środa, 21 czerwca 2023

 

Za kilka dni rozpoczną się wakacje. Ostatnie dni naznaczone rozwleczonym czasem, czekającym na świeżość wyprażonych w słońcu przygód. Doskwiera mi nieśmiałość przed klawiaturą komputera i paraliżująca świadomość opóźnionych spotkań w pożółkłym kalendarzu. Po mozolnie wykonywanej pracy, przychodzi moment na poszukiwanie nowych miejsc, zakamarków globu i ludzi z którymi można nawiązać nowe i regenerujące serce przyjaźnie. „Czasami jesteśmy zaskoczeni odkryciem siebie w innych”(J. Green). Stąpasz po ziemi i nie musisz skrupulatnie odmierzać czasu na drogę, której punkt do celowy przesuwa się w miarę intensywności przeżyć i wydarzeń, które tka niewidzialny Towarzysz podróży. „Najistotniejszym darem dla człowieka jest droga, którą idzie, aby dość do świata”- kreślił słowami Exupéry w Twierdzy. Zatapiasz się w przestrzeń kamienistych ścieżek, szeleszczących lasów, tętniących wód, naprężonych gór i śladów naszej cywilizacji szukającej potwierdzenia w racjonalności ujarzmiania materii i co paradoksalne, przeciwstawnia się jej. „Ludzie epoki przedcywilizacyjnej każdemu fragmentowi natury nadawali tak głęboki sens, iż naturalne stawało się ponadnaturalnym- pisał Z. Żakiewicz- Przyroda była wielką księgą mówiącą o nieskończonej i nieograniczonej naturze Bóstwa. Wszystko stawało się mitem, tajemnicą. Wszystko było groźbą, chroniono więc rzeczywistość natury pieczęcią tabu, ażeby to co, co dziś uważamy za zbędne, nie przemówiło tym jednym głosem, którym przemawia Nieznane i Nieskończone.” Brakuje nam dzisiaj śmiałości i prostoduszności człowieka odległego nam w czasie, aby pochwycić to, co nieuchwytne- ów ślad wiecznie trwałego piękna. „Czy piękno może pozostać w ukryciu- pytam za H. Corbinem- Bo wszystko, co nazywa się pięknem, charakteryzuje się tendencją do ukazywania się innym.” Noszę w swojej pamięci tak intensywne odczucia natury. Młodzieńcze klisze odkurzane w momentach zwątpień i pokusy pójścia na skróty. Jest w nich szlachetność odczuć, transpozycja symboli naznaczająca dziewiczością krajobrazy duszy. Przeźroczysty woal mgły nad polami, gdzie skoro świt spacerowałem, aby nic nie utracić z kolejnej symfonii stworzenia; wielkiego pocałunku Boga, wobec wybudzonego z objęć śmierci świata. Kropelki rosy spadające na twarz i dłonie ozłocenie światłem którego błogosławieństwa może doświadczyć człowiek natychmiastowego poderwania z posłania i czujności. „Ziarna Królestwa Niebieskiego”- jak miał w zwyczaju mówić święty Franciszek pochylony nad kwiatami lub stojący na palcach- złakniony świętości ptaka wzbijającego się ku słońcu. Wyostrzone spojrzenie i wyobraźnia tak pojemna, iż pozwala się uchwycić tęsknoty za tym, co niejasne, niewyraźne, niewytłumaczalne, w pełni obezwładniające zmysły. Zdumienie to przywilej ludzi o czystych sercach i niezmąconych umysłach. „Żadna filozofia na świecie nie zbliża się nawet do jednej stokrotki, jednej jeżyny, jednego kamyka rozmawiającego jak ogolony mnich twarzą w twarz ze słońcem i śmiejąc się, śmiejąc się, śmiejąc się…”(Ch. Bobin). Świat ma tak wiele nam do zakomunikowania, a nade wszystko opowiada o wielkim tchnieniu Boga. „Ciało świata ma stać się w człowieku, pod palącą pieczęcią Bożego obrazu, prawdziwym obliczem, czystą różnicą w przejrzystości, czyli ikoną- pisał O. Clement- W Obliczu Chrystusa i świętych następuje przejście od symbolu do rzeczywistości. Świat zapłonie od świętego Oblicza, od konstelacji przemienionych twarzy.”