferę tej prawdziwie doświadczonej i zinterpretowanej w duchu wiary historii. Świadectwo wzmacnia naszą wiarę, że „istnieje owocne doświadczenie Absolutu” (J. Maritain). Tak bardzo przełomowa chwila wydobywa z łona rozczarowania, lęku i zwątpienia, ludzi napełnionych mocą; przekonanych o sile Chrystusowej Obietnicy. W pieczęci charyzmatycznej miłości, „Bóg złączył się z człowiekiem na wieki”(Ch. Peguy). Człowiek i świat stał się przenikniętym energiami Królestwem Bożym- Soma pneumatikón. W oczach apostołów zabłysło niestworzone światło, a cudowna woń świętości uwiodła ich zmysły i przyoblekła w zbroję odwagi. Tajemnica działania Ducha jest tajemnicą przeobrażenia samego człowieka. „Przebóstwienie jest duchowym wzrastaniem, które dokonuje w Kościele Duch przez zbawczy akt Chrystusa” (N. Nissiotis). Odtąd cała teologia łaski stanie się doktryną o przebóstwieniu- o „nowym stworzeniu” rozgrzanym do czerwoności człowieku wiary poruszającym się w przestrzeni obecności Trójcy Świętej. Tak więc w Pięćdziesiątnicy, nie czcimy osobno trzeciej Boskiej Osoby, lecz świętujemy Trójjedynego Boga, który przez zesłanie Ducha czyni Kościół uświęconym i przeobrażonym. Święty Grzegorz Teolog pisał: „Stary testament głosił Ojca w sposób zupełnie wyraźny, Syna raczej jakby przez zasłonę. Nowy Testament ukazał nam Syna całkiem jasno, ale bóstwo Ducha Świętego tylko zaznaczył. Teraz wreszcie Duch Święty między nami przebywa wyraźniej, objawiając nam prawdę o sobie.” Wszystko zostaje od środka przeniknięte pięknem i żarem: człowiek, liturgia, przyroda, kultura, stając się odzwierciedleniem świata przebóstwionego. Ponieważ w Duchu Świętym- jak pisał Ignatios z Latakii „kosmos zostaje uszlachetniony przez zrodzenie Królestwa, a Chrystus Zmartwychwstały uobecnia się, Ewangelia staje się mocą życia, Kościół urzeczywistnia komunię trynitarną, władza przekształca się w służbę, liturgia jest pamiątką i antycypacją, działanie ludzkie zostaje przebóstwione.”

sobota, 27 maja 2023

 

W poniedziałek (29. 05. 2023) o godz. 11.35 w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Constantina Brancusiego w Szczecinie, odbędzie otwarcie wystawy pt. "Patrząc w oczy Ikony. Wystawa poświęcona pamięci Jerzego Nowosielskiego w setną rocznicę urodzin artysty." W przestrzeni wystawienniczej szkoły, znajdą się ikony różnych artystów. Będzie to swoisty wyraz wdzięczności wobec artysty i myśliciela jakim był Nowosielski, jak również przybliżenie się do sztuki sakralnej przez dzieła które na co dzień stanowią wyposażenie kościelnych wnętrz i włączone są w liturgiczny kult Kościoła. Ikony stanowią nierozerwalną część tradycji teologicznej chrześcijaństwa. Są nie tylko częścią depozytu sztuki, lecz zdumiewającym językiem wiary przełożonym na malarską wizję. Ikony zdobią świątynie i mieszkania, przenoszą doświadczenie sacrum w przestrzenie muzealnych gmachów i miejsc zakorzenionych tak silnie w historii. Rozpoznajemy z łatwością w licznych publikacjach książkowych i ikonosferze – przesycając ją ascetyczną estetyką modlitwy i teologią piękna. Ikony od wieków wpisują się egzystencję człowieka, stanowiąc zachwyt nad Bogiem odsłaniającym w sercu świata swoją twarz. Tam gdzie wszystko jest przeniknięte pośpiechem, hałasem i nerwowością, ikona zaprasza do milczącego dialogu i staje się teofanicznym argumentem za istnieniem Obecności. Serdecznie zapraszam.

środa, 24 maja 2023

 

