wtorek, 29 sierpnia 2023

 

Leżę na trawie otulony cieniem drzewa orzechowego i wydobywam z pamięci wspomnienia, czyniąc z nich zwarty i możliwie intrygujący krajobraz przeżyć. Powiem za poetą: „Tak jakbym miał ogromne dłonie. Na miarę krajobrazu. Aby dotykać lub chwytać. To, co przede mną wypełnia przestrzeń: Niebo, równinę, horyzont, dachy, zagony i domy. Zdarza mi się brać w ręce wzgórza, wszystkie razem, albo jedno po drugim…Czuję jak moja dłoń sunie grzbietem pagórka”(E. Guillevic). Z ustępów milczenia i krosna czasu, wyłaniają się matowe słowa- grudy fraz, sklejki idei składające niespójnie opowiadanie, pełne powierzchowności malarskie muśnięcie- utkane z nadmiaru wydarzeń toczących się w nabrzeżach pamięci. Artyści posiadają zdolność opiewania cudu spojrzenia i rozsmakowania się w nim. Moja inteligencja i wyobraźnia, nie jest im wstanie sprostać. Rozprasza się na złociste blaski „fotonów.” Im bardziej świat napiera natłokiem bodźców, tym trudniej wyrzeźbić jego bezmiar, oddać jego powaby; uściślić wrażenia. „Wystarczy spojrzeć na coś uważnie, a stanie się to interesujące”- twierdził Eugenio D’Ors. Słowa są jak migotanie płomienia u szczytu glinianej lamki oliwnej, której duszę opróżnia żywioł światła, aby móc uczynić widzialnym oczy ikony.  Zasłony rozdzierają się, a oczy widzą, podczas gdy uszy słyszą szepty tajemnice, których inni nie byliby w stanie usłyszeć . Nie gapię się bez celu, a jedynie przyglądam się światu z pozycji mrówki, motyla, czy innego stworzenia w którym buzuje tchnienie życia i którego jedynym odróżniającym od reszty wspomnianych istot przymiotem, jest dogłębna refleksja o egzystencji i wiara w niemożliwe. Filozofia podpowiada sekretnie i nieprzerwanie: Poznanie zaczyna się od ciebie. „Świat nie wchodzi we mnie pasywnie. Świat zależy od mojej uwagi i wyobraźni, od intencji mojej świadomości… Oznacza to, że poznanie jest stosunkiem  bytu do bytu, twórczym aktem w bycie”(M. Bierdiajew). Wszystko zdaje się takim intrygującym, a jednocześnie czym już powierzchownie znanym i przywykłym. Pod warstwami tego, co oswojone i rozpoznawalne, schowane są ukryte źródła do których mozolnie można się przedostać. „Wielkość człowieka na ziemi zaczyna się od świętych, poetów i filozofów. W Kościele prawosławnym nie ma granicy między poezją a modlitwą. Oba mają za cel piękno, wzniosłość, boskość. Harmonia i piękno są ich prawami – dla obu – i przez nie człowiek obcuje z kosmosem i wiecznością. Teologiczna suma Cerkwi prawosławnej – encyklopedia wiary i modlitwy – nazywa się filokalia, co oznacza właśnie umiłowanie piękna. Piękno i boskość są jednym i tym samym. Bo to, co boskie, jest piękne, a to, co piękne, jest boskie. [...] Poeta jest po księdzu człowiekiem, który jest najbliżej Boga. [...] Poezja, podobnie jak modlitwa, jest drabiną do nieba”(C.V. Gheorghiu). Ostatnie dni wakacyjnego odpoczynku. Powrót do aktywności i kołowrotu spraw naglących, nie potrafiących zaczekać na jutro. „Kto z was może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia – pyta Chrystus zdezorientowanych natłokiem spraw uczniów. Pomimo trucizm i granic między ludźmi, schodzę w codzienność, dostrzegając w niej ostateczne przeobrażenie w Pięknie. Bóg pośle nowego anioła, który położy węgiel na moich wargach i uchyli portal ucha. Los odzyskuje świeżość kiedy go przyjmujemy z dziecięcą wiarą, pokornie i bezgranicznie ufnie. Patrzę na uśmiech mojego syna, pochylającego się nad łodygą dmuchawca i czuję się kochanym. Wiem, że wszystko drży i czeka z nadzieją na wielkie przebudzenie w świetle.

niedziela, 27 sierpnia 2023

 

Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów.  Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: "Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam". Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: "Oddaj, coś winien!" (Mt 18,23-35).

