niedziela, 31 maja 2020


Bez Ducha Świętego- Bóg jest daleko. Chrystus pozostaje w przeszłości, Ewangelia jest martwą literą, Kościół zwykłą organizacją, władza panowaniem, misja propagandą, kult archaizmem, a działanie moralne człowieka - działaniem niewolników. Ale w Duchu Świętym kosmos zostaje uszlachetniony przez zrodzenie Królestwa, a Chrystus Zmartwychwstały uobecnia się, Ewangelia staje się mocą życia, Kościół urzeczywistnia komunię trynitarną, władza przekształca się w służbę, liturgia jest pamiątką i antycypacją, działanie ludzkie zostaje przebóstwione.

Zielone Świątki- to było jak trzęsienie ziemi: niespodziewane, paraliżujące, zatrzymujące dech w piersiach mężczyzn zabarykadowanych w Wieczerniku przed możliwymi prześladowaniami. Hagia- Pneuma- Panhagion- Zoe- zstąpiło niczym lawa z krateru nieba wszystko czyniąc napełnionym ogniem i światłem. Wszystko zostaje przeniknięte łaską, wszystko drży, wibruje, budzi się w ogromnym oddechu życia, jak dziecko z tysiącem uśmiechów, jak szum który podrywa wody morza czyniąc z nich nieokiełznany żywioł, namiętność która rzuca ku sobie w objęcia kochanków. To spektakularne wydarzenie utrwalone na kartach najstarszego apostolskiego świadectwa, pozwala nam pośrednio poczuć atmosferę tej prawdziwie doświadczonej i zinterpretowanej w duchu wiary historii. Świadectwo wzmacnia naszą wiarę, że „istnieje owocne doświadczenie Absolutu” (J. Maritain). Tak bardzo przełomowa chwila wydobywa z łona rozczarowania, lęku i zwątpienia, ludzi napełnionych mocą; przekonanych o sile Chrystusowej Obietnicy. W pieczęci charyzmatycznej miłości, „Bóg złączył się z człowiekiem na wieki”(Ch. Peguy). Człowiek i świat stał się przenikniętym energiami Królestwem Bożym- Soma pneumatikón. W oczach apostołów zabłysło niestworzone światło, a cudowna woń świętości uwiodła ich zmysły i przyoblekła w zbroję odwagi. Tajemnica działania Ducha jest tajemnicą przeobrażenia samego człowieka. „Przebóstwienie jest duchowym wzrastaniem, które dokonuje w Kościele Duch przez zbawczy akt Chrystusa” (N. Nissiotis). Odtąd cała teologia łaski stanie się doktryną o przebóstwieniu- o „nowym stworzeniu” rozgrzanym do czerwoności człowieku wiary poruszającym się w przestrzeni obecności Trójcy Świętej. Tak więc w Pentekoste  nie czcimy osobno trzeciej Boskiej Osoby, lecz świętujemy Trójjedynego Boga, który przez zesłanie Ducha czyni Kościół uświęconym i przeobrażonym. Święty Grzegorz Teolog pisał: „Stary testament głosił Ojca w sposób zupełnie wyraźny, Syna raczej jakby przez zasłonę. Nowy Testament ukazał nam Syna całkiem jasno, ale bóstwo Ducha Świętego tylko zaznaczył. Teraz wreszcie Duch Święty między nami przebywa wyraźniej, objawiając nam prawdę o sobie.” Wszystko zostaje od środka przeniknięte pięknem: człowiek, przyroda, kultura..., stając się odzwierciedleniem „niebiańskiego życia na ziemi.”

czwartek, 28 maja 2020


J 14, 15-21

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie widział. Ale wy Mnie widzicie; ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie».

„Żyjemy otoczeni nieskończoną wielością tajemnic”- te słowa napisał Lew Szestow próbując ukazać jak mały jest człowiek, jak mały jest jego rozum aby zgłębić tajemnicę Boga i świata. Myślę, że jedną z takich tajemnic jest wyjątkowa, subtelna i życiodajna obecność Ducha Świętego. Trzeba zatem zachować pokorę i milczenie wobec tej Tajemnicy, bowiem „dramat zbawienia odbywa się za zasłoną” (S.Weil). Lepiej będzie jak pragnienie poznania „Gołębicy” stanie się pragnieniem ożywczego źródła. W historii chrześcijaństwa były momenty w których nawet zapominano o Duchu, trochę nieświadomie marginalizując Jego obecność. Nawet sam św. Augustyn przyznaje, że „ludzie uczeni napisali wiele książek o Ojcu i Synu. Natomiast Duch Święty nie stał się przedmiotem studiów tak obfitych, tak starannie prowadzonych przez uczonych i wielkich komentatorów boskich Pism, by można było łatwo pojąć także Jego własny charakter, z powodu którego nie możemy Go nazwać ani Synem ani Ojcem, ale jedynie Duchem Świętym”. Pewien ewangelicki teolog nawet stwierdził, że Duch Święty jest dzisiaj w dużej mierze „nieznanym Bogiem”. Nawet pomimo eksplozji tak wielu charyzmatycznych ruchów i wspólnot w różnych kościołach, wielu chrześcijan zatrzymuje się tylko na zewnętrznych znakach, okraszonych pewną nadzwyczajnością, niż na samej osobie Ducha Świętego. A przecież jak powie św. Bazyli Wielki: „Stworzenie nie posiada żadnego daru, który by nie pochodził od Ducha. Jest On Uświęcicielem, który nas na powrót jednoczy z Bogiem”. Nie sposób zliczyć, ile to razy Duch Święty wtargnął niczym żywioł w historię i osobiste życie każdego człowieka. „Duch nazwany jest Królestwem i daje początek królowaniu Boga w nas” (M. Kabasilas). Każdy z nas przeżył w swoim życiu małe zwiastowania i pięćdziesiątnice- poruszenia serca i duchowe rewitalizacje. Ile to razy w kryzysach wiary, ucieczkach i wejściach w grzech- On przypominał o zmartwychwstałym Chrystusie i jego darmowej miłości. Kościół od wieków wołał i nie przestaje wołać z głębi swego jestestwa: eltheto to Hagion Pneuma sou eph hemas Kai katharisato hemas- niech przyjdzie Duch Twój na nas i oczyści nas. Dzięki Jego dynamizującej obecności Kościół staje się comunio sanctorum- wspólnotą uświęconą i przebóstwioną. Modlę się słowami Brata Rogera z Taize: „Duchu Święty, tchnienie miłości Chrystusa. Ty składasz w każdym człowieku wiarę, która jest bardzo prostym zaufaniem, tak prostym, że wszyscy mogą je przyjąć. Znany czy nieznany, w naszych ciemnościach rozpalasz ogień, który nigdy nie zagaśnie”.

wtorek, 26 maja 2020


Powstają synowie, by szczęście jej uznać, i mąż, ażeby ją sławić (Prz 31,28).

