sobota, 3 czerwca 2023

 

Nie można zbyt długo przebywać w jednym miejscu. Bowiem jak pisał Kavafis „miasto dostrzeże cię z tyłu.” Wałęsać się w przyzwyczajeniu codzienności i oddychać powietrzem zadyszanego polis, ignorując wewnętrzne przynaglenie do wyruszenia na jakiś czas w drogę. „Od pierwszych pięknych dni zaczynamy się dusić w tych kamiennych trumnach, jakimi są wielkie miasta.” Człowiek potrzebuje oderwania- ucieczek w miejsca nieznane, zaskakujące, pozbawione prasowego zachwytu turysty i zgiełku ciekawskich – nastawionych jedynie na konsumowanie przelotnych wrażeń i szeleszczących kart opadających bezwiednie na wysuwane terminale z płatnością. „Wędrówką jedną życie jest człowieka”(E. Stachura). Przed wakacjami nie przeglądam uparcie przewodników, czy promocyjnych ofert biur podróży, podsycających leniwą wegetację w luksusowych hotelach, czy „bajkowych” kurortach, wznoszonych dla uatrakcyjnienia na wyraz pretensjonalnego życia bogaczy. Sukcesywnie usuwam z poczty spam i nie tracę czasu na promocyjne wabiki biur podróży. Ekosystem przepychu niech zostanie dla złaknionych zauważenia i dopieszczenia. Prości i zwyczajni ludzie kalkulują inaczej, postrzegają zgoła odwrotnie i nieceremonialnie, wyglądają przez okno pragnień i potrzeb inaczej. Spoglądają w głębie portfela i z figlarnym uśmiechem wybierają niestandardowe formy odpoczynku. Nie planują i nie rachują zysków oraz możliwie zaskakujących strat. Wyruszają w podmuchu chwili, obłaskawieni promieniami słońca lub strugą deszczu kształtującymi krajobrazy wnętrza. Podążać przed siebie drogą której mapy nie wykreślają, a nawigacje się plączą w chaosie niemożliwości określenia docelowego miejsca. Zawiera się w tym akcie radość biblijnego pielgrzyma, zdanego na kaprysy czasu, pogody i podszeptów Boga – milcząco wytyczającego zapętlony szlak przygody. Dźwięczy mi w głowie pełne poetyckiego żaru, pouczenie Herberta: „Jeżeli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa. Wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku. Żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi i abyś całą skórą zmierzył się ze światem.” W czasach gdy wszystko jest podsycone reklamą i nudną rekomendacją ciągle młócących słowa ust, wyjście w drogę z plecakiem spakowanym pośpiesznie, staje się jedną najcudowniejszych euforii istoty prawdziwie wolnej. Mieć odwagę pozostawienia telefonu i komputera na dnie szczelnie zbitej szuflady z której nie wyłoni się żaden dźwięk, czy nachalne przynaglenie do sprawdzenia, czy świat jest ciągle na swoim miejscu i wykrzykuje swój ogłupiały bunt przeciwko Stwórcy. „Dramatyczna walka z produktami własnego geniuszu”(G. Friedmann). Mieć odwagę narazić się na zagubienie. Przerwać fabrykowanie świata. Pozostawić na chwilę przestrzeń rzeczy i przekonanie, że bez nich nie można już żyć. Wyzwolić się z presji nieustannego komunikowania się z innymi, tej natychmiastowości odebrania i odesłania wiadomości.  Myślę, że wielu chętnie utożsami się z tak radośnie i odważnie artykułowanymi marzeniami: O ciszy lasu kołysanego przytuleniami wiatru. Schowanych na peryferiach szlaków wzniesieniach, po których to urwistych zboczach i kamiennym podłożu, stąpa człowiek zagubionego w świecie rzeczy Raju. Poczuć na twarzy bryzę powietrza której nie przeszywają kłęby spalin i hałas samochodów usadowionych w wielokilometrowych korkach. Zanurzyć się w rzece, niczym Chrystus w wodach Jordanu lub jogini szukający oczyszczenia w Gangesie. Człowiek szuka miejsc w których może śpiewać z ptakami ich odwieczną pieśń uwielbienia, tulić się do ziemi i przykrywać piaskiem, którym na pustyni Beduini myją twarz i dłonie. Uciec od przestrzeni w których człowiek się psuje- degraduje duchowo- poprzez nieustaną presję dopasowywania się do świata w którym wolność popycha ludzi do duchowej śmierci. „W czasach kiedy wszystko ulega zatracie, wszystko również jest do odzyskania”- pisała S. Weil. Bycie w drodze przywraca równowagę, pozwala z dystansem spojrzeć na sprawy trudne o które ludzie roztrzaskują się jak statki o rafy w czasie sztormowej nocy. „Kiedy doświadczenie Boga jest żywe, człowiek delektuje się tym spotkaniem; jeśli Bóg wydaje się nieobecny, człowiek szuka znaków i śladów, aby go odnaleźć”(M.M. Davy). Pątnik z Opowieści pielgrzyma zapytany, dokąd idzie, odpowiada bez namysłu: do Nieba. Ziemska droga staje się metaforą tej niebiańskiej, po której następuje wyjaśnienie wszystkiego i blask  prawdy. Odpoczynek w Nim !