Nieme
malowidła na ścianie potrafią mówić- słyszymy w homilii św.
Grzegorza z Nyssy. Cimabue jeden z najwybitniejszych artystów włoskiego
średniowiecza w jednym z segmentów mozaikowej dekoracji kopuły Baptysterium we Florencji, przedstawił
żywot świętego Jana Chrzciciela- Poprzednika Pańskiego. Mozaika w której możemy
dostrzec splot przenikających z Konstantynopola wpływów sztuki bizantyjskiej
oraz ducha średniowiecznego Zachodu, promieniującego z północy, świadczą o
oryginalności włoskiego malarstwa i jego wyrafinowanej estetyki. Ten jakże
fascynujący malarsko cykl, rozpoczyna scena narodzin i nadania imienia Prorokowi,
które kreśli na pergaminie dłoń podeszłego już w latach Zachariasza. „Bóg
niczego nie czyni zupełnie sam”(św. Makary). To Bóg przez zatopionego w niemocy
słów ojca, wyznacza mu imię i przeznacza do określonego zadania- staje się
zwornikiem nowej mesjańskiej historii i nowym Eliaszem. „Tamten został
uniesiony do nieba, ten zaś był poprzednikiem Pańskim i umarł przed Nim, aby
zstąpiwszy do otchłani przepowiedzieć tam Jego przyjście”- powie Orygenes. Mamy
tu również reminiscencję starotestamentalnych wezwań: „Oto kładę moje słowa w
twoje usta”(Jr 1,9) Poruszony tchnieniem Ducha Świętego, Zachariasz zapowiada
misję własnego syna w następujących słowach: „A i ty, dziecię, prorokiem
Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem torując Mu drogi; Jego
ludowi dasz poznać zbawienie.” Jan Chrzciciel- homo viator- jest wyjątkową
postacią na styku Starego i Nowego Testamentu. „Zwiastun Słońca”- opisze go
poetycko język teologicznej ekspresji. Przyjaciel i piewca Słońca zstępującego
„z wysoka, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają.” Liturgia
nazywa Jana „jasną gwiazdą zaranną,” której wzejście zapowiada jutrzenkę Świtu.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że w liturgii Kościoła przypadają dwa ważne
obchody tego Świętego- narodzenie i męczeńska śmierć. Narodzeniu Jana, podobnie
jak narodzeniu Chrystusa, towarzyszy wiele cudownych znaków. Jego cudowne
poczęcie zostaje oznajmione przez Anioła Maryi, jako znak, że „dla Boga nie ma
nic niemożliwego.” Aura tajemniczości spowijająca chłopca który stanie się
„głosem wołającym na pustyni” i „największym z ludzi”- usłyszymy w podniosłej
pochwale Mistrza z Nazaretu. „Anioł Pustyni” w wielbłądziej skórze i
trzepoczącymi skrzydłami jak pokazuje go wymownie ikonografia ruska, którego
słowa będą cierpkie i przemieniające na wskroś ludzkie dusze. Prorok który
„zapowiada nadejście Chrystusa, czerpie rzeczną wodę w dłonie, by dać
zakosztować przedsmaku nieopisanej świeżości, ulewy szarańczej miłości”(Ch.
Bobin). Rzucił on z wielką łatwością wyzwanie naturze, czyniąc ją otwartą na
przemianę- metanoia. Archetyp
doskonałej męskości i ideał anachorety pod którego stopami pustynia rozkwitnie
nawróconymi dla Królestwa Bożego duszami- na powrót zwróconymi Bogu. „Niech się
oddalą od świata ludzi nieprawych i udadzą na pustynię, by tam prostować Jego
ścieżki”- mówi Reguła wspólnoty esseńskiej z Qumran. Asceta wyrywających ludzi
z idolatrii samych siebie. Ikona pełna światła i natchnionej samotności. Niekwestionowany
autorytet moralny i opatrznościowy burzyciel sumień. Zwycięzca zła i głos
przejmującej dogłębnie prawdy. W jednym z troparionów święta słyszymy:
„Ponieważ walczyłeś odważnie za prawdę, tobie dane było obwieszczanie z
radością tym, którzy stali nad przepaścią, że oto pojawił się w ciele ludzkim
Bóg, który usunie grzechy tego świata.” Ludzką historię pełną pokus, upadków,
zwątpień, tragicznej bezradności i ucieczki- Asceta pustyni czyni miejscem
przeobrażonym; przestrzenią napełnioną Bogiem. Człowiek o spojrzeniu tak
przeszywającym i transparentnym, że nic się nie ukryje przed Jego wzrokiem. Piewca
świata stworzonego dla wolnych, dla silnych duchem. „Zbawienie świata jest
wyparciem zła w sferę niebytu, umocnieniem świata prawdziwego i zniszczeniem
świata fałszywego. Zafałszowany, złudny świat jest złem i niebytem; on nie
powinien być broniony, jest godzien tylko ognia”- pisał M. Bierdiajew. Buntownik
i niestrudzony orędownik tych, dla których droga duchowego ocalenia wydaje się
mglista i pozbawiona nadziei. Heros wiary- zapalający ogniem świat i
zatwardziałe ludzkie serca. Orędownik wielkiego wstawiennictwa który w
towarzystwie Maryi – Deesis- będzie
przedstawiał Zbawicielowi modlitewne westchnienia chrześcijańskiego ludu. Służebnica
i Przyjaciel stają w blasku i radości triumfującego odwiecznie Pana. Pragnienie
miłości Chrystusowej zwyciężyło w nim do końca. Męczennik, którego ścięta na
misie głowa, stanie się emblematem heroiczności cnót i nieugiętej postawy wobec
zła. Jan naraził się Herodowi, wypominając mu jego nieprawe małżeństwo z
Herodiadą; w następstwie obietnicy danej przez króla Salome, córce Herodiady,
został ścięty w twierdzy Macheront. „Prawda zrodziła nienawiść… Odpowiedzieli
mu złem za dobro. Zasiał pszenicę, ale zebrał ciernie”(św. Augustyn). Jego grób był czczony w Sebeste, czyli w
Samarii. Ojcowie Kościoła często podkreślali, że dzień narodzin Jana
Chrzciciela należy do uroczystego święta- magnus
dies, które promieniuje dla dzieci wiary obfitością łask. Wspomnienie
świętego Jana przypada na okres przesilenia letniego. Zachowało się wiele
pięknych i mających swój średniowieczy rodowód tradycji związanych z tym
świętym. Takim przykładem zachowanej po dziś dzień obrzędowości jest tradycja
błogosławienia wody- jezior i rzek. Innym zwyczajem jest rytuał zapalania
ognisk- tzw. Ognie świętojańskie (sobótki)
rozniecane w dzień poprzedzający uroczystość świętego Jana. Niegdyś młodzieńcy
chcąc popisać się przed urodziwymi dziewczętami, przeskakiwali ogniska, dając
asumpt całonocnej zabawie. Było w tym również coś na wskroś inicjacyjnego. Ogień
miał również charakter oczyszczający od złych demonów- egzorcyzmujący
otaczający człowieka świat. Kończę słowami zapisanymi w Sakramentarzu z Werony:
„Boże, daj sercom naszym postępować w prostocie dróg Twoich, której uczył św.
Jan Chrzciciel, głos wołający.”