Dzisiaj w kalendarzu przypada dzień Matki. To wyjątkowe wspomnienie, ponieważ wyzwala głębko dziecięce i pełne wdzięczności postawy. Mądre żydowskie przysłowie powie: „Bóg nie może być wszędzie, dlatego stworzył matkę.” Samo brzmienie słowa – mama- w ustach małego dziecka przekonuje nas o prostodusznej naiwności, czystości i pełnej miłości postawie uwielbienia dla Kogoś, kto jest jedną z pierwszych i najważniejszych osób na drodze życia. Święty Makary mówił, że w jej oku odbija się światło, „że cała staje się okiem.” Twarz mamy to pierwszy widok wieczności po wyjściu istoty ku istnieniu. „Miłość matki jest jedyną miłością niezwyciężoną, wieczną jak narodziny”- pisał A. Malraux. Jej pieszczoty, pocałunki, przytulenia i przekraczające ramy czasu towarzyszenie kształtuje oblicze indywidualnej historii jako chwili przyobleczonej w święto. W człowieku pozostają zagruntowane, niczym na malarskim płótnie cudowne wspomnienia związane z towarzyszącą obecnością matki. Tam gdzie jest matka jest przepełniony miłością dom, tchnienie wiary, zapach kwiatów, ciepło emanujące siłą dobra, piękno człowieczeństwa obłaskawiającego promykami szczęścia, oparcie przed złem kryjącym się za ścianą świata. Istnieje pewna duchowa i psychologicznie pojmowana pępowina głębokich relacji pomiędzy dzieckiem a Tą, której łono było dla nas „nieprzeniknionym i tajemniczym sanktuarium”(G. Flaubert). Pewnie istnieje w nas taka spontaniczna i nieskrępowana postawa idealizowania własnych matek, tak jak  one zawsze widzą swoje dziecko w jak najlepszym świetle. Poetycka wrażliwość pozwala nam widzieć w najbliższej nam z kobiet, subtelnego i asystującego naszym stawianym nieudolnie krokom anioła stróża. Mamy mają przenikliwe i pełne uprzedzającej miłości spojrzenie. Widzą dalej niż wymaga tego czas, miejsce i zmieniające się okoliczności życia. Matki najczęściej umierają przepracowane od dawanej w obfitości miłości. Ich życie jest darem- ofiarą z siebie. Uśmiech i łzy matek mają coś z sakramentalności- stają się wiecznie pulsującym źródłem miłości, które w nich urzeczywistnia Bóg. Przedłożenie delikatności Tego, który przytula po ojcowsku, a kocha głęboko jak matka. Obecność kobiecości i macierzyństwa, wstrząsa światem męsko centrycznym, czyni areną głębokich- duchowych przemian; kształtuje cywilizację piękna i łagodności przemieniającej rządzę władzy w pełną delikatności wrażliwość. Mężczyzna uczy się transcendować świat, będąc wpatrzonym w oczy matki. Losy świata spoczywają w ramionach matki, jak to subtelnie oddaje jeden z wersetów Koranu: „raj leży u stóp matki.” Powieściopisarz Jean Giraudoux w Sodomie i Gomorze twierdził, że epoka w którym kobieta przestała dawać miłość- „to koniec świata.” W końcu myślę o mojej mamie, które zawsze traktuje mnie jak tego malutkiego- rozrabiającego i mnożącego liczne pomysły na zabawę dziecka. Matki towarzyszącej moim sukcesom i porażkom, śmiejącej i płaczącej ze mną w chwilach osobistych porażek i prób. Niewiasty dźwigającej krzyż i pomnażającej euforię szczęścia, kiedy widzi mnie w dobrym zdrowiu i niezachwianej wierze w ludzi. Dziękuję Ci, za życie..., wiarę, każdy impuls miłości. Niech Bóg zachowa Cię w zdrowiu, a Maryja Niebieska Matka wyprasza siłę do pomnażania miłości. Niech wypełnia twe serce wiara biblijnych matek: Sary, Rebeki, Lei, Racheli i Maryi- Matki Jezusa i Kościoła.  

niedziela, 24 maja 2020



A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa (J 17, 3).

Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie- dwa wielkie wydarzenia przejścia. Jedno jest przejściem ze śmierci do życia- Paschą, drugie to powrót do Ojca. „Odejście może być zasługą. Chrystus odszedł od Ojca i przyszedł na świat. Odszedł od swojej rodziny. Odszedł od Matki. Odszedł w ogrójcu od uczniów. Odszedł na krzyż. Odszedł do Ojca w dniu wniebowstąpienia... Wszystkie odejścia przygotowują nas do odejścia ostatecznego”(J. Pasierb). Teraz Ojciec uwielbia Syna „wywyższył Go i nadał Mu imię przewyższające wszelkie imię, aby na mię Jezus zginało się każde kolano mieszkańców nieba, ziemi i podziemia” (Flp 2,9-10). Osnową tych triumfalnych aktów jest uobecnienie się Chwały Bożej. Pomimo odejścia które jest konieczne, pragnieniem Jezusa jest, aby w uczniach wypisał się obraz Boga. Syn- Ikona- objawiający miłość do świata. „Bóg jest miłością”- pisał św. Jan Apostoł. Miłość staje się najpiękniejszym i najbardziej wiarygodnym słowem Ewangelii. Tylko przez miłość może utrwalić się wielki dar Obecności i obfity dar Ducha Świętego. Los innych zostaje opromieniony nadzieją życia. Spojrzenie i dotknięcie Mistrza pozostaje na Ciele Kościoła- stygmatyzuje go przebaczającą i uzdrawiającą miłością. Orygenes wskazywał na to, że Chrystus czeka, by Jego chwała rozbłysła w całym Jego Ciele. Tylko zlodowaciały od naporu egoizmu człowiek jest wstanie minąć się z tak wielką tajemnicą. Jak mawiał Peguy: „Trzeba sobie zadać gwałt, by nie wierzyć.” Świat który się kurczy do niewielkich rozmiarów telefonu komórkowego i na nowo niecierpliwie łaknie oraz szuka Boga. W autodestrukcji myślenia i działania, światopogląd chrześcijański staje się fundamentem stabilizacji i pokoju. Kerygmat rozbrzmiewa z nową siłą świadectwa. Wielu tak bardzo należy do struktur tego świata, że zapomniało iż należą jedynie do Niego. Jeżeli Wcielenie jest „wylaniem się Boga poza siebie”- ja twierdził Mikołaj Kabasilas, to Wniebowstąpienie jest preludium do otwarcia niebios i zstąpieniem Ognia- Pięćdziesiątnicą- napełnienie żarem wiary i odrzuceniem paraliżującego lęku. „Bóg wychodzi od siebie ku człowiekowi, a człowiek porzuca swoją samotność i spotyka Innego”(P. Evdokimov).  Wiara paschalna i asystencja Ducha Świętego będzie towarzyszyć wspólnocie wierzących aż do kolejnego spotkania- ostatecznej proklamacji miłości. Wywyższenie Chrystusa i rozlanie na Kościół łaski, czyni każdego z osobna istotą apostolską- misyjną- gotową do wzięcia spraw w swoje ręce. Wiara podpowiada nieustannie, że Ten który jest Umiłowanym swojej Oblubienicy, jest jednocześnie Panem świata i w Nim dokona się ostateczne zwycięstwo miłości.

czwartek, 21 maja 2020


 Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce, błogosławił ich.  A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba (Łk 24,50-51).

