Jeden
z tłumu odpowiedział Mu: «Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna,
który ma ducha niemego. Ten, gdziekolwiek go pochwyci, rzuca nim, a on wtedy
się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje… Na widok Jezusa duch zaraz począł miotać
chłopcem, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach. Jezus zapytał ojca: «Od jak dawna to mu się
zdarza?» Ten zaś odrzekł: «Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę,
żeby go zgubić. Lecz jeśli coś możesz, zlituj się nad nami i pomóż nam» …
(Mk 9,14-29).
Jakże trudno w zgiełku ekscentrycznego
świata i psychologicznym racjonalizacjom rozmaitych zjawisk, przebić się z
prawdą o duchowych zniewoleniach które mają bezpośredni wpływ na zdrowie i
życie człowieka. „Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę”(Kol 2,8). Wielu
ludzi wypiera prawdę o istnieniu rzeczywistości demonicznej, mającej realny
wpływ na życie najbliższego im otoczenia. Egzorcyzmy kojarzą się ze średniowiecznymi
zabobonami którymi kościół się posługiwał, aby utrzymywać ludzi w strachu,
dyscyplinie i karności przed popełnianiem zła. Tak zbudowana opinia przyczyniła
się do porzucenia terapeutycznych rytów, na rzecz poszukiwania innych,
alternatywnych i niekiedy wadliwych dróg uzdrowienia. „Ten świat- mówił św.
Izaak Syryjczyk- nie jest światem Bożym, lecz złudzeniem ludzi, i powszechnie
obejmuje oraz wyraża różne popędy, które nazywają się namiętnościami.” Za tymi
pęknięciami, stoją ciche podszepty tego, o którym się mówi, iż nie istnieje. „Gdyby
oni mogli wszyscy zobaczyć siebie takimi, jakimi naprawdę są”- rozmyślał o
utraconym pięknie w człowieku Merton. Cywilizacja w której ludzi przestają się modlić,
staje się łatwą przestrzenią do zamieszkania dla obecności wypartej, wyśmianej,
przerysowanej na sposób satyryczny. Ateizm wraz z obojętnością na sprawy
religii i proklamacją śmierci Boga, zignorował te inferalne przestrzenie i
przysłonił je wydumanymi wyjaśnieniami pseudonaukowymi. „Zło klei się do bytu
jak pasożyt, wysysa go i pożera”- pisał P. Evdokimov. Chrystus w Ewangelii
wiele razy konfrontował się ze złym duchem i wychodził naprzeciw cierpienia
tych, których najbliżsi w swojej bezradności do Niego przyprowadzali.
Zatrzymuje się na kamienistej drodze Galilei, spogląda w oczy, wyciąga dłoń i
stwarza na nowo. Otwiera byt na tajemnicę miłości ! W każdym z tych
ubezwłasnowolnionych istnieje zatarty wizerunek- ikona Boga. „Syn Człowieczy
przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”(łk 19,10). Miłość ta jest wielką mocą
Królestwa Niebieskiego. Egzorcyzmował nie tylko samych opętanych, ale uzdrawiał
świadomość tych, którzy z powątpiewaniem przyglądali się obrzędom uwolnienia. W
Chrystusie Bóg wychodzi do swojego kruchego stworzenia. Podnosi go, dotyka,
uzdrawia z niewoli i przywraca na powrót harmonię. W powieści Biedaczyna z Asyżu Kazantzakis wkłada w
usta św. Franciszka jakże głęboko wyrażoną nadzieję: „Bóg trzyma w ręku gąbkę,
którą zmazuje winy. Nie miecz, ani wagę…Gąbkę ! Gdyby mi przyszło malować obraz
Pana, przedstawiłbym Go z gąbką w ręku. Wszystkie grzechy będą zmazane, bracie Leonie,
wszyscy grzesznicy będą zbawieni.” Mam przed oczami obraz prawosławnego kapłana
wchodzącego do meczetu z krzyżem i uzdrawiającego człowieka nad którym muezini
nie mieli władzy i byli zatrwożeni zaistniałą sytuacją. Imię Chrystusa miało
tak potężną moc, iż pokonało przeciwnika ! „Modlitwa Jezusowa” staje się
doskonałym i najprostszym do wyartykułowania ustami egzorcyzmem. Wzywanie
imienia Jezus, jest metodą do przemieniania świata; otwierania go na dar
miłosierdzia. Promieniuje ono zbawczą siłą i sprasza obecność Tego, na którego
słowo świat przebudza się w milczącym zmartwychwstaniu. Dlatego Pan powiedział
starcowi Sylwanowi: „Umieść twego ducha w piekle i nie trać nadziei.”