Cały świat zatacza wokół ciaśniejsze kręgi. Na szyi zaciska się sznur bezradności i poddania. Czy nie takie uczucia towarzyszą tym, których dług rośnie, a odsetki pęcznieją- odbierając dech i wolę życia ? Żywioł ludzkiego dramatu, naznaczony desperacką decyzją. „Popełnił samobójstwo, ponieważ nie zdołał spłacić długów.” Takie lapidarne informacje pojawiają się w prasowych nekrologach, będących niczym przestroga dla zwlekających z płatnościami na czas. „Życie jest wychowawcą i potrafi zmuszać do posłuszeństwa okropnymi sposobami”- twierdził Mauriac. Wbrew tragizmowi uprzedniej myśli, wobec Boga również jesteśmy niewypłacalnymi dłużnikami, ale nie musimy popełniać samobójstwa ! On nie jest twórcą zła, nie pragnie dla nas cierpienia, ciężarów które nie jesteśmy wstanie unieść. Stąd anulowanie win i rehabilitacja. „Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni”(1 Tm 2,4). To główny wątek niedzielnej przypowieści. Trudna prawda o bezradności i zbawieniu, które wytryskuje z miłosiernego serca Boga. To zdaje się odpowiedź na targające umysł pytanie Piotra o bliźniego i arytmetykę przebaczenia. Ile razy mam przebaczyć ? Komu przebaczyć ? Mistrz odpowiada radykalnie: przebacz siedemdziesiąt siedem razy, czyli zawsze, wszędzie i każdemu (bez względu na okoliczności). Przebaczenie, nie jest aktem wybiórczym, odzwierciedlającym nasze aktualne preferencje. Naprawianie świata rozpoczyna się od gestów dotykających dna portfela i przechodzących następnie do przepastnych krajobrazów wnętrza. Król darował słudze dług w wysokości dziesięciu tysięcy talentów. To suma kosmiczna, zwarzywszy na realia życia w ówczesnej Palestynie. Żaden dzisiejszy bank nie anulowałby takiej ilości pieniędzy, nie mówiąc już o majętnych, choć ciągle pomnażających trzos- indywidualnych biznesmenach. Bezmiar hipokryzji i strzępy szczęścia; rozkład ducha. Wbrew twórczemu humanizmowi, pieniądze muszą pracować, pomnażać się, zamieniać świat w korporację. Niszczyć słabych i budować potęgę gigantów bez sumień. Przebaczenie dla świata jest objawem słabości, nawet szaleństwa. Piekło dzisiejszego świata objawia się w postawie zawłaszczania wszystkiego dla siebie. Brutalnym współzawodnictwie, oślepieniu pod wpływem pieniądza i rozrastającej po jej wpływem władzy. Każdy żyje na własną rękę, ulepiony z iluzji i  poddany perwersji posiadania. Ludzie miasta stają się jakże często pasożytniczą częścią materii pieniądza. Taką postawę przyjmuje sługa, nie potrafiąc ustąpić i darować długu człowiekowi od stu denarów. Nie zdał sprawdzianu z człowieczeństwa i miłości. „Smutna filozofia, która nie chce zrozumieć, że wieczność jest niczym innym jak życiem sprawiedliwego, życiem- jak pisał Czaadajew- którego wzór zapisał nam Syn Człowieczy.” Zawiódł na każdej linii, ogarnięty chciwością i zgubną kalkulacją, stał się istotą z piętnem bankructwa. Kiedy będą domykać wieko jego trumny, usłyszą żałosne brzmienie monet wysypujących się z kieszeni i nogawek. Zamknął tym samym sobie drogę do prawdziwej wolności dziecka Bożego. „Kiedy Bóg zaczyna liczyć nasze długi, to liczby są ogromne, gigantyczne, a ich ostateczną sumą jest śmierć”(A. Maillot). Cud tworzy wołanie o miłosierdzie, a każda sekunda zawahania, odbiera przebaczeniu i miłości siłę przeobrażenia świata w Królestwo Niebieskie. Nie pozwólmy zamknąć się w czasach odbierających oddech współczuciu i wyrównaniu szans dla słabych oraz przygniecionych ciężarem grzechów- ogołacaniu piekła z jego siły !

wtorek, 22 sierpnia 2023

 

