A
wy miejcie się na baczności. Wydawać was będą sądom i w synagogach będą was
chłostać. Nawet przed namiestnikami i królami stawać będziecie z mego powodu,
na świadectwo dla nich. Lecz najpierw musi być głoszona Ewangelia wszystkim
narodom (Mk 13,9-10).
Powody, dla których nie
powinno się narzekać na otaczającą mnie rzeczywistość jest wiele, pomimo tak
uświadomionej wrażliwości, pozwolę sobie na kilka szorstkich uwag. Jestem wolny
od osądu i nienawiści i nie szukam wrogów, lecz jedynie spoglądam na wszystko
przez soczewkę człowieka wiary. Ludzie to istoty paradoksalne, marionetkowe i
groteskowe. Na naszym polskim poletku politycznym toczy się istotnie konflikt i
nie pozostaje to bez wpływu na ludzkie relacje i codzienność, która wraz z
pojawieniem się nowych twarzy w parlamencie, miała dokonać pewnego rodzaju risorgimento. Odnowy nie będzie, jedynie
rewolucja i chaos. Wyizolowanie i jakaś forma podporządkowania swoim pragnieniom
i interesom. Każdy każdego będzie rozliczał za wszystko, a istotne sprawy ludzi
pozostaną na marginesie, przykryte politycznymi awanturami i pazernym dzieleniem
łupów. Potężne pieniądze za które będzie można kupić rząd dusz, mogą jedynie
odebrać wolność i zniszczyć głębiny serca. Demaskowanie iluzji wymaga odwagi ! Mogę
być uważany za fałszywego proroka lub chwilowego mizantropa, ale nic nie zmieni
się na lepsze, a być może będzie jeszcze gorzej – co niebawem duża część społeczeństwa
odczuje na własnej skórze, a nade wszystko w jakości życia i szczupłości
portfeli. Budowanie na piasku zawsze kończy katastrofą, a wszelkie mrzonki o
dobrobycie, stają się jedynie pustymi i nic nieznaczącymi hasłami za którymi
to, stoi tani populizm i pokusa manipulacji mas. Liberalny kurs władzy,
sprowadzi nas ponownie do roli europejskich niewolników na poletku obcych
wpływów i zakulisowych interesów, redukujących naszą Ojczyznę do niemieckiego landu
– pracującego w pocie czoła na sukces obcych sił. Nowa rasa „demokratów i
kapitalistów” - sowicie opłacanych akolitów, dopilnuje tego procesu erozji i z
uśmiechem na twarzy sprzeda rodowe srebra za przysłowiowe trzydzieści
srebrników. Obecność ludzi tak silnie związana z systemem komunistycznym lub
przynajmniej jego odpryskami w nowoczesnym kostiumie, piętrzy poczucie
niepokoju i nie wieści świetlanej przyszłości. Bruksela zaciera ręce, ponieważ
nikt już nie będzie stawiał oporu wobec liberalnej strategii i uwłaczających rozumowi
i moralności ideologii, wywracających rzeczywistość do góry nogami. Każda
głupota zostanie przyklaśnięta gremialnie i będzie wprowadzana tak, aby
przeformatować myślenie i zburzyć wszystko to, co stanowi opór i wyrasta z
ludzkiego ducha i sumienia. Najbardziej odczują to wierzący, wygnani na
peryferia wraz ze swoim Bogiem na którego zamyka się oczy i próbuje uczynić
reliktem urojonej historii podszytej lękiem rzekomo „sfrustrowanych niewolników.”
Miał rację Clément pisząc: „Istnieje historia Boga. Wykluczony ze swego
stworzenia przez zwątpienie i kłamstwo Adama, którym jesteśmy my wszyscy, On
czekał, aby na nowo sakramentalnie stworzyć świat…” Jaką trzeba kierować się przenikliwością
intelektu i serca, aby zrozumieć zapętlone w czasie jutro. „Jesteśmy przecież
wykonawcami testamentu ludzi, którzy byli przed nami – pisał Herbert – i jeśli
go nie zrealizujemy, to będzie prawdziwa, bo moralna klęska.” Diagnozowanie
przyszłości przyprawia o zawrót głowy i wskrzesza dalekosiężny pesymizm.
Osobiście próbuję z odprysków codzienności składać możliwie przewidywalny
scenariusz w którym chrześcijanin będzie musiał przyjąć taką, a nie inną
postawę wobec buzującej rzeczywistości i wyskakującej z niej możliwych zagrożeń.
Przeżywam teraz pytania o które rozbijam się za każdym razem, kiedy przychodzi
mi tłumaczyć zawiłości świata i zapętlone dylematy ludzkich wyborów. Dobór słów
– wydaje się nie adekwatny, ociężały wobec narastającego w świecie relatywizmu
i zła. Fałszywi mesjasze, ogniska wojen, polityczne rozdarcia i społeczne
niepokoje, przyprawiają o zawrót głowy i piętrzą niepewność do której przyznaje
się coraz więcej ludzi. Spero, ut
intelligam (mam nadzieję, abym zrozumiał) harmonijnie współbrzmi z amo, ut intelligam. Być może jedynie
miłość, pozwala zrozumieć ukryte sensy, zawiłe ludzkie drogi, odarte z mądrości
wybory, prowadzące na manowce akty w których porzucenie wolności- staje się
pułapką bez wyjścia. Jestem realistą którego duszę nawadnia mądrość Ewangelii i
doświadczenie pokoleń proklamujących autorytet Boga nad zmurszałą i obłąkaną
samowolą ludzi, stawiających nieświadomie krok ku dolinom absurdu i krajobrazom
piekła. Jakże silne wydają się kontrasty pomiędzy ciemnością i jasnością, nie
pozwalając na pozycję rozkroku, czy prostego kompromisu. W świecie rozmytych wartości
i podkopanych autorytetów, wszystko staje się regresem, pustką i jałową
pustynią, odraczającą zbawienie na kiedy indziej. Adwent jest czasem
przebudzenia – świtu – z którego wyłania się Ten, który gwałtownie rozdziera
niebiosa i serca wątpiących. Kończąc, zapytam za milczącymi i kierującymi swój
wzrok ku górze prostaczkami: Czy znajdzie się choć jeden wierzący którego ramiona
uniosą ten świat ?