Jezus
powiedział do swoich uczniów: «Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i
znowu chwila, a ujrzycie Mnie». Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między
sobą: «Cóż to znaczy, co nam mówi: „Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu
chwila, a ujrzycie Mnie”; oraz: „Idę do Ojca”?» Mówili więc: «Cóż znaczy ta
chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co powiada». Jezus poznał, że
chcieli Go pytać, i rzekł do nich: «Pytacie się jeden drugiego o to, że
powiedziałem: „Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie
Mnie?” Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a
świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni
się w radość».
Bardzo enigmatyczne zdają się słowa Chrystusa;
chwila w której uczniowie będą dostrzegać Pana, a zarazem chwila, gdzie będzie
całkowicie nieuchwytny dla ich cielesnych oczu- a jednak ciągle obecny. Jak
rozumieć ową chwilę ? Czy można wytyczyć jakieś granice poznawalności lub jej
braku ? Człowiek wierzący z łatwością uchwyci transcendentny sens egzystowania
Zmartwychwstałego Pana. Dla ludzi poszukujących, sceptycznych, wątpiących lub
niewierzących, takie zjawiska „uobecniania i znikania”, będą irracjonalnymi i
trudnymi do zrozumienia fenomenami. Teologia jest trudną dziedziną, łatwo można
ją przyrównać do wspinaczki wysokogórskiej. Wspinanie jest wyczerpującym
procesem dochodzenia do uchwycenia prawdy; czasami tak obarczonym różnymi
determinantami, że można zaniechać dalszej drogi ku górze… Przebijanie się
przez długi gąszcz zawiłości, w pewnym momencie zostaje oświecony światłem.
Wskazówki nie są wyczerpujące, ale pozwalają na krocznie dalej. Życie Jezusa
posiada pewien bardzo istotny aspekt: jest zapoczątkowaniem przyszłości, która
jest wydarzeniem meta- racjonalnym, przekraczającym wszystkie możliwe standardy
poznawcze. Jak pisał o. Sergiusz Bułgakow „W chrześcijaństwie powinno się
przywiązywać taką samą wagę zarówno do tego, że Chrystus wcielił się, ukazując
się na ziemi i przebywając wśród ludzi, cierpiał i zmartwychwstał, jak i do
tego, że wzniósłszy się do nieba, znowu odsunął się od świata, znowu, chociaż
nie w dotychczasowym sensie, stał się wobec niego transcendentny, przebywa na
niebiosach, „siedząc po prawicy Boga”. Dlatego właśnie czekamy na drugie
chwalebne przyjście Chrystusa, które będzie katastroficznym przełomem w życiu
świata, końcem obecnego eonu”. Z drugiej strony, obok nadziei powtórnego
przyjścia Pana, uobecnia się ciągle Jego obecność w Kościele- prawdziwa-
szczególnie na sposób sakramentalny. Celebracja liturgii powoduje „szczelinę” w
czasoprzestrzeni, dotykając niejako na sposób cielesny świata Boga. Wchodzimy w
Jego czas, a przez to nasza indywidualna historia staje się święta, ponieważ
jest naznaczona obecnością Transcendentnego Przyjaciela ludzi. Człowiek w pewien ograniczony, a zarazem
śmiały sposób próbuje materializować przestrzeń, w którym dokonuje się
cykliczny szereg spotkań. Świątynia staje się miejscem spotkania dwóch światów.
„Wnętrze kościoła jest Wszechświatem. Ołtarz to Raj usytuowany na Wschodzie… W
przeciwieństwie do strony wschodniej kościoła strona zachodnia to obszar
ciemności, żałoby, śmierci, obszar wiecznego pomieszkania zmarłych oczekujących
na zmartwychwstanie w dzień Sądu. Środek kościoła to ziemia… Cztery części
wnętrza kościoła symbolizują cztery strony świata” (M. Eliade)- oczekujące na
objawienie się Pana historii i czasu. Nie bez znaczenia poeta John O Donohue przetłumaczył
greckie słowo architekton jako „tkanie
wyższego porządku”. Wedle jego przekonania za dziełami architektury kryje się pragnienie
zamieszkania w pięknie. Stąd ludzkie budowanie przestrzeni dla zamieszkania
Boga, staje się miejscem spotkania- miejscem epifanicznym. Ewangelia nam
podpowiada końcową scenerię spotkania; Chrystus przyjdzie przyobleczony w Chwałę
(Piękno). Dlatego przez całe wieki historii budowniczowie reżyserowali
przestrzeń kościołów tak, aby stanowiła przedsionek Niebieskiego Jeruzalem i
punkt najwygodniejszego uchwycenia Paruzji. Dlatego Rilke pisał: „Każda
kamienna drobina cię widzi…” W ślad za materialną drobiną stoi człowiek, wychylający
głowę ku uchwyceniu najważniejszego wydarzenia. W tym kluczu interpretacyjnym
zdają się interesująco wybrzmiewać słowa rosyjskiego pisarza Czechowa:
„Dzisiejsza kultura to początek pracy w imię wielkiej przyszłości, pracy, która
będzie trwała jeszcze dziesiątki lat po to, żeby ludzkość poznała prawdę
rzeczywistego Boga, to znaczy, żeby jej nie zgadywała… tylko poznała istotnie,
jak już poznała aksjomat, że dwa razy dwa to cztery”.