Wniebowstąpienie Chrystusa wbrew wszelkim ludzki wyobrażeniom jest wydarzeniem transcendentnym przy kontemplacji którego muszą wycofać się nasze zmysły, a umysł musi pozwolić przeniknąć się drganiu wiary. „Ten bowiem, który niewidzialną mocą zawsze wśród nich był obecny, teraz już odszedł w swej cielesnej postaci”(św. Grzegorz Wielki). Nasz Zbawiciel nie jest podróżnikiem międzyplanetarnym przekraczającym światy, zaginając ramy czasu i przysparzając naukowcom pole do mędrkowania. „Gdzie więc nie ma Tego, który napełnił to, co niebieskie, podziemne i ziemskie”- pyta św. Ambroży. On przemierza drogę wieczności do której wynosi to, co cielesne- nasze. „Historia przebiega w czasie historycznym, ale nie może ona ani w nim pozostać, ani w nim się skończyć- pisał M. Bierdiajew- W głębi duszy wiemy, że życie w czasie dokonuje się w wieczności.” Odejście- Przejście- Wstąpienie Chrystusa jest uobecnieniem wieczności, przekroczeniem uwarunkowań jakie niesie czas i przestrzeń, to zjednoczenie ludzkości z Ojcem. „Absolutny Logos będzie spoglądać na mnie z wieczności ludzkim obliczem”(K. Rahner). Nowy Adam będzie wyczekiwał z tęsknotą rajskie dzieci odkupione i opieczętowane krwią Nowego Przymierza. „Dzięki Ukrzyżowaniu, Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu Bogaczłowieka zdejmujemy z siebie ziemską postać i oblekamy się w postać niebiańską. Zakończył się okres naszego wygnania z Raju, ponieważ jego drzwi ponownie otworzyły się, aby nas przyjąć”(N. Vasiliadis). Sztuka próbuje nieporadnie i milcząco odsłonić przed oczami ludzi tę scenę. W zachodniej ikonografii na ten obraz nakładają się jakby dwa kadry: Przemienienie i Zmartwychwstanie- stanowiące wizję apoteozy Chrystusa; akcentujące akt wstępowania. Unosi się do góry z rozłożonymi horyzontalnie dłońmi lub widzimy jedynie wyłaniające się z obłoku  nogi. Na ikonach Pan przedstawiony jest już po uniesieniu się do nieba- najczęściej w pozycji frontalnej, wpisany w podkreślający Jego majestat świetlistą mandorlę- krąg sfer kosmicznych, w których promieniuje Jego chwała. W tyglu promieni słońca dokonuje się namacalne dotknięcie Domu Ojca. Góra Oliwna staje nowym miejscem Przemienienia. Mistrz prawą ręką błogosławi, a w lewej trzyma zwój Ewangelii. Aniołowie proklamują apostołom, że wstępujący do nieba Chrystus powróci powtórnie: „Ujrzycie Króla w chwale”(Iz 33,17). Jak powie święty Augustyn „objawi się wszystkim, nawet tym, którzy w Niego nie wierzą.” Wniebowstąpienie antycypowane w liturgii jest świętem nadziei i wiary w życie wieczne „królestwo Boże jest pośród nas”(Łk 17, 21), to znaczy w głębi ludzkiego serca które pełne tęsknoty oczekuje na Jego Paruzję. Od tej pory Kościół będzie wyczekiwał Parakleta, który będzie utrwalał dzieło Jezusa. Wspólnota pocieszona i przeobrażona charyzmatami będzie, jak pisał Chomiakow: „żywym przybytkiem Ducha Bożego, niosącym w swoim łonie Chrystusa, swego Zbawcę i Głowę.”

