piątek, 29 kwietnia 2022

Miesiąc maj ogniskuje uwagę wielu chrześcijan na postaci Maryi. Rozsiane po Europie sanktuaria, przydrożne kapliczki i udekorowane kwiatami wizerunki najpiękniejszej z Dam, są wyrazem nie tylko ludycznej pobożności, lecz głębokiej- ogólnoludzkiej afirmacji kobiecości- której najdoskonalszym przykładem jest Bogurodzica. „Majowe święta stanowiły okazję do czczenia Tej, która ucieleśniała wiosenną odnowę i odzyskaną naturę… Średniowiecze dokonuje chrystianizacji królowej maja pod postacią Dziewicy Maryi” (P. Walter). Ma Ona moc kosmiczną. Jest „uświęceniem wszystkich żywiołowych sił nieba i ziemi. Błogosławieństwem wszystkich pór roku.” Jest he panthon basilissa, Panią wszechświata. Jeżeli zaczniemy poszukiwać jakiegoś najdoskonalszego i pobudzającego wyobraźnie portretu idealnej kobiety w teologii i sztuce, to odnajdziemy ją w Dziewicy z Nazaretu na którą Bóg wejrzał miłosnym i pełnym czułości spojrzeniem. Każde jej słowo na kartach Ewangelii, gest, spojrzenie, jest wyrazem ujmującej i pobudzającej czułości. „Czułe macierzyństwo lub Czuła Dziewica”- tak o niej rozmyślali ludzie wielkiej kultury umysłowej i mistyki. „Dziewica Znaku,” Matka Życia,” „Kwiat Kościoła,” „Perła Boga,” „Klejnot Raju,” „Naczynie łaski,” „Cnót wszelkich bezdenna głębina,” „Ziemia urodzajna,” „Mistrzyni życia duchowego,” „Źródło cudów”- te średniowieczne ozdobniki są nie tylko przejawem wyrafinowanego języka dworskiego, lecz odzwierciedleniem poetyckiej i prostodusznej pobożności która wobec tak wyjątkowej Kobiety składali mężczyźni. „Orędowniczka ludzkiej radości, poetka, która stworzyła Magnificat, jest też patronką naszego zachwytu nad pięknem świata- pisał J. Pasierb- Żyła w świecie, była świecką kobietą, pracowała w ogrodzie, kuchni, zbierała płody ziemi i pielęgnowała winorośl i kwiaty, więcej czasu musiała spędzać w pochylaniu się nad ziemią niż w patrzeniu w niebo. Zresztą niebo było w Niej lub obok Niej, bo niebo jest wszędzie, gdzie jest Jezus.” Liturgia bizantyjska w całej swojej ekspresji wyśpiewuje o miejscu Maryi, sytuując Ją w centrum Misterium Zbawienia: „Ty, która jesteś mieszkaniem otoczonym chwałą Bożą.” Patrystyka i hymnografia tkają barwną opowieść o Tej którą Najwyższy uczynił „Pełną Łaski.” Różnorodność wariantów ikonograficznych zachowanych po dziś dzień w różnych miejscach świata, świadczy o szczególnej wrażliwości na piękno i rolę Maryi w życiu Kościoła i poszczególnych osób. Na wielu ikonach wywodzących się z tradycji bizantyjskiej- linie wypisujące kształt najgodniejszej z niewiast, przywodzi na myśl miękkość i blask kwiatów uwodzących intensywnie zmysły zatrzymanych w akcie duchowej kontemplacji. Czarna Madonna z Częstochowy, Bogurodzica Włodzimierska i Kazańska, Theotokos z Tonos, Czarna Dziewica z Le Puy, Pani z Guadalupe. W źrenicy jej oczu odbija się rzeczywistość nowego świata, skąpana w świetle mającego nadejść świtu. „Oczy Matki bez przerwy towarzyszą losowi każdego człowieka i nic nie może zatrzymać porywu Jej matczynego serca”(P. Evdokimov). Ile to kobiet zraszało swymi matczynymi łzami jej wizerunki, dotykało dłońmi rzeźby; szukając schronienia w Tej, której serce pomieściło cierpienia i radości Syna wydanego „za życie świata” i powstającego triumfalnie w poranek wielkanocny. Każda próba zbeletryzowania życia Chrystusa bez osoby Maryi wydaje się być skazaną na literacką porażkę. Dlatego zwrócone są do Niej modlitwy wierzących. „Jej ciało zostało uduchowione i „przeźroczyste” dla nieba, w Niej został zrealizowany cel stworzenia świata, Ona jest usprawiedliwieniem świata, celem i sensem, a dlatego też chwałą świata. W Niej Bóg jest już „wszystkim we wszystkich”- pisał S. Bułgakow. Apokaliptyczna Niewiasta wydeptująca nam drogę ku „niezachodzącym dniu Twego królestwa.”

czwartek, 28 kwietnia 2022

Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła… (J 3,17). W malowniczym krajobrazie Monte Siepi, znajduje się usytuowana na uboczu romańska kaplica San Galgano. Cylindryczna i surowa budowla w swoim wnętrzu prowadzi wzrok widza ku kopule, nasuwającej mimowolnie skojarzenie z etruskimi tolosami; wykonanej z koncentrycznych pierścieni o dwóch kolorach- odnajdujących swój bieg w kolistym szczycie centrum. Tak doskonale wyrażona symbolika środka sugeruje wydarzenie pełni- spotkania człowieka z uniwersum, sacrum, a nade wszystko z Bogiem. Przychylam się do celnego spostrzeżenia Clement’a, „że tylko sztuka nie zaprzestała poszukiwań innej sfery świadomości- być może świadomości rajskiej.” Życie pojmowane jako wstęga, której początek znajduje swoje rozwinięcie po drugiej stronie szpuli- pomiędzy ziemią a niebem. „Pępek ziemi”- Raj zraniony grzechem, wstępuje w obszar spowity światłem- Niebieskie Jeruzalem. Wstępowanie do Nieba którą nakreśla eschatologia związana jest z przejściem do innego wymiaru onotologicznego, gdzie jak pisał Eliade „dusza zmarłego wspina się na górę…lub pnie po linie do niebios.” Wnętrze średniowiecznej świątyni staje się wcieleniem tak pojmowanych wartości o wertykalnej sile teologicznego wstrząsu zmysłów i duszy. Ten dynamizm zmartwychwstania i wstępowania jest częścią nieustannie powtarzanego kerygmatu chrześcijaństwa. Homo viator i homo Paschalis- istota z podziemia przemierzająca w znoju drogę ku rzeczywistości nasyconej świetlistością Paruzji.

poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Wszyscy są odpowiedzialni za wszystkich. Ten zwrot Dostojewskiego odzwierciedla jakże potężny deficyt solidarności i humanizmu ścielący się cieniem na wielu krajach zachodniej Europy. Historia dzieje się na naszych oczach, a jej perturbacje będą miały dalekosiężny wpływ na kształt przyszłości i relacji pomiędzy obywatelami różnych narodowości. Ukraina która w przekonaniu Niemców miała się zaledwie bronić kilka dni, walczy bohatersko już ponad dwa miesiące. Ciche kalkulacje „cywilizowanych państw” obarczonych uśpioną tradycją rozbiorowej polityki spotkały się ze ścianą i zamiast postaw solidaryzowania się z bohaterskim oporem żołnierzy i męczeństwem zwykłych ludzi- stają się źródłem frustracji i trudnego do zrozumienia rozczarowania. Koniunktura źle pojmowanej lojalności i prymat pieniądza nad wartością ludzkiego istnienia wzięły górę i stały się częścia chłodnych kalkulacji. Dramat zmarnowanego dobra i pozbawiony odniesienia do Ewangelii idiotyzm i marazm. Brak miłosierdzia naznacza nas stygmatem odpowiedzialności i winą za krzywdę innych. Ból sensu odkrywanego wśród mroków. „Dramat fizycznego cierpienia blednie w zestawieniu z dramatem metafizycznym, jeśli w tym ostatnim przyjęto amputację problemów za najprostszą metodę ich rozwiązywania”(J. Życiński). Po dwóch tysiącach lat wczytywania się w przesłanie Jezusa, nic z niego nie rozumiemy. Spróbuj stać się bliźnim ! Kiedy brukselscy deputowani mają usta pełne wolnościowych frazesów, to Niemcy jak Piłat umywają od wojny ręce (podświadomie grzebiąc Ukrainę w mogile i cicho marząc o biznesie z „carskim imperium”), a z francuskiej broni strzela się do kobiet i dzieci (czystki), pacyfikując tzw. korytarze humanitarne. Na wojnie i bez mrugnięcia okiem można ubić intratne interesy. Jakże zasadne w tym miejscu wydają się słowa Ciorana: „Kto nie zaznał pokusy bycia pierwszym w mieście, nie pojmuje niczego z gier politycznych, z woli podporządkowania sobie innych i uczynienia z nich przedmiotów, ani nie odgadnie, co składa się na sztukę pogardy.” Rosja czuje się bezkarna, ponieważ inni jej na to przyzwalają. „Gdyby ktoś jeszcze kilka lat temu przepowiedział tę otchłań upadku, w jakiej się teraz pogrążyliśmy i w jakiej się bezradnie szamoczemy, to nie uwierzyłby mu ani jeden człowiek”- pisał S. Frank w De profundis. Czy Rosjanie przebudzą się z tego przeraźliwego snu zniszczenia ? To pytanie powinno spędzać sen z powiek tym, którzy zamarli w milczeniu pełnym obojętności. Ci, których usta ktoś zaszył niewidzialną nicą spreparowanej pogardy i zamroził nie pytając o nic sumienia. Pomimo tych trapiących serce rozterek przedzierają się do mojego umysłu słowa Pascala: „Gdyby nie było ciemności, człowiek nie odczuwałby swego skażenia, a gdyby nie było światła, człowiek nie miałby nadziei uleczenia.” Pomimo tak niechcianego piekła, Ukraina wyśpiewuje radość Paschy ! Wbrew logice świata i drwinie demona podziału i zniszczenia, ociera się łzy ocalałych i podnosi upadłych na duchu. Przepasuje rannych i przytula modlitwą poległych. Zdeptana kobiecość na nowo rozkwitnie darem życia. U stóp krzyża- w piwnicach domów i fabryk rozbłyska uśmiech dzieci- zwiastujących nadzieję pozbawionego wybuchów poranka. Światło świeci w ciemności i rozbłyska na twarzach mówiących szeptem. Życie zstępuje tam, gdzie bezimienne ciała zmarłych czekają na zachowanie w pamięci. „Chrystus zna jedynie władzę miłości, to jedyna władza możliwa do pogodzenia z wolnością”(M. Bierdiajew). W tak naszkicowanym nieudolnie świecie śmierci, rozbłyska radość ze zmartwychwstania Chrystusa. Ponieważ jedynie On wzbudza umarłych i wszystko czyni nowym.

