wtorek, 8 sierpnia 2023

 

Leżąc na trawie zwiniętym niczym ślimak, człowiek zaczyna uświadamiać sobie nieuchronny upływ czasu. Przypływy i odpływy chwil których smakowanie pozostawia w duszy niezatarty ślad. „Przechodząc na drugą stronę Rzeki Czasu- pisał J.L. Malloy – nie zostawiamy po sobie wiele, ale i ta mielizna dla tych, którzy zechcą się w nią zagłębić, w końcu okazuje się niewyczerpalnym morzem, zbiorem rzeczy niepojętych i spraw niewytłumaczalnych, księgą wody i ognia, tego i tamtego po obu stronach karty.” Życie zdaje się nieustannym budowaniem pomostu- kładki ocalenia, po której bez ceremonialności można przejść ku innemu światu- bez zbędnej zadyszki i miotającego wnętrzem lęku. „Oto, co wielkie jest w człowieku, że jest on mostem, a nie celem; oto, co w człowieku jest umiłowania godne, ze jest on przejściem i końcem” (F. Nietzsche). Dla człowieka wiary, wiele słów i opisywanych za ich pomocą rzeczywistości, staje się o wiele bardziej bliskich i przystępnych w percepcji, choć i ona zdaje się szaleć po uginającym wszystko, naporem ciemności i światła. „Świadomość człowieka rodzi się w sytuacji, która jest i pozostanie dla nas tajemnicą. Jest to droga cena, którą musimy zapłacić za to, że jesteśmy ludźmi”- pisał A. Toynbee. Jednak w imaginarium wyobraźni, zawsze istnieje jakiś punkt wyjścia i dojścia. Wyłonienie się w świecie i towarzyszący mu akt onieśmielenia, uśmiechu i spontanicznie artykułowanych fraz. Jest jeszcze to drugie, finalnie streszczające wszystko, opisane poetycko jako kres drogi- spełnienie w Kimś, jako wielka tajemnica bytu, poddana falowaniu zstępującej nań łaski – libido caeli. Konsystencja i smak wieczności, rozmyślnie upragnionej, trawionej i przeżywanej w oczekiwaniu; gwałtownym spełnieniu. „Tatusiu, kiedy pójdziesz do Nieba ?- pytanie mojego synka z przed dwóch dni- ponieważ tam jest najpiękniej i wszystko jest za darmo; na wyciągnięcie dłoni.” Można się roztrzaskać o pełną zaskakujących zwrotów akcji, wyobraźnię dziecka. Prostoduszna teologia, jakże wolna od nabrzmiałych abstrakcji i na siłę formułowanych sądów. Tęsknota, zawstydzająca powierzchowność i zarozumiałość dorosłych. Moc zmartwychwstania kiełkująca w sercu dziecka. Wołanie o powietrze przechodzące eterycznie przez ciała aniołów. Uśmiech Boga, kruszący posadami strachu. Ludzie pozbawieni wyobraźni, zrezygnowani i zdesakralizowani, nie są wstanie poza banalnie przeżywaną codziennością, dostrzec konturów wyłaniającego się Raju. „Nie bądźcie duszami martwymi, bądźcie duszami zmartwychwstałymi”- brzmi mi w uchu imperatyw Gogola. Potrzebny jest wzrok maluczkich ! „Już tutaj na ziemi spełnia się wszelki cud. Bez bycia w niebie schodzi się z mocami niebios w nieustannym śpiewie, będąc na ziemi jak anioł, prowadzi do Boga wszelkie stworzenie”(św. Grzegorz Palamas). Nie można się wahać na progu światła, aby nie przeoczyć błogosławionego momentu w którym staniemy naprzeciw Obecności.