Ile emocji towarzyszyło obserwatorom lotu Polaka w kosmos. „Marny to los, chwalić się tym, że jesteśmy mikrokosmosem, w ten sposób wychwalmy nasze pokrewieństwo z myszami i komarami – rozmyślał odlegle nam św. Grzegorz z Nyssy – Nie stanowi to o prawdziwej wielkości człowieka, lecz jego wymiar osobowy, metakosmiczny, który nie pozwala mu nie rozpłynąć się w świecie, ani też nie wchłonąć świata, lecz go „uprawiać.”Physike theoria. Powraca dziecięca i piękna w swojej naiwności radość wypatrywania ruchu gwiazd na wielkim i precyzyjnie skomponowanym fresku nieboskłonu. Drgają we mnie słowa Ciorana: „Zawsze zwracałem się ku innym widnokręgom, zawsze starałem się wiedzieć, co dzieje się gdzie indziej.” Pierwsza myśl która przebiegła po orbicie mojego umysłu – to wędrówka poza niebezpieczne granice tego świata i zdumienie szybującego bytu, który spogląda na wszystko z lotu ptaka. Euforia połączona z lękiem tak intensywnie przeszywająca duszę uprzywilejowanego astronauty. „Tylko równowaga ducha wobec rzeczy i duch otwarty na tajemnice są nierozłączne. Pozwalają przebywać wśród rzeczy w nowy sposób. Pozwalają nam one na nową ziemię, nową glebę, na której, pozostając wprawdzie w świecie techniki, lecz chronieni przed jego zagrożeniami, możemy mieszkać i przetrwać…”(M. Heidegger). Każda wyprawę naznacza ciekawość i wytęsknione bogactwo możliwości, które te przestrzenie dostarczają tym, których sensem jest droga w nieznane. Człowiek pragnie zjednoczyć się z szeptem kosmosu – substytutem wieczności ! Poczucie zawieszenia i milczenie przestrzeni kosmicznych, połączone z porzuceniem czasu rejestrującego ten ziemski, gnający bezceremonialnie czas. Jesteśmy spadkobiercami Odyseusza, którzy nigdy nie porzucili tęsknoty za Itaką lub jakimś innym miejscem – wolnym od uporczywych i uwierających ciężarów egzystencji. Nie jesteśmy jeszcze panami wszechświata jak niektórzy sobie wyobrażają. Jesteśmy jedynie upartymi podglądaczami światów, ciekawskimi istotami przed którymi Bóg uchyla, coraz to nowe zasłony i przepastne krajobrazy jednego, choć tak rozciągniętego w czasie i przestrzeni Raju. „Nawet jeśli przepłynąłeś ocean, to jeszcze nie odniosłeś nad nim zwycięstwa, przebyłeś go jedynie, posuwając się po jednej linii jego powierzchni” – rozmyślał Hamvas. Życie człowieka naznaczają wyjścia i powroty; włóczęgi i mierzone w kilometrach podboje przestrzeni które można przenieść na mapę oswojonych i nazwanych miejsc. „Niewykluczone, że po podróży w przestrzeniach kosmicznych człowiek odkryje nareszcie ziemię; że dozna przeżyć elementarnych i niewysłowionych, dziwiąc się widokowi wina, które stoi w butelce, płaskości rozlanego mleka; że będzie go cieszyć siedzenie bez pomocy przytrzymującego go jak pancerze pasa; że zakosztuje szczęścia widząc, jak owoc spada w kierunku ziemi, jak ziemia i jego samego pociąga, jak jest z nią związany jakąś łagodną siłą”(J. Guitton). Ocalić namysł nad zewnętrznością w której buzują ukryte źródła szczęścia.