Myślę, że w życiu każdego człowieka zdarzają się bezsenne noce, gdzie życie staje nam przed oczami jak w kalejdoskopie. Czoło się marszczy, a oczy przyjmują wyostrzoną konstelację. Dostrzega się z nadzwyczaj wyraźnie swoje cienie, upadki, grzechy, posiniaczenia, ciernie i niezabliźnione rany przeszłości. Powrót do rzeczywistości porzuconej i stłumionej, inicjującej nawrócenie świadomości; kruchość bytu ! Ile w kloace serca jest zatęchłego brudu, ościeni, bezmiaru wahań, pozorów, nieoswojonych instynktów, pożądań, przyzwoleń i ryczących niezauważenie biesów. „Czym jest czyste serce ? - pytał Kierkegaard – serce, które nie szuka, nie pragnie, nie stara się dostrzec tylko jednej rzeczy.” Noc przykrywa swoją poświatą i zaprasza do rachunku sumienia – rewizji umysłu i duszy- konfiguracji wnętrza, a po chrześcijańsku i mistycznie brzmiąco metanoi. „Oko, którym dostrzegam Boga, jest zarazem okiem, przez które patrzy na mnie Bóg” (Mistrz Eckhart). Najtrudniejsza jest świadomość nagości prawdy tak silnie stymulującej nadwyrężoną wypieraniem pamięć. Mądrość teologii z taktowną delikatnością pociesza, że grzechy wyznane i sakramentalnie rozgrzeszone, zostają przez Boga zapomniane. Przykrywa je woal niepamięci, błoga poświata miłosierdzia. Kiedy się zamknie oczy w wytężonym pragnieniu snu, można dostrzec nadmiar tego, co zawstydza, wstrząsa, ugina człowieka- niczym wiatr rosochate gałęzie drzew ku posłusznemu spotkaniu z ziemią, czekająca na wyznanie i odcisk warg. Pod nią są ukryte źródła, lecz trzeba się do nich dokopać. „Pokuta jest paktem z Bogiem, aby rozpocząć nowe życie”- podpowiada św. Jan Klimak. Zaczynamy się bać siebie, aby uświadomić sobie jak się jest nędzną i ciągle przywdziewającą maski istotą. „Nie pozwalajmy naszym namiętnościom ani zabić nas, ani umrzeć”(J. Donne). Trzeba się zmierzyć ze swoją samotnością i krajobrazem wnętrza, aby wyłuskać siebie, wyrzeźbić, wystawić ku światłu- mogącemu wytrawić wydobyte na zewnątrz defekty. Gruda żelaza z której wytopi się płonący kandelabr. Trzeba przejść przez jakiś rodzaj otchłani, aby następnie chwycić za pędzel i malować po wtóre Raj, do którego przez uchylone drzwi- niczym raczkujące dziecko- będzie można się prześlizgnąć niezauważenie. „Jakże tajemniczym chrztem są te łzy, które z trudem powstrzymujemy, kiedy twarz miłości pojawia się w naszym spojrzeniu, odsłaniając nam świat, o którym myśleliśmy, że być może został zniesiony, i do którego teraz czujemy, że należymy wszystkimi włóknami naszej istoty. Świat ducha i jakości, ciszy i jasności”- pisał M. Zundel. Czyż Ewangelia nie jest radością tych, którzy rozpoznali Pana i opłakiwali swoje grzechy ? Alosza z powieści Dostojewskiego, całując ziemię, wyznał: „Zroś ziemię łzami radości swojej i kochaj łzy swoje.” Kiedy uświadamiasz sobie kim jesteś i jaki jesteś to nastaje świt zmartwychwstania. To moment przesunięcia w kierunku wiary; wariacko i afektywnie artykułowanej, poza kurtuazją religijnej poprawności. Uznać w Chrystusie źródło wskrzeszającej mocy i zdumienia podrywającego z mar. Głosu przeszywającego odłogi czasu i śmierci:  Talitha kum !

niedziela, 20 sierpnia 2023

 

Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami*. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach.  Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie ( Mt 7,15-21).

Chrystus potrafi za pomocą tworzywa słowa demaskować skomplikowaną rzeczywistość człowieka. Szperać w fałdach serca i wyciągać na zewnątrz to, co wymaga oświetlenia w prawdzie. Historia jest pełna fałszywych proroków, pojawiających się zawsze tam, gdzie rodzą się napięcia społeczne, polityczne i nastroje nie mogące znaleźć ujścia; gdzie podskórnie wszystko drży w niewiadomym lęku, przed mglisto zarysowaną przyszłością. Wojny wiszące w powietrzu, kataklizmy, narastające konflikty, stają się pożywką dla fałszywych przewodników dających receptę na dramatyczność jutra. Religie nie są wolne od fałszywych proroków, zręcznie manipulującymi tłumy i podbijającymi słupki społecznej popularności, przynoszące profity- nade wszystko finansowe. W samym chrześcijaństwie jest tak wiele wspólnot, ruchów i sekt, które choć czytają Ewangelię, zręcznie preparują jej przesłanie na rzecz wiadomych tylko sobie celów. Wywołują ferment który niczym wirus rozprzestrzenia się, odbierając siłę życiu, wprowadzając duchową apatię i dezorientację. To jedynie powidok prawdy i gwałt na wolności ! Nawet wytrwani teologowie nie są wolni od rozdroży, manowców i rozpowszechniania nauk, stojących w opozycji do nauczania Chrystusa. Poszukiwanie oryginalności i medialnej rozpoznawalności jest wyrazem druzgoczącej serce pustki oraz dramatycznego w skutkach, rozpoznawalnego poklasku. Jakże często tłum na oślep i po omacku biegnie, wypatrując jakiegoś cudu. Jakże często żywą wiarę można zdusić, przekuć w przesąd, zabobon, czy magiczny fetysz służący uszczęśliwieniu na chwilę. Jakże łatwo można Chrystusa zasłonić jakimś „charyzmatycznym” liderem, guru, czy przekonanym o swojej zbawczej mocy przywódcą który chce posiąść rząd dusz- wieszcząc fatalistyczne nauki o świecie i toczącym go złu. „Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada”(Dz 20,29). Jakże trafna w tym miejscu wydaje się intuicja Bierdiajewa: „Tylko ten, kto dojrzał w poniżonym i pokonanym, w postaci sługi, w ukrzyżowanym- Króla i Boga, ten włącza się w tajemnicę zbawienia. Ale w tym celu niezbędne jest wyzwolenie się od władczej władzy tego świata, z hipnozy panujących w nim śmiercionośnych sił.” Chrześcijaństwo nie od dziś mierzy się z atrakcyjnym fanatyzmem i głupotą, spleśniałymi doktrynami, przewrotną aktywnością szarlatanów i różnej maści mędrców- mentorów, prowadzących ostatecznie innych ku zgubie. Mieć otwarte oczy i słuchać z pokorną uwagą, tak aby z precyzją oddzielić ziarno od plew. Siewcy kąkolu stoją na skrzyżowaniach ulic, kolportując sprzeczne informacje o świecie i jego rychłej zgubie. Trzeba być rozważnym i słuchać mądrości świętych, wypróbowanych w boju świadków Baranka. „Prawdziwą gnozą Boga jest Jezus Chrystus”- powie św. Ignacy z Antiochii. Doświadczenie prawdy i miłości, dokonuje się przez percepcję umysłu i serca- rozumu i poruszającej go łaski. Chrześcijanin o szeroko rozwartych źrenicach „nieustannie przekracza siebie, wspinając się po stromym grzbiecie nieskończoności. Wszystko jest jedyne, nowe, nic nie wydarza się dwa razy, wszystko otrzymuje jako nową łaskę paschalnej radości i wesela” (P. Evdokimov). Bycie chrześcijaninem oznacza głębię wolności w której dokonuje się jedynie autentyczne spotkanie z Obecnością. „Taka Miłość, gdy rzeczywiście się w nas wcieli- pisał J. I. Leloup- otwiera nasze ramiona, czyni nas jednocześnie niezwyciężonymi i bezbronnymi, bo już nie może przeszkodzić nam w kochaniu. Podobnie jak Ona, wraz z Nią i w Niej jesteśmy kochani…” Chrześcijanin ma być roztropną i pełną czujności owcą !

