piątek, 15 grudnia 2023

 

W świeci pospiesznie artykułowanych słów, poszarpanych prawd i rozwiązań na skróty, żadne z poważnie stawianych pytań nie napotka sensownej odpowiedzi. Człowiek ciągle porusza się na powierzchni, bojąc się ryzyka które zanurzy go w przestrzeni duchowej konsternacji, czy milczącego zdumienia, wyzwalającego przemyślenia kłopotliwe dla umysłu oraz dające impuls  duszy, schowanej za fasadą racjonalnego w dość uporządkowanej konstrukcji wyparcia. Krótkie i zdawkowe odpowiedzi zdają się niczym zapakowana z towarem – trochę nieczytelna, drobnym drukiem pisana instrukcja obsługi, którą odruchowo wciska się na dno kosza na śmieci, będąc fałszywie przeświadczonym, iż zaoszczędza się cenny czas. Zbędny okazuje się trud przedarcia przez gąszcz pouczeń i kategoryzacji z których w gruncie rzeczy, nic sensownego nie wynika. Paraliżujące odczucie niebytu wśród tych których jedyną busolą wyznaczającą azymut jest telefon, nie rozstający się ze ściskającą go kurczowo dłonią. Przedmiot dający pozorne poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad własnym małym światem wokół siebie. „Jednostka znajduje się w centrum naszego świata, lecz pozostaje sama, gdyż jest jedynie pionkiem wśród mnogości „takich samych”, jednostką „seryjną.” W świecie w którym jesteśmy tylko klonami, każdy pragnie być wyjątkowy…”(M. Heidegger). Wielu ludzi nosi w sobie ujmujące odczucie nieistnienia w samotnym tłumie ludzi – bycia niezauważonym, zapomnianym, pomijanym – stanowiącym, co paskudne i paradoksalne zarazem, jakąś skądinąd jeszcze rozmycie dostrzegalną osobę, dzięki obecności konta w banku, czy numerze pesela widniejącym w różnych archiwizujących jednostki urzędach statystycznych, lub instytucjach pasożytniczo czerpiących różnorakie profity z kogoś, kto przynosi potencjalne zyski. Człowiek przestał być tajemnicą dla siebie i dla innych. „Świat człowieka jest światem dramatów, które mają wymiar głębi i nie dadzą się ani zagadać ani przesłonić dawką naskórkowych doznań”- pisał J. Życiński w Medytacjach sokratejskich. Sprowadzony do kategorii biologicznych, ekonomicznych i konsumpcyjnych człowiek, egzystuje w oparach społecznej dopasowalności  i sztucznie generowanego samozadowolenia. „Jesteś tylko drganiem wewnątrz materii, okrężną drogą, jaką obiera niebyt, aby koniec końców do niebytu powrócić”- to jakże naznaczona cieniem i wnikliwą obserwacją konstatacja Christiana Bobina. W czasach gdy wszystko musi uzewnętrznione i natychmiast obiegające sieć, w człowieku tkwi małe dziecko z wychylonym ku górze spojrzeniem i sercem które tęskni za napełnieniem miłością i brzegiem na którego piasku staną się dostrzegalne stopy Mistrza. Jakże wielu szuka piękna ludzkiego w innych i znajduje go. Otrząsa się z tej dojmującej traumy i idzie niczym neptyk dalej, pozwalając się wchłonąć nachalnej pustce ludzi o niewyraźnych twarzach i serca zainfekowanych jadem arcyinteligentnego węża. W miejscu tych napięć, dysonansów, absurdalnych zawiłości i natrętnych ideologii niszczących krajobrazy duszy, wchodzi chrześcijaństwo ze swoją filozofią sensu i wolności - zbawienia którego nic i nikt poza Chrystusem nie może zagwarantować. „Chrześcijaństwo pojawiło się w świecie przede wszystkim jako religia ratowania człowieka dla wieczności, i dlatego jest skoncentrowane na ludzkiej osobie, na ludzkiej duszy, pełne troski o nią – nigdy nie może uważać człowieka za proste narzędzie i środek do jakiegokolwiek celu, jako przemijający moment procesu kosmicznego lub społecznego”(M. Bierdiajew). Ostatnie dni Adwentu nadają myślom i słowom ciężar profetycznego świadectwa. Bowiem Ten, na którego czekamy jest jedyną wolnością, wyprowadzającą świat z głupoty i egoistycznego obłędu samostanowienia o sobie.