wtorek, 19 maja 2020


Jedną z moich ulubionych- religijnych form spędzania czasu jest piesza pielgrzymka. Wielokrotnie na stronie mojego bloga pisałem o osobistych doświadczeniach wędrowania do miejsc w których namacalnie odczuwa się obecność Boga. „Dzięki łasce Boga jestem człowiekiem, chrześcijaninem; sądząc z czynów- wielkim grzesznikiem, z powołania pielgrzymem bez dachu nad głową, najniższego stanu, tułającym się z miejsca na miejsce”- wyzna w przypływie prostodusznej szczerości, anonimowy rosyjski pielgrzym. Już od dzieciństwa- a właściwie od momentu kiedy sprawnie zacząłem się poruszać na dwóch nogach wybiegałem z entuzjazmem na pątniczy szlak. Rodzice nie potrafili zatrzymać mnie w domu. Pakowałem w pośpiechu torbę i wybiegałem z rozpromienioną twarzą ku przygodzie. Oczami wyobraźni widziałem Jezusa przemierzającego ze swymi uczniami zapętlone ścieżki galilejskich miejsc. Mistrza, który nie miał gdzie głowy skłonić i odkrywał szare meandry ludzkiej egzystencji. Łuskał kłosy zboża, podziwiał powaby flory i fauny, pił z beduińskich studni i oddychał rytmem wolnych ptaków. Jestem pielgrzymem ! Kiedy zbyt długo bywam w jednym miejscu to czuję jakieś wewnętrzne uwieranie i natychmiastowe przynaglenie do wyjścia w drogę. „Każdego dnia odkrywam nowe miejsce w mojej duszy”(K. Gibran). W drodze dane mi było doświadczyć wspaniałych ludzi. Zapukać do różnych drzwi. Uczynić obce miejsca własnymi i poznać wypróbowanych przyjaciół z którymi do dzisiaj mam intensywny uczuciowo kontakt. Najwięcej duchowych poruszeń doznałem w drodze; teologicznych zamyśleń i odpowiedzi na pytania które nurtowały mój umysł. Wędrowanie pozwala zgłębić prawdę o tym, że chrześcijanin jest człowiekiem drogi przeistoczonym w modlitwie pragnienia- przechodniem który twardo stąpa po ziemi, ale oczy ma utkwione ku górze. „Nie ma nic piękniejszego niż chwila przed podróżą, chwila w której horyzont jutra nas odwiedza i mówi nam o swoich obietnicach”(M. Kundera). Maj to miesiąc szczególny w tradycji polskiej, gdzie wielu ludzi nawiedza miejsca związane z kultem Maryi, a krajobraz podążających wędrowców nikogo za specjalnie nie dziwi. Zrobiłem sobie takie osobiste postanowienie, że gdy zakończy się okres pandemii to wybiorę się pieszo na  szlak do jednego z najbliższych sanktuariów maryjnych. Być może moja ukochana Góra Polanowska z cudownym spojrzeniem z wizerunku Maryi Bramy Niebios. Nigdy nie postrzegałem pielgrzymki jako turystyki religijnej, czy skrajnie dewocyjnej formy pobożności która jest kalką zamierzchłych czasów; chwilowym powiewem szaleńczej wolności. Pielgrzymowanie jest również wewnętrzną wędrówką w głębiny własnego jestestwa, któremu towarzyszy cisza spleciona z muzyką otaczającej zewsząd natury. Wzbraniam się przed miejscami do których maszerują tłumnie ludzie, aby udowodnić sobie na ile są wstanie pokonać ograniczenia własnego ciała. Jestem daleki aby sobie cokolwiek udowadniać. Pragnę jedynie zmierzyć się ze szczęściem które wędrującemu biedaczynie świętemu Franciszkowi, pozwoliło wyśpiewać Pieśń słoneczną. Indywidualna pielgrzymka stwarza przestrzeń spotkania rozedrganego wewnętrznym impulsem wiary. Otwiera zmysły na poznanie rzeczy i spraw które do tej pory nam umykały; traciliśmy je z zasięgu wzroku. „Wiara jest przede wszystkim otwarciem i spojrzeniem. Dla tego, kto widzi wszystko jest święte”- pisał J. J. Antier. Dla człowieka wiary świat staje się „sakramentem obecności” a ziemia po której stąpa- kobiercem życia na którym odcisnęły się ślady spacerującego Boga. Wolność odnaleziona na kamienistej ścieżce. Piękno odkryte w ukwieconych polach. Liturgia źródła którą wyśpiewuje pochwalnie świat Temu, który swymi świetlistymi palcami wzbudza wszystko do istnienia. „Świat to księga- powie św. Augustyn- a ci, którzy nie są wędrowcami, czytają tylko jedną stronę.” Mądry człowiek wie, że nie trzeba przemierzać wielu kilometrów, aby odkryć bliskość Boga. Droga jest potrzebna jedynie człowiekowi, aby zrozumiał siebie i zaakceptował swój los. „Nie możesz podróżować ścieżką, sam nie będąc ścieżką”- głosi buddyjski aforyzm. Droga jest wpisana w chrześcijańską duszę. Droga to Chrystus- spotkany, odkryty i przyjęty.

poniedziałek, 18 maja 2020


Myślę, że istnieje jakiś głęboki i pełen wewnętrznego kolorytu stosunek człowieka do ziemi. Na płaszczyźnie religii i filozofii- ziemia Gaja stawała w centrum interesującej refleksji, czy medytacji. Człowiek przez całe wieku historii żył w harmonii z ziemią- była ona dla niego matką żywicielką. Kładł się na ziemi, zapisywał w niej swoją postać; ciało stawało się horyzontalne a wzrok przedzierał się ku bezkresowi nieba. W tym kontemplacyjnym zjednoczeniu z materią, czas znikał. Nie bez przyczyny w sferze mitów, wierzeń i rytuałów, funkcjonowało przeświadczenie o „wielkiej macierzy”- sakralnym charakterze ziemi niosącej człowieka przez życie. „Biblia jest pełna barw ziemi- pisał Z. Kubiak- I pełna ciężaru ziemi.” Czujemy jej chropowatość pod nogami, paletę zapachów, wsłuchujemy się w symfonie dźwięków które wydobywają się z jej mikroświata i docierają do naszych zmysłów. „Na początku Bóg stworzył ziemię”(Rdz 1,1)- wyłania się ona z pod nakreślających horyzont widzenia palców Stwórcy. Terra Mater- Staje się symbolem wszelkiego stworzenia, a tym samym wszystkich bytów które wzrastają w jej łonie i stają się dziećmi ożywionej ojczyzny. „Wtedy to Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia” (Rdz 2,7). Imię Adam wywodzi się od hebrajskiego słowa Adamah- co można przetłumaczyć, jako proch ziemi lub ziemia uprawna. Na ów „muł ziemi” Bóg tchnął wolność i umieścił go w czasie. Według przekonania wielu egzegetów „łono matki”- może być równocześnie rozumiane jako łono ziemi. U Ezdrasza czytamy: „Uczyniłem ziemię łonem matki dla wszystkich, którzy w swoim czasie zostali w niej zasiani.” Do tego tekstu wracali w licznych komentarzach Ojcowie Kościoła: „Nagim mnie ziemia wydała, kiedy tu przybyłem, nagim ziemia przyjmie, kiedy stąd odejdę”(św. Grzegorz Wielki). „Gdyż ziemia rozkłada to, co umiera, ale daje wciąż na nowo życie i w tym jest niewyczerpana”(O. Clement). Ziemia postrzegana w potencji płodności- „religijnej misji”- odczuwana i otaczana szacunkiem w prostodusznym zachwycie przez ludzi w nią wrośniętych. „O wielka matko, ziemio wilgotna !”- zapisał w swoich notatkach S. Bułgakow. Postrzega ziemię na sposób liturgiczny; materia przeznaczona na Eucharystię. W anaforze przypomina św. Cyryl Jerozolimski- „wspominamy niebo, ziemię...wszystkie stworzenia.” Jest to myślenie wspólne z tym, które prezentował Dostojewski. Ziemia co daje życie i pożywienie. Wyczuwalna pod stopami. Matka którą kochają dzieci, całują i spulchniają łzami. Zadaniem pierwszych rodziców w ogrodzie Eden było uprawiać i doglądać dzieło stworzenia. Otaczać szacunkiem ziemię ! „Czas przemija, a my jesteśmy daleko... I bogactwo tej ziemi przecieka nam przez palce jak drobny piasek pustynnych wydm” (A. Exupery). Człowiek został zaproszony do uczestniczenia w święcie stworzenia, bycia przyjacielem ziemi; kształtowania w sobie świadomości, że „świat przyrody stworzonej przez Boga jest sakramentem Jego ukrytej obecności” (W. Hryniewicz). Ziemia która rodzi życie, staje się częścią „odkupionego kosmosu” i  „nowej ziemi.” Już święty Ambroży wychwala zmartwychwstanie Chrystusa jako początek zmartwychwstania całego kosmosu: „Zmartwychwstał w Nim świat. Zmartwychwstało w niebo. Zmartwychwstała w Nim ziemia. Będzie bowiem nowe niebo i nowa ziemia.” Nie bez przyczyny piśmiennictwo, a szczególnie malarstwo podkreślało ten mistyczny stosunek do ziemi. „Sztuka przenosi nas do idealnego królestwa, jedynego, gdzie możemy znaleźć czystą radość, czyste szczęście, czystą miłość”(G. Fahr-Becker). Już od najstarszych jaskiniowych malowideł, przez śródziemnomorskie wyobrażenia kultury grecko-rzymskiej, bizantyjskie mozaiki, średniowieczne miniatury i nowożytne malarstwo- ukazujące człowieka spoglądającego na ziemie w niewypowiedzianym zachwycie małego dziecka. „Święta, święta, święta-  ziemia co nas nosi”- wyraził w swoim Sanctus Stachura. Czasami dobrze zdjąć buty i stopy postawić na ziemi. Poczuć jej drżenie, wyczuć wyżłobione ślady Boga przechadzającego się po ogrodzie świata i szukającego przyjaciół. Grzegorz z Nyssy zwracał się w pięknych słowach: „Wygnałeś nas z raju i do raju wzywasz.” Innymi słowy- pozwalasz nam poczuć piękno przemienionej ziemi z której na powrót utkasz Adama- syna „nowej ziemi.”