piątek, 18 sierpnia 2023

 

Ile trzeba wysiłku, aby nie poddać się dwoistości świata, transgresjom, natłokowi idei i szamotaninie z coraz to nowymi niebezpieczeństwami, próbującymi pasożytniczo obezwładnić duszę. „Nad człowiek tedy to nic innego, jak człowiek, który mierzy nad siebie i wygląda poza siebie”(C. Wodziński), poza patrzeniem wewnątrz siebie. Heroiczna walka z nienormalnościami egzystencji, podszeptami skażonej inteligencji, bankructwami moralności, kotłowaniną i wybijającymi co jakiś czas- erupcjami maskarady negacji i ateistycznej mody- może niepokoić i szarpać umysłem. Udręczony Bóg w słowach które niczym meteory spadają i wbijają się w ziemię, czyniąc ją kamienistą i trudną do przebycia. „Ponieważ Bóg jest najsłabszy, musi chronić się przed naszą siłą, a wszechświat składa się tylko z jego kryjówek”(Ch. Bobin). Chrześcijanie jakże często stoją w rozkroku, próbując lawirować pomiędzy wiernością Ewangelii, a wąwozami ludzkich pomysłów na samostanowienie o sobie i obsesyjnie uparte uczynienie Boga zapomnianym i zupełnie niepotrzebnym. Stajesz na brzegu otaczających cię zjawisk i zastanawiasz się, czy rzeczywistość tak bliską i pozornie oswojoną- już wypełniły demony obojętności- czy to dopiero początek czegoś zgoła gorszego ? Apokaliptyczne szaleństwo sumień. To pulsowanie myśli przygniata, uwiera i nie pozwala w jakieś duchowej higienie wzrastać; wzbijać się wyżej i szybować ponad szczytami nieprzychylnych spojrzeń i sądów. Istnieją już na świecie miasta w których za opłatą wdycha się łyk świeżego powietrza. Kapsuły przetrwania z tlenem przedłużającym o minutę życie ! Za jakiś czas nastanie jałowa pustynia; miejsce duchowej śmierci. Człowiek zacznie panicznie poszukiwać miejsc w których utrwalą się ślady Boga, gdzie będzie można zaczerpnąć hausty niezmąconej niczym wiary. Studnie istnienia- rezerwuary ducha- oazy przetrwania, bastiony zbudowane z resztek Edenu. Tam, gdzie wyschnięte pory, zaleje strumień Życia. Liturgia w której poruszenie miłości Ducha Świętego, odnowi wszystko, czyniąc świat Kościołem pragnienia. Wejściem Prawdy w sam rdzeń istnienia. Tak jak ruch w atomie odbywa się wiecznie, tak łaska szturmuje bramę duszy, czyniąc ją świetlistą, wolną od przyprószeń wczorajszego dnia. „Dałeś nam Boże holograficzne oczy, które z perspektywy naszych odległości astronomicznych widzą piękno przyrody. Siatkówka oka pomniejsza nieskończony obraz naszych wymiarów. I tak rodzi się każdy pejzaż, wschód i zachód słoneczny lub księżycowy. Widzimy, jak człowiek wygląda. Patrzymy przez pomniejszony hologram w niebieski strop gwiezdny”- pisał W. Sedlak. A jakże cudowne zdają się oczy duszy i zwierciadła wieczności ? „Oblicze człowieka to wielkie zwycięstwo ducha nad materialnym chaosem”(M. Bierdiajew). Rzeczywistość nas otaczająca w wierze się ujawnia, rzeźbi, i scalona wychodzi ku Misterium. Oczy widzące znaczniej szerzej i głębiej. Reinterpretujące zewnętrzność na sposób mistyczny. „Wiara jest oczywista… By wierzyć wystarczy dać się ponieść, wystarczy spojrzeć. Żeby nie wierzyć trzeba zadawać sobie gwałt, męczyć się, dręczyć, przemagać się. Opierać. Walczyć z samym sobą. Łamać sobie głowę. Wysilać się. Przestawiać się…” czytam w Przedsionku tajemnicy drugiej cnoty Péguy'ego. Uratuje nas jedynie prostoduszna wiara dziecka, wdrapującego się radośnie na kolana Boga i widzącego w oddali zarys nowego świata.   