Każde uderzenie serca to poryw, w którym Ojciec oddaje siebie. Te uderzenia pompują nam krew Syna, ożywioną tchnieniem Ducha. Medytację o Duchu Świętym można porównać do surfowania na wysokiej fali, wszystko jest przeniknięte dreszczykiem ekscytacji mieszającej się z dozą niepewności. Jest jeszcze jeden aspekt tej wyjątkowej Postaci, który najpełniej uzupełnia niewyraźny portret Tego, który ukrywa się za symbolicznym zrywem żywiołów i delikatnych muśnięć. Myślę o pięknie- wyrywającym się poza granice filozofii i sztuki. Pięknie które sprawia, że świat mieni się hipnotyzującą ferią barw, a krajobraz tak dobrze nam znany- faluje niczym wzburzony ocean wprawiany w ruch niewidzialną dłonią Przedwiecznego. Duch Święty otwiera człowieka na piękno; chodzi zatem o estetykę duszy i zmysłów którym tak mocno zawierzamy. „Trzecia Osoba Trójcy objawia się jako Duch Piękna”(P. Evdokimov). Może dlatego jest tak arcypiękny, że sztuka chrześcijańska poczuła się bezradna, aby Go zamknąć w ikonicznym przedstawieniu. Duch jest bezpośrednim uchwyceniem piękna, tak intensywnym, że ludzka wyobraźnia musi skapitulować- zasłonić oczy, a otworzyć serce- zdać się na coś poznawalnego jakby intuicyjnie. Nawet gołębica po którą tak chętnie z repertuaru ikonograficznego korzystali artyści jest jedynie apofatyczną formą wertykalnego wzniesienia zmysłów poza horyzont poznawalności. „Bóg nie objawia się w sposób widoczny, lecz daje odczuć swoją obecność; nie daje się poznać, lecz oddaje się człowiekowi; choć oczy niczego nie widzą, serce jest pełne radości”(św. Bernard). Każde antropomorfizowanie Ducha, może zakrawać na coś z gruntu fałszywego- karykaturalnego. „We wszystkim, co budzi w nas czyste i autentyczne odczucie piękna, Bóg jest autentycznie obecny- pisała S. Weil- Istnieje coś jak gdyby wcielenie Boga w świat, a piękno jest jego znakiem.” A zatem wszelka sztuka która zrodziła się na glebie wiary, nosi w sobie wcielenie Piękna. Zatem kontakt z pięknem nabiera charakteru epifanicznego, sakramentalnego i charyzmatycznego. „Sztuka to przede wszystkim intuicja wiary”(P. Neagu). Zatem artysta i wizja świata która wytryskuje z pod jego dłoni ma w sobie coś, na wskroś mistycznego- uduchowionego. „Piękno jest więc utożsamiane z tym, co święte”(T. Spidlik). Nie bez przyczyny słowiańscy posłowie wracając do Kijowa, zdali tak urokliwe i pełną zachwytu sprawozdanie księciu Włodzimierzowi: „My zaś nie możemy zapomnieć piękna tego.” Przynieśli w sercu i pamięci doświadczenie piękna bizantyjskiej świątyni i liturgii- choć naiwnego, ale jednak rozgrywającego się w sferze zmysłów poznania Boga jako Piękna. „Kontemplacja piękna duchowego splata się z kontemplacją tego świata...” Mistyka staje się oddechem chrześcijaństwa, nieustannym pulsowaniem piękna. Nieprzerwanie istnieje ciągle żywa relacja religii i sztuki. Piękno oderwane od religii staje się niebezpieczne, przewrotne, płodzące liczne fantasmagorie, otwierając niebezpieczne i zaludnione niewyraźnymi twarzami przestrzenie. „Piękno jest nie tylko straszną, ale i tajemniczą rzeczą. Tu diabeł z Bogiem się zmaga, a polem bitwy jest serce człowiecze”(F. Dostojewski). Pięćdziesiątnica dokonująca się nieustannie w sercu Kościoła jest jedynie potwierdzeniem tego, że kiedy zstępuje Piękno- wszystko zostaje w Nie przemienione. Świat staje się piękny- witalny- jak na bizantyjskich mozaikach, odzwierciedlających malachitowo-topazową przestrzeń szczęścia; wychylony ku wieczności- skąpany w świetle nowego dnia. Przemawiają do mnie intuicje Bierdiajewa, postrzegającego piękno jako sens ostateczny człowieka i świata: „Królestwo Boże można traktować wyłącznie jako królestwo piękna. Przemienienie świata jest ujawnieniem piękna. Wszelkie piękno na świecie jest albo wspomnieniem raju, albo proroctwem o świecie przemienionym. Przeżywanie stanu harmonii jest przeżywaniem piękna. Piękno jest ostatecznym ideałem, z którego zostanie wypędzona wszelka dysharmonia, wszelkie kalectwo, wszelka podłość.” Żyją obok nas ludzie, którzy zamiast pragnienia piękna noszą w sobie brzydotę i co tragiczne ciążą ku rozpaczy. Potrzebna jest modlitwa epiklezy- spraszanie Piękna, które odnowi oblicze świata.

niedziela, 21 maja 2023

 

Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał (J 17, 6-8).

Wyobraźmy sobie sytuację w której ktoś po raz pierwszy otwiera Ewangelię i natrafia na powyższe słowa. Nie są one „afiszem reklamowym, na który trafiamy przypadkiem, ani tekstem uśpionym w jakiejś księdze… Jeżeli Bóg, we własnej Osobie, przyszedł do mnie w Słowie, to w moim sercu powinna już powstać chęć rozpoznania Jego Oblicza, zarys dziękczynienia, nieuchwytna radość adoracji”(A.M. Besnard). Słyszy modlitwę Nieznanego i mimowolnie staje się jej częścią. W tych westchnieniach jest coś finalnego- wieńczącego dobrze zrealizowane dzieło- drganie budzące z letargu; otwierające na zdumienie. Choć modlitwa artykułowana jest przed rozpoczęciem Męki Jezusa, lecz zachowuje ona ponadczasową świeżość i wagę, ponieważ w każdej chwili w Nim mamy „Rzecznika wobec Ojca”(1J 2,1), jak również ma wymiar epikletyczny- wyraża bowiem obietnicę Parakleta i przyszły, eschatologiczny dynamizm Jego działania. W sztuce istnieje taki moment w którym artysta wie, że jego obraz jest ukończony. Odkłada pędzel na paletę i pozostaje miejsce na zachwyt lub rozczarowanie. Realizm pragnienia dosięgnięcia horyzontu piękna i wieczna droga ku nieznanym światom. Przygląda się powierzchni płótna i tekstura barw układa się w temat który miał zamiar urzeczywistnić. Ukończone dzieło należy już do przeszłości, a jednocześnie proklamuje zachwyt nad przyszłością której delektowanie się wychodzi poza ramy czasu i miejsca. Narodzinom wszystkiego, co wielkie, towarzyszy dramat odrzucenia i niezrozumienia, aż po spektakularne wyjaśnienie w końcowym efekcie triumfu. „Weźmy obraz. Przecież każdy obraz jest jak ikona- pisał C. Wodziński- Chce, żeby niewidzialne stanęło przed naszymi oczami. I, chce abyśmy przed tym niewidzialnym, które się nam przygląda, przyklękli. Ikona wydziera się ku Niewidzialnemu. I nas podrywa.” Chrystus również otwiera nas na ikoniczność Innego. To utrwalenie misterium Paschy, w której dar Ukrzyżowanej Miłości przenika pierwociny Kościoła i otwiera go na Zmartwychwstanie i powiew Ducha- „Nieznanego poza Słowem.” Mistrz z Nazaretu zrealizował plan Ojca. Miłość zatriumfowała i strumieniem daru przeniknęła wszystkie obszary egzystencji, czyniąc je świetlistymi i przejrzystymi w blasku Królestwa drzemiącego pod powłokami powierzchowności. Świat w którym będzie pojawiać się zasada odrzucenia, negacji i buntu- będzie nieustannie spotykał w drodze Mistrza i konfrontował się z Jego prawdą. Na modlitwę Pana odpowiada wierzący słowami pragnienia, przyzywania, zawierzenia i prośby. Wołam za Teresą z Lisieux: „Ciebie proszę, mój Boże, byś sam był moją Świętością.”

