Czasami życie uderza w
człowieka każdymi drzwiami, potrącając tak mocno, że uciążliwy ból pozostaje na
długo i z trudem ustępuje. „W życiu zdarzają się takie straszne chwile, gdy
człowiek nie potrafi pozbyć się jakiegoś przykrego ciężaru, który ciąży mu na
sercu”(K. Krúdy). Każdy dzień jest mocowaniem z sytuacjami które pojawiają się
nagle i obezwładniają, wywołując reakcję obrony lub najczęściej uniku.
Przyglądam się uważnie wydarzeniom które dzieją się obok i wewnątrz mnie,
budząc niepokój i otwierając na jeszcze mocniejsze zawierzenie Bogu. „Ludzie to
tkaniny, które łatwo się rozdzierają.” Wypadkową samopoznania jest rachowanie
indywidualnych cierpień które przeniknięte wiarą stają się trudną, ale
zrozumianą tylko w łonie chrześcijaństwa drogą pokory i błogosławieństwa. Miał
rację Bierdiajew twierdząc, że w „człowieku przecinają się wszystkie kręgi
bytu.” Pedagogia cierpienia otwartego na odkupienie i przeobrażenie. „Przechodzimy
przez życie z jednym okiem nadmiernie aż wyostrzonym, z drugim ślepym, zaciągniętym
bielem- pisał Herling-Grudziński- Wystarczy, by widzieć ? Nie, nie wystarczy.”
W Ewangeliach jakże często Chrystus zdejmuje bielmo z oka patrzącego. Nakłada
błoto i ślinę, przemywa wodą, dotyka, nakazuje wbrew przymusowi opornego ciała
udać się do sadzawki i zanurzyć w wodzie której zmącenie dokonuje niewidzialna
dłoń anioła. Zdejmuje bielmo, zrywa zaćmę; moment drżenia soczewki i przetarcie
ciemności, światło i eksplozja barw przenikających widzącego i czyniących
widzenie możliwym. Natychmiastowość cudu prężnie wypieranego przez podszepty
rozumu uwikłanego w uprzednio nakreśloną diagnozę, pozbawioną zdawać się może nadziei.
Uzdrowienie i przeobrażenie serca to najwyraźniejsza z intencji którą kieruje
się Chrystus. Niedzielna lektura Ewangelii mówi o kobiecie dotkniętej duchem
niemocy, zgiętej w pół i nie mogącej się wyprostować. „I położył na nią ręce, i
natychmiast wyprostowała się, i wychwalała Boga”(Łk 13, 13). Ilu to ludzi jest
zgiętych w pół- przetrąconych przez życie, unieruchomionych przez dramatyczne
sytuacje- sparaliżowanych wewnętrznie tak, że ich całe ciało wyje w konwulsji
cierpienia. Dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych. Pustynia może stać się rajem;
niepłodne łono może zrodzić życie; uschnięte drzewo może wypuścić liście;
skamieniałe serce, może miłością nasycić świat; człowiek najbardziej zbydlęcony
i odpychający na skutek własnych grzechów, może stać się świętym wydzielającym
zapach kwiatów. „W chorobach ciała należy przede wszystkim zatroszczyć się o
uzdrowienie duszy”- twierdził Tołmaczew. O czystą i przeźroczystą niczym szkło
witraża duszę zabiega Bóg, obezwładniając ją w ekstazie miłości i pochwycenia. Jakże
często patrzymy przed siebie i nie potrafimy dostrzec tej wątłej nadziei którą
On przemienia w strumień miłosierdzia.






