piątek, 6 maja 2016

J 14,6-14
Jezus powiedział do Tomasza: „Ja jestem drogą, prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście”. Rzekł do Niego Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: «Pokaż nam Ojca»? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła…

W przeciwieństwie do apostołów, nie możemy naszym wzrokiem zobaczyć Jezusa na sposób fizyczny. Jesteśmy zdani na świadectwo uczniów, ich intensywność przeżywanej wiary i mądrość Kościoła- który w teologicznych kategoriach próbował i ciągle próbuje zgłębić prawdę o Bogu-Człowieku. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”- słyszymy z oddali czasu Chrystusowe słowa nadziei. „Człowiek jest językiem na który trzeba przekładać Boga”- pisał Guardini. Jednocześnie tam, gdzie wyczerpuje się język teologii, wchodzi sztuka z kulturą tworzenia i aktualizowania najbardziej nieuchwytnych idei, za pomocą artystycznego kształtowania materii. „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca”- to nie tylko wyznanie potwierdzające bardzo bezpośrednią, intymną i nierozerwalną relację w łonie Trójcy Świętej. To pierwszy „manifest” powołujący do życia sakralną sztukę- na dodatek usankcjonowany przez samego Boga. Ten, który był całkowicie nieuchwytny dla ludzkiej percepcji- osłonięty tajemnicą i opatrzony w Starym Testamencie prawem radykalnej niemożliwości przedstawienia- teraz zajaśniał ludzkim oczom. „Słowo czekało na Obraz”- jak pisał Jan Paweł II kontemplując malarską wizję Kaplicy Sykstyńskiej. Najpiękniejszy z synów ludzkich, a zarazem Wcielony Bóg- ukazał się w całej pełni. Jego widzialne człowieczeństwo, stało się obrazem niewidzialnego Bóstwa. „Zabłysnąłeś, zajaśniałeś jak błyskawica, rozświetliłeś ślepotę moją. Rozlałeś woń, odetchnąłem nią- i oto dyszę pragnieniem Ciebie..”, pisał w Wyznaniach św. Augustyn. Jak wielka jest siła sztuki, która wypisuje kontury Niepoznawlanego; wydobywa za pomocą malarskich środków ludzką Twarz Boga ! „Chrystus uwalnia ludzi od mitologii i od bożków nie w sposób negatywny, przez usunięcie obrazu, lecz pozytywnie, objawiając prawdziwą ludzką postać Boga… Bóg sam w sobie przekracza każdy obraz, lecz Jego Oblicze, zwrócone ku światu, przyjmuje to, co widzialne, znajduje obraz adekwatny do tajemnicy swojej Filantropii i jest nim postać ludzka. Ponad możliwą otchłanią upadku Bóg, według Ojców, wyrzeźbił ludzkie oblicze, patrząc w swojej Mądrości na człowieczeństwo Chrystusa”(P. Evdokimov). Każdy ma pragnienie oglądania Chrystusa, nie tylko w obrazie, ale również w Nim samym- in Persona. Kultura przygotowuje nas do tego pełnego oglądu, który nastąpi w przyszłym świecie. Jak na razie musimy zdać się na kroczenie po tropach teologii i sztuki. Niech pociechą będą słowa św. Teodora Studyty: „Malowidło jest dla nas świętym światłem, zbawienną pamiątką, która nam ukazuje Chrystusa w Jego narodzeniu, chrzcie, w czynieniu cudów, na krzyżu, w grobie i wstępującego do nieba. W tym wszystkim nie jesteśmy wprowadzani w błąd, bo wszystko to rzeczywiście kiedyś się wydarzyło. Bo oglądanie obrazów przychodzi z pomocą rozumieniu duchowemu, a w konsekwencji umacnia się nasza wiara w tajemnicę zbawienia”.