środa, 20 kwietnia 2022

Maria Magdalena natomiast stała przed grobem, płacząc. a kiedy [tak] płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?» Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono». Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś, sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę». Jezus rzekł do niej: «Mario!» a ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu! (J 20,11-16). W paschalny poranek wszystko zostaje poddane tektonice światła i życia, „ponieważ śmierć Chrystusa wykluczyła od nas sen wiecznej śmierci”(Chromacjusz z Akwilei). Struktury tego świata nie potrafią zabezpieczyć nas przed nieuchronnością i lękiem, przed przechodzeniem na drugi brzeg. Nie chcemy myśleć, a co dopiero wyobrażać sobie scenerii własnego grobu w którym nasze ciało przykrywa hałda ziemi lub masywny kamienny blok. „Wieczne myślenie nadświadomości z podświadomością !”(H. Lubac). Tak mocno wypierana przez umysł świadomość końca jest tragiczna i paraliżująca. Chrześcijaństwo potrafi dostrzec koniec rzeczy w Tym, który triumfalnie rozrywa pęta historii i przynosi ocalenie. „Syn ziemi” staje się „synem nieba.” Piekło na ziemi zostaje unicestwione, tylko jego fragmentaryczność- niczym trujący jad- zatruwa serca posuniętych do szaleństwa jednostek. Zmartwychwstanie staje się podmuchem życia detonującym najbardziej zaryglowane groby ludzkiego myślenia. „W Chrystusie zmartwychwstałym już nie zgadzamy się na umieranie, nie zgadzamy się na zabijanie ani samozabijanie, lecz ręka w rękę idziemy w zaprzeczenie śmierci, w stronę pozbawionego zmierzchu Dnia Królestwa”- pisał O. Clément. Pomimo dziejącej się obok nas wojny i skowytu demona podziału, Ewangelia nieustannie kieruje nas ku drodze; spotkaniu z Chrystusem który proklamuje wolność ! Maria z Magdali biegnie do grobu, a z każdym postawionym krokiem na ziemi, jej serce wypełnia miłość i tęsknota. Pod jej stopami wyrastają kwiaty. Jej kruche i ociężałe człowieczeństwo na którym spoczywa cień grzechu, staje się niewyobrażalnym wołaniem o Tego, który dostrzegł w niej piękno i świętość. „Niektórzy pytają też, dlaczego Maria nie zobaczyła Pana, mimo że był tak blisko- słyszymy u Mistrza Eckharta- Być może, jej oczy były zaćmione łzami, tak że nie mogła Go od razu zobaczyć. Możliwe też, że oślepiła ją miłość i nie wierzyła, że był On tak blisko… Szukała jednego martwego ciała, a znalazła dwóch żyjących aniołów.” Dopiero w uszach zabrzmi znajomy tembr głosu Oblubieńca. Chwila przygniatającego umysł smutku, przeobrazi się w euforię szczęścia. Jedyne, co wydaje się najbardziej racjonalnym posunięciem, to uchwycenie się skraju szaty obłaskawiającego świat wiosną Chrystusa Filantropa.

niedziela, 17 kwietnia 2022

Bracia: Jeśli razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze Życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale (Kol 3,1-4). Teraz wszystko jest napełnione światłością. Niebiosa, ziemia, a nawet piekło. Niech całe stworzenie święci zmartwychwstanie Chrystusa, w którym jest źródło życia (Jutrznia paschalna). Wzeszło na horyzoncie Słońce Nieśmiertelności; Jego blask uświęca oczy niedowiarków i budzi zmarłych na cmentarzach świata. „Oto dzień, który Pan uczynił. Jakże inny od tych dni, które się zaczęły wraz z początkiem świata i które odmierzamy biegiem czasu. Dzień Pana jest początkiem nowego stworzenia...” (św. Grzegorz z Nyssy). Wydarzenie Zmartwychwstania Chrystusa jest sercem całej teologii, liturgicznego uniesienia, piękna utrwalonego w sztuce, energii życia poruszającej ciało- Kościół otulony światłem rezurekcyjnego poranka. „Święto świąt i uroczystość nad uroczystościami.” To przyjęcie przez każdego wierzącego paschalnej radości, którą w całej głębi oddają słowa podniosłej antyfony: Christos anesti ek nekron... wyraża się w nich epicentrum radości całego stworzenia od nadmiaru życia i łaski. Tej podniosłej chwili nic i nikt, nie jest wstanie zdyskredytować lub w jakikolwiek sposób pomniejszyć. „Zmartwychwstanie- pisze N. Chatzinikolaou – przeobraziło krzyż i śmierć Chrystusa w symbol zwycięstwa i życia. Ale nie tylko dla Niego, lecz także dla nas. Chrystus nie zmartwychwstał po to, aby zmusić nas do uznania Jego boskości, ale żeby dać nam życie wieczne.” Jego zmartwychwstanie jest zapowiedzią naszego powstania martwych i zniszczenia zamykającej ciało grobowej płyty. „Zmienia się porządek rzeczy: grób pochłania śmierć, a nie zmarłego, dom śmierci staje się mieszkaniem życia” (św. Piotr Chryzolog). Jesteśmy poderwani w przypływie radości i niewzruszonej wiary do oznajmienia światu najpiękniejszego i najpotężniejszego przesłania wiary: Chrystus żyje, a śmierć traci swoją moc zniszczenia. Trzeba z głęboką wiarą kontemplować to Święto Życia; otwiera się ono bowiem dla tych, których oczy i serca są przemienione. „Zmartwychwstanie nie narzuca się- pisał O. Clement- Nie ukazuje się władcom tego świata, objawia się tylko tym, którzy przyjmują Go w wierze i miłości. To nie Zmartwychwstanie wzbudza wiarę, to wiara pozwala przejawić się Zmartwychwstaniu. Jezus woła nas delikatnie, jak zawołał Marię Magdalenę- a ona dopiero wtedy obróciła się, jej serce się poruszyło, rozpoznało Go.” Kościół jest ciągle w drodze na której spotyka Żyjącego, który zachował znaki swojej męki. Kroczy zwycięski rozpromieniając ludzkie przygnębione twarze; czyniąc je świetlistymi. W tym szczególnym dniu- pełnym łaski, pragnę złożyć wszystkim szczere życzenia. Przede wszystkim odwagi wiary i wychylenia ku cudownemu światu Boga. Pozdrawiam wszystkich ludzi dobrej woli słowami św. Serafina z Sarowa: „Chrystus Zmartwychwstał radości moja !” (Dołączam również przesłanie od mojego Biskupa: http://www.eglise-orthodoxe.eu/texte_gregoire_paques_22.htm ).

