Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie
Mnie». Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między sobą: «Cóż to znaczy, co
nam mówi: „Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie
Mnie”; oraz: „Idę do Ojca”?» Mówili więc: «Cóż znaczy ta chwila, o której mówi?
Nie rozumiemy tego, co powiada»… (J 16, 16-30).
Ekspedientka
w osiedlowym sklepiku na czas kawowej przerwy wywiesza na drzwiach informację: „Za
chwilę wrócę.” Jej praktyka jest przewidywalna i schematyczna, stąd każdy z zaopatrujących się klientów wie, że zakomunikowana
przez nią chwila, będzie trwała mniej więcej dwadzieścia minut. „Chwila” w
ustach Chrystusa ma jakże ukryty sens i nie można jej zmieścić w rozpiętości
czasu który skrupulatnie moniturujemy na tarczy zegarka. „Mierząc i obliczając
czas, mamy na myśli czas znany nam w postaci kolejnego następowania po sobie Teraz”(M.
Heidegger). Bardzo enigmatyczne zdają się słowa Chrystusa. Chwila w której
uczniowie będą dostrzegać Pana, a zarazem chwila, gdzie będzie całkowicie
nieuchwytny dla ich cielesnych oczu, a jednak ciągle obecny. Jak rozumieć ową
chwilę ? Czy można wytyczyć jakieś granice poznawalności lub jej braku ?
Człowiek wierzący z łatwością uchwyci transcendentny sens egzystowania
Zmartwychwstałego Pana. „Aby coś się skończyło, coś innego musi się zacząć – a
początków nie da się zobaczyć”(Ch. Bobin). Dla ludzi poszukujących,
sceptycznych, wątpiących lub niewierzących, takie zjawiska „uobecniania i
znikania,” będą irracjonalnymi i trudnymi do zrozumienia fenomenami. „Bóg może
być nieobecny tam, gdzie chcą Go zobaczyć i może być obecny tam, gdzie nie chcą
Go postrzec”- pisał M. Bierdiajew. Teologia jest trudną dziedziną rozumu
wadzącego się z przesłankami serca, łatwo można ją przyrównać do wspinaczki
wysokogórskiej. Wspinanie jest wyczerpującym procesem dochodzenia do uchwycenia
prawdy- czasami tak obarczonym różnymi determinantami- że można zaniechać
dalszej drogi ku górze. Przebijanie się przez długi gąszcz zawiłości, w pewnym
momencie zostaje oświecony światłem. Wskazówki nie są wyczerpujące, ale
pozwalają na krocznie dalej. Życie Jezusa posiada pewien bardzo istotny aspekt:
jest zapoczątkowaniem przyszłości, która jest wydarzeniem meta- racjonalnym,
przekraczającym wszystkie możliwe standardy poznawcze. Jak pisał o. Sergiusz
Bułgakow „W chrześcijaństwie powinno się przywiązywać taką samą wagę zarówno do
tego, że Chrystus wcielił się, ukazując się na ziemi i przebywając wśród ludzi,
cierpiał i zmartwychwstał, jak i do tego, że wzniósłszy się do nieba, znowu
odsunął się od świata, znowu, chociaż nie w dotychczasowym sensie, stał się
wobec niego transcendentny, przebywa na niebiosach, „siedząc po prawicy Boga”.
Dlatego właśnie czekamy na drugie chwalebne przyjście Chrystusa, które będzie
katastroficznym przełomem w życiu świata, końcem obecnego eonu”. Z drugiej
strony, obok nadziei powtórnego przyjścia Pana, uobecnia się ciągle Jego
obecność w Kościele- prawdziwa- szczególnie na sposób sakramentalny i
liturgiczny. Celebracja liturgii powoduje „szczelinę” w czasoprzestrzeni,
dotykając niejako na sposób cielesny świata Boga. Anamneza jest nieustannym i
świeżym przeżywaniem przymierza z Bogiem. Gdy wspominamy przeszłość,
urzeczywistniamy ją w zbawczym drganiu okruchów czasu. Wchodzimy w Jego czas, a
przez to nasza indywidualna historia staje się święta, ponieważ jest naznaczona
obecnością Pana- Przyjaciela ludzi. „Czas między wniebowstąpieniem i powrotem
Chrystusa należy do Kościoła, który jest na ziemi ikoną Królestwa Bożego”(H.
Paprocki). Jedyne, co nam pozostaje, to oczekiwać chwili, wchodzić w nią i
pozwolić bezwarunkowo się jej zagarnąć. Po niej śmiertelność stanie
się nieśmiertelnością; poznanie stanie się objawieniem; dręczące pytania i
wątpliwości, uzyskają wyraźne odpowiedzi; tęsknota przemieni się w miłosne
obdarowanie, a wieczność wypełni chwilę.