środa, 29 lutego 2012
Łk 11,29-32
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić:
„To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.
Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić:
„To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.
Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.
Jonasz był znakiem sprzeciwu, nawrócenia, opamiętania się, zwrócenia się ku Bogu, restauracji i duchowej odnowy. Syn Człowieczy również przychodzi aby poruszyć sumienia, zniszczyć mur wrogości miedzy ludźmi i przynieść dar miłości. Jednak okazują się serca ludzi twarde jak kamienie. W tajemnicy Krzyża Bóg udowadnia całkowitą miłość do człowieka, staje się "szalony z miłości". W ikonografii wczesnochrześcijańskiej obraz Jonasza jest ilustracją działania Chrystusa, misterium Paschy, przejścia które czyni wszystko nowym. Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. Przedstawienie Jonasza jest symbolem zmartwychwstania. Naszego duchowego odrodzenia, darowanego życia, pustego grobu z którego życie odniesie triumf nad śmiercią.
Chrystus naucza: "Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i
pokorny sercem". Nie powiedział: "Bo pościłem", chociaż mógł
wspomnieć o czterdziestu dniach [swego postu]. Jednakże nie mówi tego, lecz:
"Bo jestem cichy i pokorny sercem". Podobnie gdy ich posyłał, nie
powiedział: "Pośćcie", lecz: "Jedzcie, co wam podadzą".
Natomiast względem pieniędzy wydał surowe prawo, mówiąc: "Nie zdobywajcie
złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów". Nie mówię tego ganiąc
post, broń Boże! Nawet bardzo go pochwalam; ubolewam jednak widząc, że nie
starając się o inne cnoty mniemacie, że poszczenie, zajmujące ostatnie miejsce
w rzędzie cnót, wystarczy do waszego zbawienia. A przecież najważniejsze są:
miłość, łaskawość i jałmużna, przewyższające nawet dziewictwo. Jeśli zatem
chcesz być równy apostołom, nie ma w tym żadnej przeszkody. Wystarcza jedynie
posiadanie cnoty, a nie będziesz mieć mniej niż oni. Niech więc nikt nie czeka
na cuda. Diabeł bowiem martwi się, gdy [w wyniku cudu] zostanie wypędzony z
ciała, ale jeszcze bardziej, gdy ujrzy duszę oczyszczoną z grzechu. Grzech jest
jego wielką siłą. Z jego powodu, aby położyć mu kres, umarł Chrystus.
Sprowadził on śmierć, wszystko z jego powodu zostało wywrócone do góry nogami.
Gdy go więc unicestwisz, podciąłeś diabłu żyły, starłeś jego głowę, zgniotłeś
całą jego moc, rozbiłeś jego wojsko i uczyniłeś cud większy niż wszystkie cuda.
Mówię to nie ja, lecz błogosławiony Paweł. Powiedziawszy bowiem: "Lecz wy
starajcie się o większe dary; a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą",
nie cud, lecz miłość wymienił jako źródło wszelkiego dobra. Jeśli więc będziemy
starać się o nią, i o wszystkie wypływające z niej cnoty, nie będziemy
potrzebować cudów. Gdy zaś nie będziemy się o nią starać, nie odniesiemy żadnej
korzyści z cudów.
św. Jan Chryzostom, Homilia 56.4, Homilie na Ewangelię wg św. Mateusza
św. Jan Chryzostom, Homilia 56.4, Homilie na Ewangelię wg św. Mateusza
wtorek, 28 lutego 2012
Mt 6,7-15
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie.
Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”.
Czasami na modlitwie trzeba zwyczajnie zamilknąć, wyłączyć usta i zacząć wypowiadać wszystko sercem. Ojcze nasz...to modlitwa serca, zwracanie się do Miłującego Boga - Ojcze (Abba). "Tam, gdzie wreszcie nauczyłeś się zatrzymywać, Bóg przychodzi by odszukać ciebie. Bóg przebywa w miejscach wewnętrznych...On potrzebuje człowieka który zastąpiłby pośpiech czuwaniem, leki nadzieją. Niecierpliwość oczekiwaniem. Maski- obliczem..." Lubię mówić do Boga- Ojcze, to takie cudowne i wyzwala ufność dziecka, lubię w czasie tej modlitwy podnosić ręce ku górze, to uczucie towarzyszy poczuciu pochwycenia i bezpieczeństwa....Tato jest przy mnie, wszystko będzie dobrze.
Gdzie jest serce
człowieka, tam jest i jego skarb. Bóg bowiem nie zwykł odmawiać dobrego daru
tym, którzy Go o to proszą.
Ponieważ Pan jest dobry, szczególnie dla tych, co w Nim pokładają swoją ufność,
przylgnijmy do Niego całą naszą duszą, całym sercem i całą mocą, abyśmy trwali
w pośrodku Jego światła, widzieli Jego chwałę i zażywali łaski niebiańskiej
rozkoszy. Do tego zatem Dobra wznieśmy nasze serca, w Nim pozostańmy i żyjmy,
do Niego przylgnijmy, bo Ono jest ponad wszelkie pojęcie i ponad wszelkie
dociekania, ciesząc się wiecznym i niezmąconym pokojem. Pokój ten przewyższa
wszystko, co można sobie pomyśleć lub wyobrazić.
Dobro to przenika całą
rzeczywistość, a my wszyscy w Nim żyjemy i jesteśmy od Niego zależni. Ono zaś
nie ma już wyższego ponad sobą, ponieważ jest Boże. Nikt bowiem nie jest dobry,
tylko jeden Bóg. Wszystko zatem, co dobre, jest Boże, a wszystko, co Boże, jest
dobre i dlatego powiedziano: "Gdy rękę swą otwierasz, wszystko wypełnia
się dobrem". Dzięki bowiem dobroci Boga wszystko, czym zostajemy
obdarowani, jest dobre, bez żadnej domieszki zła. Takie właśnie dobro obiecuje
wierzącym Pismo św., gdy mówi: "Będziecie spożywać dobra ziemi".
Umarliśmy razem z Chrystusem. Śmierć Chrystusa
nosimy w naszym ciele, by i życie nasze w Nim się ukazało. Nie żyjemy już więc
naszym życiem, lecz życiem Chrystusa, życiem niewinnym, czystym, pokornym i
pełnym wszelkich cnót. Z Chrystusem powstaliśmy z martwych, z Nim żyjmy, z Nim
wstąpmy do nieba, aby wąż nie znalazł na ziemi naszej pięty, którą by mógł
zranić.
Uciekajmy stąd! Możesz uciec duchem, choć
pozostaniesz ciałem. Możesz być tu i równocześnie przebywać z Panem, jeśli
tylko przylgniesz do Niego swoją duszą, jeżeli będziesz postępował według Jego
myśli, jeżeli nie bezpośrednio jeszcze, ale wiarą wstąpisz na Jego drogę i u
Niego się schronisz. On jest bowiem ucieczką i mocą, jak mówi do Niego Dawid:
"Do Ciebie się uciekłem i nie doznałem zawodu".
Bóg jest ucieczką. Przebywa On jednak w niebie
i ponad niebiosami, dlatego tam trzeba się do Niego uciekać, gdzie jest pokój,
odpoczynek od pracy, gdzie będziemy świętować wielki szabat, jak powiedział
Mojżesz: "Szabaty ziemi będą służyć wam za pokarm". Spoczywać bowiem
w Bogu i oglądać Jego radość, to prawdziwa uczta, pełna spokoju i rozkoszy.
Uciekajmy jak jelenie do źródeł wód. Tak jak
Dawid odczuwał pragnienie, niech pragnie i nasza dusza. Kto jest tym źródłem?
Posłuchaj mówiącego: "Albowiem w Tobie jest źródło życia". Do tego
źródła niech mówi dusza moja: "Kiedyż przyjdę i ukażę się przed obliczem
Twoim?" Źródłem bowiem jest Bóg.
św. Ambroży z Mediolanu „O unikaniu świata”.
poniedziałek, 27 lutego 2012
Mt 25,31-46
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie, pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jedne od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.
Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata. Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie».
Wówczas zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? »
A Król im odpowie: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie-ście uczynili».
Wtedy odezwie się do tych po lewej stronie: «Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom. Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie».
Wówczas zapytają i ci: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?»
