W krajobrazy naszych
małych ojczyźnianych krain, wpisuje się geometryczny motyw krzyża. Pomimo
programowo i ideologicznie uskutecznianego obrzydzania chrześcijaństwa, znak
odkupionego człowieka – nieprzerwanie i milcząco przemawia do sumień,
prowokując umysł do głębokiego namysłu nad rozerwanymi włóknami świata. Być
może minęła era w której wznoszono imponujące stylistycznie katedry, ale najważniejsze
ich zwieńczenie, niczym zwornik spina ludzkie pokolenia zanurzone w strumieniu
czasu. „Zapominający Boga, lecz stale, zazdrośnie, żądny ubóstwienia, człowiek
chciałby zawładnąć ziemią. Przejrzystość rzeczy zmienia w zwierciadło Narcyza”
(O. Clement). Nasza epoka zakochana w świeckości i kulcie „złotego cielca,”
napotyka niemy znak sprzeciwu który przekierowuje strumień myśli ku sprawom
ważkim – szybującym ponad przeciętnością i banalnością egzystencji; ku transcendencji
której głód jest ciągle nienasycony. Krzyż „kosmiczny znak wyciśnięty na niebie
i na ziemi”(św. Grzegorz z Nyssy), odciśnięty niezmywalnie i nieusuwalnie na
duszy chrześcijanina, wpisany w genotyp świata wychylonego ociężale ku wieczności.
Historia świata naznaczona jest dialektyką Krzyża na którym nagie Ciało Baranka
promieniuje mocą zwycięstwa nad śmiercią. „Przyjrzyjcie się całemu światu, czy
mógłby zaistnieć bez krzyża !” – woła męczennik starożytnego Kościoła św.
Justyn. Krzyże noszące Ukrzyżowanego, trony na których Wojownik ugodzony w boju
odpoczywa po męce, wypowiadając testament swojej miłości. Materialnie sękaty,
wygładzony, doszlifowany do perfekcji, dźwigający na sobie śpiącego, nagiego,
upokorzonego, zmasakrowanego, czy przebóstwionego i zmartwychwstałego Bogaczłowieka.
To wyobrażenie się zmienia, podłóg tradycji która będzie eksponowała odmienny
akcent, czy emocjonalny ładunek, wyrastający z autentycznie i zupełnie indywidualnie
lub wspólnotowo przeżywanej mistyki chwili. Wierzący w tym czasie duchowej
wiosny, powracają do pytania które szamotało umysłami poprzednich pokoleń: Czy
Bóg mógłby zbawić świat inaczej i nie poprzez krzyż ? Z pomocą przychodzi
mądrość i błyskotliwość świętego Augustyna: „Mógł, ale gdyby tego dokonał, i
tak nie zadowoliłoby to ludzkiej ignorancji.” Bułgakow twierdził, że religia
bez świadectwa staje się martwa i w konfrontacji z piętrzącymi się wyzwaniami
kapituluje. Jakże ważną w tym punkcie wydaje się intuicja rosyjskiego myśliciela
jakim był Buchariew, który widział w Chrystusie „Baranka Bożego, który w pełni
poniósł na sobie winę wszystkich błędów naszych myśli…” Jednym słowem, odkupił
tragizm naszego błędnego przekonania i pychy umysłu. Samouniżenie Boskiego
Piękna i Miłości – rozpostartego na ramionach drzewa jest źródłem zbawczej
wolności. W kontekście tych przemyśleń rozumiem to, co próbowała wyrazić Simone
Weil: „Jesteśmy ukrzyżowaniem Boga.”