sobota, 16 kwietnia 2022

Pascha Pana ! Jeszcze raz powiem: Pascha, ku czci Trójcy. Dla nas jest to święto świąt, uroczystość uroczystości, która przyćmiewa wszystkie święta- nie tylko ludzkie i doczesne, lecz także święta samego Chrystusa, które obchodzi się ku Jego czci- tak jak słońce zaćmiewa gwiazdy (św. Grzegorz z Nazajnzu). Wielka Sobota- dzień uroczystego Szabatu Boga. Milczenie spowija grób i ludzkie serca; święty bezruch który za chwilę przemieni się w pełną splendoru i radości liturgię Wigilii Paschalnej. Kościół zatopiony w kontemplacji, oczekuje chwili w której otworzą się „bramy Raju,” kiedy drzwi kościoła i carskie wrota ikonostasu zostaną rozpostarte dla tych którzy oczekują zstąpienia Słońca. „Głęboka cisza ogarnia stworzenie w spoczynku- pisała Minke de Vres- Lecz Bóg Ojciec, współczujący, działa dalej. Życie zstępuje w otchłań śmierci wypełniając swym blaskiem najciemniejsze jej dno. Owocowanie ziarna wrzuconego w ziemię, które obumiera w swej pierwotnej postaci, by powstać do życia nowego i wiecznego.” Chrystus złożony w grobie odpoczywa, po tak wielkim boju, który dokonał się na drzewie kaźni. Zranione Jego dłonie, bok i nogi, są świadectwem dramatu, który zgotowała mu ludzkość; odciśnięte niczym pieczęć w pamięci Kościoła, staną się znakami chwalebnego zwycięstwa nad śmiercią i królestwem demona. „Dzisiaj grób ogarnął Tego, który w swojej dłoni trzyma całe stworzenie, kamień okrywa Tego, który niebo okrywa pięknością, śpi życie i drży otchłań.” W sobotę dokonuje się jedynie to, co wyrażają słowa chrześcijańskiego Credo- „zstąpił do piekieł”. Zstąpienie do piekieł widziane oczyma wiary, stanowi jedno, powiązane i komplementarne wydarzenie: męki, śmierci krzyżowej i zwycięskiego zmartwychwstania. Krzyż i zmartwychwstanie ukazują się w tej perspektywie jako dwa oblicza tego samego Misterium. Tę właśnie jedność Chrystusowej Paschy wyraża ikonografia chrześcijańskiego Wschodu, przedstawiając Anastasis jako zstąpienie i wyjście z Otchłani: Chrystus kruszy bramy krainy zmarłych, dźwiga Adama i Ewę za rękę i wprowadza wszystkich oczekujących Go do królestwa życia. Słowa radosnego Troparionu powtarzane wiele razy, oddają podniosłość tego misterium wiary: „Chrystus powstał z martwych, śmiercią podeptał śmierć, i będących w grobach życie dał”. W ten sposób każdy wierzący może z właściwą dla siebie wrażliwością, kontemplować tajemnicę zbawienia, która stanowi jakże ważną prawdę o ostatecznej perspektywie życia w Bogu. Tu ciemność zostaje ostatecznie pokonana, ponieważ grzech został ugodzony w samo serce. Bunt Adama który stał się przyczyną strącenia w ciemność, teraz zostaje rozświetlony obecnością zstępującego Życia. W apokryficznej Ewangelii Nikodema czytamy: „I ujrzałem, że Pan Jezus Chrystus nadchodzi w chwale światła, w pokorze, wielki, a jednak skromny, trzymając w dłoni łańcuch pętający szyję Szatana i jego związane plecami ręce, i wtrąca go na powrót do Tartaru, a wsparłwszy świętą stopę na jego szyję, rzecze: Dziś skazuję cię na wieczny ogień.” Wielka Sobota stanowi już antycypację wydarzenia wielkanocnego – centrum chrześcijańskiego obchodu- Nocy triumfu- w czasie której w Paruzji może nadejść Pan. Otchłań napełnia się chwałą zmartwychwstania. „I samo piekło staje się Kościołem” (H. Balthasar). Wieczorem kiedy rozbłyśnie światło Paschału- wszystko zostanie zapłodnione życiem i światłością. Tak jak od światła świat zaczął istnieć jako przygotowany do wejścia w relację z Bogiem, tak światło Chrystusa Zmartwychwstałego oświeci ciemności ludzkich serc, i pozwolić na nowo uchwycić oczom duszy, wielką eksplozję światła, które rozsadzi kamienny grób. „Oczyśćmy zmysły, a ujrzymy Chrystusa Jaśniejącego- będą opowiadać o tym apofatycznym wydarzeniu teksty liturgii wschodniej- w niedostępnym świetle swego Zmartwychwstania. I usłyszymy wyraźnie jak mówi: Witajcie !”

piątek, 15 kwietnia 2022

On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z uschniętej ziemi (Iz 53,20). Wielki Piątek- milczenie z którego wydobędzie się krzyk jedynego Sprawiedliwego. Przeszywająca ciemność i drżenie ziemi przygotowującej się na przyjęcie ciała Bogaczłowieka. Ten dzień żałoby w kontekście dziejącej się obok nas wojny, pozwala namacalnie i bezpośrednio uchwycić dramat cierpienia, niepowrotów, grozy i śmierci. Przestrzeń, gdzie zło naigrywa się z dobra i depta międzyludzką miłość. Tylko kilkaset kilometrów dzieli nas od płaczu matek tulących w ramionach martwe dzieci. Udziela nam się ten dialog cierpienia, rzeź niewinnych istot. Te wszystkie paraliżujące lęki, łzy i śmierci, dziś bierze na swoje ramiona Chrystus. W tym kontekście niezwykle wymownie brzmią słowa hymnu Teofanesa „Gdy Kościół zobaczył Ciebie na krzyżu, Ciebie, Syna Sprawiedliwego, to spełnił swoje zadanie i zawołał jak należało: Chwała Ci, o Panie, chwała Twojej mocy.” Spoglądam na zdjęcie fresku Ukrzyżowania z kościoła Matki Boskiej w Studenicy (XIIIw). Z tych szeroko rozpostartych ramion Ukrzyżowanego uderza odbiorcę jakaś niewyobrażalna siła przyciągania; błogosławiona czułość Boga zagarniająca świat w akcie heroicznej miłości. Świadkami tej sceny zatopionej w gwieździstym błękicie nieba są: Matka i Przyjaciel- Oblubienica i Uczeń- powierzeni sobie nawzajem, w ogromnej komunii- czyniącej Kościół miejscem obmytym z brudu i zmartwychwstałym. „On jest milczącym Barankiem, Barankiem zabitym, zrodzonym z Maryi, pięknej owieczki. Wzięty ze stada i przyprowadzony na zabicie…”(Meliton z Sardes). Maryja i Jan- zatopieni w ciszy odkrywają granice wyniszczenia i triumfu. Twarz Maryi liryczna i dramatyczna utrwala niczym pergamin wszystkie cierpienia matek które musiały udźwignąć wydanie własnych dzieci objęciom śmierci. Głowa Apostoła pełna od wezbranych emocji, ciąży ku dłoni, niczym naczyniu w którym można zamknąć, czy schować swój bój bezradności i rozstania. Sama postać Chrystusa poddana urokliwej stylizacji. Ciało obnażone i wydłużone, poddane esowatemu wygięciu- niczym tanecznemu rozwibrowaniu. Głowa opada na ramiona, a kaligraficznie oddane pukle włosów rozdzielają się podwójnie, dając wrażenie czegoś na kształt ornamentu. Oczy zamknięte sugerują, że poddany śmierci Bóg wszedł w zbawienny sen śmierci. O Życie jak możesz umrzeć ? On czeka na przebudzenie w strudze światła przeszywającego kamienną komorę grobową- post factum crucis. Biodra okrywa piękne i ciążące ku dołowi perizonium- tkanina nie pozwalająca uczynić do końca z Chrystusa – „niewolnika bez twarzy”- poddanego wstydliwym i odzierającym z godności spojrzeniom tłumu. „Jego cień okrywa góry a ziemia pełna jest Jego chwały”- powie św. Augustyn. Krew sącząca się z Jego ran zrasza kamień Golgoty i budzi ze snu Adama, pierwszego wydanego władzy śmierci. Chcemy wraz z Klemensem z Aleksandrii wołać: „Bądź pochwalone światło ! Dla nas, którzy byliśmy pogrzebani w ciemności i uwięzieni w cieniu śmierci, zajaśniało światło z nieba, jaśniejsze od słońca i słodsze od życia.”