wtorek, 15 sierpnia 2023

 

O, przedziwny cudzie ! Źródło życia spoczęło w grobie i grób staje się drabiną nieba. Wesel się Getsemani, święty domu Bogurodzicy ! Dziewico, uczyń Twoje sługi godnymi ujrzenia Królestwa Twojego Syna.

Święto zapachu Nieba- Mała Pascha, której scenerię, tworzy taniec łanów zboża, rozpachnionych kwiatów i ziół, śpiewów ptaków, szum buzujących strumieni, oraz uśmiechów dzieci podnoszących wzrok ku górze. Świat staje się źródłem łask. Zawiera się w tym świeżość spojrzenia na Życie, zawarte w ostatnich ziemskich chwilach Maryi. Ona jest pierwszą zbawioną i niezawodną przewodniczką na drodze wspólnoty wierzących ku wieczności. W swoim zaśnięciu- śmierci i cudownym cielesnym wskrzeszeniu przez Syna, przekonuje nas o Królestwie Bożym w którym każdy ma przygotowane dla siebie mieszkanie. W liturgii święta Zaśnięcia teksty liturgiczne wyraźnie akcentują fakt, że Zbawiciel nie mógłby pozwolić, aby Ta z której wziął ciało została dotknięta konsekwencjami cielesnej śmierci. „Dziewico czysta, Twój grób świadczy zarazem o Twoim cielesnym przejściu na niebo” (troparion św. Teofana Graptosa). Pełne nadziei i przeniknięte paschalną radością antyfony opowiadają o pięknie przemienionego świata do którego wchodzi pierwszy człowiek- Niewiasta obleczona w słońce. „Grób i śmierć są bezsilne, aby zatrzymać Matkę Bożą, zawsze gorliwą w swym wstawiennictwie... Ona jest bowiem matką Życia i przeprowadził Ją do życia Ten, który zamieszkał w Jej zawsze dziewiczym łonie”- pisał św. Kosmas z Maiumy. Podniosłe teksty liturgiczne niezwykle mocno wzmacnia ikonografia, próbując tę wielką tajemnicę przejścia Theotokos zamknąć za pomocą linii, kolorów, apokryficznej wyobraźni i ewangelicznego milczenia kontemplowanego w sercu rozmodlonego Kościoła. Zgodnie z przekazem tradycji Bogarodzica po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Chrystusa na początku żyła w Jerozolimie, a kiedy rozpoczęły się liczne prześladowania wraz z Janem Apostołem udała się do Efezu. U schyłku życia miała powrócić do Jerozolimy, rozważając ostatnie momenty życia umiłowanego Syna. Tam miał Jej objawić się archanioł Gabriel i obwieścić odejście z tego świata. Dowiedzieli się o tym również apostołowie rozsiani po całym chrześcijańskim świecie. Kiedy zasnęła, ciało Maryi zostało uroczyście przeniesiono z Jerozolimy do Getsemani i złożono w grobie. Podobnie jak w paschalnym opisie ewangelicznym w czasie pogrzebu nie był obecny apostoł Tomasz. Chcąc osobiście po raz ostatni zobaczyć zmarłą Matkę Mistrza poprosił o otwarcie grobu. Okazało się, że grób był pusty, a powietrze przenikał zapach kwiatów. Ikona lub całun (płaszczenica) święta ukazuje tę scenę w sposób następujący. Ciało Maryi spoczywa na łożu, otoczone przez apostołów, świętych i aniołów adorujących w milczeniu; będących figurą Kościoła ziemskiego i niebieskiego. Chrystus stoi nam łożem i trzyma w ręku małą postać ludzką „jaśniejącą duszę swojej Matki.” W innych wariantach ikonograficznych pojawia się również motyw Matki Bożej w mandorli podtrzymywanej przez aniołów, jako wyraz cielesnego wniebowzięcia. Obraz ten streszcza eschatologię- finalną - wędrówkę człowieka wiary- pielgrzymkę ku życiu w Bogu. Wyraża to wymowna w swej treści modlitwa poświęcenia ziół i kwiatów: „A gdy będziemy schodzić z tego świata, niech nas, niosących pełne naręcza dobrych czynów, przedstawi Tobie Najświętsza Dziewica Wniebowzięta, najdoskonalszy owoc tej ziemi, abyśmy zasłużyli na przyjęcie do Twojego domu.”