Wtedy im odpowie: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili».
I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego”.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie, pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jedne od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.
Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata. Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie».
Wówczas zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? »
A Król im odpowie: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie-ście uczynili».
Wtedy odezwie się do tych po lewej stronie: «Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom. Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie».
Wówczas zapytają i ci: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?»
Wtedy im odpowie: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili».
I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego”.
Opis Sądu Ostatecznego w pierwszym odczuciu może napełnić myśli i serce przeszywającym lękiem. Tylko człowiek który nie potrafi kochać może odczuwać lęk przed czekającym egzaminem z życia po życiu. "Święty Paweł mówi o zdolności oglądania siebie z odsłoniętą twarzą, co już jest przygotowaniem do sądu, a Sąd Ostateczny polega własnie na pełnej wizji całego człowieka. Wybitni ludzie ducha podkreślają ten wymiar sądu jako objawienie w pełnym świetle, nie zagrożone karą, lecz Bożą Miłością."Aby poddać się temu spojrzeniu Miłości Boga trzeba zdać zwyczajnie egzamin z życia, codzienności nacechowanej wrażliwym człowieczeństwem, w którm to staje oblicze Boga o wielu twarzach: głodnego, spragnionego, przybysza, chorego, więźnia... człowieka. Niebo jest dla mnie wtedy kiedy potrafie widzieć dalej i więcej niż tylko czubek własnego nosa, rozdać swoje życie dla innych, to jest miłość która otwiera Raj.
Mój grzeszny bracie, oto przygotowanie, przez które musisz przejść,
zanim przystąpisz do pokuty i spowiedzi. Wiedz wpierw, że pokajanie, wg św.
Jana Damasceńskiego, jest przejściem od diabła do Boga, które następuje przez
[duchowy] ból i ascezę. Jeśli chcesz, umiłowany, właściwie się pokajać, musisz
odstąpić od diabła i jego czynów i powrócić do Boga i przyzwoitego życia.
Musisz zaniechać grzechu, który jest przeciwny naturze i powrócić do cnoty,
która zgodna jest z naturą. Musisz tak znienawidzić nieprawość, aby móc
powiedzieć z Dawidem: "Nienawidzę i wstręt czuję do kłamstwa", a w
zamian musisz tak bardzo pokochać dobro i przykazania Pańskie, aby móc
powiedzieć z Dawidem: "Miłuję Twoje przykazania bardziej niż złoto, niż
złoto najczystsze". Mówiąc zwięźle, Święty Duch przemawia przez mądrego
Syracha, czym w istocie jest pokajanie: "Nawróć się do Pana, porzuć
grzechy, błagaj przed obliczem [Jego], umniejsz zgorszenie! Wróć do
Najwyższego, a odwróć się od niesprawiedliwości i miej występek w wielkiej
nienawiści!". Wiedz po drugie, że są trzy aspekty pokajania: skrucha,
spowiedź i zadośćuczynienie.
Skrucha jest [duchowym] cierpieniem i doskonałym smutkiem serca przychodzącym do człowieka, który zgrzeszył, zawiódł Boga i wykroczył przeciwko Jego boskiemu Prawu. Prawdziwa skrucha pojawia się tylko w doskonałych i tych, którzy są synami Boga, ponieważ pochodzi z dojrzałej miłości do Pana, w sytuacji gdy syn kaja się zawiódłszy swego ojca, nie zaś z powodu utraty spadku czy dlatego, że grozi mu wygnanie z domu. Odnośnie tego św. Jan Chryzostom stwierdza: "Wzdychaj, gdy zgrzeszyłeś, nie z powodu kary (gdyż to jest niczym), lecz dlatego, że uraziłeś swego Mistrza, tak bardzo łagodnego, tak bardzo miłosiernego, który tak cię umiłował, iż dla twego zbawienia wydał swego Syna. Z tego powodu wzdychaj."
Skrucha jest [duchowym] cierpieniem i doskonałym smutkiem serca przychodzącym do człowieka, który zgrzeszył, zawiódł Boga i wykroczył przeciwko Jego boskiemu Prawu. Prawdziwa skrucha pojawia się tylko w doskonałych i tych, którzy są synami Boga, ponieważ pochodzi z dojrzałej miłości do Pana, w sytuacji gdy syn kaja się zawiódłszy swego ojca, nie zaś z powodu utraty spadku czy dlatego, że grozi mu wygnanie z domu. Odnośnie tego św. Jan Chryzostom stwierdza: "Wzdychaj, gdy zgrzeszyłeś, nie z powodu kary (gdyż to jest niczym), lecz dlatego, że uraziłeś swego Mistrza, tak bardzo łagodnego, tak bardzo miłosiernego, który tak cię umiłował, iż dla twego zbawienia wydał swego Syna. Z tego powodu wzdychaj."
św. Nikodem Hagioryta, Jak każdy powinien przygotować się przed spowiedzią, Exomologetarion.
niedziela, 26 lutego 2012
Mk 1,12-15
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś Mu usługiwali.
Po uwięzieniu Jana przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.
Droga nawrócenia to wyjście na pustynię, spotkanie się ze sobą...zobaczyć siebie z bliska. "Mają rację mistycy muzułmańscy, którzy twierdzą, że pustynia stwarza możliwości "kultu własnego jestestwa wewnętrzego". Przemierzanie tych obszarów samotności uwalnia człowieka od chęci przypodobania się ludziom, od dostosowania własnego oblicza i własnych gestów do gustów widowni. Zbyt często zamiast żyć autentycznie, człowiek przepędza swe życie "wystawiając się na pokaz". Pustynia stanowi antyscenę. Na pustynie wkracza się wówczas gdy kończy się gra. Pustynia jest miejscem, w którym odrzuca się maski. Człowiek odnajduje najbardziej przezroczystą szczerość. Odnajduje radość bycia szczęśliwym". Pierwsi ludzie w Raju byli autentycznie szczęśliwi, otrzymali od Boga wszystko: życie, miłość, radość, pełnię łaski i szczęścia. Ale okazali się słabo dojrzali do tej relacji, zawiedli naruszyli zasadę którą wytyczył im Bóg. Zapomnieli że są stworzeniem...zgubiła ich pycha i ciekawość. Zostali wygnani, ze łzami opuszczali Eden, ogladając się wstecz rozpamiętywali bliskość, która pozostała już tylko jako tęsknota utraconego przez grzech Raju. Wszystko dla nich stało się pustynią, jałową i smutną....ale Bóg ich trzymał za rękę i ciągle kochał. Chrystus Nowy Adam wychodzi na pustynię i zabiera nas ze Sobą, mówiąc nie bój się, poradzisz sobie, odrzuć lęk. Na pustyni można zakochać się na nowo w Bogu, wtedy to co suche i martwe zamieni się w rozkwitający ogród. To obraz duszy, która podda się Miłości. Wtedy usłyszę dźwięk głosu Boga spacerującego po drodze i wołanie słodkie jak miód : ADAMIE GDZIE JESTEŚ, MAM CI WIELE DO POWIEDZENIA.
Istnieją trzy rzeczy, bracia, na których stoi
wiara, wspiera się pobożność i trwa cnota. Są to: modlitwa, post i uczynki
miłosierdzia. To, o co kołata modlitwa, zjednywa post, a osiąga miłosierdzie.
Modlitwa, uczynki miłosierdzia i post - te trzy rzeczy stanowią jedno i dają
sobie wzajemnie życie.
Duszą bowiem modlitwy jest post, a życiem postu miłosierdzie. Niech ich nikt nie rozłącza, gdyż nie znają podziału. Jeśli ktoś ma tylko jedno z nich lub nie posiada wszystkich razem, ten nic nie ma. Kto się więc modli, niech pości, a kto pości, niech spełnia uczynki miłosierdzia, niech wysłucha proszącego, który chce być słyszany. W ten sposób otwiera dla siebie uszy Boga, który nigdy się nie zamyka na głos błagającego.
Niech rozumie post ten, kto pości. Niech dostrzega głodnego ten, kto pragnie, aby Bóg widział, że on też łaknie. Miłosierdzie okazuje ten, co sam spodziewa się miłosierdzia. Kto szuka życzliwości, niech ją sam praktykuje. Każdy, kto pragnie otrzymywać, niech sam daje. Bezwstydnym niegodziwcem jest ten, który innym odmawia tego, o co sam prosi dla siebie.