czwartek, 14 kwietnia 2022

Liturgia Wieczernika utkana jest z czasu, rytów i misteriów- które stopniowo będzie Chrystus odsłaniał swoim uczniom. Jakże przesycony jest umysł obrazami które przez wieki przechowała w swoim skarbcu sztuka, próbując oddać niezwykłość i teologiczną ostrość tego wieczornego sederu. „Cisza zaległa wieczernik. Nastrój panujący w izbie daleki był od radosnego uniesienia, które powinno być w ten wieczór udziałem biesiadników- pisał Brandstaetter w Jezusie z Nazaretu- Smutne były twarze apostołów czekających znużoną cierpliwością na znak rozpoczęcia wieczerzy, smutnie szeleściła zasłona poddająca się bezsilnie ciepłym uderzeniom wiatru…Smutnie kołysały się płomyki lamp, napełniające izbę zapachem oliwy, zmieszane z zapachem wody miętowej, którą skropiono podłogę.” Jezus trwał w milczącej modlitwie. Następnie wstał i niczym niewolnik, obmył swoim uczniom nogi: „On, który obłokami przyodziewa niebo, przepasuje się ręcznikiem i klęka, aby sługom umyć nogi. On, w którego ręce oddech wszystkich żyjących- słyszymy w liturgicznym hirmosie. Konsternacja i zdumienie rysowało się na twarzy Piotra i pozostałych. Gest miłości który uczyni chrześcijaństwo rewolucyjnym wobec zasklepionego w egoizmie świata. Po zachodzie słońca, co najbardziej paradoksalne, rozpoczyna się czas łaski i zdrady- Sakramentu i zaparcia Judasza. „Co oznacza ten ryt który będziemy tej nocy celebrować ?”(Wj 12,26). Dlaczego ten wieczór jest inny od pozostałych ? Zapewne takie pytania postawił święty Jan (spoczywający na piersi Mistrza)- dając zadość uświęconej tradycji przodków, pozwalając tym samym zrozumieć późniejszym wyznawcom Chrystusa, że „to co robimy, jest anamnezą lub liturgią historii. Jest sakramentem, który aktualizuje wydarzenie”(św. Augustyn). Pascha rozpoczyna się w miejscu obdarowania, gdzie rozsiadli na matach w Sali na górze Apostołowie, staną się świadkami Misterium Nowego Przymierza. Oni wezmą w dłonie najbardziej kruchą materię świata, a ona stanie się świetlistą Obecnością- Ciałem i Krwią Boga. Owoc zdjęty z krzyża stanie się „Pokarmem nieśmiertelności,” a graal napełniony winem- Krwią wytryskującą z boku ugodzonego Baranka; pokrzepieniem wędrowców w drodze do Królestwa Niebieskiego. Po uświadomieniu sobie mocy tak niesamowitego wydarzenia, można dopiero odśpiewać radosny Hallel. Sakrament Miłości przekraczający hermetyczność czasu i miejsca, wyraz nieprawdopodobnej hojności Boga. Manna uśmierzająca ból istnienia i napój którego „kilka kropel krwi odnawia cały świat”(św. Grzegorz z Nazjanzu). Misterium daru i nasycenia, zaspokajający największy z ludzkich głodów. „W Eucharystii Bóg zaspokaja najbardziej podstawowe pragnienie człowieka, jego pociąg do życia silniejszego niż śmierć..”(O. Clement). Z Wieczernika można wyjść jako człowiek nasycony i przebóstwiony, lub ukradkiem pod osłoną ciemności wejść w ciemność zdrady, zwątpienia, pokusy i porzucenia Miłości. Największym powodem do smutku jest przygniatająca serce świadomość, że nawet dzisiaj, wielu z uczniów Chrystusa, potrafi zwątpić w moc tak wielkiego daru.