czwartek, 18 maja 2023

 

Od samego początku chrześcijaństwo było głoszeniem radosnej obecności Pana. „Ja jestem królestwem niebiańskim ukrytym pośród was. I ja jestem widzialny przez tych, którzy Mnie szukają i znajdują Mnie teraz, tak zajaśnieje w nich i ponad nimi wszystkimi, bo i teraz jaśnieję nad wszystkimi niebiosami, choć jestem ukryty”- wkłada w usta Chrystusa słowa nieustannej obecności Symeon Nowy Teolog. W Kościele starożytnym cała Pięćdziesiątnica była świętowaniem Wniebowstąpienia, określano to wydarzenia jako analempsis- „wzięcie”- „Gdy dopełniały się dni Jego wzięcia z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy” (Łk 9,51). Niczym echo powracają w tym miejscu Chrystusowe słowa skierowane do uczniów: „Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża będzie wywyższony” (Mt 23,12). „Nikt nie wstąpił do nieba tylko ten, który zstąpił z nieba” (J 3,13). Przesłanie jest jak najbardziej czytelne; skoro Pan wstąpił do nieba, to tam jest nasza Ojczyzna do której w trudach egzystencji zmierzamy.  Tak intensywnie przeżywaną w sercu wierzących tęsknotę bycia zjednoczonym z Panem, przekłada na język malarskich form sztuka. Ikonografia chrześcijaństwa, na Wschodzie i Zachodzie, stanowi ukazanie tajemnicy wniebowstąpienia w wymiarze całego Kościoła- pewnego sensus fidei. Pantokrator zdobiący apsydy bazylik, jest Tym wywyższonym przez Ojca, wraz z którym manifestuje swoją boską i życiodajną moc. „Wniebowstąpienie zakończy się wtedy- pisał o. Corbon, gdy wszystkie członki Jego Ciała zostaną przyciągnięte do Ojca i ożywione Jego Duchem”. Czyż nie taki jest sens odpowiedzi, którą aniołowie udzieli mężom z Galilei: „Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo ? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjedzie tak samo jak widzieliście Go wstępującego do nieba”. Wniebowstąpienie jest paschalnym działaniem Chrystusa, który wszystko napełnia, jak również nieustannie odchodzi i przychodzi pozostawiając ślady swojej obecności. Te ślady obecności możemy odnaleźć w ikonie święta. Wraz z kontemplacją spowitego chwałą Chrystusa, dokonuje się podniesienie naszego człowieczeństwa, percepcji ludzkiego ducha- sur sum corda ! Tak jak podaje nam przekaz Ewangelii, tak wraz za nim podąża wyobraźnia ikonograficzna, próbująca uchwycić Chrystusowe „odejście”. Na ikonie cały Kościół zgromadzony na górze Oliwnej trwa w modlitewnym oczekiwaniu. Chrystus jako głowa Kościoła, Maryja- jego figurą, Apostołowie- jego fundamentami. Na wszystkich ikonach Wniebowstąpienia wznoszący się ponad obłoki Chrystus przedstawiony jest w chwale i majestacie, w którym przyjdzie na końcu czasów, kiedy rozpocznie się eschatologiczny czas Paruzji. „Wznoszącego się Chrystusa, wspieranego przez dwóch aniołów, otacza krąg sfer kosmicznych, w którym promieniuje Jego chwała. Barwy szat anielskich odtwarzają barwy szat apostołów. Są to aniołowie Wcielenia, którzy podkreślają, że Chrystus opuszcza ziemię razem ze swoim ciałem i przez to nie oddziela się od ziemi i od wiernych, związanych z Nim przez Jego krew. Chrystus wyciąga prawą rękę w geście błogosławieństwa, a w lewej trzyma zwój Pism. Jest On źródłem łaski- błogosławieństwa i słowa- nauczania. Theotokos zajmuje miejsce centralne, jest osią grupy umieszczonej na pierwszym planie. Jej postać odcina się od białego tła szat anielskich. „Czcigodniejsza od Cherubinów i bez porównania chwalebniejsza od Serafinów’, stanowi od zawsze wytyczone centrum, w którym skupiają się światy anielski i ludzki, ziemia i niebo… Matka Boża, figura Kościoła, zawsze przedstawiana jest pod Chrystusem. Występuje w podwójnej roli: jako „orantka” wobec Boga, jest tą, która oręduje, jako „przeczysta”, wobec świata, jest świętością Kościoła”(P. Evdokimov). Apostołowie podzieleni na dwie grupy, otaczają Maryję- nową Ewę, tworząc tym samy doskonały krąg- jako symbol Kościoła którego zadaniem jest manifestacja Królestwa Bożego. „Z nieruchomością postaci Matki Bożej kontrastują gesty apostołów, wyrażające zdumienie, uwielbienie i zachwyt. Najbliżej Maryi zostali wyeksponowani św. Piotr i św. Paweł.” (ks. M. Janocha). Wszystkich spowija atmosfera rozmodlenia, spokoju i uwielbienia, gdyż tam ból rozstania łączy się z radością obecności w Duchu Świętym. Rozradowali się uczniowie, ponieważ teraz ich wiara jest doskonała i ich duch otwarty  na zrozumienie tajemnic Chrystusa, już wiedzieli że przez Wniebowstąpienie otworzył bramy Nieba, a tym samym każdy z nich otrzymał zaproszenie aby tam wejść.