niedziela, 17 maja 2020


Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie». Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między sobą: «Cóż to znaczy, co nam mówi: „Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie”; oraz: „Idę do Ojca”?» Mówili więc: «Cóż znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co powiada». Jezus poznał, że chcieli Go pytać, i rzekł do nich: «Pytacie się jeden drugiego o to, że powiedziałem: „Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie?” Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość» ( J 16, 16-20).

Bardzo enigmatyczne zdają się słowa Chrystusa; chwila w której uczniowie będą dostrzegać Pana, a zarazem chwila, gdzie będzie całkowicie nieuchwytny dla ich cielesnych oczu, a jednak ciągle obecny. Jak rozumieć ową chwilę ? Czy można wytyczyć jakieś granice poznawalności lub jej braku ? Człowiek wierzący z łatwością uchwyci transcendentny sens egzystowania Zmartwychwstałego Pana. Dla ludzi poszukujących, sceptycznych, wątpiących lub niewierzących, takie zjawiska „uobecniania i znikania”, będą irracjonalnymi i trudnymi do zrozumienia fenomenami. Teologia jest trudną dziedziną, łatwo można ją przyrównać do wspinaczki wysokogórskiej. Wspinanie jest wyczerpującym procesem dochodzenia do uchwycenia prawdy; czasami tak obarczonym różnymi determinantami, że można zaniechać dalszej drogi ku górze. Przebijanie się przez długi gąszcz zawiłości, w pewnym momencie zostaje oświecony światłem. Wskazówki nie są wyczerpujące, ale pozwalają na krocznie dalej. Życie Jezusa posiada pewien bardzo istotny aspekt: jest zapoczątkowaniem przyszłości, która jest wydarzeniem meta- racjonalnym, przekraczającym wszystkie możliwe standardy poznawcze. Jak pisał o. Sergiusz Bułgakow „W chrześcijaństwie powinno się przywiązywać taką samą wagę zarówno do tego, że Chrystus wcielił się, ukazując się na ziemi i przebywając wśród ludzi, cierpiał i zmartwychwstał, jak i do tego, że wzniósłszy się do nieba, znowu odsunął się od świata, znowu, chociaż nie w dotychczasowym sensie, stał się wobec niego transcendentny, przebywa na niebiosach, „siedząc po prawicy Boga”. Dlatego właśnie czekamy na drugie chwalebne przyjście Chrystusa, które będzie katastroficznym przełomem w życiu świata, końcem obecnego eonu”. Kiedy zmartwychwstaniemy, będziemy posiadali łaskę oglądania Boga. „Zmartwychwstanie Chrystusa- to obraz naszego przyszłego zmartwychwstania... Śmierć to nasza sobota, w ciągu której nasze ciała spoczywać będą we wnętrzu ziemi; a po sobocie nastanie dla nas Dzień Zmartwychwstania, wieczna Pascha”(J. Jachontow). Pełnia spotkania ! Z drugiej strony, obok nadziei powtórnego przyjścia Pana, uobecnia się ciągle Jego obecność w Kościele- prawdziwa- szczególnie na sposób sakramentalny. „W Nim przecież żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”(Dz 17,28). Mamy ufność, że nasz świat jest zanurzony w Bogu. Celebracja liturgii powoduje „szczelinę” w czasoprzestrzeni, dotykając niejako na sposób cielesny świata Boga. Wchodzimy w Jego czas, a przez to nasza indywidualna historia staje się święta, ponieważ jest naznaczona obecnością Transcendentnego Przyjaciela ludzi.  

środa, 13 maja 2020


Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata».  Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: «Jak On może nam dać [swoje] ciało do spożycia?» Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie (J 6,51-53).

Istnieje taki chleb którego smak jest nieporównywalny z żadnym chlebem- choćby najdoskonalszym arcydziełem sztuki piekarskiej. Chrystus  zstępuje w serce ludzkiej historii i staje się Pokarmem- eucharystyczną obecnością pośród tych których umiłował. W tych pierwocinach zmielonego zboża, wody i zakwasu, powstaje materia która mocą modlitwy Kościoła staje się prawdziwym i wydanym do spożycia Ciałem Boga. Nie bez przyczyny każdy uczestnik liturgii składa wyznanie przed przyjęciem świętych darów: „Wierzę, że to jest przeczyste Ciało Twoje i to jest najczcigodniejsza Krew Twoja.” Przez materię ukształtowaną ludzkimi dłońmi, wypaloną w piecu egzystencjalnego zmagania, dokonuje się komunia miłości; obdarowanie- uchrystuowienie. Człowiek przemienia się w Tego, którego przyjmuje. „W Chrystusie przychodzi do nas sam Bóg, by zwyciężyć śmierć i otworzyć nam drogi przebóstwienia”(O. Clement). Autentyczność wiary pozwala zrezygnować rozumowi z pytań – jak to się dokonuje ? Czy zmysłom- w jaki sposób Obecność staje się częścią pokarmu codzienności ? Misterium które się rozgrywa, ogołaca człowieka z pytań i wątpliwości. „Duch Święty nagle zstępuje i dokonuje tego, co przewyższa wszelki rozum i pojęcie”- pisał św. Jan z Damaszku. Eucharystia wymaga percepcji wiary, zanurzenia się w bezgranicznej tajemnicy Miłości i poddaniu się Jej. Jakże dojrzale o tej rzeczywistości rozmyślał się św. Augustyn u początku swej chrześcijańskiej drogi wiary: „I zdawało mi się, że słyszę Twój głos z wyżyny: „Jam pokarm dorosłych, dorośnij a będziesz mnie spożywał; i nie wchłoniesz mnie w siebie, ale ty się we mnie przemienisz.” Eucharystia to dziękczynienie za krwiobieg przepływającego przez ciało Kościoła Życia. Mistyczna Wieczerza i zaślubiny grzesznego człowieka z doskonałym i emanującym siłą miłości Bogiem- „On jest blisko mnie, a ja jestem blisko Niego.” Jestem w Nim, a On we mnie.