niedziela, 10 kwietnia 2022

Niedzielą Palmową- antycypacją uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, rozpoczynamy celebrację najważniejszych wydarzeń, stanowiących szczyt i źródło liturgicznego obchodu Kościoła. Przez kilka dni poprzedzających Paschę staniemy się „bezpośrednimi” uczestnikami najbardziej podniosłych i przenikniętych duchowymi treściami scen. Przejdziemy ostatnią ziemską drogą Jezusa; wejdziemy w dialog Jego duszy, zmaganie, lęk i osamotnienie. Być może pojawi się dar łez- niczym dar źródła które wytrysnęło dla zmęczonego wędrówką Izraela na pustyni. Zatopimy obumierającego w nas grzesznika w sadzawce chrztu, której woda poruszona niewidzialną dłonią świetlistego Anioła, stanie źródłem wytryskującym ku pełni życia. Dostrzeżemy odważną i pełną akceptacji miłość Maryi- Matki Bolesnej- ufającej do końca i wraz z Ukochanym Synem zbierającej pokłosie ludzkiej niesprawiedliwości i odtrącenia. „Bóg, który nakłada krzyż, pomaga nam go nieść” (Tichon Zadoński). Prześledzimy zmagania apostołów, od ich wewnętrznych dylematów, aż po zdumienie dzięki nowo rozbudzonej nadziei i wierze w Zmartwychwstałego. „Nikt nie rodzi się chrześcijaninem, każdy chrześcijaninem się staje”- twierdził Tertulian. Te kadry złożone w jedną teologiczną opowieść staną się przesłaniem dla nas dzisiejszych ludzi wiary- ciągle dorastających do bycia uczniami Chrystusa. W bliskości Mistrza znajdą się najwierniejsi przyjaciele, jak również i zdrajcy zasklepieni własnym interesem lub tchórzostwem, bezsilną niemożliwością udźwignięcia osobistego krzyża. Pomimo tych ludzkich dylematów, wszystkich tych ludzi obejmą przytwierdzone do krzyża dłonie cierpiącego Baranka. Jego czułe spojrzenie przenika historię świata, stając się potwierdzeniem największej miłości nowego Adama który przyszedł ocalić grzesznika. Liturgia i ikonografia odsłoni przed nami narracje, które staną się naszymi wewnętrznymi odpowiedziami wiary. Wielkopostna droga pokajania musi mieć swój finał w odzyskaniu utraconej przez grzech wolności dzieci Bożych. „Nie wystarczy opuścić Egipt, trzeba jeszcze wejść do ziemi obiecanej”- pisał św. Jan Chryzostom. Nasza Via Crucis przecina się z zawsze z drogą Męża Boleści. Uroczysty wjazd Chrystusa do Jerozolimy wypełniony na pozór radosnym introitem Hosanna, zorientuje chrześcijan w perspektywie Krzyża. „Krzyż objawia przeznaczenie świata, który Chrystus prowadzi do przekształcenia w Bogu.” Bardzo szybko radosne Hosanna- „błagam, zbaw mnie Boże,” zabrzmi zgoła inaczej: „Na krzyż z Nim !” Euforia skandowanej radości przeobrazi się w język niebywałej sadystycznej ludzkiej kaźni. „Gromadzimy się, aby wspominać śmierć naszego Pana- powie św. Augustyn- kiedy celebrujemy to wydarzenie na sposób misterium, nie zadowalamy się przywoływaniem jakiegoś zdarzenia z przeszłości w dniu, w którym miało ono miejsce, lecz przywołujemy je w taki sposób, aby wziąć w nim udział.” Trzymamy w dłoniach palmy, ale one nie tylko wyrażają naszą radość, lecz również symbolizują drzewo na którym jedyny Sprawiedliwy złoży siebie w ofierze „za życie świata” i cud nowego życia które wytryśnie lada chwila z zapieczętowanego szczelnie grobu. Wyrażają to pełne podniosłego nastroju teksty Kościoła Wschodniego: „Ponieważ związałeś nieśmiertelną otchłań i uśmierciłeś śmierć, i świat wskrzesiłeś, dzieci z palmami sławiły Ciebie, Chryste, jak zwycięzcę i wołały do Ciebie: Hosanna Synowi Dawida” (ikos). Patrzymy na oślicę niosącą na swym grzbiecie Króla, ale tak naprawdę to Kościół ma stać się najpokorniejszym dźwigarem i rozdawcą najpokorniejszej miłości. Odkupienie człowieka i świata- wyrażone w bogactwie treści i znaczeń; Chrystus wchodzący w otchłań śmierci i wychodzący jako Zwycięzca, a ludzkość wraz z Nim. „Wszystkie drzwi naraz się otwierają- pisał P. Claudel- wszystkie przeciwieństwa się rozpływają, wszelkie sprzeczności się rozwiewają.” Nie pozwólmy sobie na to, aby pozostać poza tymi wydarzeniami- jako widz lub, co tragiczniejsze- niedowiarek. Kończę to rozważanie słowami modlitwy zaczerpniętej z Sakramentarza Gelazjańskiego: „Boże, sprawiedliwością jest Ciebie miłować i kochać, pomnóż w nas dary swej niewymownej łaski; a jak sprawiłeś, że przez śmierć Syna Twego pokładamy nadzieję w tym, co wierzymy, tak spraw przez Jego zmartwychwstanie, abyśmy doszli tam dokąd zmierzamy.”

czwartek, 7 kwietnia 2022

Przyszły cudowne słoneczne dnie. Za oknem zapach wiosny- przeistoczonej przyrody w której piękno dominuje nad cieniem; pochłaniając naturalnie zewnętrzność brzydoty. Pomimo zabłąkania naszego świata w mniej lub bardziej uświadomionych lękach, spojrzenie wyblakłych i przekrwionych oczu znajduje uspokojenie w życiu wyrastających z ziemi barwnych krokusach, pierwiosnkach, narcyzach i tulipanach w glinianym dzbanie na blacie okna. Przyroda antycypuje zmartwychwstanie i obwieszcza radość którą szlachetnym ludziom odbiera nadmierna wrażliwość o los innych- uwikłanych w spiralę wojny. Nie ma w tym logiki, lecz jedynie trudna pedagogia oswojenia z faktem efemeryczności życia i konieczności rozstań, wbrew wszelkim przystankom na chwilę. Ból istnienia, wzruszenie i radość- mieszają się w kołowrotku świadomości- oczekując na kolejną Paschę Chrystusa. Pomimo tych teologicznych tęsknot powraca do mnie pytanie Hermana Hesse: „Gdzie w tym mieście, gdzie na tym świecie żyje człowiek, którego śmierć byłaby dla mnie stratą? I gdzie jest człowiek, dla którego moja śmierć miałaby jakieś znaczenie?” Bez pomocy wyobraźni i próby współodczuwania więzi z innymi istotami, nie sposób na nie odpowiedzieć. Pocieszenie dają budujące wspomnienia (celowo użyłem tego słowa, a nie świadectwo). Przytoczę takie jedno, którego autorką jest więźniarka stalinowskiego łagru opisująca chrzest dzieci, które rodziły się w miejscu zapomnienia, głodu miłości i śmierci. Sacrum w rynsztoku pogardy wobec człowieczeństwa. Modlitwa kobiety nad niemowlęciem: „Niech twoje zmysły będą czyste, twój rozum- jasny. Niech twoja droga prowadzi ku dobru, a twoje czyny służą prawdzie. I niech się stanie Twoja wola, Panie. Amen.” Następnie odmówiła „Ojcze nasz” i „Credo” polała głowę dziecka, recytując formułę chrztu, towarzyszyło jej przekonanie, „że to nie ja czynię to, lecz moc, która jest wyższa ode mnie i która mną kieruje.” Być może w piwnicy jakiego zbombardowanego ukraińskiego miasta, nieznana z imienia kobieta uczestniczy w cudzie życia, wbrew irracjonalnym siłom zła. Duchowa wiosna !

