W świecie obarczonym
masową komunikacją, tęsknota za spotkaniem z tym drugim staje się parabolą
ludzkiego losu. Historia pęcznieje na naszych oczach, a demony podziału miotają
czasem i wydarzeniami, czyniąc je wyboistą drogą na której piętrzą się liczne próby
i wyzwania. „Wieczna ruchliwość” – to słowa Bielińskiego, upatrującego w
materii życia, ruch i przeszywający zewsząd ból. Rezonuje również we mnie zdanie
Prousta: „Miejsca, któreśmy znali, należą nie tylko do świata przestrzeni, w
który wstawiamy je dla większej wygody. Były one jedynie cienką warstwą pośród
wrażeń tworzących nasze ówczesne życie…” Jutro jest niepewne, tak jak mgliste
jest pragnienie pokoju w narodach których dłonie zaciskają się do odwetu i
walki. Nadszedł czas rzucania kamieni, a nie zrywania kwiatów i wpinania ich
zgrabnie w odrzwia gościnnych domów – tak ochoczo niegdyś przyjmujących
bezimiennych wędrowców. Spacerujemy z brawurą po krawędzi otchłani, nie zdając
sobie sprawy z możliwego niebezpieczeństwa. Odtąd tak długo, jak długo pozostajemy
w świadomości względnego spokoju i niedotyczącego nas nieszczęścia innych,
idealizujemy z byt wiele z własnego życia i przywdziewamy kostium nieporuszonej
pewności o jutro, które zdaje się aż nazbyt płoche i ostatecznie kruche w
dramatycznym biegu dziejów. Lepsza jest przesadność tej fatalistycznej nuty,
niż złudzenie świętego spokoju po którym może zdarzyć się nieprzewidziane, a co
zatrważające umysł- najgorszy z możliwych scenariuszy. W różnych miejscach na
świecie wybuchają konflikty zbrojne które nie pozostają bez wpływu na życie w
innych przestrzeniach, nawet tych z pozoru bezpiecznych. Wojna rozszerza swe
kręgi, niczym kamień uderzający z impetem o taflę wody- powodując je wzburzenie
i poruszenie. Być może słowa tak ciężko kreślone, potrafią wydobywać
zagubionych i otwierać ich umysły i dusze na łaskę ocalenia; podnoszącej posady
świata nadziei. Nawet w naszej polskiej rzeczywistości, ciągła polityczna
kotłowanina, wojna dwóch światów, wartości, przekonań i postaw. Za nim rozdało
się ludziom karty do głosowania na tą, czy inną partię, należało uprzednio
zrobić rzetelny test z historii; aby obudzić w zaspanych i otumanionych
powierzchownością zmian- olbrzyma świadomości wychylonego ku prawdzie. „Nie ma
alternatywy – pisał Turczyński – trzeba przejść ten wąski przesmyk pomiędzy
lodem a ogniem, aby nie zginąć we mgle nagłego przyboru rzeczy niewidzialnych,
których fala uderza i zagrania, unosząc myślący szczątek pośród innych śmieci
tego świata – kosmiczna cząstka wyrwana z kontekstu spodziewanego jutra; cień
wypalonego płomienia…” Być może wielu powinno złożyć pocałunek ziemi, aby ona
przebaczyła, a wraz z nią i człowiek skrzywdzony i głodny miłości. Ontologiczna
nędza ludzka, potrzebuje nasycenia, napełnienia, przemieniając się w poryw ku
dobru i szlachetności postaw. Duchowość przebudzenia i zmartwychwstania ! Tylko
ludzie wierzący potrafią z właściwą sobie wrażliwością spoglądać na świat, nie
będąc przygniecionymi jego ciężarem i stając się uzdolnionymi do odkrywania
drzemiących w nim sekretów Boga. „Historia staje się odtąd historią ognia,
który Chrystus przyszedł rzucić na ziemię, a który nie przestaje rozpalać dusz;
jest historią światłości, ekonomią Ducha Świętego”(O. Clement). Droga
nieustannych oddaleń i powrotów w których to dokonuje się tempus operando redimentes. Kiedy Anioł Apokalipsy obwieszcza, że
„czasu już więcej nie będzie-” to ma na myśli, że chwile odmierzane naszymi
ziemskimi zegarami- odnajdą swój najgłębszy sens i spełnienie w tajemnicy
wieczności. Tym, co nadaje temu przekonaniu moc, jest niewzruszona wiara. Stopy
chrześcijanina mocno stąpają po ziemi, ale dusza, wyrywa się ku niebiańskim
przestworzom. Stąd jakiekolwiek niepokoje i nieprzychylne wiatry
współczesności, nie są wstanie zmącić tej świętej tęsknoty. „Prawdziwe chrześcijaństwo
ma zbyt głębokie korzenie, aby mogło obawiać się wstrząsów czy likwidacji”-
diagnozował w ubiegłym wieku Eliade. Chrześcijanie są obywatelami nieba,
uświęcając czas i przestrzeń, otwierając powierzchowność na głębię istnienia
która drga w Bogu. Modlą się nieprzerwanie: „Niech przyjdzie łaska i przeminie
ten świat !”