wtorek, 30 maja 2023

 

Jednym z cudownych i poruszających oblicz prawosławia jest estetyka teologiczna ikony. Niekiedy ludzie wychowani w innym obszarze i rozpiętości geograficznej, wyrastający z innej kultury i religii, doświadczają natychmiastowego zdumienia, poprzez kontakt z materialnym nośnikiem łaski jaka jest Ikona. To pierwsze poruszenie jest intensywne i gwałtowne, poza natychmiastową próbą zracjonalizowania tego fenomenu. Myśl religijna, życie mistyczne, a nade wszystko ekspresja liturgii, odzwierciedlają w ikonografii drzemiące niczym gejzery - źródła poruszającego byty Piękna. Odbiór spraw najważniejszych dokonuje się za pomocą zmysłów, a następnie porusza serce w milczącym zatrzymaniu nad Obliczem. Sztuka stanowiąca część cerkiewnego depozytu, przypomina postronnym obserwatorom, iż „człowiek przeniknięty przez Ducha oddaje Mu poniekąd swoje własne oblicze. Na jego ludzkiej twarzy może zajaśnieć piękno samego Boga- pisał W. Hryniewicz- Piękno sięga w głąb człowieczeństwa, gdzie duch człowieka styka się z Duchem Boga.” W ikonie streszcza się wielowiekowa tradycja mozolnego poznawania i tęsknoty za Poznawanym i ciągle Nieodkrytym- a ostatecznie przyjmującym ludzkie rysy Chrystusie- Wcielonym Bogu o szeroko otwartych oczach. „Chcecie ujrzeć Boga ? Przecież On jest miłością !”- przekonywał św. Augustyn. Odnajduje najdoskonalszą i pozbawioną skazy twarz Piękna. Powraca do mnie poetycka medytacja Turczyńskiego: „Twarz Chrystusa wyłania się ze światła inokopu i sama jest Światłem… Twarz wysmukła i pełna życzliwości. W oczach nie ma cienia gniewu, nawet surowości, jest tylko jakiś nie do wysłowienia smutek, który można wszak rozumieć jako zachętę do zwierzeń, spowiedzi, do może nawet rozmowy. Syn Boży i brat wszystkich ludzi… Drobne płatki warg zawsze gotowe rozchylić się przed słowami wybaczenia i modlitwy.” Ikona zatrzymuje na sobie odczucie przejrzystości, światła i miłosnego przynaglenia. „Kolor malarstwa pociąga mnie ku kontemplacji i jak łąka osładza wzrok, niedostrzegalnie wlewając w duszę chwałę Bożą”- pobrzmiewa tu z horyzontu historii mądrość św. Jana z Damaszku. Czystość barw i splot linii za pomocą których można wykreślić świat wolny od prymatu cielesności i rozkładu materii. Wczoraj w krótkim wykładzie poświęconym tradycji malarstwa ikonowego, przekonywałem młodych ludzi o ciągle niegasnącym zainteresowaniu światem ikony w który wchodzi człowiek głodny duchowości, a niosący na sobie balast przytłaczającej i dusznej egzystencji. „W epoce współczesnej tylko sztuka nie zaprzestała poszukiwań innej sfery świadomości – być może świadomości rajskiej. Jednak z braku sakramentalnego zakorzenienia ześlizgnęła się na poziom pustej rozrywki, gdzie została pochłonięta przez udrękę, szaleństwo i instynkt samobójczy”(O. Clement). Jakże terapeutyczną okazuje się ta „boska sztuka,” uzupełniając w ludziach deficyty wiary- skrzętnie chowanej na obrzeżach świata.  To prowadzi do głębszej świadomości wyrażonej patrystyczną mądrością: „Człowiek jest ludzkim obliczem Boga.”