Człowieku, niechże miłosierdzie będzie twoją naturą! Wtedy i ty dostąpisz miłosierdzia tak, jak tego pragniesz, ile tylko pragniesz i tak szybko, jak tylko pragniesz. Bądźże w taki sam sposób miłosierny dla innych.A więc modlitwa, uczynki miłosierdzia i post niech będą naszą jedyną obroną u Boga, jedynym wstawiennictwem, jedną trójpostaciową modlitwą.
To,
co stracimy przez wykroczenia, starajmy się odzyskać postem, w którym składajmy
w ofierze nasze dusze, ponieważ nic godniejszego Bogu ofiarować nie możemy, jak
to potwierdza prorok, gdy mówi: "Ofiarą dla Boga jest duch skruszony.
Sercem skruszonym i uniżonym Bóg nie wzgardzi".
Człowiecze, złóż Bogu w ofierze swoją duszę i ofiaruj dar postu, aby był czystą żertwą i żywą ofiarą, która i tobie pozostaje, i Bogu jest oddana. Jeżeliby ktoś odmówił Panu tego daru, nie będzie usprawiedliwiony, ponieważ nikt nie może nie posiadać siebie jako daru do ofiarowania.
Człowiecze, złóż Bogu w ofierze swoją duszę i ofiaruj dar postu, aby był czystą żertwą i żywą ofiarą, która i tobie pozostaje, i Bogu jest oddana. Jeżeliby ktoś odmówił Panu tego daru, nie będzie usprawiedliwiony, ponieważ nikt nie może nie posiadać siebie jako daru do ofiarowania.
Żeby
jednak modlitwa i post zostały przyjęte, muszą się do nich przyłączyć uczynki
miłosierdzia. Post nie zaowocuje, jeżeli nie będzie użyźniony miłosierdziem.
Posucha miłosierdzia powoduje uschnięcie postu. Czym dla ziemi jest deszcz, tym
miłosierdzie dla postu. Chociaż bowiem post kształci serce, oczyszcza ciało,
wykorzenia grzechy, zasiewa cnoty, to jednak gdy zabraknie orzeźwiających wód
miłosierdzia, poszczący nie zbierze żadnych owoców.Ty, który pościsz, pamiętaj,
że gdy pości miłosierdzie, pości i twoja rola; jeżeli natomiast jesteś hojny w
uczynkach miłosierdzia, twój spichlerz będzie obfitował. A zatem, człowieku,
bacz, byś nie gubił oszczędzając, lecz zbieraj rozdzielając. Dając ubogiemu,
daj samemu sobie, ponieważ czego nie zostawisz drugiemu, tego i sam nie
będziesz miał.
Św. Piotr Chryzolog, Kazanie
katechezy neokatechumenalne
Katechezy zwiastowania dla dorosłych i młodzieży
Niezależnie, czy jesteś wierzący, czy niewierzący, bogaty lub biedny, szczęśliwy, czy w totalnej rozpaczy. CHRYSTUS CZEKA NA CIEBIE - PRZYJDŹ to może odmienić całe twoje życie.
Pierwsza katecheza 26 lutego niedziela godz. 19.15. Kolejne od 27 lutego w poniedziałki i czwartki godz. 19.15. Kościół Świetej Rodziny - Słupsk.
sobota, 25 lutego 2012
Pewien brat zapytał abba
Makarego: "Mój ojcze, popadłem w występek." Rzekł mu abba Makary:
"Mój synu, napisane jest: "Nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie
tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył". Nawróć się więc mój
synu, a zobaczysz człowieka radosnego, Pana naszego Jezusa Chrystusa, Jego
twarz wypełnioną radością z twego powodu. Podobnie jak twarz piastunki pełna
jest radości z powodu dziecka, kiedy ono wyciąga do niej swe rączki i buzię.
Choćby ono było brudne, to ona nie unika zabrudzonej pieluszki i jej zapachu,
lecz lituje się nad dzieckiem i tuli je do piersi z twarzą pełną radości, a
cokolwiek by się nie przydarzyło będzie to dla niej słodkie. Jeżeli więc istota
stworzona lituje się nad swoim dzieckiem, to o ileż bardziej (lituje się) nad
nami miłość naszego Stworzyciela".
Pewien
brat prosił abba Makarego: "Poucz mnie o pojęciu pokuty". Odrzekł mu
abba Makary: "Pokuta nie odnosi się tylko do zginania kolan, na
podobieństwo drzewa szadufu, które daje wodę wznosząc się i opadając. Ale jest
jak roztropny złotnik, który chcąc wykonać łańcuch z ogniw złotych, srebrnych,
żelaznych i ołowianych, naciąga go dotąd, aż łańcuch stanie się mocny. Tak też
jest z pokutą: wszystkie cnoty zależą od niej."
Bracia
zapytali abba Makarego wielkiego: "Czy miłosierdzie jest ponad
uczynkami?" Odrzekł im, że tak. Bracia powiedzieli: "Przekonaj
nas." I wtedy abba Makary zobaczył, że są zmartwieni i tchórzliwi, a chcąc
ich podnieść na duchu, powiedział: "Widzicie kupca sprzedającego klientowi
i mówiącego: Zarobiłem na tobie; ale jeśli zobaczy, że tamten jest ponury,
dodaje mu trochę i ów odchodzi radosny. Podobnie jest z uczynkami, jeśli one
stoją przed Bogiem, dawcą dóbr i sędzią sprawiedliwym smutne, wtedy Jego
wnętrzności o obfitym miłosierdziu poruszają Go i uczynki wychodzą w radości,
szczęściu i wesołości". Kiedy bracia usłyszeli to umocnili się a abba
Makary zobaczył, że się radują dodał: "Jak miarka oliwy rozwesela duszę w
obecności króla tego świata, tak trochę cnoty raduje przed Królem istot
niebieskich i ziemskich, przed tym, który ma liczne skarby miłosierdzia Panem
naszym Jezusem Chrystusem. Jest bowiem napisane: Od czasu Jana Chrzciciela, aż
dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je,
dalej bierzmy je i my gwałtem na miarę królestwa niebios, a pochwycimy tego,
który jest Królem na wieki, Pana naszego Jezusa Chrystusa." Kiedy bracia
to usłyszeli, upadli na twarz, wielbili jego stopy i odeszli radośnie, chwaląc
Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Łk 5,27-32
Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim.
Potem Lewi sprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: „Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami ?”
Lecz Jezus im odpowiedział: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników”.
"Pójdź za Mną" to słowa które powinny w nas z mocą rozbrzmieć w tym błogosławionym czasie nawrócenia. Pójście za Mistrzem to rozeznanie wewnętrznego głosu powołania, to totalne przemeblowanie swojego życia, to w końcu odkrycie faktu że Bóg mnie kocha i wzywa po imieniu. To przyjąć bardziej w siebie Miłość, pozwolić się ogarnąć takiej sile która wyrywa z grzechu, choroby i poczucia dezorientacji, po ludzku braku stabilności w którym było tylko własne"Ja". Bóg chce każdego człowieka dla Siebie...rozumiesz. "Panie, pochwyciłeś mnie, a ja nie mogłem Ci się oprzeć. Długo biegłem, aleś Ty biegł za mną. Obchodziłem naokoło, aleś widział o tym. Dogoniłeś mnie. Ja się broniłem, Tyś zwyciężył! Więc jestem, Panie; powiedziałem "tak" zadyszany, pokonany, prawie wbrew sobie. I drżałem jak zwyciężony na łasce zwycięscy, gdy spoczeło na mnie Twe spojrzenie miłości".
SIEDEM POCAŁUNKÓW BOGA
Zapraszam serdecznie na cykl siedmiu katechez poświeconych sakramentom, jest to nawiązanie do zeszłorocznych refleksji które były poświęcone Liturgii. W tym roku pochylimy się nad widzialnymi znakami niewidzialnej łaski w naszym życiu, aby lepiej zrozumieć misterium obecności Chrystusa.
