Misterium
Oblicza w twórczości Jerzego Nowosielskiego to przedłożony
przeze mnie temat wykładu z okazji tzw. Nocy
Muzeów w Szczecinie. Już kilka razy podchodziłem do tego artysty i myśliciela,
naświetlając jego sylwetkę z rożnych perspektyw. Anioł i Nietoperz którego
dukt pędzla i szybowanie myśli, zrewolucjonizowało odczuwanie świata w jego
epifanicznej i estetycznej warstwie poznawczej. Fenomenologia jego malarstwa
dopiero teraz jest tak silnie intrygująca i inspirująca z całą transparencją
światów które się w nim przenikały, dając odprysk sile malarstwa – „świadomości
wzroku”- który przechodzi przez niewidzialne dotknięcie Boga i otchłań pustki. „Swymi
szyframi, znakami, symbolami, kolorami, formami i kształtami sztuka dostarcza
sensu życia, energii życiowej i radości życia. (…) Sztuka jako Sinnbild, który
pozwala poznać coś, co nas bezpośrednio dotyczy, co jest nieuchwytną, wielką
tajemnicą w nas i wokół nas, wśród zmysłowego świata nadzmysłowy sens wszelkiej
rzeczywistości”- właściwie diagnozował ten stan rzeczy Hans Küng. Dopiero upływ
czasu uświadamia jak niezwykle charyzmatycznym twórcą był człowiek potrafiący
przerzucać pomosty pomiędzy sztuką współczesną, a ikoną, wobec której wielu
przyjmowało postawę niezrozumienia, powierzchowności i intelektualnej obojętności.
Coś, co wydaje się zastygłe- anachroniczne i przekraczające zmieniające się mody
w sztuce- ostatecznie okazuje się, jakże dynamicznym impulsem zupełnie nowej
estetyki obrazu. „Uważam, że sztuka poza ikoną nie istnieje, sztuka plastyczna-
przekonywał Nowosielski- Że wszystko, co istnieje w sztuce plastycznej w
esencjonalny sposób odnosi się do ikony.” W tym tak ważnym dla chrześcijaństwa obiekcie
sztuki jaką jest ikona, łączy się w sposób harmonijny realizm i abstrakcję,
dając asumpt erupcji form świata już przeobrażonego, o którym z tak wielką
przenikliwością naucza w swojej pneumatologii i eschatologii prawosławie. „W
ikonie odnalazł zarówno harmonię, jak i szaleństwo. Odszukał w tym znaku prawdę
o sobie i swojej sztuce”(S. Rodziński). Jego pierwsze, dziecięce fascynacje
ikonografią cerkiewną i liturgią naznaczą całe życie artysty, otworzą na
rzeczywistość ludzkiego oblicza, którego pierwowzór znajduje się w tym
Chrystusowym Obliczu- ujętym w malarską kaligraficzność wiecznego Piękna. „Odsyłanie
przez dostrzeżoną widzialność ku niewidzialnej osobie wzywa do przechodzenia na
drugą stronę (niewidzialnego) zwierciadła i do wchodzenia, by tak rzec, w oczy
ikony- jeżeli oczy mają tę dziwną właściwość przekształcania w siebie nawzajem
widzialnego i niewidzialnego”(J.L. Marion). Oblicza wyłonione z mroku tego
świata, zapisane na sosnowych deskach akrylowymi farbami, stają się świadkami
Królestwa Bożego. „Znaczy to, że malarz obdarzony charyzmatem może zobaczyć i
namalować przyszłą nieśmiertelną i niezniszczalną egzystencję wszystkich bytów śmiertelnych
i zniszczalnych. Góra, miasto, kobieta, mężczyzna, a nawet garnki w kuchni-
pisał Przybylski- wszystkie te byty malarz widzi już po transfiguracji, w ich niepokalanej
chwale. Trudno się temu dziwić skoro w poniżonym i skatowanym ciele Chrystusa
Ukrzyżowanego widzi już świetliste i radosne ciało Chrystusa zmartwychwstałego.
Skoro dostąpił łaski odczucia najwyższej tajemnicy Boga-człowieka, może więc dotrzeć
do świętego rdzenia najnędzniejszych okruchów materii, do świętej istoty
atomów.”