 

środa, 17 maja 2023

 

Posłuchaj i nakłoń ucha (Ps 45,11). W świecie przekonania o absolutnej pewności i dostatecznej zasobności wiedzy, człowiek ulega pokusie samostanowienia o sobie. Jałowa oscylacja egoizmu i próżności, czyni świat powierzchownym, iluzorycznym i relacyjnie pustym. Poliformizm postaw prowadzący do zamknięcia siebie w sobie, bez możliwości wychylenia się ku innym; podtrzymywanym sztucznie niczym bańka napełniona złudnym poczuciem niezależności. „Wyglądamy nijak, ale zależymy w całości wyłącznie od siebie”(P. Valery). Dzisiejsze pogawędki filozoficzne nie mają na celu kwestionowania istnienia Boga, są zwyczajnie wobec faktu Jego obecności najwyraźniej obojętne. Nauka zajęta reprodukowaniem i przedłużaniem życia dla nielicznych, nie marnuje czasu na trzeszczącą i nużącą teologię. On jest zbędny, ponieważ świat skutecznie wyleczył się ze „zbiorowej nerwicy”(Freud) jaką jest nachalna i kompensacyjna społecznie religia. „Należy zniszczyć świat pochrześcijański. Trzeba postawić człowieka na ziemi i udowodnić mu, że jego światło jest światłem jedynym. Jednak, żeby pozbyć się Boga, nie wystarcza półgłębkiem zaprzeczać jego istnieniu. Ludzie nie mogą zapomnieć prawa Ewangelii, prawa miłości nadludzkiej, które ich słabość przemienia w prawo nienawiści… Żeby unieważnić chrześcijaństwo, trzeba zmienić kierunek pragnienia, odwrócić je od Innego ku Ja”(R. Girard). Te ideologiczne chimery, utrwalają urojoną i demonicznie niebezpieczną postawę człowieka. Istota posiadająca nieśmiertelną duszę jest niepotrzebna, to jedynie produkt uboczny przesyconych lękiem zabobonów- takie efemerydy rozsiewają piewcy buntu i nieskrępowanej wolności myślenia. Wszystko przekręca się do góry nogami i staje się pożałowania godną miernotą: kłamstwo bierze górę nad prawdą; nienawiść nad miłością; intelektualne wynurzenia nad prymatem rozsądku przenikniętego prostoduszną mądrością; brzydoty opierającej się zbawczej sile piękna; sceptycyzmem niewiary nad eksplozją łaski przeistaczającą dzieci ciemności w istoty świetliste- przebóstwione. „Z cienia przechodzę do przejrzystości. Z przejrzystości do cienia a jedno i drugie kolejno mnie pochłania, że póki jestem jednym prawie nie umiem uwierzyć w istnienie drugiego”- to dojmujące napięcie duszy oddają słowa Anne Philippe. Bóg nie jest w trudnej sytuacji, tylko człowiek stojący na rozwidleniu dróg wadzi się ze sobą. Otwiera lub zamyka drzwi dla Obecności ! „Człowiek nie przestaje marzyć- pisał M. Neusch- Chciałby być w centrum historii i panować nad wszystkimi jej perspektywami. Teologia tak samo jak scjentyzm, obiecywała mu centrum, wyjaśniające wszystko. Ale tak chrześcijanina jak  ateistę ich wspólna przygoda nauczyła, że nie ma „drogi królewskiej” i że w życiu idzie się naprzód tylko poprzez torowanie sobie niełatwej drogi pomiędzy kruchymi pewnościami i mnóstwem niepewności.” Dzisiejsza religia nie jest krzykiem jak w zamierzchłych wiekach historii. Nie jest triumfalnym pochodem, ale wędrówką proroków którym się ceruje usta, schowanych za horyzontem świtu. „Jest jedna teologia- teologia miłości w prawdzie”(Patriarcha Demetrios).Wiara naszego dzisiaj poczyna się w sercach milczących prostaczków- ludzi przepastnej głębi i ducha- nie udzielających odpowiedzi na spadającą lawinę pytań, lecz każdym drganiem swojego istnienia świadczących o obecności Tego, który nigdy nie zwątpił w człowieka w swoim bezmiarze miłości.

niedziela, 14 maja 2023

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie». Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między sobą: «Cóż to znaczy, co nam mówi: „Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie”; oraz: „Idę do Ojca”?» Mówili więc: «Cóż znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co powiada»… (J 16, 16-30).   