"Wszystko to, co było widzialne w Chrystusie, przeszło do sakramentów Kościoła", mówił św. Leon Wielki. Będziemy wspólnie odkrywać to bogactwo świętych rytów Kościoła. Będę głosił katechezy na wieczornej Mszy Świętej o godz. 18.30. ( 26.02- 04.03. 2012 ) Przyjdź i posłuchaj !
czwartek, 23 lutego 2012
Łk 9,22-25
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Potem mówił do wszystkich: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie ?”
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Potem mówił do wszystkich: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie ?”
Naśladowanie Chrystusa zawsze jest trudne ponieważ zakłada radykalne przyjęcie Krzyża, tego swojego osobistego z ciężarem gatunkowym. "Ubi est crux mea"- gdzie jest krzyż dla mnie, po którym jak po drabinie mogę wejść do Raju...pyta się małe dziecko biegnące w poszukiwaniu narzędzia zbawienia przedstawione na plafonie z lądzkiego klasztoru po cystersach. Przyjąć dar krzyża, stracić życie dla Oblubieńca, poddać się szaleństwu miłości, gorącej wiary i tęsknoty. Ktoś zapyta po co ? Aby otrzymać bilet do Nieba ! Nie bój się, nie lękaj się Bóg sam wystarczy.
środa, 22 lutego 2012
Mt 6,1-6.16-18
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.
Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś gdy pościsz namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
Rozpoczeliśmy czas Wielkiego Postu, pragniemy przez czterdzieści dni podjąć ćwiczenia duchowe, które mają zrodzić w nas nowego człowieka, aby to co stare w nas umarło. Stary i grzeszny człowiek przywiązany do grzechu, zamknięty w swoich schematach myślenia, o zranionym sercu ma zostać dotknięty miłością z Krzyża Chrystusa. Bóg dziś wyprowadza mnie na pustynię i chce mówić do mojego serca, chce mną potrząsnąć abym się obudził, stanął na nogi i był gotowym na przebóstwienie. Na tej drodze otrzymuję ekwipunek do rozwoju duchowego: modlitwa, post i jałmużna. Triada która ma pomóc każdemu człowiekowi w rozwoju duchowym. Dzięki tym środkom mam zdemaskować w sobie zło które zamyka mnie na Boga i drugiego człowieka. To walka z egozimem, pychą, wyższością wobec innych, to odnowienie ducha pokory i postawy dziecka które potrzebuje przebaczenia. Ten czas który w Kościele przeżywam to droga duchowej odnowy, to przekonanie i zaufanie Miłości, która niegardzi człowiekiem zaprasza do życia łaski ostatniego jak pierwszego. Jak to pięknie wyraża Kanon pokutny św. Andrzeja z Krety:
Chociaż zgrzeszyłem, Zbawco, ale
dobrze wiem,
Żeś miłośnikiem ludzi, że chłostasz z litością,
A gorące jest twoje zmiłowanie. Patrzysz na płaczącego
I jak ojciec doń biegniesz, przywołując marnotrawne dziecko.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
U Twoich drzwi leżącego, o Zbawco,
Nawet w starości nie odrzucaj w pustkowie piekielne,
Lecz przed końcem, o Przyjacielu ludzi,
Udziel mych przestępstw odpuszczenia.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
Pomiędzy zbójców wpadłem - myśli to moje złe.
Pobity od nich jestem, ran i sińców pełen,
Lecz Ty, o Chryste, sam mię ulecz,
Zbliżywszy się do mnie łaskawie.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
Kapłan widząc mię, minął. Podobnie lewita
Ujrzawszy mię w niedoli, wzgardził mą nagością.
Jedynie Ty, o Jezu, z Maryi zrodzony,
Przystąp do mnie, zlituj się nade mną!
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
Baranku Boży, Ty wszystkich gładzisz grzechy.
Zabierz ode mnie tę grzechu ciężką obrożę.
A okazując miłosierdzie
Udziel mi przestępstw odpuszczenia.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
Oto pora pokuty! Twórco mój, idę do Ciebie.
Zabierz ode mnie tę grzechu ciężką obrożę,
A okazując miłosierdzie,
Udziel mi przestępstw odpuszczenia.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
Nie gardź mną, Zbawco, ani od twego odrzucaj oblicza!
Zabierz ode mnie tę grzechu ciężką obrożę,
A okazując miłosierdzie
Udziel mi przestępstw odpuszczenia
Żeś miłośnikiem ludzi, że chłostasz z litością,
A gorące jest twoje zmiłowanie. Patrzysz na płaczącego
I jak ojciec doń biegniesz, przywołując marnotrawne dziecko.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
U Twoich drzwi leżącego, o Zbawco,
Nawet w starości nie odrzucaj w pustkowie piekielne,
Lecz przed końcem, o Przyjacielu ludzi,
Udziel mych przestępstw odpuszczenia.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
Pomiędzy zbójców wpadłem - myśli to moje złe.
Pobity od nich jestem, ran i sińców pełen,
Lecz Ty, o Chryste, sam mię ulecz,
Zbliżywszy się do mnie łaskawie.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
Kapłan widząc mię, minął. Podobnie lewita
Ujrzawszy mię w niedoli, wzgardził mą nagością.
Jedynie Ty, o Jezu, z Maryi zrodzony,
Przystąp do mnie, zlituj się nade mną!
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
Baranku Boży, Ty wszystkich gładzisz grzechy.
Zabierz ode mnie tę grzechu ciężką obrożę.
A okazując miłosierdzie
Udziel mi przestępstw odpuszczenia.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
Oto pora pokuty! Twórco mój, idę do Ciebie.
Zabierz ode mnie tę grzechu ciężką obrożę,
A okazując miłosierdzie,
Udziel mi przestępstw odpuszczenia.
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną.
Nie gardź mną, Zbawco, ani od twego odrzucaj oblicza!
Zabierz ode mnie tę grzechu ciężką obrożę,
A okazując miłosierdzie
Udziel mi przestępstw odpuszczenia
wtorek, 21 lutego 2012
CZAS NAWRÓCENIA SERCA
Odprawianie
Wielkiego Postu w tradycji Kościoła Wschodniego – o.Aleksander Mień
Czas Wielkiego Postu
jest nam specjalnie dany przez Kościół, abyśmy mogli zebrać się w sobie,
skoncentrować się i przygotować na dni paschalne. Podczas Wielkiego Postu
powinniśmy postarać się nadrobić zaniedbania, poradzić sobie z problemami w
życiu duchowym, które tak ucierpiało z powodu nieuporządkowanego życia,
rozproszenia, lenistwa itp. Wszystko to, co zostało powiedziane poniżej, można
odnaleźć w książkach o życiu duchowym. Tutaj zaś jedynie krótko zostały
przedstawione niektóre rady dotyczące odprawiania Postu.
Przepisy
ogólne
1. Powstrzymanie się od
pokarmów mięsnych jest obowiązkowe. Wszystko inne należy uzgadniać z ojcem
duchowym w Kościele. Poza tym pożądane jest wybranie jakiejś sprawy życiowej i
odmówić jej sobie na te dni, trzymając się tego wyrzeczenia do samej Paschy.
2. W okresie Postu
należy przeczytać wszystkie cztery Ewangelie.
3. Wyrzec się wszystkich
zbędnych spotkań, spraw – wszystkiego, co rozprasza. Zrozumiałe jest, że z
odpoczynku nie należy rezygnować, ale należy wybierać takie jego formy, które
nie naruszałyby pokoju duszy (na przykład spacery, wyjazdy za miasto).
4. Codziennie odmawiać
modlitwę św. Efrema Syryjczyka 1, możliwie jak najbardziej
medytacyjnie, czyli koncentrując myśli na słowach. Za każdym razem należy
rozważać niewielką część tekstu (na przykład: „Panie i Władco życia mego” –
temat: Chrystus, jako alfa i omega życia, jego sens – miłość – i cel. Należy to
poczuć, chociaż przez chwilę).
5. Oprócz modlitwy św.
Efrema poświęćmy codziennie dziesięć minut – (to stanowi minimum, a w ogóle
warto by poświęcić pół godziny) – pięć minut rano i pięć minut wieczorem – na
rozmyślania modlitewne. Najważniejsze to nie opuścić ani jednego dnia Postu.
