Ulicami Warszawy
przeszedł „Kolorowy Marsz Równości” lub zwany inaczej „Paradą Równości”
legitymizowany przez władze Stołecznego Miasta, a reprezentowany przez byłego
kandydata na urząd prezydenta. Ideologiczna destylacja trucizny. To kolejna
odsłona prawdy o inferalnym raju, redukującym człowieka do najniższych
instynktów i fałszywie pojmowanej wolności w której to stworzenie próbuje
zdetronizować Boga i stworzyć świat podłóg własnych – urojonych pragnień. Świat
bez wartości, ogarnięty satanistyczną siłą zamętu, podziału i destrukcji. Mamy
tu replikę rzeczywistości, jakby wykadrowaną z obrazów Boscha; przejmująco
dramatyczną w spazmie radości otwierającej nieświadomie bramy piekła. Tu
wszystkie potęgi otchłani koncelebrują spektakl pogardy wobec człowieka,
stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. W zdecydowanej większości, paskudny i
ekshibicjonistyczny rechot przebierańców, próbujących widowni dać substytut orgii
w której to mężczyzna może wdziać kostium wulgarnej kobiety, stać się psem lub
wcieleniem diabła z przytwierdzonymi do głowy plastikowymi nóżkami zamordowanego
dziecka. „Ludzkość składa się z ludzi o obliczach anielskich i z ludzi
noszących maskę bestii”(św. Grzegorz z Nyssy). Wulgarny tłum, niosący na
transparentach żądania do zabijania dzieci, obalania praw płynących z
Ewangelii, ciała które można zużyć w seksie wedle obsesyjnej filozofii markiza
de Sade. „Miłość wyzuta z duchowości ofiarowuje jedynie ciała, w których
brakuje duszy i powoduje spustoszenia umysłowe.” W tym tyglu prowokacji i
wyzutych ze wszystkiego rozmaitości, miesza się zło różnej maści które podsyca
ten, którego imię jest Legion – co
się tłumaczy „bo nas jest wielu.” Jakże wielu z nich próbuje wtargnąć i
przekroczyć granicę wykreśloną przez Boga. Pomimo pozornej radości tłumu
utrzymanego w rozbudzonej atmosferze commedia
dell'arte, każdy z tych ludzi wydaje się samotnym i szukającym akceptacji w
ogłupiałym tłumie inności i różnorodności. To rozkrzyczenie i bunt jest zasłoną
dla grzechu, który chce się wyeksponować i uczynić normą zagubionego w egoizmie
stworzenia. O zamkniętych w piekielnej niewoli wspominał w Apoftegmatach mnich Makary: „Przez mgnienie oka widzą wzajemnie
swoje twarze…” Wszystko jest tak upiornie groteskowe i przerysowane, że odtrąca
i rodzi odruch wymiotny. „Tytaniczna moc odrzucenia Boga jest najbardziej
wysuniętym punktem ludzkiej wolności; takiej właśnie chciał Bóg, czyli wolności
bez granic – pisał P. Evdokimov – „Bóg nikogo nie może zmusić do tego, aby Go
kochał” uczą Ojcowie i jest to – niemal nie ośmielamy się tego wypowiedzieć –
piekło Jego Miłości, niebieski wymiar piekła, smutna wizja człowieka,
powtarzającego z nudzenia gest Adama albo Judasza uciekającego w noc
samotności.” Takie wydarzenia muszą obudzić świadomość chrześcijańską z
letargu, obojętności i bierności. Na trasie takiego marszu winny być punkty z
pomocą psychiatryczną lub posługą egzorcysty który modlitwą i błogosławieństwem
naznaczy ten stan obłędu i duchowej choroby. Gdzie jest rzymskokatolicki Episkopat,
czy Sobór prawosławnych biskupów w Polsce ? Zabarykadowani w pałacach próbują
przeczekać czas pożogi i zamętu, zostawiając Owczarnię na pastwę grasujących
zewsząd wilków. Przecież w tych marszach podążają również ci, którzy otrzymali sakramenty
wtajemniczenia chrześcijańskiego i mieli być nosicielami światła a nie
ciemności. Dlaczego pasterze schowali głowę w piasek i nie reagują na sytuacje
w których słowa świadectwa powinny podnosić dachy i napominać do opamiętania; natychmiastowego
przebudzenia sumień. Wykrzyczcie swój znak sprzeciwu, a zagubionych
przyobleczcie w Chrystusa !