Ekspedientka w osiedlowym sklepiku na czas kawowej przerwy wywiesza na drzwiach informację: „Za chwilę wrócę.” Jej praktyka jest przewidywalna i schematyczna, stąd każdy z  zaopatrujących się klientów wie, że zakomunikowana przez nią chwila, będzie trwała mniej więcej dwadzieścia minut. „Chwila” w ustach Chrystusa ma jakże ukryty sens i nie można jej zmieścić w rozpiętości czasu który skrupulatnie moniturujemy na tarczy zegarka. „Mierząc i obliczając czas, mamy na myśli czas znany nam w postaci kolejnego następowania po sobie Teraz”(M. Heidegger). Bardzo enigmatyczne zdają się słowa Chrystusa. Chwila w której uczniowie będą dostrzegać Pana, a zarazem chwila, gdzie będzie całkowicie nieuchwytny dla ich cielesnych oczu, a jednak ciągle obecny. Jak rozumieć ową chwilę ? Czy można wytyczyć jakieś granice poznawalności lub jej braku ? Człowiek wierzący z łatwością uchwyci transcendentny sens egzystowania Zmartwychwstałego Pana. „Aby coś się skończyło, coś innego musi się zacząć – a początków nie da się zobaczyć”(Ch. Bobin). Dla ludzi poszukujących, sceptycznych, wątpiących lub niewierzących, takie zjawiska „uobecniania i znikania,” będą irracjonalnymi i trudnymi do zrozumienia fenomenami. „Bóg może być nieobecny tam, gdzie chcą Go zobaczyć i może być obecny tam, gdzie nie chcą Go postrzec”- pisał M. Bierdiajew. Teologia jest trudną dziedziną rozumu wadzącego się z przesłankami serca, łatwo można ją przyrównać do wspinaczki wysokogórskiej. Wspinanie jest wyczerpującym procesem dochodzenia do uchwycenia prawdy- czasami tak obarczonym różnymi determinantami- że można zaniechać dalszej drogi ku górze. Przebijanie się przez długi gąszcz zawiłości, w pewnym momencie zostaje oświecony światłem. Wskazówki nie są wyczerpujące, ale pozwalają na krocznie dalej. Życie Jezusa posiada pewien bardzo istotny aspekt: jest zapoczątkowaniem przyszłości, która jest wydarzeniem meta- racjonalnym, przekraczającym wszystkie możliwe standardy poznawcze. Jak pisał o. Sergiusz Bułgakow „W chrześcijaństwie powinno się przywiązywać taką samą wagę zarówno do tego, że Chrystus wcielił się, ukazując się na ziemi i przebywając wśród ludzi, cierpiał i zmartwychwstał, jak i do tego, że wzniósłszy się do nieba, znowu odsunął się od świata, znowu, chociaż nie w dotychczasowym sensie, stał się wobec niego transcendentny, przebywa na niebiosach, „siedząc po prawicy Boga”. Dlatego właśnie czekamy na drugie chwalebne przyjście Chrystusa, które będzie katastroficznym przełomem w życiu świata, końcem obecnego eonu”. Z drugiej strony, obok nadziei powtórnego przyjścia Pana, uobecnia się ciągle Jego obecność w Kościele- prawdziwa- szczególnie na sposób sakramentalny i liturgiczny. Celebracja liturgii powoduje „szczelinę” w czasoprzestrzeni, dotykając niejako na sposób cielesny świata Boga. Anamneza jest nieustannym i świeżym przeżywaniem przymierza z Bogiem. Gdy wspominamy przeszłość, urzeczywistniamy ją w zbawczym drganiu okruchów czasu. Wchodzimy w Jego czas, a przez to nasza indywidualna historia staje się święta, ponieważ jest naznaczona obecnością Pana- Przyjaciela ludzi. „Czas między wniebowstąpieniem i powrotem Chrystusa należy do Kościoła, który jest na ziemi ikoną Królestwa Bożego”(H. Paprocki). Jedyne, co nam pozostaje, to oczekiwać chwili, wchodzić w nią i pozwolić bezwarunkowo się jej zagarnąć. Po niej śmiertelność stanie się nieśmiertelnością; poznanie stanie się objawieniem; dręczące pytania i wątpliwości, uzyskają wyraźne odpowiedzi; tęsknota przemieni się w miłosne obdarowanie, a wieczność wypełni chwilę.

czwartek, 11 maja 2023

 

Misterium Oblicza w twórczości Jerzego Nowosielskiego to przedłożony przeze mnie temat wykładu z okazji tzw. Nocy Muzeów w Szczecinie. Już kilka razy podchodziłem do tego artysty i myśliciela, naświetlając jego sylwetkę z rożnych perspektyw. Anioł i Nietoperz którego dukt pędzla i szybowanie myśli, zrewolucjonizowało odczuwanie świata w jego epifanicznej i estetycznej warstwie poznawczej. Fenomenologia jego malarstwa dopiero teraz jest tak silnie intrygująca i inspirująca z całą transparencją światów które się w nim przenikały, dając odprysk sile malarstwa – „świadomości wzroku”- który przechodzi przez niewidzialne dotknięcie Boga i otchłań pustki. „Swymi szyframi, znakami, symbolami, kolorami, formami i kształtami sztuka dostarcza sensu życia, energii życiowej i radości życia. (…) Sztuka jako Sinnbild, który pozwala poznać coś, co nas bezpośrednio dotyczy, co jest nieuchwytną, wielką tajemnicą w nas i wokół nas, wśród zmysłowego świata nadzmysłowy sens wszelkiej rzeczywistości”- właściwie diagnozował ten stan rzeczy Hans Küng. Dopiero upływ czasu uświadamia jak niezwykle charyzmatycznym twórcą był człowiek potrafiący przerzucać pomosty pomiędzy sztuką współczesną, a ikoną, wobec której wielu przyjmowało postawę niezrozumienia, powierzchowności i intelektualnej obojętności. Coś, co wydaje się zastygłe- anachroniczne i przekraczające zmieniające się mody w sztuce- ostatecznie okazuje się, jakże dynamicznym impulsem zupełnie nowej estetyki obrazu. „Uważam, że sztuka poza ikoną nie istnieje, sztuka plastyczna- przekonywał Nowosielski- Że wszystko, co istnieje w sztuce plastycznej w esencjonalny sposób odnosi się do ikony.” W tym tak ważnym dla chrześcijaństwa obiekcie sztuki jaką jest ikona, łączy się w sposób harmonijny realizm i abstrakcję, dając asumpt erupcji form świata już przeobrażonego, o którym z tak wielką przenikliwością naucza w swojej pneumatologii i eschatologii prawosławie. „W ikonie odnalazł zarówno harmonię, jak i szaleństwo. Odszukał w tym znaku prawdę o sobie i swojej sztuce”(S. Rodziński). Jego pierwsze, dziecięce fascynacje ikonografią cerkiewną i liturgią naznaczą całe życie artysty, otworzą na rzeczywistość ludzkiego oblicza, którego pierwowzór znajduje się w tym Chrystusowym Obliczu- ujętym w malarską kaligraficzność wiecznego Piękna. „Odsyłanie przez dostrzeżoną widzialność ku niewidzialnej osobie wzywa do przechodzenia na drugą stronę (niewidzialnego) zwierciadła i do wchodzenia, by tak rzec, w oczy ikony- jeżeli oczy mają tę dziwną właściwość przekształcania w siebie nawzajem widzialnego i niewidzialnego”(J.L. Marion). Oblicza wyłonione z mroku tego świata, zapisane na sosnowych deskach akrylowymi farbami, stają się świadkami Królestwa Bożego. „Znaczy to, że malarz obdarzony charyzmatem może zobaczyć i namalować przyszłą nieśmiertelną i niezniszczalną egzystencję wszystkich bytów śmiertelnych i zniszczalnych. Góra, miasto, kobieta, mężczyzna, a nawet garnki w kuchni- pisał Przybylski- wszystkie te byty malarz widzi już po transfiguracji, w ich niepokalanej chwale. Trudno się temu dziwić skoro w poniżonym i skatowanym ciele Chrystusa Ukrzyżowanego widzi już świetliste i radosne ciało Chrystusa zmartwychwstałego. Skoro dostąpił łaski odczucia najwyższej tajemnicy Boga-człowieka, może więc dotrzeć do świętego rdzenia najnędzniejszych okruchów materii, do świętej istoty atomów.”