Poleca się wybrać wygodne miejsce, zająć wygodną pozycję, ale jeśli okaże się
to niemożliwe, nie należy rezygnować. Rozmyślać można również, chodząc, w
pracy, i wieczorem, kiedy wszyscy już usną, i rankiem – jednym słowem przystosowując
się do istniejących warunków. Bardzo jest ważne, aby nic nas nie „dręczyło”,
nie prześladowała konieczność wykonania terminowego zadania, nie nużyło zbyt
duże zmęczenie. Przed rozpoczęciem rozmyślań trzeba przeżegnać się, (jeśli
dzieje się to w domu) albo w myśli przywołać Imię Boże. Trzeba się zmusić do
rezygnacji z myślenia o własnych troskach, (co jest najtrudniejsze). Wysiłkiem
woli stajemy przed obliczem Boga, uświadamiając sobie, że niezależnie od tego,
gdzie się znajdujemy, zawsze jesteśmy z Nim i przed Nim. Potem zwracamy oczy ku
ikonie albo krzyżowi, (jeśli nie jesteśmy w domu, przymykamy oczy i wyobrażamy
sobie obraz krzyża). Trzeba, aby całe ciało znalazło spokój, aby oddech nie był
przyśpieszony; nie trzeba wykonywać zbędnych ruchów (tylko znak krzyża).
Następnie w myśli przywołujemy zdanie z modlitwy albo z Ewangelii (można też
wybrać je z litanii, akatystu, liturgii) i staramy się, jak długo nam się uda,
utrzymać je w świadomości, rozważając je, zagłębiając się w nie, odczuwając jego
wielopłaszczyznową więź z życiem. Początkowo będzie nam to przychodzić z
trudem. Dopiero w trzecim tygodniu pójdzie nam łatwiej. Ale nie należy
rezygnować. I tak, każdego dnia, przez cały Post, po pięć minut rankiem i
wieczorem. W skrajnych przypadkach porę można zmieniać, ale lepiej jest
wybierać tę samą. Nie można martwić się i dziwić, łapiąc się na roztargnieniu,
nieumiejętności koncentrowania się: właściwe jest traktowanie siebie, jako
ucznia, nowicjusza, po raz pierwszy przystępującego do rozważań modlitewnych.
Spis modlitewnych tekstów dla rozważań dobrze sporządzić o tydzień wcześniej.
Należy starać się, aby w ciągu dnia w chwilach wolnych od pracy powracać myślą
do tych rozważań, jakby przygotowując się do spotkania. Głównym warunkiem
powodzenia jest osiągnięcie ciszy duchowej. Jest to bardzo trudne w naszym
hałaśliwym wieku.
6. Po pięciominutowych
rozważaniach należy jeszcze w milczeniu posiedzieć albo postać i skoncentrować
się, jakby wsłuchując się w ciszę, a następnie z tą ciszą w sercu przystąpić do
codziennych spraw, starając się zachować jej „dźwięk” jak tylko można
najdłużej.
7. We wszystkie
niedziele Postu należy obowiązkowo uczestniczyć w Liturgii Świętej, nie
spóźniając się na nabożeństwa. Przed sprawowaniem Liturgii, w trakcie godzin
kanonicznych, dobrze jest odmówić modlitwę:
Wierzę, Panie, ale Ty umocnij moją wiarę.
Ufam, Panie, ale Ty wzmocnij moją nadzieję. Pokochałem Ciebie, Panie, ale Ty
oczyść miłość moją, aby stała się jak płomień. Jestem pełen skruchy, ale uczyń
tak, abym zwielokrotnił moją pokutę. Czczę Ciebie, mojego Stwórcę, wzdycham do
Ciebie, wzywam Ciebie. Udziel mi mądrości Twojej, broń i umacniaj. Powierzam
Ci, mój Boże, moje myśli, jako że pochodzą one od Ciebie. Niech uczynki moje
będą dokonywać się według woli Twojej. Oświeć mój rozum i umocnij wolę, oczyść
ciało i oświeć duszę. Niech ujrzę grzechy swoje, abym nie był pełen pychy,
pomóż mi zwyciężać pokusy. Niech będę sławić Ciebie przez we wszystkie dni
mojego życia, które Ty mi podarowałeś. Amen.
Częstotliwość przystępowania
do Komunii świętej powinna być ustalana razem ze spowiednikiem, ale już
wcześniej należy przygotowywać się do wspólnego przyjęcia jej w Wielki
Czwartek, w dniu Ostatniej Wieczerzy.
8. W dni Wielkiego Postu
szczególnie gorliwie należy modlić się za innych. Nie przepuszczać ni jednej
okazji, kiedy ktoś zachoruje, jest zasmucony, ma trudności – trzeba się wtedy
jak najprędzej pomodlić za niego, ile tylko nam starczy sił i czasu.
9. Sporządzić spis
szczególnie czczonych i umiłowanych świętych i podczas Postu częściej zwracać
się do nich jako pomocników i przyjaciół, jako do żywych, stawiać im świeczki i
modlić się przed ich ikonami. Należy wystrzegać się braku równowagi we wzlotach
i upadkach. Przeciwdziałać temu będzie spokojne i systematyczne wgłębienie się
w modlitwę, rozmyślania. Należy hamować nazbyt silne przypływy duchowego
zachwytu, pamiętając, jak często uczestniczy w nich nie tyle duch, co emocje.
Pomoże nam to wystrzegać się upadków.
Tygodnie
Wielkiego Postu
Pierwszy
tydzień
W pierwszym tygodniu
postu przeprowadzamy następujący cykl rozmyślań modlitewnych:
1.
Dzień Eklezjastesa
Rozmyślania o marności
wszystkiego, co jest ziemskie. Człowiek u szczytu sławy, dorobił się wiele, a
umiera jak wszyscy, czasami nawet ciężej. Do czego wszystko to było potrzebne?
Jedni szli po trupach, drudzy gubili duszę, a w rezultacie niczego nie mają.
Odmówmy modlitwę Кая житейская сладость... 2. za zmarłych. Szacunek, miłość,
sława, zdrowie – wszystko to (bez życia duchowego) jest nic niewarte i puste.
Wszystko spada w dół, w śmierć, niczym wodospad. Na wszystkim znajduje się
pieczęć niedoskonałości. Wszystko, za czym uganiamy się i czego czepiamy się –
okazuje się dymem i pyłem. Wszystko to jest bezmyślne, a bezmyślność jest
straszna i złowieszcza.
2.
„Z głębokości wołam” (Psalm 130)
Jak bardzo służyłem
idolom, jak wiele iluzji i marności w tym życiu. Jak namiętnie przywiązuję
serce do rzeczy, których zatrzymać nie mogę. A zapłatą jest zniechęcenie,
rozpacz, pustka. Nie zdawałem sobie sprawy ze swojej żądzy sławy, próżności,
daremnej bieganiny, a teraz widzę, jakie niskie motywy kierowały mną, jak
bardzo pogrążyłem się w głębinie. Nie mam sił zrobić z sobą cokolwiek. Zostałem
skazany, aby już za życia znajdować się piekle, w niewoli namiętności ciała i
pychy. Jestem samą nicością. Ale nie jest to jak w powiedzeniu: уничижение паче
гордо- сти 3, a chodzi o uczciwe spojrzenie na
siebie samego. Przypomnijmy sobie niektóre z naszych snów, które mówią o
czających się w nas dzikich żądzach, na które nawet nie chcemy popatrzeć. Nie
jesteśmy w stanie opanować naszych żywiołów.
3.
Dobra nowina
Ale jest wyjście, jest
wybawienie, ono jest otwarte dla mnie, jeśli jeszcze raz zwrócę się ku
Chrystusowi... On sam jest naszą Dobrą Nowiną. On narodził się dla mnie, abym
mógł żyć i uratować się. On mnie uczył. On objawił w sobie Boga dla mnie.
Boga-Zbawiciela. Tylko z Jego pomocą mogę się podnieść.
4.
Ocalenie
Chrystus przynosi
ocalenie przez swoją śmierć. Jego Krzyż i Krew były dla mnie i dla nas
wszystkich, którzy nie mają sił, aby wiernie pójść Jego drogą, chociaż
zobaczyli Jego. On wskazał nam Drogę (Kazanie na Gorze), Prawdę (Bóg wychodzi
nam na spotkanie) i Życie (życie w Nim).
5.