poniedziałek, 11 maja 2020


Mikroeschatologia. Szkice o śmierci i zmartwychwstaniu- (moja na świeżo przygotowana do druku książka) stanowi zbiór tekstów podejmujących najbardziej frapujący odwiecznie człowieka temat przemijania, śmierci i tego, co po niej może nastąpić. „Każda linia pisma to nić między życiem a śmiercią”- przekonywał J. M. Laclavetine. Już sam tytuł przedłożonej dla czytelników książki może sugerować materię i rozpiętość prezentowanych tematów. Eschatos- ostateczny, logos- słowo. To pokłosie licznych przemyśleń w tym szczególnym czasie pandemicznej próby. Czas w którym egzystujemy jest zatem tylko preludium do naszego pełnego istnienia. Dotykamy zatem treści dotyczących kresu istnienia człowieka i świata; perspektywę pulsującej przed nami wieczności- pojmowaną jako nowe istnienie w Bogu. „Śmierć jest bramą życia”- powtarzali starożytni. Kluczowym aspektem tych szkiców, będzie spojrzenie na człowieka wchodzącego w śmierć przez pryzmat paschalnego zwycięstwa Chrystusa. Spotkania pozbawionego wyimaginowanej grozy, lecz spowitego światłością, szczęściem i pięknem. Spojrzenie na te sprawy, będzie dogłębnie teologiczne i estetyczne. Paschalne zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią jest fundamentalnym elementem kerygmy; przepowiadania chrześcijaństwa i wychowania człowieka dla wieczności. Zaprezentowane szkice będą opowiadały o nadziei, rozjaśniając nieporadnie spowite cieniem i lękiem kłębiące się w sercach wielu ludzi pytania. „Całe życie prawdziwego chrześcijanina jest świętą tęsknotą- pisał św. Augustyn w komentarzu do Listu św. Jana- Za czym zaś tęsknisz, tego jeszcze nie widzisz. Gdy jednak tęsknisz, wówczas stajesz się podatnym do przyjęcia tego, co zobaczysz, gdy nadejdzie.” Bardzo się cieszę, że udało mi się zebrać w książkę tak różnorodne przemyślenia. Dziękuję ludziom którzy mnie motywują, aby słowa przelewać na papier. Szczególne podziękowania kieruję pod adresem wiernych mi przyjaciół. Ojcu Januszowi Jędryszkowi- pustelnikowi z Góry Polanowskiej, za liczne rozmowy i paschalny entuzjazm którym mnie zaraził. Dziękuję mu również za przedmowę do książki- lapidarną, ale oddającą kluczowe przesłanie przedłożonych przeze mnie tekstów. Andrzejowi Binkowskiemu- artyście i ikonopisarzowi za mozolną pracę przy składaniu tych refleksji i projekt okładki. Jeżeli ktoś z moich czytelników bloga będzie zainteresowany nabyciem tej publikacji to proszę pisać na mój kontakt email: rszwedowicz@op.pl

 

niedziela, 10 maja 2020


Łk 16,19-31

 Jezus powiedział do faryzeuszów: „Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu»...

Przypowieść Jezusa jest papierkiem lakmusowym dzisiejszego świata, odzwierciedla współczesne mechanizmy narastających przepaści pomiędzy, tymi którzy posiadają wszystko i tymi którzy wegetują w strasznej nędzy. Przypowieść przebija się jeszcze dalej, niż tylko ukazanie dysproporcji społecznej dwóch różnych ludzi. Opis bogacza oddającego się uciechom świata, nie myśląc o innych, zwłaszcza ubogich, stanowi kalkę dzisiejszego portretu psychologicznego- prężnego, silnego, człowieka-boga, dla którego kolekcjonowanie przyjemności i coraz mocniejsze szukanie przeżyć stanowią cel sam w sobie. Interesujące jest to, że w tym opowiadaniu bogacz, nie zostaje nam przedstawiony z imienia. Zastanawiające ! „W mentalności semickiej imię wyraża najgłębszą rzeczywistość osoby, skupia w sobie jej historię. Bogacz z przypowieści nie ma imienia, gdyż nie ma historii. Nie potrzebuje imienia, gdyż jego życie jest puste, daremne, skupione wyłącznie na sobie. Swoją egzystencję zbudował na pustce. Stracił imię, gdyż zagubił prawdziwy sens istnienia”. Życie to nie tylko imprezy, adrenalina, wystrzałowe gadżety poprawiające humor i pozwalające na chwilę uciec od realnych problemów życia. Wielu dzisiejszych ludzi tzw. celebrytów- ludzi z pierwszych stron gazet, będących ciągle na fali sukcesu, próbujących za wszelką cenę zachować poklask i witalność, na końcu tego wielkiego show, niejednokrotnie kończy tragicznie. Na fali popularności płynie się tylko chwilę ! Świat jest wypełniony ludźmi bez twarzy i serc, którzy zapomnieli że inni posiadają imię i zastąpili je innymi maskotkami: pieniądze, kariera, władza, seks, interesami, ciągłym udowadnianiem innym, że jestem panem świata. Fantastyczną intuicję miał Bierdiajew pisząc: „Kiedy upokarzam się przed wolą Bożą, kiedy zwyciężam w sobie niewolniczy bunt egoizmu, czynię to w wolności i idę ku wolności... Pokora jest jedną z metod przejścia ze stanów, w których panuje niższa natura, do stanu, w którym panuje wyższa natura, co oznacza wzrastanie człowieka, jego duchowy wysiłek.” Taką pokorą charakteryzował się Łazarz- przeciwstawna postać tego dramatu- żebrak- który nie ma nic, jedynymi jego bogactwem jest towarzystwo psów, które przychodzą lizać mu rany i umilać chropowatą i pełną bólu egzystencję. „Cecha świętości jest odkrycie dla siebie związku między dwoma światami, to znaczy między materialnym i duchowym... Święty jest na granicy dwóch światów” (L. Lavelle).  Łazarz w przeciwieństwie do lekkomyślnego bogacza posiada imię, które oznacza- „Bóg wspomaga”, „Jahwe udziela pomocy”.  Obraz który nam szkicuje słowami Chrystus, odsyła nas do tego, co dokona się w wieczności, na którą już teraz trzeba zapracować. „Chce nam ukazać radykalną zmianę sytuacji w momencie śmierci, czyli wówczas gdy skończy się przedstawienie”. Kiedy śmierć zagląda w oczy, wtedy budzi się lęk, staje przed oczami całe życie człowieka, ze wszystkimi odcieniami, wtedy zauważamy w sobie pustkę bogacza. Odkrywamy, iż potrzebujemy innych, ponieważ w pojedynkę nikt się nie zbawia. Trzeba jak Łazarz schylić się po resztki, których nikt zwyczajnie nie chciałby dotknąć, podnieść. Te resztki można rozumieć, jako wrażliwe oczy serca, odwagę zrezygnowania ze swojej napuszonej dumy, dostrzeżenie drugiego człowieka choćby w najmniej komfortowej sytuacji życia. Piekło jest brakiem miłości, izolacją, odrzuceniem, byciem tylko ze sobą, permanentnym egoizmem który karmi sam siebie- liczę się tylko ja. Taką wizytówkę mają przyklejoną mieszkańcy otchłani- „liczę się tylko Ja”. Ewangelia musi nas katechizować, podprowadzić pod ważne pytania życiowe. Czy ta beztroska jest wszystkim na co, może się zdobyć współczesny człowiek ? Nawet najdłuższa i najlepiej wyreżyserowana zabawa kiedyś się skończy. A po niej, przyjdzie nam spojrzeć w oczy ludzi, dla których nie mieliśmy nic, poza własną pychą.

