czwartek, 28 grudnia 2023

 

Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał [oprawców] do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma (Mt 2,16-18).

W radość narodzin Bogaczłowieka wpisany jest dramat niewinnych dzieci – flores martyrum – pierwiosnki męczeństwa, bezimiennych wyznawców o których Ewangelia lapidarnie wzmiankuje. „Są to pierwsze pąki Kościoła rozwinięte wśród niewiary, a przedwcześnie doświadczone mroźną zawiścią prześladowania”(św. Augustyn). Herod którego serce spowija ciemność i paraliżujący strach o utratę władzy, zdobywa się na tak przerażający i pełen cynicznego wyrachowania krok, mający na celu czystkę nowonarodzonych chłopców z Betlejem. Brzmią w uszach słowa piosenki Metra: „Uciekali, uciekali, uciekali. Na osiołku przez pustyni żar. Jak najdalej jak najdalej jak najdalej. Ukryć Dziecię bezcenny ich skarb.” W twarzy małego Jezusa odbija się los każdego dziecka wydanego światu, kruchego, bezbronnego, skazanego na kaprysy i decyzje dorosłych. Istoty przyjęte i otoczone miłością, jak również takie, których matki przekonane o swojej bezgranicznej wolności porzuciły lub pozbawiły oddechu oraz możliwości przekonania się, że świat dobry i piękny. Przeżywam pewną bezwładność wobec tego stanu rzeczy. Sama myśl o tych sprawach napawa cierpieniem i każde z wykreślonych słów zdaje się być obarczone tak nieprawdopodobnym ciężarem. W kontekście tych rozmyślań, przypomina mi się opowieść Dostojewskiego pt. „Chłopczyk na gwiazdce u Pana Jezusa.” To poruszająca historia sieroty umierającego na zimnie, po którego przychodzi Chrystus i zabiera chłopca do swojego Królestwa. Dziecko doświadcza rzeczywistości bez odtrącenia, bólu i przerażającej samotności. Niebo okazuje się pełne dzieci doświadczające podobnych, a nawet większych trosk: „Niektóre zamarzły jeszcze w swoich koszykach, w których je podrzucono na schody przed drzwiami petersburskich urzędników, niektóre zaczadziały na wsi, oddane przez dom sierot na garnuszek do biednych kobiet, inne zmarły przy wyschniętych piersiach swych matek w czasie głodu w ziemi samarskiej, jeszcze inne udusiły się od zaduchu w wagonach trzeciej klasy, a teraz wszystkie są tutaj, są teraz aniołkami u Pana Jezusa, a On jest wśród nich, wyciąga do nich ręce, błogosławi je i ich występne matki…” Nasza rzeczywistość jest również pełna cierpiących dzieci: porywanych, sprzedawanych w otchłanie małych piekieł, gdzie gwałt i przemoc, staje się potwornym aktem wymierzonym przeciwko życiu i miłości Boga. To obraz tego, co nie ludzkie – demoniczne, okrucieństwa do którego zdolny jest człowiek pozbawiony serca i zdolności kochania. Być może trzeba stracić władzę nad sobą, aby na powrót stać się małym i nieporadnym dzieckiem kurczowo trzymającym się dłoni matki. Dzieckiem ufającym na powrót dorosłym, że świat jest miejscem wzrostu, pragnienia, nasycenia miłością.