Dziękczynienie
Ciągle ożywam.
Nieskończenie dziękuję Mu za to, że On wyciąga do mnie rękę. I teraz nie ma
końca mojej wdzięczności za wszystko: za życie, radość, za to, czym mnie
doświadcza, za ludzi, świat, każdy drobiazg – wszystko to pochodzi od Niego.
Otwieram drzwi, drzwi od domu, oczekując, że On wejdzie do przybytku duszy
mojej.
6.
Rachunek sumienia
Powinienem przygotować
swój dom, dokonać jego przeglądu w oczekiwaniu na przyjście Pana. Biorę też w
ręce lampę Jego przykazań i oświetlam nią ciemne kąty. Wszędzie znajduje się
pył, brud, chłam; czym mocniej świecę, tym obraz mroczniejszy. Ale nie wpadam w
rozpacz, rozpocznę mozolne sprzątanie. Dokonam rachunku sumienia zgodnie z
Dziesięcioma Przykazaniami, według Kazania na Gorze, konsekwentnie i bez
pośpiechu. Oto moje przygotowanie do spowiedzi. W niedzielę zbiera się wielu
ludzi w świątyni, dlatego też spowiedź będzie ogólna. Wobec tego należy
wcześniej wszystko przemyśleć, aby w Cerkwi wyrazić tylko ogólną skruchę.
7. Komunia święta
Dzień szczególnego
dziękczynienia. Składamy Bogu obietnicę spełnienia czegoś w Jego imię, w dowód
naszej wdzięczności.
Tydzień
drugi
Triumfu
Prawosławia
W tym tygodniu, oprócz ćwiczeń duchowych, zobowiązuję się uczynić coś dla cerkwi (sprzątanie, śpiew, dzieła oświecenia duchowego).
Tydzień
trzeci
Św.
Grzegorza Palamasa
Tydzień ten poświęcony jest temu świętemu hezychaście (milczącemu pustelnikowi). W tym tygodniu składam obietnicę nie wymawiać ani jednego zbędnego słowa. W rodzinach chrześcijańskich powinniśmy zawrzeć co do tego umowę. Kto żyje samotnie, niech postara się zrealizować to tak, jak może. Żadnych dyskusji, nawet pożytecznych, nie mówiąc już o niepotrzebnych; odzywać się należy jedynie w sprawach niezbędnych dla życia. Mówi się, że kiedy następuje minuta milczenia, „przylatuje anioł”. Wobec tego zachowajmy go przy sobie w tym tygodniu. Niektórym milczenie sprawi trudność, ale stanowi ono przeciwwagę dla wielomówstwa. Komu sprawi to trud, niech przyjmie je jako krzyż i epitymię 4.
Tydzień
czwarty
Pokłonu
przed KrzyżemPoświęcony rozmyślaniom o Krzyżu i o znaczeniu niesienia przez nas krzyża. Każde brzemię, jeśli je spotyka rozpaczliwy sprzeciw z naszej strony, nie stanowi krzyża. Krzyżem staje się ono, kiedy staramy się nieść je „za zgodą”, nawet niedobrowolnie.
Tydzień
piąty
Jana KlimakaNajwiększym niebezpieczeństwem przy wspinaniu się po duchowej drabinie jest oglądanie się wstecz i sprawdzanie, czy daleko już wspięliśmy się. Nie może być mowy o żadnym „bilansie osiągnięć”. Jeśli bowiem osiągnąłeś sukces, to natychmiast zakrada się samozadowolenie, które niweczy wszystkie twoje wysiłki. Należy zawsze uważać, że znajdujemy się dopiero na pierwszym stopniu. Bóg w każdym momencie może nas przenieść na dziesiąty. Symptomami całkowitej porażki są ciągły nastrój przygnębienia i gwałtowne wahania między ekstazą a upadkiem.
Tydzień
szósty
Św.
Marii EgipcjankiŚw. Maria Egipcjanka ukazuje nam wzór pokuty. Spróbujemy skupić się i wyrazić pokutę za całe życie. Będziemy surowi dla siebie, niczego nie przepuścimy, zajrzymy wszędzie. Sobotę Łazarza 5dobrze jest poświęcić rozważaniom o śmierci, odprawić przygotowania do śmierci według św. Franciszka Salezego.
Wielki
Tydzień
Przez wszystkie te dni
czytamy odpowiednie fragmenty z Pisma świętego. Jeśli posiadamy, to dobrze
byłoby czytać rozdziały z książek [arcybiskupa] Innocentego Chersońskiego,
[Frederica Williama] Farrara, [Johna] Geikiego i innych. W Wielki Czwartek
czeka nas spowiedź powszechna i przyjęcie Komunii świętej. Należy pamiętać, że
wtedy uczestniczymy w sposób szczególny w Mistycznej Wieczerzy. W Wielki Piątek
podążamy myślami za Chrystusem.
Święty
biskup Jan Chryzostom
„Tam gdzie modlitwa i dziękczynienie, tam przychodzi łaska Ducha Świętego, stamtąd przepędza się wszystkie demony, a wszystkie wrogie siły odstępują i uciekają.
Moc modlitwy zawsze jest wielka, ale jeśli modlitwa łączy się z postem, to czyni duszę jeszcze silniejszą”.
Święty
biskup Ignacy Branczaninow
„Wszyscy pragnący przystąpić do dzieła postu i modlitwy, wszyscy pragnący zebrać owoce swojej pokuty, usłyszcie słowo Boże, usłyszcie Bożą naukę: wybaczcie bliźnim ich przewinienia wobec was. Szkodliwe jest niepohamowanie, szkodliwy (jeszcze bardziej) jest nieumiarkowany post. Słabość ciała, wynikająca z niedojadania, nie pozwala wypełniać modlitw w odpowiedniej ilości i z odpowiednią mocą”.
Święty
biskup Bazyli Wielki
„Wraz z postem cielesnym powinien u nas być i (post) duchowy. Jest post cielesny, jest i post duchowy. Podczas postu cielesnego wnętrzności powstrzymują się od jedzenia i picia: przy poście duchowym dusza powstrzymuje od złych zamysłów, uczynków i słów. Naprawdę poszczący wstrzymuje język od pustych i brudnych słów., oszczerstw, osądzania innych, chytrości, kłamstwa i wszystkich innych złych słów. Wobec tego prawdziwie pości ten, kto usuwa z siebie wszelkie zło. Widzisz, chrześcijaninie, czym jest post duchowy? Prawdziwy post to odsunięcie się od zła, powstrzymanie języka, zdławienie w sobie gniewu, odsunięcie od siebie lubieżności, złych słów., kłamstwa i wiarołomstwa”.
Święty
biskup Jan Chryzostom
„Kto pości prawdziwie i bez obłudy, ten naśladuje Chrystusa, na ziemi upodobnia się do Aniołów, naśladuje Proroków, wchodzi we wspólnotę z apostołami, a za pomocą postu osiągnąwszy odrodzenie swojej natury staje się z niesprawiedliwego sprawiedliwym, ze złego dobrym, z nieuczciwego uczciwym i w taki sposób przyjmuje do siebie Chrystusa, skarb życia. Myli się ten, kto uważa, że post polega tylko na wstrzymaniu się od pokarmów. Prawdziwy post jest odsunięciem się od zła, powściągnięciem języka, rezygnacją z gniewu, ukróceniem pożądliwości, porzuceniem oszczerstw, kłamstw i wiarołomstwa. Post to zniszczenie śmierci i wyzwolenie od gniewu.
Post, nie obciążając ciała pokarmem, utrzymuje je w zdrowiu; ciało nie wpada wówczas w choroby, staje się za to lekkim, umacnia się na przyjęcie darów. Poszczący wiedzą, jak post łagodzi żądze. A ci, komu było dane doświadczyć tego w praktyce, potwierdzają, że łagodzi charakter, tłumi gniew, hamuje porywy serca, orzeźwia umysł, przynosi spokój duszy, przynosi ulgę ciału, usuwa niepohamowanie… Niech poszczą nie tylko usta, ale i wzrok, i słuch, i nogi, i ręce, i wszystkie członki naszego ciała. Modlić się należy z uwagą, szczególnie podczas postu, dlatego że dusza wtedy bywa bardziej lotna, niczym nie obciążona i nie przytłoczona przez prowadzące do zguby brzemię zadowolenia.