niedziela, 13 sierpnia 2023

 

Dzisiejsza przypowieść z liturgii słowa, zawiera w sobie egzystencjalne napięcie, zmuszając słuchacza do dojrzałej i być może niepozbawionej irytacji refleksji. „Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości”(Łk 16,1-19). Rebus obarczony poznawczą ciekawością: Czy Bóg błogosławi nieuczciwe działania ? To pierwsze z pytań o które się rozbija współczesny odbiorca Ewangelii. Wbrew powierzchownej naoczności i nieodparcie nasuwającym się wnioskom, to nie brak uczciwości jest powodem błogosławieństwa, lecz postawa człowieka i dalekosiężne działanie, wbrew skrupulatne księgowanym rachunkom zysków i strat. Oikonomos, czyli ten który dba o funkcjonowanie domu potrafi zatuszować błędy. Peguy twierdził, że „cechą geniusza jest kontynuacja dziwnych pomysłów.” Bystry i bez wątpienia zdeterminowany lękiem przed utratą intratnej posady rządca, zdobywa się na działanie wbrew prawu i pełnej wiedzy właściciela prosperującej firmy. „Wstyd jest córką wiedzy, która zmusza nas do uznania, że pewne rzeczy są ważne, a inne nie”(Y. Bonnefoy). Paradygmat spójności pęka. Powiększa straty, przy jednoczesnym myśleniu na sposób odważny i perspektywiczny. Z wielką precyzją i bez wywoływania niepotrzebnej paniki, potrafi zażegać finansową katastrofę, przekuwając ją w roztropnie przemyślaną strategię – rozłożoną w czasie i ostatecznie obliczoną na potencjalny sukces. Przebiegu tych działań nie można ukryć i wbrew wizerunkowej katastrofie, spotyka się z pochwałą właściciela i potencjalnym awansem zawodowym. Wykładnia przypowieści jest zdumiewająco prosta. Bóg Ojciec jest panem domu i właścicielem majątku. Chrystus jest zarządcą, mającym dbać o powierzony depozyt. Ludzkość (człowiek) zaciągnęła dług, który nie jest wstanie spłacić. Zawiera się w tym jakiś tragizm jednostki, spowity tajemnicą Odkupienia i Zbawienia. Zarządca zmienia zasady spłaty, świadomie preparuje zapisy w księgach i usprawiedliwia przed Właścicielem dłużników, tym samym zwalniając ich z ciążących na nich zobowiązań. Bóg chrześcijaństwa jest tak wielki, że wymazuje z pamięci ludzkie braki i ciążące zobowiązania. Błogosławione przedawnienie i pakiet nowych szans. „W każdej chwili może dokonać się wyjście z czasu w wieczność”(M. Bierdiajew). Ja staje w obliczu zbawczego TY.  Glossa: Ewangelia jest źródłem nadziei, wbrew zero-jedynkowej rachubie sprawiedliwości.

wtorek, 8 sierpnia 2023

 

Leżąc na trawie zwiniętym niczym ślimak, człowiek zaczyna uświadamiać sobie nieuchronny upływ czasu. Przypływy i odpływy chwil których smakowanie pozostawia w duszy niezatarty ślad. „Przechodząc na drugą stronę Rzeki Czasu- pisał J.L. Malloy – nie zostawiamy po sobie wiele, ale i ta mielizna dla tych, którzy zechcą się w nią zagłębić, w końcu okazuje się niewyczerpalnym morzem, zbiorem rzeczy niepojętych i spraw niewytłumaczalnych, księgą wody i ognia, tego i tamtego po obu stronach karty.” Życie zdaje się nieustannym budowaniem pomostu- kładki ocalenia, po której bez ceremonialności można przejść ku innemu światu- bez zbędnej zadyszki i miotającego wnętrzem lęku. „Oto, co wielkie jest w człowieku, że jest on mostem, a nie celem; oto, co w człowieku jest umiłowania godne, ze jest on przejściem i końcem” (F. Nietzsche). Dla człowieka wiary, wiele słów i opisywanych za ich pomocą rzeczywistości, staje się o wiele bardziej bliskich i przystępnych w percepcji, choć i ona zdaje się szaleć po uginającym wszystko, naporem ciemności i światła. „Świadomość człowieka rodzi się w sytuacji, która jest i pozostanie dla nas tajemnicą. Jest to droga cena, którą musimy zapłacić za to, że jesteśmy ludźmi”- pisał A. Toynbee. Jednak w imaginarium wyobraźni, zawsze istnieje jakiś punkt wyjścia i dojścia. Wyłonienie się w świecie i towarzyszący mu akt onieśmielenia, uśmiechu i spontanicznie artykułowanych fraz. Jest jeszcze to drugie, finalnie streszczające wszystko, opisane poetycko jako kres drogi- spełnienie w Kimś, jako wielka tajemnica bytu, poddana falowaniu zstępującej nań łaski – libido caeli. Konsystencja i smak wieczności, rozmyślnie upragnionej, trawionej i przeżywanej w oczekiwaniu; gwałtownym spełnieniu. „Tatusiu, kiedy pójdziesz do Nieba ?- pytanie mojego synka z przed dwóch dni- ponieważ tam jest najpiękniej i wszystko jest za darmo; na wyciągnięcie dłoni.” Można się roztrzaskać o pełną zaskakujących zwrotów akcji, wyobraźnię dziecka. Prostoduszna teologia, jakże wolna od nabrzmiałych abstrakcji i na siłę formułowanych sądów. Tęsknota, zawstydzająca powierzchowność i zarozumiałość dorosłych. Moc zmartwychwstania kiełkująca w sercu dziecka. Wołanie o powietrze przechodzące eterycznie przez ciała aniołów. Uśmiech Boga, kruszący posadami strachu. Ludzie pozbawieni wyobraźni, zrezygnowani i zdesakralizowani, nie są wstanie poza banalnie przeżywaną codziennością, dostrzec konturów wyłaniającego się Raju. „Nie bądźcie duszami martwymi, bądźcie duszami zmartwychwstałymi”- brzmi mi w uchu imperatyw Gogola. Potrzebny jest wzrok maluczkich ! „Już tutaj na ziemi spełnia się wszelki cud. Bez bycia w niebie schodzi się z mocami niebios w nieustannym śpiewie, będąc na ziemi jak anioł, prowadzi do Boga wszelkie stworzenie”(św. Grzegorz Palamas). Nie można się wahać na progu światła, aby nie przeoczyć błogosławionego momentu w którym staniemy naprzeciw Obecności.