piątek, 8 maja 2020


J 6, 35-40

Jezus powiedział do ludu: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».

Najbardziej wymowny fragment Ewangelii, który stanowi cząstkę eucharystycznej katechezy Chrystusa. Obecność Chrystusa w sakramentalnych gestach i rytach; materii przeobrażonej zstąpieniem Ducha. „Kościół jest tajemnicą, a zatem również sakramentem”- miejscem dotykania śladów obecności Chrystusa. Eucharystia jest darem dla wędrowców przemieszczających się po krętych drogach życia. Wnętrze Kościoła- jest jakby „labiryntem” do którego trzeba wejść i odważnie przejść. Czasami trzeba się zgubić. Skręcić w zaułek i stanąć przed ścianą; zrewidować trasę i powrócić na start. Zacząć jeszcze raz. Przejść duchową drogę- podobną do tej, którą przemierzali w symbolicznej wędrówce średniowieczni pielgrzymi stąpający po posadzce labiryntów gotyckich katedr. Dotrzeć do centrum świata- miejsca świętego- centrum, gdzie Bóg staje tak bliski- namacalny dla duszy.. Pisała o tej duchowej drodze, poszukująca światła wiary Simone Weil: Człowiek „jeśli tylko nie straci odwagi, jeśli nie przestanie iść, może mieć pewność, że wreszcie dojdzie do środka labiryntu, i tam Bóg czeka, by go pochłonąć. Później wyjdzie stamtąd zmieniony, już jako ktoś inny, wchłonięty i strawiony przez Boga. Będzie potem trzymał się wejścia labiryntu, by wciągać delikatnie tych, co się zbliżają…” Czy nie jest to metaforyczny obraz serca Kościoła i pulsującej w niej Liturgii Życia ? Bóg udziela się człowiekowi w tak nieprawdopodobny sposób, że dar Komunii staje się aktem największego zjednoczenia- miłosnego bycia naprzeciw Tego, który jest wszystkim. Berengaud twierdził, że „Kościół to Tabernakulum Jego obecności”, to budowla, której jest On jednocześnie Architektem i zwornikiem. To labirynt z powykręcanymi i nie łatwymi ścieżkami, które z zaufaniu trzeba przejść, aby przekonać się, że w każdym momencie On, nie utracił nikogo z horyzontu swojego wzroku. „Język wiary jest symbolem”( P. Tilich), dzięki któremu możemy wyobraźnią dotrzeć o wiele dalej i głębiej. Święty Augustyn scharakteryzował człowieka jako homo viator, czyli wędrowca, pielgrzyma do innego świata. Droga chrześcijanina zawsze prowadzi do Chrystusa „a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę…” Zakończę słowami muzułmańskiego myśliciela Ibrahima al- Chawassa: „Droga do ciebie stała się całkiem jasna. A kto szuka, o ścieżkę nie pyta; Gdy zima zagraża, w tobie jest wszak lato, Ty jesteś cieniem, gdy lato zawita !”

niedziela, 3 maja 2020


W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności.  Kamień zastały odsunięty od grobu. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: „Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie”». Wtedy przypomniały sobie Jego słowa, wróciwszy zaś od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym.  A były to: Maria Magdalena, Joanna i Maria, matka Jakuba; i inne z nimi opowiadały to Apostołom (Łk 24,1-10).

