Posłuchaj
i nakłoń ucha (Ps 45,11). W świecie przekonania o
absolutnej pewności i dostatecznej zasobności wiedzy, człowiek ulega pokusie
samostanowienia o sobie. Jałowa oscylacja egoizmu i próżności, czyni świat
powierzchownym, iluzorycznym i relacyjnie pustym. Poliformizm postaw prowadzący
do zamknięcia siebie w sobie, bez możliwości wychylenia się ku innym;
podtrzymywanym sztucznie niczym bańka napełniona złudnym poczuciem
niezależności. „Wyglądamy nijak, ale zależymy w całości wyłącznie od siebie”(P.
Valery). Dzisiejsze pogawędki filozoficzne nie mają na celu kwestionowania
istnienia Boga, są zwyczajnie wobec faktu Jego obecności najwyraźniej obojętne.
Nauka zajęta reprodukowaniem i przedłużaniem życia dla nielicznych, nie marnuje
czasu na trzeszczącą i nużącą teologię. On jest zbędny, ponieważ świat
skutecznie wyleczył się ze „zbiorowej nerwicy”(Freud) jaką jest nachalna i
kompensacyjna społecznie religia. „Należy zniszczyć świat pochrześcijański.
Trzeba postawić człowieka na ziemi i udowodnić mu, że jego światło jest światłem
jedynym. Jednak, żeby pozbyć się Boga, nie wystarcza półgłębkiem zaprzeczać
jego istnieniu. Ludzie nie mogą zapomnieć prawa Ewangelii, prawa miłości
nadludzkiej, które ich słabość przemienia w prawo nienawiści… Żeby unieważnić
chrześcijaństwo, trzeba zmienić kierunek pragnienia, odwrócić je od Innego ku Ja”(R. Girard). Te ideologiczne chimery, utrwalają urojoną i
demonicznie niebezpieczną postawę człowieka. Istota posiadająca nieśmiertelną
duszę jest niepotrzebna, to jedynie produkt uboczny przesyconych lękiem
zabobonów- takie efemerydy rozsiewają piewcy buntu i nieskrępowanej wolności
myślenia. Wszystko przekręca się do góry nogami i staje się pożałowania godną
miernotą: kłamstwo bierze górę nad prawdą; nienawiść nad miłością;
intelektualne wynurzenia nad prymatem rozsądku przenikniętego prostoduszną
mądrością; brzydoty opierającej się zbawczej sile piękna; sceptycyzmem niewiary
nad eksplozją łaski przeistaczającą dzieci ciemności w istoty świetliste-
przebóstwione. „Z cienia przechodzę do przejrzystości. Z przejrzystości do
cienia a jedno i drugie kolejno mnie pochłania, że póki jestem jednym prawie
nie umiem uwierzyć w istnienie drugiego”- to dojmujące napięcie duszy oddają
słowa Anne Philippe. Bóg nie jest w trudnej sytuacji, tylko człowiek stojący na
rozwidleniu dróg wadzi się ze sobą. Otwiera lub zamyka drzwi dla Obecności !
„Człowiek nie przestaje marzyć- pisał M. Neusch- Chciałby być w centrum
historii i panować nad wszystkimi jej perspektywami. Teologia tak samo jak
scjentyzm, obiecywała mu centrum, wyjaśniające wszystko. Ale tak chrześcijanina
jak ateistę ich wspólna przygoda
nauczyła, że nie ma „drogi królewskiej” i że w życiu idzie się naprzód tylko
poprzez torowanie sobie niełatwej drogi pomiędzy kruchymi pewnościami i
mnóstwem niepewności.” Dzisiejsza religia nie jest krzykiem jak w zamierzchłych
wiekach historii. Nie jest triumfalnym pochodem, ale wędrówką proroków którym
się ceruje usta, schowanych za horyzontem świtu. „Jest jedna teologia- teologia
miłości w prawdzie”(Patriarcha Demetrios).Wiara naszego dzisiaj poczyna się w sercach
milczących prostaczków- ludzi przepastnej głębi i ducha- nie udzielających
odpowiedzi na spadającą lawinę pytań, lecz każdym drganiem swojego istnienia
świadczących o obecności Tego, który nigdy nie zwątpił w człowieka w swoim
bezmiarze miłości.