niedziela, 6 sierpnia 2023

 

Przemienienie Pańskie: Święto Światła; Cud oka; Teofania, Szczyt Raju; Apostolskie wznoszenie namiotów; Doświadczenie na szczycie Taboru; Błogosławieństwo pierwocin ziemi; Przedsmak Zmartwychwstania. Te wszystkie piękne określenia wydają się niewystarczające, aby opisać wielką iluminację tryskającą z ciała Bogaczłowieka. „Dobrze, że tu jesteśmy”- powie zdumiony Piotr prześwietlony na wskroś tryskającymi promieniami Słońca. „Kiedy wewnętrzne oko się otwiera, człowiek staje się zdolny do przyjęcia światła, które będzie nawadniać serce, centrum wewnętrznych zmysłów, które stały się organami światła”(M.M. Davy). Wszystko w tym opisie Ewangelii zdaje się być naznaczone nieprawdopodobnym doświadczeniem cudu. Długa i pełna przygód wspinaczka trzech uczniów na szczyt góry. W tle słyszymy echo psalmu wykonywanego przez Izraelitów: „Ześlij mi Twoją światłość  i Twoją prawdę; one mnie powiodą i zaprowadzą na Twoją świętą górę.” Paradoksalnie mozolna droga powinna być zwieńczona zachodem słońca, a w rzeczywistości dzień staje się tak intensywną światłością, tak że metafora słońca w zenicie wydaje się niewystarczająca. Wschód wschodów – „Światło ze Światłości”- przenikający horyzont oczekującej przemienienia historii. Jestem, który jestem. Oczom apostołów objawia się blask prawdy- Chrystus w swojej boskiej naturze- Shekinah ,która  przechodzi ze świątyni Salomona i czyni cały świat kosmiczną świątynią chwały. Tak przeżywana chwila staje się momentem dotknięcia ponadczasowości, nieśmiertelności i wieczności. „Bóg staje się przezwyciężeniem samotności, odnalezieniem bliskości i wspólnoty, sensu wypełnionego istnieniem...” pisał M. Bierdiajew. Wydarzenie Przemienienia jest odpowiedzią Boga na samotność i bezradność człowieka. „To nasze życie przekształcone w relację” (Ch. Yannaras). Przemienienie jest potrzebne światu który wariacko ciśnie się ku ciemności. Każdy człowiek poszukuje zbawiającego Piękna. Desperacko poszukujemy światła w ciemności, odwagi w przeżywaniu lęku, podniesienia ku górze; szczególnie kiedy spadamy głową w dół. Potrzebujemy odczucia Jego świetlistości, kiedy szamoczemy się z wątpliwościami i zastanawiamy jaką obrać drogę. Być dojrzałym w Chrystusie ! Chrześcijanie próbują uchwycić Boga „oczami przemienionymi mocą Ducha”(św. Grzegorz Palamas). Kontakion święta podkreśla prawdę o tym, że uczniowie widzieli chwałę Bożą „na ile pojąć mogli,” według ich percepcyjnych możliwości. Theosis jest osobistym i wewnętrznym spotkaniem człowieka z Bogiem. „Najważniejszy w łasce jest powiew Ducha. Dusza i cała natura człowieka zostają uświęcone nie mocą dobrych uczynków, a mocą łaski” (G. Florovsky). W czasie każdej liturgii dokonuje się „królewska droga naszego ubóstwienia”- stając w samym centrum działającej Trójcy. „Bóg jest obecny tam, gdzie działa, gdzie wyraża swą energię, tę energię na którą człowiek odpowiada aktem synergii”(T. Spidlik). Ten dynamizm zjednoczenia z Bogiem staje się udziałem tych, którzy poszli za Panem. Przemienienie człowieka dokonuje się w naszej akceptacji rzeczywistości; w przyjęciu cierpienia i śmierci, otwarciu na sakramentalne i to ostateczne zjednoczenie ze Zmartwychwstałym Panem.