Ewangelia opowiada o paschalnym doświadczeniu uczniów i ich spotkania z Jezusem zmartwychwstałym. „Język Pisma dotyczący zmartwychwstania jest językiem łamanym, odwróconym, pozornie sprzecznym, przypominającym lód na jeziorze, który wiosną rozpada się  i unosi się, a by uwolnić wodę”(O. Clement). Próba opowiadania, czy interpretowania tego wydarzenia wydaje się niewystarczająca, nieostra, niewyrażalna, ograniczona granicami słowa i wzroku. Tylko drżenie wiary w głębi człowieczeństwa pozwala ziarnu życia zakiełkować.  Pierwszymi które doświadczyły tego drżenia, kiełkowania prawdy i proklamowały świadectwo o Żyjącym były kobiety. „Kobiety otrzymują jako pierwsze wielkie objawienia: o Zmartwychwstaniu- one przed wszystkimi ludźmi. Tylko one zobaczą aniołów przy grobie Zmartwychwstałego. Nie mężczyźni: ich wiara w triumf Jezusa nad śmiercią oparta jest na logicznej analizie stanu grobu. Kobiety nie zastanawiają się nad całunem i nad płótnami. Włączają się natychmiast w to, co niewidzialne. Kobiety współcierpią z Jezusem, stojąc pod krzyżem. Jedna z nich namaszcza Go żyjącego, wyprzedzając dzień pogrzebu; inna ociera chustą zakrwawioną twarz Człowieka- Boga; jeszcze inna pozostawia usługiwanie Mu siostrze, by słuchać Jego słów i adorować Go. I tylko jedna osoba wystąpiła w obronie Jezusa: kobieta, żona Piłata, która próbuje Go ratować, gdy wrze przeciw Niemu gniew mężczyzn” (J.P. Roux). Ta subtelna i pełna miłosnego drżenia wiara w triumf życia nad śmiercią, utrwali się na najstarszych przykładach paschalnej ikonografii i będzie ujmująco kobieca. „Misterium otoczona milczeniem”(P. Evdokimov), której udziałem staną się niewiasty niosące mirrę do grobu. Ciemność groty sugeruje niemożliwość widzenia- symboliczną niewiedzę- a zarazem przestrzeń którą spowija nadzieja spotkania. To nie grób jest niemym świadkiem eksplozji życia, lecz głębia kobiecych serc i ich pełne przenikliwości oraz czułości spojrzenie w którym zatrzymuje się świetlista postać Chrystusa, poprzedzona anielskim obwieszczeniem. Jakże wymowne w tym miejscu stają się słowa świętego Maksyma Wyznawcy: „Ten, kto poznaje misterium krzyża i grobu, zna także rację wszystkich rzeczy. I wreszcie ten, kto zgłębił ukryte znaczenie zmartwychwstania, zna cel, dla którego Bóg stworzył wszystko od początku.” Grób i cała sceneria tego wydarzenia opowiedziana pełnym ujmującego piękna- językiem ikony (wizualną kerygmą)- pozwala odczuć w całej rozciągłości emocji, siłę zstępującego życia i święto szczęścia. Ciało Chrystusa przeniknięte energiami Ducha, napełnia wiarą serca tych wierzących pragnieniem uczestniczenia w Jego zmartwychwstałym życiu. Realizm tego widzenia jest pełen paradoksów. Tak naprawdę z zewnątrz niczego nie widać. Jedynie pusty grób, całun i przepaski pogrzebowe. „Dlaczego będącego w wiecznej światłości szukacie jako człowieka ? Widzicie grobowe przepaski, idźcie wiec i głoście światu, że Pan powstał, niszcząc śmierć, jest bowiem Synem Bożym, zbawiającym rodzaj ludzki”(Jutrzna paschalna). Trzeba przebić się zmysłami głębiej, tak aby usłyszeć pełen słodyczy głos Oblubieńca: Witajcie. Radujcie się !

piątek, 1 maja 2020


Dziewico, uczyń Twoje sługi godnymi ujrzenia Królestwa Twego Syna
Maj to dla mnie najpiękniejszy miesiąc roku kalendarzowego. „Ten, kto oczyści oko swojej duszy i który jest zdolny do postrzegania rzeczy pięknych, będących jak podnóżek rzeczy widzialnych- pisał św. Grzegorz z Nyssy- może wznieść się do kontemplacji rzeczy duchowych.” Przyroda staje się „świątynią,” a ziemia wymalowana kwiatami i pękami owocowych drzew, czyni wszystko „liturgią zstępującego piękna.” Piękno świata prowadzi nas do poznania Boga. Wszystko wydaje się zmartwychwstałe- rozpromienione, rozkwitnięte, filigranowe, niczym arras kwiatowy- z obrazów Fra Angelica- po których zwiewnie tańczy Zmartwychwstały Chrystus. Synestezja barw, zapachów i dźwięków. Wielu artystów i mistyków w wielości kolorów i zapachów rozpoznawało wielką światłość przemienionego świata. „Z natury, w którąkolwiek spojrzeć stronę, wyłania się nieskończoność” (J. Goethe). Otwieram okno i czuję w nozdrzach zapach bzów i eterycznych zapachów które emituje Gaja „ziemia matka, ta, co wszystko rodzi, buduje, potem chłonie, by począć na nowo” (Ajsychlos). Wszechświat otaczający nas wokół staje się zwierciadłem symboli i powracającego w cyklu czasu piękna- Primavery, ustępującej miejsca najpiękniejszej z kobiet tej ziemi Maryi Matce Boga. „Gdy medytujący człowiek spogląda na ziemię, pojmuje, dlaczego jest ona stale zarówno dziewicą, jak matką: dziewicą, ponieważ nieustannie czeka na boskie nasienie; matką, gdyż rodzi kolejne zbiory. Ziemia stoi w obliczu nieba, z którego  otrzymuje rosę, deszcze i słońce, a te powodują pęknięcie ziarna i jego wzrost” (M. Davy). Od tej cudowności przyrody oko wrażliwego wewnętrznie człowieka ogniskuje się na Dziewicy Maryi „która stąpa przez pustynię jak róża.” Najpiękniejsza Kobieta- Nowa Ewa, której kult jest tak intensywny w słowiańskiej duszy polskiego narodu. „Matko czasu i przestrzeni. Okno otwarte na wieczność... Orędowniczko dobroci i ogrodów porannych, których drzewa nie chcą być krzyżami” (W. Słobodnik). Raj jako kwitnący ogród był upodobanym przez malarzy motywem gotyku i wczesnego renesansu. W centrum tej przestrzeni była Niewiasta- Kwiat Pokory, piastująca w swych dłoniach małego Króla Chwały. Już na tympanonie późnoromańskiego portalu katedry strasburskiej Chrystus nakłada swej matce na głowę koronę z płatków orlika, taką samą jaką sam nosi. (łac. columba- „gołąb”). Nakłada Jej na głowę Ducha Świętego ! Piękna, jak ukazywało ją z całą delikatnością flamandzkie malarstwo zdobiąc gęsto kwiatowymi girlandami. Piękna w ludowych figurkach, przyciemnionych od woskowych świec ikonach i przydrożnych kapliczkach otulonych śpiewem litanijnych wezwań. Najpiękniejsza z kobiet polskiej ziemi „Madonna o twarzy czarnej jak namioty patriarchów. Madonna o brwiach mądrych jak sklepienie psałterza” (R. Brandstaetter). Średniowieczna poezja opiewała ją następującymi ozdobnikami floralnymi: róża, aloes, koniczyna, lilia, fiołek, oliwka, cedr, goździk- kwiat Boga. „Ogrodem zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico, ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym”(Pnp 4,12). Arcydzieło poezji liturgicznej, hymn Akatyst, skierowany do Bogurodzicy, wprowadza w serce misterium: „Raduj się, przez którą całe stworzenie jest odnowione.” W Niej najdoskonalszym owocu rodzaju ludzkiego „raduje się całe stworzenie.” Dziewica czułości, tuląca grzeszny świat do swego matczynego serca. Maj to miesiąc paschalny i maryjny- czas wyjątkowy- duchowej idyli, tańca zmysłów i matczynego ciepła odnajdywanego w miłosnym spojrzeniu Oblubienicy Boga.