środa, 10 maja 2023

 

Za oknem świat opromieniony słońcem i ziemia której witalne drżenie może wyczuć jedynie ten, kto na chwilę zdejmie obuwie i postawi na niej swoje obciążone wędrówką stopy. Można na chwilę złożyć dłonie w strzelistym i pokornie urzekającym akcie modlitwy. W przyrodzie istnieje coś na kształt „sakramentalności bytu”- tajemnica przeobrażania się materii w kostium piękna. „Pochwycić obrazy obrazami”- mówił średniowieczny mistyk Henryk Suzo. W drobnych niuansach natury, odkryć rzeczywisty i niczym niezmącony wymiar istnienia w Istniejącym. Wystarczy wyjechać poza miasto, aby usłyszeć spontaniczny śpiew szybujących na niebie ptaków, nasycić oczy kolorami dojrzewających zbóż, poddać się najczystszej palecie jaką potrafi oddać muśnięcie pędzla największego Artysty. Staję w paraliżującym umysł zdumieniu i pytam za poetą: „Czy w moich palcach światło przemieni się w glinę.” Przykładasz ucho i słyszysz oddech rodzącej ziemi, kiełkowanie roślin, pęcznienie kwiatów pośpiesznie wychylających swe kielichy ku słońcu. Miejsca, gdzie można „obmyć uszy ciszą”(P. Quignard). Człowiek zadyszanej nowoczesności, nie potrafi już dostrzec procesu wzrostu, owocowania. Cywilizacja więdnie od naporu technicznych innowacji, odbierając oczom- kontemplacyjny i misteryjny charakter postrzegania tego, co zewnętrzne- dogłębnie poruszające. „Współczesna egzystencja nie jest ani Nadejściem, ani rozwojem bytu, ani następstwem wydarzeń, ale współistnieniem pęknięć, rozświetleń i dźwięków, które nachodzą na siebie bez żadnego związku i następstwa”(P. Evdokimov). Usłyszeć śpiew wiatru obłaskawiającego korony drzew, stukot polnych kamieni na których archaiczni prorocy układali głowy do spania. Poczuć na policzku blik rozgrzewającego naturę słońca i plusk wody potulnie przyjmującej nasze odbicie. Miał rację święty Augustyn: „Każdemu wzruszeniu mojej duszy dopowiada wśród rozmaitości tonów jakiś ton szczególny, który tajemniczym pokrewieństwem jest z owym wzruszeniem związany.” Dostrzec konika polnego przeskakującego zwiewnie, niczym baletmistrz przed premierą mającego się rozpocząć na deskach opery spektaklu. Muzyka świata przybliża nas do niebiańskiej sztuki, która będzie wolna od narcystycznego eksponowania siebie. Tętniący życiem świat uczy nas pokory dorastania i stawania się „nicością wobec Nieskończoności.” Uświadamiam sobie, iż Raj jest za drzwiami które wystarczy tylko uchylić !

niedziela, 7 maja 2023

 

Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu»…(  Łk 16,19-31).