Czy ty pościsz? Nakarm głodnych, napój spragnionych, odwiedź chorych, nie zapomnij o uwięzionych w ciemnicy, żałuj strapionych, pociesz cierpiących i płaczących, bądź miłosierny, łagodny, dobry, cichy, cierpliwy, uczciwy, aby Bóg przyjął twój post i z nawiązką podarował ci owoce pokuty”.
Mk 9,30-37
Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: „O czym to rozprawialiście w drodze?” Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.
Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: „O czym to rozprawialiście w drodze?” Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.
Chrześcijanin to, ten który zajmuje ostatnie miejsce, to wchodzący po miłość na końcu, pokornie aby inni mogli przed nim wejść. Być chrześcijaninem to znaczy umierać każdego dnia dla pychy i egozimu, "uważać siebie za gorszego od innych"- po tym poznaje się wielkość człowieczeństwa złożonego w sercu Chrystusa. Jak dziecko z bezgranicznym zaufaniem, spokojem którego nic i nikt nie jest wstanie zmącić. Dziecko o radosnym uśmiechu nieustannie wyglądające Raju.
poniedziałek, 20 lutego 2012
Człowiek nie może być głodem bez pokarmów,
pragnieniem bez napoju,
pytaniem bez odpowiedzi,
miłością bez miłości.
Człowiek bolesnie przebywa drogę w poszukiwaniu swej pełni. U podstawy tego pragnienia, żeby kochać i być kochanym, leży twoja istotna niepełność. W miłości szukasz swego rozwoju. Lecz to wieczyste poszukiwanie jedności dopóty ciebie nie zaspokoi, dopóki nie napełni cię Miłość nieskończona - Bóg. Szukanie miłości jest w głębi istoty ludzkiej zawsze szukaniem Boga. Miłość zbliża cię do Boga, ponieważ wyrywa cię sobie samemu, są bowiem tylko dwa bieguny przyciągania i daru w życiu każdego człowieka: on sam albo drudzy i Bóg.
Nie możesz nie być całkowicie nastawionym na miłość, bo Bóg odwiecznie myślał o tobie z miłością, miłość zaś przyciąga miłość. Jesteś myślą miłosną Boga. Twoje życie powinno być odpowiedzią miłości.
Wielkie Objawienie Jezusa Chrystusa to że BÓG jest MIŁOŚCIĄ, że wielka przygoda świata i ludzi jest historią miłości i że ostateczna pełnia może być tylko owocem miłości.
W tobie i i w innych autentyczna miłość jest zawsze znakiem obecności Bożej. Bóg bowiem jest obecny w każdej miłości, jak słońce jest obecne w każdym promieniu.
"...miłość jest z Boga, a każdy kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością...Kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg w nim trwa" (1J 4,7-8.16).
Możesz iść przez świat śladem Boga odgadując gesty prwdziwej miłości. Możesz wprowadzać Boga między ludzi, zapominając o sobie, ażeby wokół siebie rozsiewać miłość. Możesz prowadzić innych na spotkanie Boga, pomagając im konkretnie kochać braci.
A ile razy kochasz, dajesz świadectwo miłości, w milczeniu zwiastujesz Chrystusa. Kiedyś trzeba będzie powiedzieć innym, że Miłość jest Kimś.
M. Quoist "Modlitwa i czyn"
Mk 9,14-29
Gdy Jezus z Piotrem, Jakubem i Janem zstąpił z góry i przyszedł do uczniów, ujrzał wielki tłum wokół nich i uczonych w Piśmie, którzy rozprawiali z nimi. Skoro Go zobaczyli, zaraz podziw ogarnął cały tłum i przybiegając, witali Go. On ich zapytał: „O czym rozprawiacie z nimi?”
Odpowiedział Mu jeden z tłumu: „Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. Ten gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli”.
On zaś rzekł do nich: „O plemię niewierne, dopóki mam być z wami? Dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie go do Mnie”. I przywiedli go do Niego. Na widok Jezusa duch zaraz począł szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach.
Jezus zapytał ojca: „Od jak dawna to mu się zdarza?”
Ten zaś odrzekł: „Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam”.
Jezus mu odrzekł: „Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy”.
Natychmiast ojciec chłopca zawołał: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!”
A Jezus widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: „Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i nie wchodź więcej w niego”. A on krzyknął i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów. Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: „On umarł”. Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał.
Gdy przyszedł do domu, uczniowie pytali Go na osobności: „Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?” Rzekł im: „Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem”.
Gdy Jezus z Piotrem, Jakubem i Janem zstąpił z góry i przyszedł do uczniów, ujrzał wielki tłum wokół nich i uczonych w Piśmie, którzy rozprawiali z nimi. Skoro Go zobaczyli, zaraz podziw ogarnął cały tłum i przybiegając, witali Go. On ich zapytał: „O czym rozprawiacie z nimi?”
Odpowiedział Mu jeden z tłumu: „Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. Ten gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli”.
On zaś rzekł do nich: „O plemię niewierne, dopóki mam być z wami? Dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie go do Mnie”. I przywiedli go do Niego. Na widok Jezusa duch zaraz począł szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach.
Jezus zapytał ojca: „Od jak dawna to mu się zdarza?”
Ten zaś odrzekł: „Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam”.
Jezus mu odrzekł: „Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy”.
Natychmiast ojciec chłopca zawołał: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!”
A Jezus widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: „Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i nie wchodź więcej w niego”. A on krzyknął i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów. Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: „On umarł”. Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał.
Gdy przyszedł do domu, uczniowie pytali Go na osobności: „Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?” Rzekł im: „Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem”.
Ewangelia to Dobra Nowina o naszym życiu które zostaje dotknięte palcem Bożym - zbawieniem. Dzisiejszy fragment jest zatrzymaniem się nad "obrzędem egzorcyzmu", ojciec przyprowadza do Jezusa swojego syna który ma w sobie ducha niemego. Towarzyszą temu dręczeniu zachowania które trudno po ludzku wytłumaczyć: zgrzytanie zębami, targanie, krzyk, bezradność i bezsilność. Jakie zakłopotane musi być oblicze ojca : cierpienie, łzy i miłość z jaką prosi Mistrza o łaskę uzdrowienia swojego dziecka. "Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy". Bóg kiedy widzi wiarę w sercu człowieka, wtedy uwalnia od działania demona. Trzeba się często modlić z pokorą aby takie doświadczenia nigdy nie były naszym udziałem, aby Bóg nigdy nie musiał obnażać naszego niedowiarstwa. "Panie, licze na Ciebie, ale radzę sobie sam. Cierpię, ale nie proszę o uzdrowienie, bo nigdy nie widziałem cudu!...". Zrozum Bóg każdego dnia czyni cię wolnym, uzdrowionym, pięknym i pochwyconym w miłości, bo jesteś Jego dzieckiem. On jest twoim największym szczęściem i zabezpieczeniem przez atakami wroga.
niedziela, 19 lutego 2012
Wejdź ochoczo do skarbca, który jest w twym wnętrzu, a ujrzysz tam rzeczy, które są w niebie- do obydwu prowadzi tylko jedno wejście. Drabina, która prowadzi do Królestwa jest ukryta w twej duszy. Uciekaj od grzechu, zstap w siebie, a w swej duszy odkryjesz schody, po których będziesz mógł się wznieść
Mk 2,1–12
Gdy po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tylu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.
Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu wnieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”.
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w duszy: „Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?”.
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: „Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej powiedzieć do paralityka: »Odpuszczają ci się twoje grzechy«, czy też powiedzieć: »Wstań, weź swoje łoże i chodź?«. Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!”.
On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga, mówiąc: „Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego”.
Gdy po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tylu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.
Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu wnieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”.
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w duszy: „Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?”.
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: „Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej powiedzieć do paralityka: »Odpuszczają ci się twoje grzechy«, czy też powiedzieć: »Wstań, weź swoje łoże i chodź?«. Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!”.
On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga, mówiąc: „Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego”.
