Jezus
powiedział do tłumów: „Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie
powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim
większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie
doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo
prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma
przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha”(
Mt
11,11-15).
Spoglądam na nadesłane
przez mojego przyjaciela zdjęcie fresku z postacią św. Jana Chrzciciela znajdującego
się w poświęconym świętemu klasztorze – pośród porośniętych górami Macedonii. Ikona
natchnionej samotności, zaprasza mnie do
refleksji na niedzielną Ewangelią. Chrystus jest bardzo powściągliwy w pochwałach
konkretnych osób, jakby chciał uświadomić swoim odbiorcom, iż na jakiekolwiek
wyróżnienie trzeba ciężko zapracować. Certyfikatem pieczętującym doskonałość,
ma być całe życie wypełnione wiernością i pokorą. Jest jeden wyjątek na kartach
Ewangelii. Rekomenduje człowieka, wobec
którego nie posiada żadnych wątpliwości- chodzi o Jana Chrzciciela- który bez
jakichkolwiek wahań i wątpliwości, zostaje postawiony jako wzór do
naśladowania. Imię człowieka wykreślonego rylcem na tabliczce chropowatą
dłonią, niewidomego Zachariasza. Imię człowieka zrodzonego i wykarmionego przez
pustynię ! Jan, potężny orędownik i prorok - charyzmatyczny burzyciel sumień, którego
przejście przez miejsce śmierci, powoduje duchowe rezonowanie i podziw. Kiedy
postawił stopy na pustyni, to miejsce zatracenia, bezdomności, siedlisko
demonów i przerażającej samotności, przemieniło się w rozkwitającą oazę. Jego
słowo miało taką moc, iż ludzie najbardziej obojętni pragnęli zmienić swoje
życie i otrzymać obmycie wodą z Jordanu. Tłumy w ciekawości ujrzenia
anachorety, przemierzały kamienną i piaszczystą drogę, aby w miejscu duchowego
otrzeźwienia, pozostawić balast swoich grzechów. Jest On nazwany Poprzednikiem Pańskim- Prodromos, był bowiem prorokiem na styku
dwóch Testamentów i bezpośrednio poprzedził nadejście Mesjasza. Prostował
drogi, kształtował ludzie sumienia, a nade wszystko wskazał na Baranka, przy
którym czuł się jedynie cieniem i zatartą ikoną. „Głos jest głosem Jana, ale
Słowo, które podaje głos, to Pan nasz. Głos ich rozbudził, głos nawoływał i
gromadził, ale Słowo rozdzielało dary”(św. Efrem). Miał w nosie zazdrosne
spojrzenia uczonych w Piśmie i ich przewrotne stawiane pytania podszyte
ugruntowanymi pewnikami, czy sparaliżowane pychą nadąsania. Doskonale zdawał
sobie sprawę, że zło pogrąża człowieka w iluzorycznym, upiornym i pełnym
kłamstwa życiu. Jego wzrok skanował dusze i natychmiastowo szukał remedium na
choroby. Swym wzrokiem przeniknął widzialne sfery cielesnej rzeczywistości, aby
ukazać w jej wnętrzu Bożą Mądrość, Chwałę Boga. Nikogo nie przymuszał do
niczego, stawiał twarde wymagania dla tych którzy szukali przebudzenia w
prawdzie i nawrócenia w miłości Boga. W miejscu samotni kształtowała się
szorstka ascetycznie osobowość Jana- duchowy profil człowieka nieugiętego,
bezkompromisowego, całkowicie oddanego Bogu. Był „duchowym szaleńcem,” ale
nigdy fanatykiem dotkniętym gorączką samotności, czy skupiającym uwagę na sobie
apokaliptycznym wieszczu końca. Jego serce przepełniał
jeden cel- pozwolić zajaśnieć Światłości. On sam jest niczym Anioł Światłości, nie bez przyczyny
ikonografia Kościoła Wschodniego, przedstawia Jana Chrzciciela ze skrzydłami. Anioł Pustyni. Jest to nawiązanie do
mesjańskiego proroctwa Malachiasza o Aniele Przymierza, który ma poprzedzić przyjście
oczekiwanego Pana (Ml 3,1). Jan, nazwany w liturgii „aniołem na ziemi” i
„człowiekiem nieba” jest wzorem życia pustelniczego, określanego jako życie
anielskie, a tym samym zapowiedzią przebóstwionego człowieczeństwa”. Orygenes
napisze o Proroku: „Duch więc, który był w Eliaszu, przyszedł do Jana, i moc,
która w nim była, w tym także się objawiła. Tamten został uniesiony do nieba,
ten zaś był poprzednikiem Pańskim i umarł przed Nim, aby zstąpiwszy do otchłani
przepowiedzieć tam Jego przyjście”. Zdaje się, że wstąpił w ciemności świata
niczym na skrzydłach wiary i nawet nam współczesnym ma tak wiele do powiedzenia,
wstrząsając posadami duszy.