środa, 20 kwietnia 2022

Maria Magdalena natomiast stała przed grobem, płacząc. a kiedy [tak] płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?» Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono». Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś, sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę». Jezus rzekł do niej: «Mario!» a ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu! (J 20,11-16). W paschalny poranek wszystko zostaje poddane tektonice światła i życia, „ponieważ śmierć Chrystusa wykluczyła od nas sen wiecznej śmierci”(Chromacjusz z Akwilei). Struktury tego świata nie potrafią zabezpieczyć nas przed nieuchronnością i lękiem, przed przechodzeniem na drugi brzeg. Nie chcemy myśleć, a co dopiero wyobrażać sobie scenerii własnego grobu w którym nasze ciało przykrywa hałda ziemi lub masywny kamienny blok. „Wieczne myślenie nadświadomości z podświadomością !”(H. Lubac). Tak mocno wypierana przez umysł świadomość końca jest tragiczna i paraliżująca. Chrześcijaństwo potrafi dostrzec koniec rzeczy w Tym, który triumfalnie rozrywa pęta historii i przynosi ocalenie. „Syn ziemi” staje się „synem nieba.” Piekło na ziemi zostaje unicestwione, tylko jego fragmentaryczność- niczym trujący jad- zatruwa serca posuniętych do szaleństwa jednostek. Zmartwychwstanie staje się podmuchem życia detonującym najbardziej zaryglowane groby ludzkiego myślenia. „W Chrystusie zmartwychwstałym już nie zgadzamy się na umieranie, nie zgadzamy się na zabijanie ani samozabijanie, lecz ręka w rękę idziemy w zaprzeczenie śmierci, w stronę pozbawionego zmierzchu Dnia Królestwa”- pisał O. Clément. Pomimo dziejącej się obok nas wojny i skowytu demona podziału, Ewangelia nieustannie kieruje nas ku drodze; spotkaniu z Chrystusem który proklamuje wolność ! Maria z Magdali biegnie do grobu, a z każdym postawionym krokiem na ziemi, jej serce wypełnia miłość i tęsknota. Pod jej stopami wyrastają kwiaty. Jej kruche i ociężałe człowieczeństwo na którym spoczywa cień grzechu, staje się niewyobrażalnym wołaniem o Tego, który dostrzegł w niej piękno i świętość. „Niektórzy pytają też, dlaczego Maria nie zobaczyła Pana, mimo że był tak blisko- słyszymy u Mistrza Eckharta- Być może, jej oczy były zaćmione łzami, tak że nie mogła Go od razu zobaczyć. Możliwe też, że oślepiła ją miłość i nie wierzyła, że był On tak blisko… Szukała jednego martwego ciała, a znalazła dwóch żyjących aniołów.” Dopiero w uszach zabrzmi znajomy tembr głosu Oblubieńca. Chwila przygniatającego umysł smutku, przeobrazi się w euforię szczęścia. Jedyne, co wydaje się najbardziej racjonalnym posunięciem, to uchwycenie się skraju szaty obłaskawiającego świat wiosną Chrystusa Filantropa.