W świecie w którym wszystko wydaje się na sprzedaż, tak naprawdę nie ma nic. Dzisiejsza parabola demaskuje ludzką zachłanność i odsłania kulisy społecznej niesprawiedliwości dotykającej każdego okresu historii i uwikłanego w niej człowieka. Chrystus wbrew pojawiającym się opiniom, nie głosi rewolucji ploretariackiej w której to klasa uciskana- będąca na marginesie życia- wstaje z kolan i podnosi protest przeciwko bogatym wyzyskiwaczom. Bóg jest subtelniejszy w swojej mądrości i przenikliwości, niż chcieliby tego zabarwieni socjalizmem teologiczni dyletanci. Istnieją tacy którzy twierdzą, iż „chrześcijaństwa nie interesuje żaden program przemiany świata i nie ma też żadnych propozycji odnośnie reform politycznych i społecznych”(R. Bultmann). Sens przypowieści jest zgoła inny i na pewno nie proklamuje cnoty komunizmu chrześcijańskiego. Ewangelia wsączona w marksizm to utopijnie szatański bunt mas. Przypowieść jest przestrogą przed nadmiernym prymatem „mieć” nad „być.” Człowiek pozbawiony wewnętrznej głębi, staje się istotą niezaspokojoną- tak silnie uwikłaną w destrukcyjnych mechanizmach hedonistycznej egzystencji, pod warstwą której jest przerażająca umysł ciemność. Szatow powiada w Biesach do Mikołaja Stawrogina: „Pan zatracił zdolność rozróżniania dobra i zła…” Bogacz ma zamknięte serce na ludzką tragedię i dlatego duchowo bankrutuje. Oczy ubogich to najpiękniejszy krajobraz jaki przynosi wolność. Nie potrafi dostrzec w swoim obliczu zachłanności i bezduszności. Jego zachłanne dłonie zaciskają pieniądz jako narzędzie dominowania nad innymi. „Czyż nie jesteś łupieżcą, skoro to, co otrzymałeś we władanie, czynisz osobistą twoja własnością ? Czy ten, co obdziera z szat ubranego będzie nazywał się rabusiem, a ten, co nie przyodziewa nagiego, choć może to uczynić, zasługuje na inną nazwę ? Do łaknącego należy chleb, który ty zatrzymujesz; do nagiego szata, którą ty chowasz w skrzyni; do bosego obuwie, które u ciebie pleśnieje; do potrzebującego należą pieniądze, któreś zachował. To ty krzywdzisz tylu, iluś mógł obdarzyć”- nauczał św. Bazyli Wielki. Hałaśliwość i nieprzyzwoitość istnienia bogacza, skutecznie zamyka mu drzwi do wieczności. To perspektywa eschatologiczna wysuwa się na pierwszym miejscu, a potwierdzeniem jej jest postać ubogiego Łazarza, znajdującego ostatecznie swoje miejsce na „łonie Abrahama.” Bierdiajew twierdził, że „człowiek w swoim wymiarze głębi łączy się nie tylko z czasem, ale także z wiecznością. Jeśli człowiek jest całkowicie wrzucony w czas, jeśli nie istnieje w nim nic z wieczności i dla wieczności, to obraz człowieka, osoby, nie może zostać zachowany.” W tym świecie, który marzy tylko o bogactwie, pięknie i młodości, śmierć nadchodzi niezapowiedzianie i ukradkiem, jak przyczajony złodziej pod osłoną nocy. Rzeczywistość odwrócona i brak spłaty długu miłości. Bogacz zatopił się w konwulsji śmierci i otchłani, widząc w ułamku sekundy całe swoje paskudne życie. Nie ma już nad nim kontroli. Umiera spragnienia i samotności, zdany na kaprys boskiej sprawiedliwości i miłosierne westchnienie Łazarza.

czwartek, 4 maja 2023

 

Na zewnątrz przyroda nasycona słońcem. Życie kwiatów i śpiew ptaków wdziera się poprzez wszystkie zmysły w człowieka i nie pozostawia w obojętności wobec tego, co przestrzeń w swojej uwodzącej symfonii piękna preferuje. W Ewangeliach Chrystus nigdy nie mówił o pięknie, choć nieustannie wychodził naprzeciw niego i partycypował w nim. Opisywał je tak intrygująco, iż plastyka Jego słów zawarta w przypowieściach karmiła serca i prowokowała słuchaczy do twórczego dialogu. Milczące pąki drzew pękają pod naporem życia i przyoblekają się w barwny kobierzec, którego powabu nie sposób nie przeoczyć przy porannej wędrówce do miejsca pracy. Stoję na skraju drogi i przyglądam się krajobrazowi pola usłanego serdecznym w żółcieniach rzepakiem tak intensywnie podnoszącym amplitudę szczęścia. „Muzyczny porządek”- twierdził przykładający ucho do ziemi św. Grzgorz z Nyssy. Tu wszystko jest drżeniem i oczekiwaniem na dotknięcie niewidzialnej dłoni Boga. Nie trzeba być poetą, czy biegłym w swej profesji artystą pędzla, aby zostać uwiedzionym przez najdoskonalszą symfonię barw, dźwięków i form- wobec których świat naszej dusznej cywilizacji, wydaje się czym naprawdę nudnym, przewidywalnym i terminalnym. „Oaza okropności- śród nudów pustyni”(Ch. Baudelaire). Trzeba wyjść ze świata ogłupionego nami, ku rzeczywistości w której odciśnięte są ślady spacerującego Stwórcy, rozsiewającego nieprzerwanie nasiona życia. Pogrążony w tym żywiole zestrojonych ze sobą pierwiastków, zaczynasz rozumieć, iż przez materię dokonuje się coś tak niebywale teofanicznego; pod jej powierzchnią znajdują się uśpione źródła sacrum. „Co roku roślinność odnawia się, a życie społeczne jak natura rozpoczyna nowy cykl. Wszystko, co istnieje musi się odmłodzić. Trzeba powtarzać stworzenie świata”(R. Caillois). Myślisz sobie, że świat w tak doskonałym szkicu, może otworzyć się jedynie na ostateczne przeistoczenie i triumfalnie obłaskawiający wszystko uśmiech Boga. „Królestwo Boże- mówił Fiodorow- jest dostępne dla ruchu molekuł i atomów we wszechświecie, co sprawia, że zmartwychwstanie i przemienienie wszystkich jest możliwe.” Mój synek stworzył w słoiku ustawionym na parapecie okna, mały- zielony świat- dla gąsienicy, i w podekscytowaniu obserwuje kiedy przeobrazi się ona w barwnego motyla. Dzieci widzą świat zgoła inaczej niż dorośli (my wszystko kalkulujemy, kierując się zgubnym pragmatyzmem). „Zdumiewające jest to, że te biedne dzieci widzą, jak wszystko się dzieje, i że wierzą, że jutro lepiej będzie się działo”- pisał w Przedsionku tajemnicy drugiej cnoty Péguy. Oczy przemienione światłem potrafią dostrzec: czas odmierzany kiełkowaniem łodygi, pełen zwiewności podniebny taniec ptaków, bzyczenie pszczół spracowanych wyrabianiem złotego nektaru, czy godowe podchody zwierząt szukających połączenia w wielkim kręgu życia. W tym miejscu wyobrażam sobie półślepego, chorego i naznaczonego stygmatami świętego Franciszka, leżącego na ziemi i układającego w głowie strofy Pieśni słonecznej. Można być w sytuacji chrześcijańskiego Hioba- z uwierającym ciało i duszę balastem cierpienia, a jednocześnie błogosławić świat prostodusznymi słowami uwielbienia: „Pochwalony bądź, Panie z wszystkimi Twoimi stworzeniami…” Bez tej tęsknoty za Edenem nasze życie byłoby miałkie, skazane na malkontencką powierzchowność istnienia i pokusę egoistycznego myślenia tylko o sobie. Kiedy na zewnątrz przyroda się budzi do istnienia, to ludzkie bóle przechodzą w zapomnienie, a zło wygasa bezpowrotnie. Teokalia materii ! Z pod warstw zgliszcz wyłania się ukryta obecność Raju. Rabin Jochanan ben Zakai przekazał swoim uczniom następujące pouczenie: „Jeśli macie w ręku sadzonkę i mówią wam, że Mesjasz przyszedł i to koniec świata, najpierw zasadźcie drzewo, a potem idźcie i przyjmijcie Mesjasza.”