wtorek, 5 kwietnia 2022

Ach ! Jakże zostało samotne miasto tak ludne, jak gdyby wdową się stała… Płacze, płacze wśród nocy, na policzkach jej łzy, a nikt jej nie pociesza spośród wszystkich przyjaciół; zdradzili ją wszyscy najbliżsi i stali się wrogami (Lm 1, 1-2). To na wybrzeżu Fenicji Zeus porwał Europę i przeniósł ją na kontynent, któremu dała swoje imię ! Czy Europa kończy się na granicy z Ukrainą ? „Nauczyliśmy się widzieć świat tak, jak widzi go kamera”(A. Scharf). Mam nieodparte wrażenie, że istnieje nowy „mur płaczu” za którym wylewają się łzy niewinnych ludzi, wobec których tzw. reszta „cywilizowanej Europy” zamyka oczy- nie chcąc patrzeć na dramat dziejącej się obok nich wojny. Wszyscy, nawet ci najbardziej głusi, depczący z przyzwyczajenia chodnik- powinni usłyszeć krzyk prawdy. Wydawało się, że wraz z wysadzeniem komór krematoryjnych Auschwitz i prochów uniesionych przez wiatr historii, wyrafinowana zbrodnia przeciw niewinnym ustąpi. Jak widać stało się inaczej. Powrócił dramat „Srebrnicy” na ukraińskiej ziemi. W mieście Bucza przeszło tsunami śmierci. Kiedy cofnęła się fala żywiołu, odsłoniła szczyt Golgoty z krzyżem który spowija milczenie niewinnych ofiar. Czas się skurczył do granic możliwości, a panorama miasta niegdyś tętniącego życiem- stała się cmentarzem sprofanowanych i zmasakrowanych ciał. W moich słowach nie ma przesadnego napięcia, lecz pełen bolesnego współodczuwania krzyk sprzeciwu. Demoniczna ekspresja ludzkiej wolności pozwoliła rosyjskim żołnierzom gwałcić kobiety i dzieci, bestialsko zabijać niewinne istoty. Mężczyźni z powiązanymi drutem dłońmi- w postawie embrionalnej- unicestwieni strzałem w tył głowy. To komunikat dla pogrążonej w stoickiej obojętności Europy: Nie możecie już czuć się bezpiecznie ! Nie wiem co jest ze spiralą DNA naszego świata, że nie potrafimy lub nie chcemy przeskoczyć tego muru rozpaczy, aby stanąć po stronie życia. Dopóki „złota żyła” gazu i ropy będzie płynęła z imperialnej Rosji, tym mocniej będzie się napełniało morze ludzkiej krwi ! Konstatacja tego faktu nie wpłynie na to, że Scholz, Macron, czy Orban zrozumieją błaganie słabych- których cierpienia nie sposób przeliczyć w kategorii pomnożonego pieniądza. Perfidia i stępienie wrażliwości. „Jeżeli jesteście przeciwko wojnie, powiedzcie to jasno.” Na nic się zdadzą miałkie usprawiedliwienia, czy inteligentne wykręty przed lasem włączonych kamer. Nie można się zachowywać jak kameleon. By uderzyła nas potworność świata, musimy mieć odwagę zmierzenia się z dramatem opuszczonych, bezradnych, zapomnianych, skazanych na unicestwienie. Rozgoryczenie popycha myśli ku artykułowanej nienawiści, czy chęci odwetu. Tymczasem największym orężem w tej machinie niesprawiedliwości jest miłość. Święty Jan Chryzostom daje nam dojrzałe i wymagające pouczenie: „Dopóki jesteśmy barankami, zwyciężamy. Jeżeli zamienimy się w wilki, zostajemy zwyciężeni, gdyż brakuje nam wówczas pomocy Pasterza, który pasie owce, a nie wilki.”