środa, 2 sierpnia 2023

 

Jestem głęboko przekonany, że wiele wydarzeń w życiu ludzi jest poprzedzone znakami, których sens uczymy się odkrywać mozolnie i na miarę otwartości umysłu. „Jak widzieć to, czego oczy nie widzą ? Jak robić to, czego ręce nie zrobią ? I jak powiedzieć to, czego słowa nie wypowiedzą ?”- pyta pisarz Renard. Przypadkowość jest zabobonna, istnieje jedynie realność pod której podskórnością tętnią ukryte źródła i drogi- w które się wchodzi lub porzuca, kierując się boskim atrybutem jakim jest wolność wyboru. Słowa muszą przejść przez osadniki, czy drobne sita, aby zbudować namiastkę indywidualnej historii kogoś opatrzonego etykietą niepoznawalności i tajemnicy. W świecie nachalnego uzewnętrznienia, jedynie autentycznymi są ci, którzy najmniej się afiszują i skrywają się pod pierzyną szczelnie pielęgnowanej anonimowości. Inwazja medialnego podglądactwa odbiera resztki okruchów wolności tym, którzy przed koniecznym przynagleniem cywilizacji, schronili się w swoich niszach i jedynie na chwilę wychylają głowy, łapczywie zasysając resztki względnie świeżego powietrza. Rzeczywistość jak tak uroczo i fałszywie powabna, podsycając nieustannie nowe pragnienia, potrzeby i chcenia – wybawiając człowieka i kusząc go alternatywnymi krajobrazami już nie królestwa Bożego, a królestwa materii, której należy złożyć poddańczo pocałunek wierności. Jakże dramatyczna jest walka z produktami własnego geniuszu ! „Żyjemy pośród rzeczy i one właśnie zastępują nam sny- pisał A. Turczyński- Rzeczy, które można doświadczać zmysłami, prosto i bezpośrednio.” Jedni skaczą z euforii nad możliwościami sztucznej inteligencji, a jeszcze inni lękają się dehumanizacji i zepchnięcia człowieka na tor przygodnego bytu, gdzie po orwellowsku, znowu ktoś inny za kogoś myśli i podejmuje ważkie decyzje. Jutro jest pełne obaw za której to kurtyną stoją ambicje jednostek pragnących utrwalić pamięć o sobie, już nie na spiżowych pomnikach, a być może krzemowych podzespołach mikrotechnologicznych innowacji. Ignacy Witkiewicz, proroczo odsłoni ten stan zapętlenia i nicości: „Krajobraz nieruchomy. Noc. Światło księżyca. Białe obłoki płynące po niebie. Z rozbitej maszyny pozostała tylko kupa żelastwa.” Na antypodach inteligencji może zrodzić się niebezpieczeństwo i świat demonicznej grozy, będącej wypadkową pychy oraz chęci postawienia siebie w miejscu Boga. Z pewnością ta nowa i nie możliwa już do zatrzymania rewolucja techniczna, potrzebuje chrześcijaństwa z jego rewolucją ducha. Ta druga – odwołując się do intuicji Simone Weil- może być tylko „powrotem do odwiecznego porządku, chwilowo tylko zakłóconego.” Z pewnością w moich diagnozach jest nuta mizantropi i przerysowania, choć nie pozbawiona wewnętrznej obawy o kształt jutra. Poruszamy się do przodu jak ślepcy z obrazu  Bruegla, czy przeludnionego i dryfującego ku niewiadomej ziemi- statkowi głupców z poematu Branta, czy groteskowej wizji Boscha i Millera. Płynność i nietrwałość określa człowieka wirtualnej rzeczywistości, przyssanego do idoli którym bałwochwalczo oddaje część. Człowiek znużony i wyczerpany w otchłani wszechświata, nie dostrzega już obok siebie i w sobie Misterium. Pogrążony pokusą samostanowienia o sobie, przestaje widzieć zarys pełniejszego życia, poza zwartymi klamrami czasu. Pochylasz się w głąb czyjeś źrenicy i dostrzegasz jedynie paraliżująca pustkę; bezkres nicości. Kiedy oczy przestają cokolwiek mówić, to świat zaczyna matowieć i drętwieć w oniemieniu. Pozwólmy powstać prorokom. Niech otwierają oczy i szkicują w nich piękno poranka na którego granicy widoczności pojawi się słońce. Pokrzepia mnie myśl świętego Grzegorza z Nyssy: „Człowiek, który powstał w pierwszym stworzeniu i ten, który nastąpi na końcu czasów, są tacy sami, obaj noszą w sobie Boży obraz… Cała więc natura, rozciągająca się od pierwszych do ostatnich, jest jednym obrazem Tego, Który Jest.”