czwartek, 16 listopada 2023

 

A wy miejcie się na baczności. Wydawać was będą sądom i w synagogach będą was chłostać. Nawet przed namiestnikami i królami stawać będziecie z mego powodu, na świadectwo dla nich. Lecz najpierw musi być głoszona Ewangelia wszystkim narodom (Mk 13,9-10).

Powody, dla których nie powinno się narzekać na otaczającą mnie rzeczywistość jest wiele, pomimo tak uświadomionej wrażliwości, pozwolę sobie na kilka szorstkich uwag. Jestem wolny od osądu i nienawiści i nie szukam wrogów, lecz jedynie spoglądam na wszystko przez soczewkę człowieka wiary. Ludzie to istoty paradoksalne, marionetkowe i groteskowe. Na naszym polskim poletku politycznym toczy się istotnie konflikt i nie pozostaje to bez wpływu na ludzkie relacje i codzienność, która wraz z pojawieniem się nowych twarzy w parlamencie, miała dokonać pewnego rodzaju risorgimento. Odnowy nie będzie, jedynie rewolucja i chaos. Wyizolowanie i jakaś forma podporządkowania swoim pragnieniom i interesom. Każdy każdego będzie rozliczał za wszystko, a istotne sprawy ludzi pozostaną na marginesie, przykryte politycznymi awanturami i pazernym dzieleniem łupów. Potężne pieniądze za które będzie można kupić rząd dusz, mogą jedynie odebrać wolność i zniszczyć głębiny serca. Demaskowanie iluzji wymaga odwagi ! Mogę być uważany za fałszywego proroka lub chwilowego mizantropa, ale nic nie zmieni się na lepsze, a być może będzie jeszcze gorzej – co niebawem duża część społeczeństwa odczuje na własnej skórze, a nade wszystko w jakości życia i szczupłości portfeli. Budowanie na piasku zawsze kończy katastrofą, a wszelkie mrzonki o dobrobycie, stają się jedynie pustymi i nic nieznaczącymi hasłami za którymi to, stoi tani populizm i pokusa manipulacji mas. Liberalny kurs władzy, sprowadzi nas ponownie do roli europejskich niewolników na poletku obcych wpływów i zakulisowych interesów, redukujących naszą Ojczyznę do niemieckiego landu – pracującego w pocie czoła na sukces obcych sił. Nowa rasa „demokratów i kapitalistów” - sowicie opłacanych akolitów, dopilnuje tego procesu erozji i z uśmiechem na twarzy sprzeda rodowe srebra za przysłowiowe trzydzieści srebrników. Obecność ludzi tak silnie związana z systemem komunistycznym lub przynajmniej jego odpryskami w nowoczesnym kostiumie, piętrzy poczucie niepokoju i nie wieści świetlanej przyszłości. Bruksela zaciera ręce, ponieważ nikt już nie będzie stawiał oporu wobec liberalnej strategii i uwłaczających rozumowi i moralności ideologii, wywracających rzeczywistość do góry nogami. Każda głupota zostanie przyklaśnięta gremialnie i będzie wprowadzana tak, aby przeformatować myślenie i zburzyć wszystko to, co stanowi opór i wyrasta z ludzkiego ducha i sumienia. Najbardziej odczują to wierzący, wygnani na peryferia wraz ze swoim Bogiem na którego zamyka się oczy i próbuje uczynić reliktem urojonej historii podszytej lękiem rzekomo „sfrustrowanych niewolników.” Miał rację Clément pisząc: „Istnieje historia Boga. Wykluczony ze swego stworzenia przez zwątpienie i kłamstwo Adama, którym jesteśmy my wszyscy, On czekał, aby na nowo sakramentalnie stworzyć świat…”  Jaką trzeba kierować się przenikliwością intelektu i serca, aby zrozumieć zapętlone w czasie jutro. „Jesteśmy przecież wykonawcami testamentu ludzi, którzy byli przed nami – pisał Herbert – i jeśli go nie zrealizujemy, to będzie prawdziwa, bo moralna klęska.” Diagnozowanie przyszłości przyprawia o zawrót głowy i wskrzesza dalekosiężny pesymizm. Osobiście próbuję z odprysków codzienności składać możliwie przewidywalny scenariusz w którym chrześcijanin będzie musiał przyjąć taką, a nie inną postawę wobec buzującej rzeczywistości i wyskakującej z niej możliwych zagrożeń. Przeżywam teraz pytania o które rozbijam się za każdym razem, kiedy przychodzi mi tłumaczyć zawiłości świata i zapętlone dylematy ludzkich wyborów. Dobór słów – wydaje się nie adekwatny, ociężały wobec narastającego w świecie relatywizmu i zła. Fałszywi mesjasze, ogniska wojen, polityczne rozdarcia i społeczne niepokoje, przyprawiają o zawrót głowy i piętrzą niepewność do której przyznaje się coraz więcej ludzi. Spero, ut intelligam (mam nadzieję, abym zrozumiał) harmonijnie współbrzmi z amo, ut intelligam. Być może jedynie miłość, pozwala zrozumieć ukryte sensy, zawiłe ludzkie drogi, odarte z mądrości wybory, prowadzące na manowce akty w których porzucenie wolności- staje się pułapką bez wyjścia. Jestem realistą którego duszę nawadnia mądrość Ewangelii i doświadczenie pokoleń proklamujących autorytet Boga nad zmurszałą i obłąkaną samowolą ludzi, stawiających nieświadomie krok ku dolinom absurdu i krajobrazom piekła. Jakże silne wydają się kontrasty pomiędzy ciemnością i jasnością, nie pozwalając na pozycję rozkroku, czy prostego kompromisu. W świecie rozmytych wartości i podkopanych autorytetów, wszystko staje się regresem, pustką i jałową pustynią, odraczającą zbawienie na kiedy indziej. Adwent jest czasem przebudzenia – świtu – z którego wyłania się Ten, który gwałtownie rozdziera niebiosa i serca wątpiących. Kończąc, zapytam za milczącymi i kierującymi swój wzrok ku górze prostaczkami: Czy znajdzie się choć jeden wierzący którego ramiona uniosą ten świat ?