Na zewnątrz przyroda
nasycona słońcem. Życie kwiatów i śpiew ptaków wdziera się poprzez wszystkie
zmysły w człowieka i nie pozostawia w obojętności wobec tego, co przestrzeń w
swojej uwodzącej symfonii piękna preferuje. W Ewangeliach Chrystus nigdy nie
mówił o pięknie, choć nieustannie wychodził naprzeciw niego i partycypował w
nim. Opisywał je tak intrygująco, iż plastyka Jego słów zawarta w
przypowieściach karmiła serca i prowokowała słuchaczy do twórczego dialogu. Milczące pąki
drzew pękają pod naporem życia i przyoblekają się w barwny kobierzec, którego
powabu nie sposób nie przeoczyć przy porannej wędrówce do miejsca pracy. Stoję
na skraju drogi i przyglądam się krajobrazowi pola usłanego serdecznym w
żółcieniach rzepakiem tak intensywnie podnoszącym amplitudę szczęścia. „Muzyczny
porządek”- twierdził przykładający ucho do ziemi św. Grzgorz z Nyssy. Tu
wszystko jest drżeniem i oczekiwaniem na dotknięcie niewidzialnej dłoni Boga.
Nie trzeba być poetą, czy biegłym w swej profesji artystą pędzla, aby zostać
uwiedzionym przez najdoskonalszą symfonię barw, dźwięków i form- wobec których świat
naszej dusznej cywilizacji, wydaje się czym naprawdę nudnym, przewidywalnym i terminalnym.
„Oaza okropności- śród nudów pustyni”(Ch. Baudelaire). Trzeba wyjść ze świata
ogłupionego nami, ku rzeczywistości w której odciśnięte są ślady spacerującego
Stwórcy, rozsiewającego nieprzerwanie nasiona życia. Pogrążony w tym żywiole zestrojonych
ze sobą pierwiastków, zaczynasz rozumieć, iż przez materię dokonuje się coś tak
niebywale teofanicznego; pod jej powierzchnią znajdują się uśpione źródła sacrum. „Co roku roślinność odnawia się,
a życie społeczne jak natura rozpoczyna nowy cykl. Wszystko, co istnieje musi
się odmłodzić. Trzeba powtarzać stworzenie świata”(R. Caillois). Myślisz sobie,
że świat w tak doskonałym szkicu, może otworzyć się jedynie na ostateczne
przeistoczenie i triumfalnie obłaskawiający wszystko uśmiech Boga. „Królestwo
Boże- mówił Fiodorow- jest dostępne dla ruchu molekuł i atomów we
wszechświecie, co sprawia, że zmartwychwstanie i przemienienie wszystkich jest
możliwe.” Mój synek stworzył w słoiku ustawionym na parapecie okna, mały-
zielony świat- dla gąsienicy, i w podekscytowaniu obserwuje kiedy przeobrazi
się ona w barwnego motyla. Dzieci widzą świat zgoła inaczej niż dorośli (my
wszystko kalkulujemy, kierując się zgubnym pragmatyzmem). „Zdumiewające jest to,
że te biedne dzieci widzą, jak wszystko się dzieje, i że wierzą, że jutro
lepiej będzie się działo”- pisał w Przedsionku
tajemnicy drugiej cnoty Péguy. Oczy przemienione światłem potrafią
dostrzec: czas odmierzany kiełkowaniem łodygi, pełen zwiewności podniebny taniec
ptaków, bzyczenie pszczół spracowanych wyrabianiem złotego nektaru, czy godowe
podchody zwierząt szukających połączenia w wielkim kręgu życia. W tym miejscu
wyobrażam sobie półślepego, chorego i naznaczonego stygmatami świętego Franciszka,
leżącego na ziemi i układającego w głowie strofy Pieśni słonecznej. Można być w sytuacji chrześcijańskiego Hioba- z
uwierającym ciało i duszę balastem cierpienia, a jednocześnie błogosławić świat
prostodusznymi słowami uwielbienia: „Pochwalony bądź, Panie z wszystkimi Twoimi
stworzeniami…” Bez tej tęsknoty za Edenem nasze życie byłoby miałkie, skazane
na malkontencką powierzchowność istnienia i pokusę egoistycznego myślenia tylko
o sobie. Kiedy na zewnątrz przyroda się budzi do istnienia, to ludzkie bóle
przechodzą w zapomnienie, a zło wygasa bezpowrotnie. Teokalia materii ! Z pod warstw zgliszcz wyłania się ukryta obecność
Raju. Rabin Jochanan ben Zakai przekazał swoim uczniom następujące pouczenie: „Jeśli
macie w ręku sadzonkę i mówią wam, że Mesjasz przyszedł i to koniec świata,
najpierw zasadźcie drzewo, a potem idźcie i przyjmijcie Mesjasza.”