poniedziałek, 1 maja 2023

 

Miesiąc maj ogniskuje uwagę wielu chrześcijan na postaci Maryi. Rozsiane po Europie sanktuaria, przydrożne kapliczki i udekorowane kwiatami wizerunki najpiękniejszej z Dam, są wyrazem nie tylko ludycznej pobożności, lecz głębokiej- ogólnoludzkiej afirmacji kobiecości- której najdoskonalszym przykładem jest Bogurodzica. „Majowe święta stanowiły okazję do czczenia Tej, która ucieleśniała wiosenną odnowę i odzyskaną naturę… Średniowiecze dokonuje chrystianizacji królowej maja pod postacią Dziewicy Maryi” (P. Walter). Ma Ona moc kosmiczną. Jest „uświęceniem wszystkich żywiołowych sił nieba i ziemi. Błogosławieństwem wszystkich pór roku.” Jest he panthon basilissa, Panią wszechświata. Jeżeli zaczniemy poszukiwać jakiegoś najdoskonalszego i pobudzającego wyobraźnie portretu idealnej kobiety w teologii i sztuce, to odnajdziemy ją w Dziewicy z Nazaretu na którą Bóg wejrzał miłosnym i pełnym czułości spojrzeniem. Każde jej słowo na kartach Ewangelii, gest, spojrzenie, jest wyrazem ujmującej i pobudzającej czułości. „Czułe macierzyństwo lub Czuła Dziewica”- tak o niej rozmyślali ludzie wielkiej kultury umysłowej i mistyki. „Dziewica Znaku,” Matka Życia,” „Kwiat Kościoła,” „Perła Boga,” „Klejnot Raju,” „Naczynie łaski,” „Cnót wszelkich bezdenna głębina,” „Ziemia urodzajna,” „Mistrzyni życia duchowego,” „Źródło cudów”- te średniowieczne ozdobniki są nie tylko przejawem wyrafinowanego języka dworskiego, lecz odzwierciedleniem poetyckiej i prostodusznej pobożności która wobec tak wyjątkowej Kobiety składali mężczyźni. „Orędowniczka ludzkiej radości, poetka, która stworzyła Magnificat, jest też patronką naszego zachwytu nad pięknem świata- pisał J. Pasierb- Żyła w świecie, była świecką kobietą, pracowała w ogrodzie, kuchni, zbierała płody ziemi i pielęgnowała winorośl i kwiaty, więcej czasu musiała spędzać w pochylaniu się nad ziemią niż w patrzeniu w niebo. Zresztą niebo było w Niej lub obok Niej, bo niebo jest wszędzie, gdzie jest Jezus.” Liturgia bizantyjska w całej swojej ekspresji wyśpiewuje o miejscu Maryi, sytuując Ją w centrum Misterium Zbawienia: „Ty, która jesteś mieszkaniem otoczonym chwałą Bożą.” Patrystyka i hymnografia tkają barwną opowieść o Tej którą Najwyższy uczynił „Pełną Łaski.” Różnorodność wariantów ikonograficznych zachowanych po dziś dzień w różnych miejscach świata, świadczy o szczególnej wrażliwości na piękno i rolę Maryi w życiu Kościoła i poszczególnych osób. Na wielu ikonach wywodzących się z tradycji bizantyjskiej- linie wypisujące kształt najgodniejszej z niewiast, przywodzi na myśl miękkość i blask kwiatów uwodzących intensywnie zmysły zatrzymanych w akcie duchowej kontemplacji. Czarna Madonna z Częstochowy, Bogurodzica Włodzimierska i Kazańska, Theotokos z Tonos, Czarna Dziewica z Le Puy, Pani z Guadalupe. W źrenicy jej oczu odbija się rzeczywistość nowego świata, skąpana w świetle mającego nadejść świtu. „Oczy Matki bez przerwy towarzyszą losowi każdego człowieka i nic nie może zatrzymać porywu Jej matczynego serca”(P. Evdokimov). Ile to kobiet zraszało swymi matczynymi łzami jej wizerunki, dotykało dłońmi rzeźb; szukając schronienia w Tej, której serce pomieściło cierpienia i radości Syna wydanego „za życie świata” i powstającego triumfalnie w poranek wielkanocny. Każda próba zbeletryzowania życia Chrystusa bez osoby Maryi wydaje się być skazaną na literacką porażkę. Dlatego zwrócone są do Niej modlitwy wierzących. „Jej ciało zostało uduchowione i „przeźroczyste” dla nieba, w Niej został zrealizowany cel stworzenia świata, Ona jest usprawiedliwieniem świata, celem i sensem, a dlatego też chwałą świata. W Niej Bóg jest już „wszystkim we wszystkich”- pisał S. Bułgakow. Apokaliptyczna Niewiasta wydeptująca nam drogę ku „niezachodzącym dniu Twego królestwa.”