niedziela, 10 maja 2020


Łk 16,19-31

 Jezus powiedział do faryzeuszów: „Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu»...

Przypowieść Jezusa jest papierkiem lakmusowym dzisiejszego świata, odzwierciedla współczesne mechanizmy narastających przepaści pomiędzy, tymi którzy posiadają wszystko i tymi którzy wegetują w strasznej nędzy. Przypowieść przebija się jeszcze dalej, niż tylko ukazanie dysproporcji społecznej dwóch różnych ludzi. Opis bogacza oddającego się uciechom świata, nie myśląc o innych, zwłaszcza ubogich, stanowi kalkę dzisiejszego portretu psychologicznego- prężnego, silnego, człowieka-boga, dla którego kolekcjonowanie przyjemności i coraz mocniejsze szukanie przeżyć stanowią cel sam w sobie. Interesujące jest to, że w tym opowiadaniu bogacz, nie zostaje nam przedstawiony z imienia. Zastanawiające ! „W mentalności semickiej imię wyraża najgłębszą rzeczywistość osoby, skupia w sobie jej historię. Bogacz z przypowieści nie ma imienia, gdyż nie ma historii. Nie potrzebuje imienia, gdyż jego życie jest puste, daremne, skupione wyłącznie na sobie. Swoją egzystencję zbudował na pustce. Stracił imię, gdyż zagubił prawdziwy sens istnienia”. Życie to nie tylko imprezy, adrenalina, wystrzałowe gadżety poprawiające humor i pozwalające na chwilę uciec od realnych problemów życia. Wielu dzisiejszych ludzi tzw. celebrytów- ludzi z pierwszych stron gazet, będących ciągle na fali sukcesu, próbujących za wszelką cenę zachować poklask i witalność, na końcu tego wielkiego show, niejednokrotnie kończy tragicznie. Na fali popularności płynie się tylko chwilę ! Świat jest wypełniony ludźmi bez twarzy i serc, którzy zapomnieli że inni posiadają imię i zastąpili je innymi maskotkami: pieniądze, kariera, władza, seks, interesami, ciągłym udowadnianiem innym, że jestem panem świata. Fantastyczną intuicję miał Bierdiajew pisząc: „Kiedy upokarzam się przed wolą Bożą, kiedy zwyciężam w sobie niewolniczy bunt egoizmu, czynię to w wolności i idę ku wolności... Pokora jest jedną z metod przejścia ze stanów, w których panuje niższa natura, do stanu, w którym panuje wyższa natura, co oznacza wzrastanie człowieka, jego duchowy wysiłek.” Taką pokorą charakteryzował się Łazarz- przeciwstawna postać tego dramatu- żebrak- który nie ma nic, jedynymi jego bogactwem jest towarzystwo psów, które przychodzą lizać mu rany i umilać chropowatą i pełną bólu egzystencję. „Cecha świętości jest odkrycie dla siebie związku między dwoma światami, to znaczy między materialnym i duchowym... Święty jest na granicy dwóch światów” (L. Lavelle).  Łazarz w przeciwieństwie do lekkomyślnego bogacza posiada imię, które oznacza- „Bóg wspomaga”, „Jahwe udziela pomocy”.  Obraz który nam szkicuje słowami Chrystus, odsyła nas do tego, co dokona się w wieczności, na którą już teraz trzeba zapracować. „Chce nam ukazać radykalną zmianę sytuacji w momencie śmierci, czyli wówczas gdy skończy się przedstawienie”. Kiedy śmierć zagląda w oczy, wtedy budzi się lęk, staje przed oczami całe życie człowieka, ze wszystkimi odcieniami, wtedy zauważamy w sobie pustkę bogacza. Odkrywamy, iż potrzebujemy innych, ponieważ w pojedynkę nikt się nie zbawia. Trzeba jak Łazarz schylić się po resztki, których nikt zwyczajnie nie chciałby dotknąć, podnieść. Te resztki można rozumieć, jako wrażliwe oczy serca, odwagę zrezygnowania ze swojej napuszonej dumy, dostrzeżenie drugiego człowieka choćby w najmniej komfortowej sytuacji życia. Piekło jest brakiem miłości, izolacją, odrzuceniem, byciem tylko ze sobą, permanentnym egoizmem który karmi sam siebie- liczę się tylko ja. Taką wizytówkę mają przyklejoną mieszkańcy otchłani- „liczę się tylko Ja”. Ewangelia musi nas katechizować, podprowadzić pod ważne pytania życiowe. Czy ta beztroska jest wszystkim na co, może się zdobyć współczesny człowiek ? Nawet najdłuższa i najlepiej wyreżyserowana zabawa kiedyś się skończy. A po niej, przyjdzie nam spojrzeć w oczy ludzi, dla których nie mieliśmy nic, poza własną pychą.