niedziela, 3 kwietnia 2022

Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić (J 11, 11). Naszą cywilizację znamionuje zmęczenie i nicość połączona z panicznym wypieraniem śmierci ze świadomości i horyzontu ludzkiego wzroku. O wartości człowieka świadczy jego postawa do śmierci- umiejętności rozstania z tym światem. Ewangelia próbuje rzucić światło na okowy frustracji, przerażenia i próżni którą może jedynie wypełnić struga światła detonująca szczeliny zaryglowanych grobów. „Człowiek jest najsmutniejszym ze zwierząt. Ilekroć próbuje dzwonić do radości, zawsze odzywa się pomyłka”- udziela nam druzgoczącej lekcji o człowieku Tomasz Merton. Z tego zasklepienia w egzystencjalnej pustce, z tych pomyłek i ucieczek, może wyprowadzić człowieka jedynie Ten, którego miłość i łzy, są wstanie zawrócić przyjaciela z wędrówki przez bramę śmierci. „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój… Udzielam wam mego ducha po to, byście ożyli”(Ez 37, 12-14). Pieczara i odór rozkładu drażniący trzewia, może stać się najszlachetniejszą wonnością- symfonią przebudzonych przez słońce eterycznych kwiatów i ziół- czyniące z pieczary miejsce drugich narodzin. „Konieczne było przywrócenie zmarłemu ciału uczestnictwa w ożywczej sile Boga. Otóż ożywczą siłą Boga jest Słowo, jedyny Syn”- objaśnia nam św. Cyryl z Aleksandrii. Chrystus wydobył Łazarza z przestrzeni chłodu, osamotnienia, obwieszczając tym samym moc zmartwychwstania. Przyczynkiem wszystkiego jest miłość Boga do człowieka, poruszenie inicjujące akt boskiej ingerencji. „Miłość nie może nie zwyciężyć śmierci. Ten, kto prawdziwie kocha, jest zwycięzcą śmierci”(M. Bierdiajew). Wyjdź na zewnątrz !- słowo skierowane do mnie. Wyjdź na zewnątrz rozpaczy i grobu własnych grzechów. „Czyż nie zmieszał się Chrystus nad grobem Łazarza- pyta św. Augustyn- również po to, aby i ciebie nauczyć, że i ty musisz zadrżeć, gdy widzisz siebie zgnębionego i miażdżonego ogromem grzechów ? Przyjrzałeś się sobie, uznałeś się za winnego i powiedziałeś sobie: Zgrzeszyłem, ale Bóg mi przebaczył… To drżenie daje nadzieję na zmartwychwstanie.” Sonia pełna miłosierdzia i wiary prostytutka dokonała duchowego wstrząsu w duszy mordercy Raskolnikowa. Przeczytała mu o wskrzeszeniu Łazarza, aby chorobliwą wolność mordercy przeobraziła łaska Boga w pokutę i uznanie swojej winy. Nie ma tu naiwnego sentymentalizmu lecz jedynie droga ku nowemu życiu. „Bóg nie ma słowa, którym mógł powiedzieć istocie przez siebie stworzonej: nienawidzę cię”(S. Weil). Władza miłości jest większa niż objęcia śmierci. „Z otchłani moich nieprawości przyzywam otchłań niezgłębionego Twego miłosierdzia.” Ten który jest Życiem przekracza ludzką sprawiedliwość i pozwala, aby Zmartwychwstanie zwyciężyło nawet w duszach największych grzeszników !

piątek, 1 kwietnia 2022

Ostatnie kilkanaście dni pokazuje jak ważna jest potrzeba międzyludzkiej komunikacji- dialogu poruszającego nabrzmiałe nicością struny świata. Intrygująca jest obserwacja Celine’a: „Nasz mechaniczny wysiłek rozmawiania jest bardziej skomplikowany i uciążliwszy od wypróżniania się. Usta, ten kielich wydętego ciała, co kurczy się od świstu, chwyta dech i miota się, wydaje przeróżne lepkie dźwięki poprzez cuchnąca zaporę spróchniałych zębów, cóż to za skaranie ! A przecież to właśnie każą nam przekształcać w coś idealnego.” Wśród wielu toczących się rozmów, na uwagę zasługują jedynie te, które zmieniają bieg upływającego czasu i zatopionych w nim wydarzeń. „A przecież świat jest inny niż się nam wydaje. I my jesteśmy inni niż w naszym bredzeniu”- uszczypliwie i z przekąsem wyraził to w Ars poetica Czesław Miłosz. Rozmowa utkana ze słów ma potężną siłę rezonowania; kształtowania gustów, postaw, opinii i wpływania na bieg wydarzeń i dalekosiężnych ludzkich wyborów. „Próżne słowa” zawierają się w udzielonej słuchaczom przestrodze Chrystusa: „A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu (Mt 12,36). Słowo niszczące, kłamliwe, dwuznaczne, obarczone jest ciężarem nieszczęścia w które zostaje wplątany „ktoś inny.” Przypadkowo zasłyszana w rozmowie plotka- fake news- wywołuje podekscytowanie i błyskawicznie odwodzi od poszukiwania prawdy; łatwowiernych kieruje na mieliznę i topi w otchłani egoizmu. „Mówi się, że język jest poetyckim tworzywem, tym czym dla rzeźbiarza kamień, a dla muzyka dźwięk. To podobieństwo można rozwinąć i powiedzieć dalej, że z kamienia nie tylko rzeźbi się herosów, ale także robi kostki brukowe, a głos trąbki inne ma znaczenie w operze Webera, a inne jako sygnał automobilowy”(Z. Herbert). Moc słowa jest władna wzbudzić potęgę obrazów, odrywając zadyszanego od prozaiczności człowieka czynu. Jeżeli „pisarstwo jest formą modlitwy,” to rozmowa dwóch zagubionych istot o ulotności tego świata, zdaje się uzasadnionym błogosławieństwem chwili. Pomiędzy słowami istnieje niewidzialna energia której ładunek staje się nieuświadomionym do końca źródłem pocieszenia- lekarstwem na niedostrzeżenie i obojętność. Mówić o ludziach i z ludźmi. Podnosić ich na duchu lub podcinać ich skrzydła w półmrocznej cynicznej zazdrości. Dynamizm działania wyrażony płochą mową języka i estetyką współodczuwania najbardziej dramatycznych, ludzkich sytuacji. W życiu ukrytym między słowami, zawiera się kwintesencja pięknego człowieczeństwa, pomimo nieznośnego ciężaru bytu i trawiących duszę dylematów istnienia. Chrześcijanie doskonale wiedzą, że droga do zbawienia nie prowadzi w pojedynkę- w milczeniu. To wędrówka wspólnoty (nie kolektywu) w naprzemiennym ubogaceniu słowem; świętej rozmowie pomiędzy sobą i Bogiem (liturgią). Wielkopostna droga przez pustynię, powinna w ludziach wiary zrodzić głód twórczej i podnoszącej na duchu rozmowy. Wejść w interakcję z obojętnym i głuchym na wartości Ewangelii światem. Lekcja pustyni to przejście od milczącego zachwytu do słowa zdolnego podnosić dachy domów. Tylko „święta rozmowa” przerywa nić niezauważalności, obwieszczając nastanie świata pokoju- horyzontu nowej nadziei !