środa, 28 czerwca 2023

 

Dla belfrów i ich uczniów rozpoczął się czas długo wypatrywanych wakacji. Nie ma tu miejsca na marnotrawienie chwil, lecz przygoda do której przynaglają osnute uprzednio w marzeniach miejsca. Wyjść z rozgardiaszu męczącej codzienności. Z tych impertynenckich schematów myślenia i działania. Przy nieustannym rachowaniu wszystkiego, wschodzi we mnie myśl Sofoklesa: „Świat jest pełen cudów, ale nie masz cudu nad człowieka.” Porzucić siebie, aby w pielgrzymce odnaleźć siebie ! „Egzystencja ludzka i wolność są od początki nierozłączne”- tak uważał Fromm. Istnieje tyle szlaków które jeszcze nie zostały przebyte, przestrzeni za których to grzbietem skrywają się tajemnice porośnięte historią i naznaczone obecnością ludzi, których usta napełnione są barwnymi opowieściami. Wędrowiec zawsze jest ciekawy świata. Poruszony kolejnym zakrętem skrywającym splecione drogi na których widnieją odbite ślady stóp- tych innych- będących również w drodze i drogą. To wszystko łączy jakaś wspólna nić, inteligencja życia i mistyka oczu, podekscytowana powabami czasu wschodzącego wraz ze słońcem u brzasku nowego dnia. Nasze zmysły są stworzone do tego oglądu, ponieważ to jedynie przedsmak tego, czym wieczność nas oczaruje. „Ziemia posyła nam tyle światła, że możemy przy jej blasku odbywać podróż bez przerwy”- czytam u Żuławskiego. Nie trzeba być poetą lub malarzem, aby budzić się wraz z ciałami niebieskimi i unosić się ku przestworzom jak ptaki obłaskawione promieniami i muśnięciami przychylnych wiatrów. „Jak przejmujący jest widok pustyni porytej kawernami wygasłych wulkanów, z cienkimi łańcuszkami ludzkich śladów, które przyszły z nieba i do nieba mają powrócić, a które, być może, przetrwają naszą ziemską cywilizację.” Człowiek jest pełen cieni i potrzebuje tych poruszeń, pozwalających się najpełniej przekładać na język wiary. Chrześcijan przenika „radość z obietnicy życia wiecznego i radości tego życia, jej lekkości, jej uroku”(W. Rozanow).  Zdumienie to dziecięca umiejętność odkrywania obecności Boga. Znajdowania Go poza opasłymi dziełami mędrców, za łodygą kwiatów i w kroplach spulchniającego ziemię deszczu (łzach aniołów dających o sobie znać). Spacer pomiędzy tym, co ożywione i pobłogosławione w pierwszym dniu tchnienia, wydaje się najwspanialszym z traktatów które ciągle się piszą i wydaje się, że ich ukończenie nastąpi wraz z apokaliptycznym zerwaniem pieczęci. Droga leczy dusze ze zwątpień i kaprysów zbuntowanego przeciwko innym człowieczeństwa. W samotności kosmicznej, zaczynasz głębiej zasysać powietrze i dostrzegać sprawy zgoła inaczej, niż w pieleszach własnego domu. Dusza słowiańska nie potrafi żyć, bez wymiaru nieskończoności- zawsze jest zbliżaniem się do granicy dwóch naprzeciw siebie wyrosłych światów. Aby zrobić coś sensownego, poza natrętnym gnieceniem telefonu w dłoni i gapieniem się w ekran komputera, to położyć się na ziemi i wlepić oczy w niebo. W tej pieszczotliwym nic nierobieniu zawiera się kwintesencja istnienia w istnieniu- poetyka wieczności ! Nasze życie składa się z niepowtarzalnych chwil, których wartości nie można wyliczyć, zmierzyć, oszacować… Obrzeża stawania się. Nagłe olśnienie dane jest tym, których umysł stał się wolny od balastu konieczności, a przeniknięty głębią wyobraźni muśniętej palcem Boga. Ustawić się plecami do miasta na przydrożnym kamieniu na którym patriarcha Jakub zasnął przygnieciony gwałtownym przynagleniem Miłości.