Wydarzenie cudu opisane w dzisiejszej Ewangelii pokazuje uzdrowienie przez Chrystusa człowieka w dwóch płaszczyznach ducha i ciała. Jest kilka charakterystycznych elementów istotnych tej sceny: widzi wiarę paralityka, dostrzega wiarę niosących go na noszach, zna irytujące myśli uczonych i faryzeuszów. Jezus widzi całe zaangażowanie tych ludzi na rzecz uzdrowienia człowieka który jak widać jest im bliski, może jest ich przyjacielem, kimś istotnie ważnym skoro ryzykują tak bardzo,przedzierają się przez tłum, spotykają się z krzykiem stojących w kolejce ludzi, aby w końcu przez dach czyjegoś domostwa dostarczyć człowieka przed miłosierne Oblicze Jezusa. Pan odsłania to,co ukryte- ludzki grzech który zostaje przebaczony. Pamiętajmy o ty iż w świadomości religijnej Żydów tylko Bóg może odpuszczać grzechy, tylko On ma taką władzę i nikt nie może jej uzurpować sobie. A Jezus aby pokać moc Bożą, która działa zamyka usta uczonym w Piśmie, cholera ich brała po tym czego dokonał "Uzdrowiciel z Nazaretu."„Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej powiedzieć do paralityka: »Odpuszczają ci się twoje grzechy«, czy też powiedzieć: »Wstań, weź swoje łoże i chodź?«. Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!”. Jezus odpuszcza mu grzechy, wcale nie chodzi o to, aby pozkazać że chory jest tak strasznym grzesznikiem...ale dla obserwatorów chorba była konsekwencją grzechu, już o tym mówiłem. Dzisiaj człowiek współczesny najbardziej potrzebuje przebaczenia sobie samemu, drugiemu bratu i siostrze i usłyszenia, idź Bóg wybacza, Jego miłość uzdrawia. W sakramencie pojednania dokonuje się dotknięcie miłością Boga. "Dziecię, oto Chrystus niewidzialnie stoi tutaj i przyjmuje twoją spowiedź. Nie wstydź się i niczego nie obawiaj, i niczego przede mną nie ukrywaj, ale wyznaj mi bez wahania wszystko, co zrobiłeś, a w ten sposób otrzymasz przebaczenie od Pana naszego Jezusa Chrystusa. Oto Jego święta ikona jest przed nami, a ja jestem świadkiem składającym Mu świadectwo o wszystkim, co masz mi do powiedzenia. Jeśli cokolwiek przede mną ukryjesz, będziesz miał jeszcze większy grzech. Uważaj zatem, abyś przyszedłszy do lecznicy, nie odszedł nie uleczonym". (pouczenie kapłana we wschodnim rycie spowiedzi)
Proś o takich przyjaciół którzy Cię, przyprowadzą do Jezusa. Bądź dla innych przyjcielem który stanie się narzędziem miłosiernej miłości Boga.
Proś o takich przyjaciół którzy Cię, przyprowadzą do Jezusa. Bądź dla innych przyjcielem który stanie się narzędziem miłosiernej miłości Boga.
"Panie dziękuję Ci za uzdrowienie mojej duszy. Jestem nerwowy, porywczy, niecierpliwy i podatny na zranienia, ponieważ nadal odczuwam przywiązanie do grzechu. Zgubne przyzwyczajenia pozostawiły blizny i rany. Chciałbym nauczyć się miłości bliźniego i ufności, którą utraciłem wskutek różnych bolesnych doświadczeń. Jezu, oczyść moją podświadomość. Spraw bym przyjął światło prawdy, które na zawsze rozproszy ciemności mojej duszy. Mocą Twej łaski uzdrów moje przywiązanie do dóbr materialnych, które rodzi niepokój. Oczyść mnie i spraw, aby moja dusza zwróciła się do Ciebie. Uzdrów mnie ze skłonności do wątpienia w Słowo Boże. Błagam wyzwól mnie z traumatycznych wspomnień życiowych klęsk i niezrealizowanych marzeń. Uwolnij od ciemności wewnętrznych i opatrz rany, które wyparłem ze świadomości. Spraw bym cieszył się Bożym pokojem. Amen"
sobota, 18 lutego 2012
Bóg dał nam niezwykłą możliwość kontemplowania Go. To jednoczy nasze życie pośród najcieższych walk. Poszukiwanie światła, dążenie do światła, to nasz jednoczy. Lecz nie chodzi o światło, płynące z wyobraźni. Jesteśmy miotani pomiędzy światłem wyobraźni, a światłem prawdy. Wybór ułatwia wejrzenie na cel, postawienie sobie pytania: ku czemu zostaliśmy stworzeni ?
Istnieje we mnie coś boskiego, wiecznego. Istnieje we mnie miłość. To pozwala kontemplować Boga, dochodzić do Niego. Całe moej życie jest dążeniem do poznania Umiłowanego mojej duszy. A rozpoznaje Go przez miłość, która stwarza i urzeczywistnia we mnie jedność. Bóg bierze mnie w bliskość, abym żył tym samym życiem, co On. Żyć Jego życiem, to cel, to wieczność prawdziwa.
Bóg w każdym ma niepowtarzalną bliskość. Miłość Boga jest łagodnie miłująca. Bóg bowiem jest Przyjacielem ludzi. Ważne więc jest, abyśmy odkryli to poznanie, jakie ma Bóg przez miłość. Ponieważ Bóg daje nam siebie w pełni, pozwala i nam uczestniczyć w swoim boskim poznaniu. My mamy wejśc w tę miłość, odkrywąć ją. A gdy ją odkryjemy, nigdy nie będziemy samotni, bo odkryjemy obecność Boga w duszy, odkryjemy że Bóg jest miłością duszy dla każdego z nas...
o. Marie Dominique Philippe OP
Mk 9,2-13
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni.
I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.
I pytali Go: „Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że wpierw musi przyjść Eliasz?”
Rzekł im w odpowiedzi: „Istotnie, Eliasz przyjdzie najpierw i naprawi wszystko. Ale jak jest napisane o Synu Człowieczym? Ma On wiele cierpieć i być wzgardzonym. Otóż mówię wam: Eliasz już przyszedł i uczynili mu tak, jak chcieli, jak o nim jest napisane”.
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni.
I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.
I pytali Go: „Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że wpierw musi przyjść Eliasz?”
Rzekł im w odpowiedzi: „Istotnie, Eliasz przyjdzie najpierw i naprawi wszystko. Ale jak jest napisane o Synu Człowieczym? Ma On wiele cierpieć i być wzgardzonym. Otóż mówię wam: Eliasz już przyszedł i uczynili mu tak, jak chcieli, jak o nim jest napisane”.
Przemienienie jako wydarzenie jest dla mnie osobiście bardzo poruszające, za każdym razem kiedy czytam ten fragment Ewangelii czy kontempluję ikonę tego Święta, rodzi się we mnie tęsknota aby stać się również uczestnikiem światłości...chciałbym jak wybrani uczniowie być zaproszonym tak osobiście do wejścia na górę Tabor, spojrzenia na swoje życie z dystansu wzniesienia. Kiedyś dane mi było przeżywać święto Przemienienia z grupą młodzieży maturalnej na szczycie góry z widokiem na Zakopane w piękne słoneczne południe. To było cudowne doświadczenie otulone twarze światłem słońca, Eucharystia którą celebrowaliśmy wszystkich przeniosła w pełne zachwytu wydarzenie Ewangelii. Czuliśmy się ogarnięci łaską jak Apostołowie oślepieni i poruszeni z radości...aż do okrzyku który wyrywał się z serca dobrze że tu jesteśmy, chciało się zachować chwilę na wieczność. Oczarowany widzeniem Piotr chciał stawiać trzy namioty bo jego serce i rozum nie mogły pomieścić tego widoku światłości, upadł na twarz i próbował spoglądać zasłaniając dłonią oczy przebijając się przez przeszywającą i wszechogarniającą wszystko jasność. To wydarzenie jest w życiu każdego człowieka jakoś obecne, zaczerpnięcie górskiego powietrza, zachwyt na naturą i piękno które przenosi ducha ludzkiego gdzieś tam. A później trzeba zejść na ziemię, i przenieść zachwyt w codzienność. "Przyjeliśmy Ducha Niebiskiego, widzieliśmy światłość prawdziwą", głosi liturgia w której urzczywistnia się spotkanie Nieba z ziemią, człowieka i Chrystusa "Światłość ze Światłości".
Subskrybuj:
Posty (Atom)